Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gospoda pod sierpem
#25
No przyszła pora na uspokojenie akcyji.

Ósmy dzień do wizyty

Wytoczyłem się ze stodoły i spojrzałem na gospodę pod sierpem. Była to typowa, bardzo popularna w swoim kształcie budowla. Z przodu szeroka na trzydzieści metrów chata ze strzelistym dachem, przykrytym strzechą. W dachu zamaskowane lufciki, które były przeznaczone do prowadzenia ostrzały na wypadek ataku wroga. Z tyłu budynku doczepiony był drugi, znacznie niższy. To była część mieszkalna, również pokryta strzechą. Znajdowało się w niej ponad sto pokoi, w których zakwaterowani zostali pracownicy. Pokoje były jednoosobowe. Pomimo ciągłego zwiększania nam liczby etatów, nie zrezygnowaliśmy z utrzymania standardów mieszkalnych. Dla nowych pracowników dobudowywaliśmy kolejne segmenty, przedłużaliśmy część mieszkalną. Gospoda miała kształt litery T, z czasem nóżka była coraz dłuższa. Oczywiście prace te prowadziliśmy w ścisłej tajemnicy. Gdy ktoś podjechał do gospody, to nie był w stanie zobaczyć, co się za nią kryje. Pracami budowlanymi kierował Kris, były konstruktor statków. Po upadku przemysłu stoczniowego Kris stał się bezrobotnym. Nikt z nami nie handlował, poza Węgrami, ale oni nie mają dostępu do morza. Były konstruktor wędrował po kraju w poszukiwaniu pracy. Nie był nigdzie zarejestrowany, unikał w ten sposób nakazów pracy. Rok temu zapukał do gospody. Nikt wcześnie nie pukał, więc zyskał u nas poważanie. Opowiedział historię swojego życia, spodobało mu się to miejsce i tak zamieszkał z nami. To był jeden, jedyny mieszkaniec gospody bez nakazu pracy. Gdy przyjeżdżali oficjele, Kris zawsze się ukrywał w swoim pokoju. Na imprezie zorganizowanej w stodole, oczywiście go nie zabrakło.
Strzecha wystawała poza ściany budynku dwa metry, utworzyła w ten sposób zadaszenie niewielkiego tarasu. Zarówno sama gospoda, jak i podpory strzechy zrobiono z grubych drewnianych bali. We froncie umieszczono kilkanaście okien, stosunkowo nisko osadzonych. Drzwi do gospody zostały wykonane z solidnych dech, połączonych żeliwnymi okuciami. Sala biesiadna zajmowała dwie trzecie powierzchni gospody. Po prawej stronie było moje biuro, po lewej znajdowało się biuro Kwarta. Posadzka sali została umieszczona kilkanaście centymetrów poniżej wejścia. Wchodząc, należało pokonać dwa stopnie w dół. Podłogę również zrobiono z grubych bel. W środku kilka solidnych, drewnianych słupów, na których oparto konstrukcję strychu i dachu.
Mniej więcej w jednej trzeciej od końca sali, zaczynało się zaplecze. Tutaj była kuchnia, spiżarnia oraz wejście do piwnicy. Gospoda posiadała własny agregat prądotwórczy, ale od dwóch lat nie mieliśmy już paliwa. Zbudowaliśmy trzy elektrownie wiatrowe, które dostarczały nam prąd. Oficjalnie nie istniały, zostały zamaskowane w lesie. Gospoda stała na skraju dużego kompleksu leśnego. Była to bardzo dobra lokalizacja, gdyż umożliwiała nam ukrycie niektórych obiektów gospodarczych. Kilkadziesiąt metrów za gospodą mieliśmy stajnie i obory. To tam przebywała nasza jedyna krowa a teraz jeszcze trzy zdobyczne osły. Kurnik znajdował się trochę bliżej. Kogut miał przygotowane miejsce na strychu.
Z zaplecza prowadziły schody na strych, który został podzielony na kilka mniejszych sektorów. Większość z nich ukryliśmy. W jednym z tajnych pomieszczeń znajdowała się mennica, co prawda drukowała tylko banknoty. Była także dobrze zamaskowana sala tradycji. W niej przechowywaliśmy cenne pamiątki, którymi opiekował się Ripley. Nasz tajna biblioteka posiadała kilkaset egzemplarzy zakazanych ksiąg.
System ostrzegawczy przed niepowołanymi intruzami oparty był przede wszystkim na gęsiach. Ich pastwisko było w kształcie półkola, oddalonego od gospody o sto metrów. Gdy gęsie zagęgały, kogut powinien zapiać. Niestety strąciliśmy koguta i mieliśmy poważną lukę w systemie obronnym. Zarówno kogut, jak i gęsi były nietykalne. Nawet w okresie wielkiego głodu nic im nie groziło z naszej strony. Maciej, odpowiedzialny za bezpieczeństwo, oficjalnie zajmował stanowisko starszego pastucha. Już dwukrotnie wiocha usiłowała podprowadzić nam gęsi. Ponieśli klęskę w bezpośrednim starciu z naszymi oddziałami obronnymi. Raz próbowali sforsować nasze zasieki z tyłu gospody, ale liczne puste puszki po konserwach w porę nas ostrzegły. Muszę przyznać, że nasza załoga doskonale dostosowała się do panujących warunków życia w piątej Zioprosperitej.
Życie gospody toczyło się w dwóch ośrodkach. Wtajemniczeni wieczorami urzędowali w stodole. Praktycznie wszyscy tam przebywali na zmianę, ktoś musiał pilnować gospody w nocy. Drugim ośrodkiem była sala biesiadna. Tutaj, przeważnie w zimie, przesiadywaliśmy wszyscy przy dużym, kamiennym kominku. W tej sali odbywały się bale – sylwestrowe, karnawałowe oraz wszelkie imprezy okolicznościowe.
Oczywiście o wszystkich naszych tajemnicach wiedział sekretarz Red, notabene zesłany do naszej gospody na okres trzech lat. Nie brał jednak udziału w rozlewnictwie. Red był człowiekiem dosyć spokojnym, ale dbał o własne interesy. Miał nadzieję, że w końcu powróci do stolicy, gdzie przed zsyłką pracował w ministerstwie rolnictwa na podrzędnym stanowisku. Został zesłany, gdyż musiał zwolnić stołek dla siostrzeńca pana ministra. Taką wersję zdarzeń nam opowiedział. Ponieważ był sekretarzem, nie musiał okazać żadnych dokumentów zwykłym członkom partii.
W państwie obowiązywały żelazne zasady kadrowe. Nikt, kto został raz zesłany, nie miał prawa powrócić na poprzednie stanowisko, a tym bardziej awansować w hierarchii. Nasz preprezydenta chciał uniknąć błędu swoich poprzedników. Sam został przywrócony do łask, co umiejętnie wykorzystał.
Żyło nam się tutaj spokojnie, to była bezpieczna przystań, do czasu. Najgorsze, co może spotkać mieszkańców wsi i miast, to wizyta preprezydenta. Kto źle spojrzy, wywiesi nie taki transparent, jaki aktualnie obowiązuje, jest wrogiem publicznym numer jeden. Jeżeli do tego jeszcze wzniesie okrzyk, który nie spodoba się preprezydenckiej świcie, to ma już zapewniony wikt i opierunek na koszt państwa. W czasie wizyty wszystko musi lśnić i błyszczeć, musi być zapięte na ostatni guzik. Nigdy nie wiadomo, gdzie głowa państwa zajrzy i o co zapyta. Nam zsyłka nie grozi, gorszego miejsca w ojczyźnie nie ma. I niech tak zostanie, bo jeżeli ktoś przyjrzy się naszej gospodzie z bliska, to będzie miał całkiem inne zdanie. Nie możemy do tego dopuścić.
Aktualnie, tylko dwóch pracowników ma nakaz przebywania w gospodzie, są to panowie BB. Reszta, już dawno mogłaby wyjechać do poprzedniego miejsca pobytu. Kilka osób wyjechało i po dwóch, trzech tygodniach powróciło. Pierwsza, która to uczyniła, była Lukrecja. Wyjechała pełna nadziei na nową pracę, na rozwijanie swojej twórczości malarskiej, ale nie miała gdzie. Galerie były zapchane portretami, muzea tak samo. Gazety tylko partyjne, akademie sztuk pięknych uczą jedynie malowania portretów. Żadnych szans na indywidualne wystawy. Farby, pędzle i cały asortyment dostępny tylko dla członków związku. Wróciła do swojej pracowni na strychu. Zostawiliśmy ją, wiedzieliśmy, że Lukrecja powróci i pracownia będzie potrzebna. Tylko dwoje zdecydowało się pozostać. To było młode małżeństwo, rolnicy. Wrócili w swoje rodzinne strony. Już nie pamiętam, za co tutaj wylądowali.
– Burak, obserwuję cię już piętnaście minut. Znowu rozmyślasz o przeszłości.
– Nie, Luteczko, wręcz przeciwnie myślę o teraźniejszości. Fajnie jest tutaj. Nie możemy stracić tego miejsca.
– Nie stracimy, chyba żeby grom z jasnego nieba spadł.
– Lutko, nie wywołuj wilka z lasu.
– Burak, musimy pogadać – zaatakował mnie Vinc.
– Na jaki temat?
– Koniec z kurwikami, mam ich serdecznie dość.
– Vinc, to nie moja wina.
– Twoja, to ty kazałeś mi zdjąć okulary. Zobacz, co ten Kopiór mi dał.
– To była ona, on nie zauważyłby, ja nie widzę. Ona musi być kobietą.
– Czytaj!
Vinc podał mi zgniecioną karteczkę. Musiałem przeczytać.
– Czytaj tak, abyśmy wszyscy usłyszeli – powiedziała Lukrecja.
Rzeczywiście obok nas ustawiła się spora grupka mieszkańców, każdy był ciekawy, co też mentor Kopiór napisał do Vinca. No to przeczytałem.

– „Oj, dałabym ci mój wianek,
ale pilnuje mnie Janek.
Mam ja ci ochotę wielką,
lecz Zorro grozi szabelką.

Przybądź do mojej alkowy,
wyjedź z tej nędznej gospody.
Już płonę całym mym sercem,
porzuć tę budę pod sierpem.

Czekam na ciebie, mój luby.
Przyjedziesz, weźmiemy śluby
w pięknym, niedużym kościele.
Powiedz, czy żądam zbyt wiele?”

Nie trzeba było dużo, aby większość pokładała się ze śmiechu. Część składała Vincowi gratulacje, ja szybko zwróciłem mu karteczkę.
– Vinc, jak sobie dobrze przywołasz jej obraz, to nie był babsztyl, ale dziewczyna o dość specyficznej urodzie. Marzyłeś o takiej.
– Nie o takiej! Buraku, już po tobie!
Musiałem się salwować ucieczką. Dobrze, że inni mnie zasłonili i powstrzymali rozjuszonego Vinca.
– Bocian! – wrzasnął Kubeł. – Leci bocian.
... ludzi poznawaj według paraboli, nie hiperboli ...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Gospoda pod sierpem - przez burak - 03-11-2016, 11:07
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 04-11-2016, 23:06
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 04-11-2016, 23:38
RE: Gospoda pod sierpem - przez skrobipiórek - 05-11-2016, 07:23
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 05-11-2016, 14:59
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 05-11-2016, 17:13
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 06-11-2016, 21:00
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 06-11-2016, 21:58
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 09-11-2016, 19:49
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 09-11-2016, 21:57
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 11-11-2016, 09:50
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 12-11-2016, 21:10
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 13-11-2016, 08:46
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 13-11-2016, 22:14
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 14-11-2016, 20:52
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 14-11-2016, 21:55
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 15-11-2016, 09:51
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 15-11-2016, 22:18
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 17-11-2016, 13:29
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 17-11-2016, 22:23
RE: Gospoda pod sierpem - przez Gunnar - 19-11-2016, 12:30
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-11-2016, 10:27
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-11-2016, 13:27
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 20-11-2016, 21:44
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 22-11-2016, 22:42
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 23-11-2016, 21:42
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 11-01-2017, 18:18
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 11-01-2017, 19:58
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-02-2017, 19:32
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 19-02-2017, 22:05
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 20-02-2017, 19:50
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 21-02-2017, 23:28
RE: Gospoda pod sierpem - przez Kansaa97 - 21-03-2018, 12:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości