Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Rykowisko
#21
Ostrzegam, dla niepalących.

Dzień ósmy

Obudziłem się, gdy już świtało.
– Dzień dobry – powiedziałem z zamkniętymi oczami.
Nie usłyszałem odpowiedzi. Spojrzałem obok. Byłem sam. Na poduszce leżały płatki róży.
Dziewczyna zniknęła.
To jakiś koszmar, dlaczego mi to robi? – Pomyślałem. – Może to normalne, że wstaje wcześniej? Nie, to nie jest normalne.
Nie zauważyłem mian w pokoju, żadnych śladów wczorajszego dnia. Kuchnia ponownie była dla mnie niedostępna. Do łazienki również nie mogę się wejść.
Pozostała ta na korytarzu.
Risk znowu leży na wycieraczce. Kolejka do łaźni taka sama, jak w pierwszym dniu mojego pobytu w tym zwariowanym hotelu. Odstałem swoje kilkanaście minut, zastanawiając się nad tym, czy to była jawa, czy sen.
Zimny prysznic przywrócił mnie do życia.
Pojechałem na śniadanie.
Przy naszym stoliku siedziała tylko Siro.
– Dobrze bawiłeś się na zabawie? – zapytała.
– Tak, wyśmienicie. Dlaczego wyszłaś przed północą?
– Poczułam się zmęczona i chciałam odpocząć.
– Nigdy nie widziałem cię w kolejce do łazienki. Dlaczego?
– A po co mam tam stać, skoro łazienkę mam w apartamencie.
– W którym? – zapytałem.
Nie usłyszałem odpowiedzi, gdyż Czkaka i Risk hałasowali, zajmując miejsce przy stoliku.
– Dzień dobry – przywitała się Czkaka.
– Bardzo bolą mnie stopy – dodała. – Risk, czy nie powinieneś wziąć parę lekcji tańca? Tańczysz tak, jakbyś zawsze tańczył solo i nie zwracasz uwagi na stopy partnerki.
– Przepraszam. Naprawdę dużo ćwiczyłem, wielokrotnie uderzyłem się o rurę – tłumaczył się Risk.
Pod koniec śniadania zapytałem Siro.
– Czy nie spotkałaś dziewczyny o pięknych, rudych włosach?
– Czasami mijamy się na korytarzu – odpowiedziała.
– A czy pomożesz mi ją odnaleźć?
– Oczywiście, jeżeli ci tak bardzo na tym zależy. A gdzie ją ostatnio widziałeś?
– W pokoju, ale teraz jej tam nie ma. Czasami spotykam ją w bibliotece.
– To chodźmy tam.
Wróciliśmy schodami na poddasze, a stamtąd pojechaliśmy windą do biblioteki.
Niestety nie było jej. Zauważyłem, że znowu przybyło trochę puzzli.
– Musiała tu być – stwierdziłem.
– Gdzie teraz może być? – zapytała Siro.
– Jesteś kobietą, powinnaś wiedzieć, co może robić na urlopie młoda, atrakcyjna dziewczyna.
– Powiadasz młoda, atrakcyjna… może być na basenie, na plaży, na dyskotece, no nie, nie o tej porze. Będzie na basenie.
– Tam jej nie znajdę, mogę tylko podglądać – wyrwało się mi.
– Jak to podglądać? – zapytała zdenerwowana. – To ty podglądasz, jak się opalamy i kąpiemy?
– No wiesz, przypadkowo zauważyłem, że nasz basen ma przezroczyste dno i widać wasz.
– Te praktyki muszą się skończyć – odeszła zła jak osa, zostawiając mnie samego w bibliotece.
Usiadłem przy puzzlach, mając nadzieję, że wpadnie mi do głowy jakiś pomysł. Nic nie wpadło. Postanowiłem wrócić do pokoju – może wróciła?
Na klatce schodowej zgromadził się tłum facetów. Byli mocno zdenerwowani.
– Który idiota wygadał się, że basen ma szklane dno?! – krzyczeli jeden przez drugiego.
– Trzeba go dorwać i oskubać – zaproponował Toredot.
– Teraz wszystkie babki leżą pod parasolami i kąpią się w kostiumach – dodał Bełku.
Milczałem i grzecznie maszerowałem w długim szeregu napalonych samców. Spojrzeli na mnie.
– Tak, tak, oskubać! – ryknąłem.
To mnie uratowało.
W pokoju jej nie było. No tak, tak jej nie spotkam. Przecież muszę wejść przez dwadzieścia trzy. Kiedy to sobie wbiję do zakutego łba. Wyszedłem na korytarz, zabierając ze sobą bujany fotel. Usiadłem przed ścianą, na której przyczepione były cyferki dwa i trzy. Nabiłem fajkę i zapaliłem. Mocno pociągnąłem i puściłem potężne kółko z dymu. Wspaniały obwarzanek wolno unosił się do góry i doleciał do czujki.
– O, cholera! – Zdążyłem jedynie cicho zakląć.
Włączył się alarm. Ze spryskiwaczy lunęła woda.
To, co się potem działo, przeszło moje najgorsze wyobrażenia. Co chwilę z hukiem, pod naporem wody wylatywały z zawiasów drzwi, a za nimi lokatorzy. Każdy ratował się, jak mógł.
Bełku płynął w jakimś kuble i przykrywał się deklem. Bronił się przed nabraniem wody, która waliła ze spryskiwaczy, jak z wulkanu lawa.
Za nim Rodo stylem motylkowym pokonywała fale. Z pokoju braci wypłynął osioł i samotny koń bez jeźdźca.
W tragicznej sytuacji był rycerz w zbroi. Na kopii wywiesił flagę z napisem „Ratunku”, usiłował go wyłowić Moel unoszący się, o dziwo, ponad falami.
Bóg jakiś? – Przemknęło mi przez myśl.
Tasmar zręcznie lawirowała motorówką – ta to jest zawsze zmotoryzowana. Za nią na linie, na desce do prasowania utrzymywał równowagę Toredot.
Lesmi kurczowo trzymała się Reazu. Oboje w futrach – jedno w różowym, drugie w niebieskim – tygrysim?
Loca i Borse płynęli na łożu, niekompletnie rozebrani.
Czkaka dzielnie maszerowała trzymając pod pachą Riska.
Szormy na mydelniczce przeraźliwie piszczał. Chijo utrzymywała się w opakowaniu po płatkach śniadaniowych. Chocia leżała na Centvinie. I wielu, wielu innych.
Ja trzymałem się kurczowo fotela. Dobrze, że był wiklinowy.
Szybko spłynąłem razem z falą, lądując na plaży. Obok zobaczyłem istne pobojowisko, byli prawie wszyscy. Dojrzałem Siro.
Ciekawe, jak tu dopłynęła, nie widziałem jej wcześniej – pomyślałem.
– Dobrze, że cię widzę – zagaiłem.
– Nie wiesz, co się stało?
– Zmieńmy temat i proszę, nie poruszaj go więcej – odpowiedziałem, chowając fajkę.
– A ty się nie pytaj, czy widziałam, bo nie widziałam.
Urlopowicze już się pozbierali po pierwszym szoku i zaczęli organizować.
– To jest bezludna wyspa – ryknął Bełku, który wylądował na szczycie góry. Siedział w swoim kuble niczym w bocianim gnieździe.
Chyba była – pomyślałem.
Lesmi i Reazu wyciskali swoje mocno nasączone futra.
Moel metodą usta-usta przywracał do życia rycerza. Tasmar oglądała uszkodzoną motorówkę, w którą wbił się Toredot.
– Nie mogłeś uważać, jak lądujesz – robiła mu wyrzuty sumienia.
W oddali pasł się osioł.
– Widzisz jak dobrze – powiedział Borse. – Zawsze na mnie wyzywasz, że jestem maruda, że się grzebię, a teraz przynajmniej jesteśmy niekompletnie rozebrani. Nie musimy chować się po krzakach jak Thilil.
Odwróciłem głowę. Rzeczywiście za ogromnymi liśćmi kryła się Thilil i szeptem wołała, aby dać jej jakieś okrycie. Dziewczynę kataklizm zastał pod prysznicem.
Przynajmniej była przygotowana do spotkania z wodą – pomyślałem.
Z pomocą rzucił się Toredot, co nie wzbudziło zachwytu Tasmar. Zdjął podkoszulek i podał Thilil. Ta się ubrała i powoli opuszczała krzaki.
Męska część rozbitków przyglądała się z zainteresowaniem – będzie, czy nie będzie zbyt krótki. Niestety. Toredot okazał się chłopem na schwał.
– Trzeba podjąć działania – odezwała się Katylpaska.
– Musimy wybrać kapitana, który zorganizuje pracę. Zbliża się południe, a my nie możemy liczyć na żadną pomoc z zewnątrz.
– To nie okręt, aby potrzebny był nam kapitan – zaprotestował Liean – a poza tym jest piękna pogoda i możemy się poopalać nareszcie na wspólnej plaży.
– Racja – ryknął Toredot – a ubrania trzeba oszczędzać na noc, bo w mokrych będzie zimno.
– Wam w głowie tylko jedno – zaprotestowała Chijo.
O, niebezpieczny temat – zaskoczyłem i głośno dodałem:
– A co będzie na obiad, czy ktoś wie?
Teraz dotarło do wszystkich, że są na byłej bezludnej wyspie. Sali restauracyjnej tu nie ma. Część pobiegła w głąb wyspy w poszukiwaniu jedzenia, część usiadła zrezygnowana na plaży, a jeszcze inni zaczęli przeszukiwać rzeczy wyrzucone przez falę na plaży.
Uzbierało się tego, co niemiara. Niewiele było jednak przydatnych. Pomimo usilnych poszukiwań nie znaleziono zapalniczki ani zapałek. Nie było żadnej latarki. Na szczęście Lesmi wyciągnęła spod futra siekierę.
– Nigdy się z nie rozstaję – wytłumaczyła się z niewinną miną.
– Ja mam łuk, też się nie rozstaję – dodała Chijo – lecz nikomu go nie oddam.
Risk schował się za Czkakę, trzymając się za tyłek. Do arsenału można zaliczyć jeszcze kopię jednego z braci. Broń była, poczuliśmy się bezpieczniej. Nie wszyscy, nie ja. Ci, co szukali żywności na wyspie, wrócili przynosząc jedynie jakieś owoce. Nie było tego dużo.
– Nigdzie nie ma wody zdatnej do picia – poinformował Artqu.
– A kto tu leje dużo wody? – zapytał Ssikr.
Większość spojrzała na Rodo.
– To było dawno temu, teraz już nie leję, tak dużo – broniła się.
– Ja mam trochę w kuble – wsparł ją Bełku.
Spojrzeliśmy na jego nogi.
– No co? Kąpałem się przed potopem, mam czyste.
Problem wody został, zatem rozwiązany. Na razie.
Powoli, samorzutnie powstały nieformalne grupy. Każdy znalazł dla siebie odpowiednie zajęcie. I tak: Szormy postanowił odszukać klatkę schodową. Uznaliśmy, że musi być droga powrotna. Czekało go ciężkie zadanie, bo wyspa była gęsto zarośnięta. Pomagała mu Sesen.
Za zaopatrzenie w żywność pochodzenia roślinnego odpowiadali Loca i Borse. Na tragarzy zgłosili się Torak i pięciu braci.
Chijo zobowiązała się upolować zwierzynę . Pomagał jej Liean posiadający sokoli wzrok. Tropiącymi byli: Lesmi i Razu.
Reszta miała przygotować obozowisko. Tasmar wymontowała z rozbitej motorówki silnik i przerobiła go na piłę. Pomagał jej Toredot. Już po dziesięciu minutach na skraju plaży leżał stos pociętych drzew. Projekt budowli na piasku narysowała Czkaka. Risk był zobowiązany dostarczać budowlańcom poszczególne projekty techniczne.
Kierownikiem budowy został Moel. Majstrem Bełku.
Ich polecenia dość niechętnie wykonywali bracia. Mnie przypadło zadanie rozpalenia ognia.
Czyżby coś podejrzewali?
Ostro zabrałem się do pracy. Wykorzystałem łoże Loci. Materac posłużył za podpałkę. Mordowałem się dwie godziny, ocierając dwie nogi z łoża. Wydatnie pomogła mi Siro. Jej potężne płuca podtrzymywały żar. W końcu się nam udało, pojawił się płomień.
Artqu, jako szef kuchni, ganiał dziewczyny do roboty.
Garnki zrobili ze zbroi. Kucharkami zostały Kaszem, Katylpaska.
Kelnerkami Thilil i Chocia.
Ognisko się pali, kucharz ze swoją ekipą w pełnej gotowości.
Wszyscy czekamy z niecierpliwością na powrót myśliwych.
Tymczasem budowla rosła w imponującym tempie.
Wały obronne były już gotowe. Tasmar przerobiła piłę na koparkę i rozpoczęła budowę fosy. Natomiast barak, w którym mieliśmy zamieszkać, był w opłakanym stanie. Bracia mieli już dość kierownictwa budowy.
W powietrzu wisiał bunt.
Do obozu powróciła grupa Borsea. Przynieśli sporo żywności. Przeważały banany i kokosy. Humor wszystkim wyraźnie się poprawił.
Nadal czekaliśmy na myśliwych. Powoli zapadał zmrok, a ich ciągle nie było.
Wrócił Szormy z Sesen – nic nie znaleźli. Wyglądało na to, że spędzimy tu kilka dni, a może miesięcy – miesięcy, a może nawet lat.
W końcu się pojawili. Niestety nic nie upolowali.
– Nie ma problemu, zawsze możemy upolować osła – ktoś rzucił w ciemności.
– Osła? – ryknęli bracia. – Nigdy! To nasz brat!
Bracia otoczyli zwartym kołem osła i powoli wycofując się, zajęli gród. Podnieśli zwodzony most, a na najwyższym szczycie dopiero ukończonej budowli, zatknęli flagę. Było ciemno, nie mogłem dojrzeć, co na niej było.
Stało się. Bunt.
Razem z braćmi do fortu zbiegło parę osób, trudno było stwierdzić kto. Oni mieli gdzie spać, a my mieliśmy ogień.
Nie widziałem kubła z wodą.
– Co teraz zrobimy? – zapytała Thilil. – Oni mają dach nad głową, a ja tylko cienką koszulkę.
Robiło się coraz zimniej, ognisko zwolna dogasało.
– Musimy poczekać do rana, wraz ze świtem zaatakujemy ich – buńczucznie wypowiedziała się Chijo. – To są wstrętne dziady, oni tylko myślą o sobie, a osła na pewno zjedzą sami.
– Tak, trzeba walczyć – dodała Tasmar – śmierć facetom.
Nie usłyszałem, żadnego męskiego głosu. Czyżbym został sam z babkami?
– A teraz drogie panie połóżmy się bardzo blisko siebie i ogrzewajmy własnymi ciałami – poradziła Katylpaska.
– Nie wstydźcie się siebie, śmiało się przytulajcie – zachęcała Kaszem.
– Jednak wolałabym do faceta – nieśmiało wtrąciła Thilil.
– Nie wspominaj o nich – krzyknęły chórem.
Milczałem, nie zdradzając swojej obecności. Leżałem pomiędzy Siro a Thilil. Nie usnę, muszę pilnować, abym się nie zdradził. Położyłem się na brzuchu.
... ludzi poznawaj według paraboli, nie hiperboli ...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Rykowisko - przez burak - 05-11-2016, 00:06
RE: Rykowisko - przez skrobipiórek - 05-11-2016, 07:18
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 05-11-2016, 07:55
RE: Rykowisko - przez burak - 05-11-2016, 08:18
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 06-11-2016, 21:14
RE: Rykowisko - przez burak - 06-11-2016, 22:15
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 07-11-2016, 16:23
RE: Rykowisko - przez burak - 11-11-2016, 09:34
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 12-11-2016, 20:53
RE: Rykowisko - przez burak - 13-11-2016, 10:29
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 13-11-2016, 11:26
RE: Rykowisko - przez burak - 13-11-2016, 12:47
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 13-11-2016, 18:03
RE: Rykowisko - przez burak - 13-11-2016, 20:37
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 14-11-2016, 12:02
RE: Rykowisko - przez burak - 14-11-2016, 18:07
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 14-11-2016, 19:22
RE: Rykowisko - przez burak - 15-11-2016, 09:40
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 15-11-2016, 12:49
RE: Rykowisko - przez burak - 15-11-2016, 13:05
RE: Rykowisko - przez burak - 15-11-2016, 20:29
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 15-11-2016, 22:19
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 15-11-2016, 23:36
RE: Rykowisko - przez burak - 16-11-2016, 16:15
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 16-11-2016, 17:18
RE: Rykowisko - przez burak - 17-11-2016, 12:27
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 17-11-2016, 17:00
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 17-11-2016, 22:39
RE: Rykowisko - przez burak - 19-11-2016, 10:40
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 19-11-2016, 14:27
RE: Rykowisko - przez burak - 20-11-2016, 20:37
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 20-11-2016, 23:13
RE: Rykowisko - przez burak - 22-11-2016, 22:31
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 07-01-2017, 11:51
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 09-01-2017, 22:04
RE: Rykowisko - przez burak - 11-01-2017, 18:07
RE: Rykowisko - przez BEL6 - 11-01-2017, 18:48
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 11-01-2017, 19:32
RE: Rykowisko - przez burak - 17-02-2017, 21:54
RE: Rykowisko - przez gorzkiblotnica - 19-02-2017, 16:37
RE: Rykowisko - przez Miranda Calle - 05-12-2017, 16:30

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości