30-01-2017, 18:12
To też nie do końca tak:
Z tym licealnym korytarzem trochę gorzej. Po pierwsze do liceum nie chodziłem, tylko do zawodówki i to typowo męskiej. Problemy zupełnie inne a i ludziska znacznie twardsi. Powiedziałbym - charakterni. Dziewuszki były u nas rzadsze od białego kruka w szkole. A poza? No cóż, miałem wówczas własną strategię przetrwania. Nie byłem zbyt wysoko w rankingach towarzyskich. Co do tych "fajniejszych" dziewcząt szans dopchać się raczej nie miałem, a pasztety, bazyle i nisko latające smoki mnie raczej nie interesowały... Uznałem więc, że szkoda na to wysiłku i skupiłem się na innych priorytetach związanych z karierą zawodową, zarabianiem nauką i takimi tam .
Może dlatego nie mam zbyt wiele wyrozumienia nad cierpiącymi "wzdychaczami" . Albo się jest tym szczęśliwcem i ma się zestaw cech czyniących "samcem alfa" i się dziewuszki "puka" albo się tych cech nie ma i no uprawia się bezpieczny seks na własną rękę. Stąd zwykle śmiać mi się chce z filmów, książek i takich tam, gdzie klasowy ciamajda po jakichś tam perypetiach wyrywa najlepszy "Towar" w szkole. Motyw tyleż częsty, co nieprawdziwy. Niestety tak to nie działa. Praw naturalnego doboru się nie oszuka. Szkoda tylko mieszać tym biednym chłopcom w głowach. Prościej, i bardziej sprawiedliwie byłoby powiedzieć, że najfajniejsza laska w klasie i tak wybierze najgorszego sk - wiela. Dlaczego? Ot takie zasady doboru naturalnego. Na to nie uradzisz
Cytat:gdzie Ragnar bije po łbie młodszego syna Jarla Haralda, Trygvego. Sam nigdy nie byłem wikingiem z obrażonym egoNa ego nam zwykle ktoś w życiu nadeptuje. No i spora część z nas dała komuś z tego powodu kiedyś "w ryj". Więc utożsamić się łatwo, no chyba, że autor da plamę na całej linii.
Z tym licealnym korytarzem trochę gorzej. Po pierwsze do liceum nie chodziłem, tylko do zawodówki i to typowo męskiej. Problemy zupełnie inne a i ludziska znacznie twardsi. Powiedziałbym - charakterni. Dziewuszki były u nas rzadsze od białego kruka w szkole. A poza? No cóż, miałem wówczas własną strategię przetrwania. Nie byłem zbyt wysoko w rankingach towarzyskich. Co do tych "fajniejszych" dziewcząt szans dopchać się raczej nie miałem, a pasztety, bazyle i nisko latające smoki mnie raczej nie interesowały... Uznałem więc, że szkoda na to wysiłku i skupiłem się na innych priorytetach związanych z karierą zawodową, zarabianiem nauką i takimi tam .
Może dlatego nie mam zbyt wiele wyrozumienia nad cierpiącymi "wzdychaczami" . Albo się jest tym szczęśliwcem i ma się zestaw cech czyniących "samcem alfa" i się dziewuszki "puka" albo się tych cech nie ma i no uprawia się bezpieczny seks na własną rękę. Stąd zwykle śmiać mi się chce z filmów, książek i takich tam, gdzie klasowy ciamajda po jakichś tam perypetiach wyrywa najlepszy "Towar" w szkole. Motyw tyleż częsty, co nieprawdziwy. Niestety tak to nie działa. Praw naturalnego doboru się nie oszuka. Szkoda tylko mieszać tym biednym chłopcom w głowach. Prościej, i bardziej sprawiedliwie byłoby powiedzieć, że najfajniejsza laska w klasie i tak wybierze najgorszego sk - wiela. Dlaczego? Ot takie zasady doboru naturalnego. Na to nie uradzisz
corp by Gorzki.