02-07-2017, 11:01
Pierwszy akapit też winien posiadać wcięcie.
Może tytuł "Pudełeczko" lepiej oddałby humor tej historyjki? Tak jak i magię świąt - tę w znaczeniu "magii jedynego takiego dnia", związanych z nią wartości. I tę sztucznie tworzoną na potrzeby komercji. W kwestii
gramatyki widzę te same problemy co w "Marsie...". Ogólnie czytanie tejże pozycji nie było szczególnie trudne, ale chodzi o to by czytało się zgrabniej. To nie tylko sprawy gramatyki.
Na pewno też pierwszy podrozdział podzieliłbym akapitem na dwa odrębne. Zaczął nowo utworzony zdaniem: Przetańczył więc ze swoją elfką całą noc... Bez tego wątek okoliczności spotkania opowiedziany jest jakby "na jednym, zbyt długim wdechu". Wprowadza to wrażenie chaosu w formie a przez to i w treści. Tyle że jest to chaos taki, w którym nie czuć jakiegoś sensu, celowego uzasadnienia czemu tak a nie inaczej poprowadziłeś rozwiązanie akapitu. A ten winien przecież służyć konstruowaniu i opisowi świata twojego "warsaw - fiction".
Podobnie ów sens wprowadziłoby dodanie pewnych, wyjaśniających dane zjawiska, okoliczności zdań. Na przykład:
Dzień przed świętami spotkał w klubie elfa. Zamiast czerwonej sukienki miała czerwoną czapkę Mikołaja. Miała, gdyż właściwie nie był to elf, ale elfina (elfka). Postawił więc jej drinka z colą...
Bez tego też od razu wiemy, już po chwili że elf jest tak naprawdę elfką. Tyle że chodzi też o to by czytelnik nie czuł się zdezorientowany. W ogóle, w kwestiii formy i treści wszystko to, co dotąd czytałem twego autorstwa prosi się o jakieś uporządkowanie myśli, które przelewasz na papier.
W związku z powyższym: czy swoje utwory publikujesz tuż po napisaniu, "na żywioł"? Czy też dajesz im pewną ilość czasu; dwa tygodnie, miesiąc, więcej by odleżały, dojrzały? Czy po tym czasie, z nowym, świerzym spojrzeniem na ten sam wers poddajesz je dalszej obróbce, modyfikacji?
[i] I kto to jest uber?
Poza tym wszystkim utwór podoba się.
Pozdrawiam [/i]
Może tytuł "Pudełeczko" lepiej oddałby humor tej historyjki? Tak jak i magię świąt - tę w znaczeniu "magii jedynego takiego dnia", związanych z nią wartości. I tę sztucznie tworzoną na potrzeby komercji. W kwestii
gramatyki widzę te same problemy co w "Marsie...". Ogólnie czytanie tejże pozycji nie było szczególnie trudne, ale chodzi o to by czytało się zgrabniej. To nie tylko sprawy gramatyki.
Na pewno też pierwszy podrozdział podzieliłbym akapitem na dwa odrębne. Zaczął nowo utworzony zdaniem: Przetańczył więc ze swoją elfką całą noc... Bez tego wątek okoliczności spotkania opowiedziany jest jakby "na jednym, zbyt długim wdechu". Wprowadza to wrażenie chaosu w formie a przez to i w treści. Tyle że jest to chaos taki, w którym nie czuć jakiegoś sensu, celowego uzasadnienia czemu tak a nie inaczej poprowadziłeś rozwiązanie akapitu. A ten winien przecież służyć konstruowaniu i opisowi świata twojego "warsaw - fiction".
Podobnie ów sens wprowadziłoby dodanie pewnych, wyjaśniających dane zjawiska, okoliczności zdań. Na przykład:
Dzień przed świętami spotkał w klubie elfa. Zamiast czerwonej sukienki miała czerwoną czapkę Mikołaja. Miała, gdyż właściwie nie był to elf, ale elfina (elfka). Postawił więc jej drinka z colą...
Bez tego też od razu wiemy, już po chwili że elf jest tak naprawdę elfką. Tyle że chodzi też o to by czytelnik nie czuł się zdezorientowany. W ogóle, w kwestiii formy i treści wszystko to, co dotąd czytałem twego autorstwa prosi się o jakieś uporządkowanie myśli, które przelewasz na papier.
W związku z powyższym: czy swoje utwory publikujesz tuż po napisaniu, "na żywioł"? Czy też dajesz im pewną ilość czasu; dwa tygodnie, miesiąc, więcej by odleżały, dojrzały? Czy po tym czasie, z nowym, świerzym spojrzeniem na ten sam wers poddajesz je dalszej obróbce, modyfikacji?
[i] I kto to jest uber?
Poza tym wszystkim utwór podoba się.
Pozdrawiam [/i]