Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gospoda pod sierpem
#21
– Popatrz, takim to się powodzi, sześć osłów. Cztery wystarczyłyby w zupełności.
Spojrzałem na Vinca, on na mnie. Porozumieliśmy się bez słów.
– Kiedy? – konkretnie zapytał.
– Jak rozbiją ten swój majdan.
Z kozła zeskoczył trzeci mentor. Ubrany w płaszcz Zorro, przy boku szabelka, na plecach coś, co przypominało wór. Odsłonił plandekę. Mogliśmy zobaczyć kilka namiotów, kilkanaście przenośnych lodówek, barek, skrzynie z konserwami i szynkami.
– Zastanawiałem się, po co mu ta szabelka? Teraz wiem, Martas usiłuje dopaść do skrzynek. Trzeba odciągnąć naszych ludzi, bo ich rozsieka na kawałki. Vinc, wykonaj – plan „Prywata”.
Wybiegliśmy z gospody i natychmiast zasłoniłem Martas własnym ciałem.
– Jam Zarro, zaraz was posiekam, jak Zorro – wrzeszczał przestraszony mentor.
Zarro miał zamiar przebić Martas swoim kozikiem.
– Spokój! – krzyknąłem. – Wjechał pan na prywatny teren. Rekwirujemy ten wóz.
– Przecież to jest gospoda, państwowa gospoda.
– Gospoda państwowa, ale ten plac jest prywatny. Tam stoi tablica ostrzegawcza – wskazałem ręką miejsce, gdzie powinna stać.
Stała, Vinc zdążył ją wbić w ziemię. Zarro stał, jak ten słup i nic nie powiedział. Po minucie poszedł do swoich kompanów. Tylko na to czekaliśmy, po dwóch minutach nie było śladu po wozie. Na placu pozostały jedynie trzy namioty. Pobiegłem zobaczyć, gdzie ukryli skrzynki z szynkami. Lukrecja już pracowała ze swoją ekipą. W ekspresowym tempie z gipsu robiono odlewy i natychmiast, gdy tylko było to możliwe, malowano je farbkami. Na szczęście miała już wcześniej zrobiony mały zapas. Te, które były podobne do oryginałów, wymieniano w skrzynce. Oceniłem, że sytuacja jest opanowana, mogłem powrócić do sali. W drzwiach gospody zderzyłem się z mentorami. Przeprosiłem i grzecznie stanąłem dwa metry za nimi.
– Nie widziałeś tej tablicy? – Kojan zapytał Zarro.
– Nie, sam mówiłeś, że nie należy czytać żadnych gniotów. Jakbym przeczytał, to na pewno bym tu nie wjechał.
– Słusznie, nie powinniśmy zajmować się gniotami, tylko sobą.
– Tak też czynimy, naczelny mentorze.
– Chodźmy, obejrzyjmy tablicę.
W trójkę podeszli do palika z przybitą tabliczką. Bardzo uważnie studiowali napis.
Co oni tam widzą? – zastanowiłem się. – Tam pisze jak wół: zakaz wjazdu, teren prywatny. Nic więcej. A oni stają i coś pod nosami komentują. Przyszedł Vinc, miał zdjęte okulary. Nie musiał ich stale nosić, nic mu nie groziło.
Nogi już nam wrastały w ziemię, a mentorzy teraz w ciszy i skupieniu oglądali naszą tablicę. W końcu odeszli i stanęli przed nami.
– Panie, ta tablica to jest gniot, nie będziemy komentowali treści. Styl i budowa zdania wymaga poprawy. To nas dołuje – skomentował Kojan.
– Gdzie jest nasze zaopatrzenie? ¬– zapytał Zarro.
– Panowie, zaraz będzie, tylko musimy zatrzymać osły, poniosło je. To nie jest takie proste, bo musimy zbierać wiktuały z ziemi. Skrzynki spadają na tych wertepach. Gwarantuję, że szyneczki będą wyglądały, jak spod pędzla. Czy mamy rozbić namioty? – Przeszedłem do ofensywy.
– Tak, proszę rozstawić trzy namioty. Panie, namioty się ustawia, ewentualnie rozstawia, ale nie rozbija.
– Już sie robi.
– Się, nie sie. I nie robi, co za grafoman – burknął to współpracowników.
Odszedłem zorganizować ekipę. Vinc został, aby przypilnować mentorów.
– Kwart, powiedz Martas, żeby wdrożyła plan pod kryptonimem „Zombie”
– Kogo ma przygotować?
– BB i MM, zasłużyli sobie. Jedni w nagrodę, drudzy w ramach kary.
Wróciłem z Sebem, Calo i Teo.
– Buraku, na tych kamieniach nie postawimy namiotów – stwierdziła Calo.
– Właśnie, będziemy tylko udawali, że stawiamy. Potem zaproponujemy im piękniejsze miejsce.
– Które masz na myśli? – zapytała Teo.
– Zobaczysz. Powiem tylko, że w pobliżu mieszkają zombie.
Mentorzy przez okno przyglądali się naszej pracy. Szło nam w miarę sprawnie do momentu, gdy mieliśmy wbić haki. Namioty, co chwilę przewracały się w błocko. Naczelny mentor nie wytrzymał i wybiegł z gospody.
– Kmiotki, ustawcie te namioty w innym miejscu.
– Dobrze, psze pana. Ustawimy w pobliżu naszych strażników nocnych. Będzie wam raźniej i bezpieczniej.
– Pamiętajcie, mają stać w pobliżu strażników – zastrzegł Kojan.
– Tak jest, psze pana.
– Zabieramy je i wrzucimy na wóz, niedługo stąd uciekną – powiedziałem dziewczynom, gdy tylko zniknęliśmy mentorom z oczu.
– Jesteś pewien?
– Teo, sądzę, że ty też nie chciałabyś mieszkać z naszymi strażnikami.
Zanieśliśmy namioty i sprawdziliśmy postęp prac ekipy Lukrecji. Skończyli swoje zadanie i teraz zaczęli pomagać Martas. Panowie MM i BB stali już przebrani w łachmany. Martas przyklejała ostatnie blizny, sztuczne oczy na policzkach oraz rozłupane a lekka czaszki. Lukrecja czekała na swoją kolej. Jeszcze tylko narzucenie odpowiednich farb i grupa czterech strażników nocnych będzie gotowa. Pora przygotować odpowiedni grunt. Poprosiłem o najmizerniejszą szynkę i jedną konserwę. Udałem się do gospody.
– Panowie, odzyskaliśmy trochę waszych produktów. Możemy przyrządzić wam kolację z naszym wspaniałym chlebem, smalcem i kwaszonymi ogórkami. Niestety, mleka nie mamy. Kwart, proszę zanieś to do kuchni i niech kucharki przygotują dla szanownych gości kolację. Niedługo przyjdą strażnicy, trzeba im wydać prowiant na służbę.
Kwart, jak przystało na doskonałego aktora, zabrał produkty i poszedł do kuchni. Kucharek oczywiście nie mieliśmy.
Mentorzy usiedli przy stole. Naprzeciwko stał Vinc. Coś tu nie gra? – Pomyślałem. Dlaczego, ten Kopiór, tak się wpatruje w Vinca? Podszedłem do biedaka.
– Co jest grane? – zapytałem szeptem.
– Ten pajac wodzi za mną oczami. Puszcza do mnie oczka. Nie wiesz, o co mu chodzi?
Zaintrygował mnie, teraz ja przyglądałem się mentorowi o pięknym nazwisku – Kopiór. Im dłużej patrzyłem, tym większe podejrzenia rodziły się w mojej głowie. Uśmiechnąłem się.
– Dobrze jest, nie przejmuj się. Możesz też mu puścić oczko.
– Buraku, wszystko ma swoje granice. Jak tylko stąd wyjadą, policzę się z tobą.
– Ciszej, bo usłyszą. Popatrz dobrze na Kopióra, przyjrzyj się, zrozumiesz.
Po minie Vinca zorientowałem się, że musiał dojść do takich samych wniosków, jak ja. Do gospody weszło czterech strażników. Tuż za nimi wpadła Martas i oznajmiła.
– Panowie, odzyskaliśmy wasz wóz, niestety dwa osły poniosły. Stoi przed gospodą, jest wszystko, co przywieźliście ze sobą.
Tymczasem trzej mentorzy wstali z wybałuszonymi oczami. Ręce im się trzęsły, cali się trzęśli.
– Panowie, to są nasi nocni strażnicy, będziecie mieli rozstawione namioty tuż obok nich. Kwart podaj kolację!
– Żadnej kolacji, wyjeżdżamy stąd – zakomunikował Kojan.
– Czy mogę dokończyć zadanie? – zapytał, a może zapytała Kopiór.
– Nie, towarzyszu. Tej gospodzie nikt i nic nie jest w stanie pomóc. Szkoda naszego czasu i wysiłku. Już nigdy nasze nogi nie powinny stanąć w takich miejscach. To jest jeden wielki gniot. Oni nas całkowicie zdołują. Wyjeżdżamy.
Gdy wychodzili, Kopiór wcisnął lub wcisnęła Vincowi małą karteczkę. Po chwili wsiedli na wóz i odjechali.
– Chodźmy szybko na punkt obserwacyjny – powiedział Kwart.
Skoro tak powiedział, to wdrapaliśmy się na strych. Otworzyliśmy cztery lufciki zamaskowane w słomianym pokryciu gospody i obserwowaliśmy oddalający się wóz.
– Kwart, oni nie wrócą, nie musimy ich obserwować – powiedziałem.
– Dobrze jest, wiatr wieje w ich stronę – odpowiedział Kwart.
Czekaliśmy, chociaż nie bardzo wiedzieliśmy, na co. Nagle nastąpiła potężna eksplozja. Wybuch rozniósł wóz na drobne kawałki. Cztery osły stanęły dęba. Mentorzy leżeli na ziemi. Po chwili podnieśli się i natychmiast wskoczyli na trzy osły. Jeden został.
– Łapiemy osła, będziemy mieli trzy – zakomenderował Maciej.
Grupa pościgowa pod przewodnictwem Macieja ruszyła w teren. Ja zostałem, do takich zadań nie nadawałem się już od kilku dobrych lat.
– Kwart, co to było?
– Została jedna puszka, konsumencka puszka, więc ją podłożyłem. Drogi, jakie są, takie są, musiała zdetonować. Jesteśmy kryci i mamy żarcia w bród.
– Świetnie, idziemy do kuchni.
– Po co?
– Spróbować szyneczki.
– To trzeba przynieść ze stodoły. Wierz mi, ta nie była zbyt dobra.
Należało się chłopu, znakomicie się spisał.
Poszliśmy do stodoły. Powinniśmy zastanowić się, gdzie schować nasze zapasy. Zastaliśmy wszystkich. Siano odgarnięte pod ściany, na środku ustawiono długi stół, właściwe dwa stoły. Pomiędzy nimi okrągły stolik, przy którym rozlewaliśmy, co wieczór bimber. Na stołach już postawiono to, co wcześniej rozlaliśmy. Oprócz butelek znajdujących się w koszach ułożono bochenki chleba, w słojach ogórki kwaszone, nawet masło się znalazło. Wszyscy patrzyli na stolik, na którym na dużej desce leżała piękna, pachnąca szynka. Lukrecja stała obok stołu i trzymała w jednej dłoni nóż, a w drugiej duży widelec. Po jej twarzy spływały łzy.
Usiedliśmy z Kwartem na samym końcu. Lutka nadal nie miała odwagi pokroić szynki. Wszyscy milczeli i spokojnie czekali.
Lukrecja usiłowała wbić duży widelec w szynkę, ale ten jej się ześliznął. Ponowiła próbę, tym razem wbijając widelec z dużą siłą. Odpadł kawałek gipsu.
– Czy zapakowaliście na wóz właściwe skrzynki? – zapytałem.
Nikt nie odpowiedział, wszyscy nadal milczeli. Większość zaczęła ronić łzy. Do stodoły wszedł ostatni spóźniony gość, Seb.
– Kto mi zakosił fałszywą szynkę? Miałem ją powiesić u siebie w bimbrowni. Dlaczego nie wzięliście prawdziwej?
To był szał radości, nikt już nie płakał. Martas pierwsza poleciała do kantorka Seba i po chwili przyniosła prawdziwą szynkę. Lukrecja natychmiast wbiła widelec i ukroiła pierwszy plaster, potem drugi i kolejne. Następnie zaniosła każdemu i położyła na talerzu. Nikt nie jadł, każdy tylko patrzył i wąchał.
– Śmiało, dziewczyny i chłopcy, dawniej się to jadło, a nie wąchało – zachęciłem całe towarzystwo.
Gdy już każdy miał na talerzu gruby plaster szynki a w szklance bimber, uderzyłem nożem w butelkę.
– Koleżanki i koledzy, wznoszę pierwszy toast za zdrowie i pomyślność naszych byłych miastowych gości. Niech długo żyją i często nas odwiedzają. Na zdrowie!
Impreza nabrała rumieńców. Skonsumowaliśmy kilka szynek, kilkanaście konserw i parę kilogramów wędlin. Nikt nie chciał naruszyć barku mentorów, woleliśmy własną produkcję. Seb był dumny, jak paw. Zapomnieliśmy o swojej doli, starsi wspominali czasy Drugiej i Trzeciej Rzeczypospolitej. Młodzi nauczyli się kawałka historii.
Wstaliśmy bardzo późno, nie miał nas, kto obudzić. Kogut w rosole był idealnym lekarstwem na stan naszych ciał.
... ludzi poznawaj według paraboli, nie hiperboli ...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Gospoda pod sierpem - przez burak - 03-11-2016, 11:07
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 04-11-2016, 23:06
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 04-11-2016, 23:38
RE: Gospoda pod sierpem - przez skrobipiórek - 05-11-2016, 07:23
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 05-11-2016, 14:59
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 05-11-2016, 17:13
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 06-11-2016, 21:00
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 06-11-2016, 21:58
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 09-11-2016, 19:49
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 09-11-2016, 21:57
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 11-11-2016, 09:50
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 12-11-2016, 21:10
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 13-11-2016, 08:46
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 13-11-2016, 22:14
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 14-11-2016, 20:52
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 14-11-2016, 21:55
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 15-11-2016, 09:51
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 15-11-2016, 22:18
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 17-11-2016, 13:29
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 17-11-2016, 22:23
RE: Gospoda pod sierpem - przez Gunnar - 19-11-2016, 12:30
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-11-2016, 10:27
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-11-2016, 13:27
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 20-11-2016, 21:44
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 22-11-2016, 22:42
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 23-11-2016, 21:42
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 11-01-2017, 18:18
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 11-01-2017, 19:58
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-02-2017, 19:32
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 19-02-2017, 22:05
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 20-02-2017, 19:50
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 21-02-2017, 23:28
RE: Gospoda pod sierpem - przez Kansaa97 - 21-03-2018, 12:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości