Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gospoda pod sierpem
#17
Wróciłem do gabinetu, otworzyłem szafę pancerną i nałożyłem maskę pgaz. Na korytarzu nic już nie słyszałem, to skutek nałożenia maski. Powoli posuwając się, dotarłem do sali, w której sekretarz gminny rozmawiał z BB. Cała trójka leżała na podłodze.
– Jest tu ktoś? – ryknąłem. – Dawajcie sanitariuszy!
Cisza, nikt nie zareagował. Nie dziwię się, przez tę maskę głos się nie wydostał. Zdejmę, to padnę.
Wybiegłem przed gospodę. Na podwórzu tłum, niektórzy słaniali się na nogach, część leżała na ziemi. Tylko parę osób było w maskach. Przywołałem ich ręką i wróciłem do sali. Wspólnymi siłami wyciągnęliśmy nieprzytomnych na zewnątrz. Zdjąłem maskę. Powietrze wydawało się świeże.
– Co się stało? Skąd ten siarkowodór? Przyznać się, który to? Wiem, że żarcie jest do dupy, ale moi drodzy bez przesady, trochę umiaru.
Spojrzeli po sobie, a następnie na mnie.
– Nie wiemy, co się stało. Nagle coś huknęło, a po chwili pojawił się ten smród – stwierdziła Lukrecja.
– Gdzie walnęło?
– Prawdopodobnie w spiżarni.
– Kto tam był?
– Kwart.
– Gdzie on jest?
– Chyba tam został.
– Kilku ochotników za mną.
Nałożyłem maskę i w towarzystwie Macieja i Seba udałem się do spiżarni. Drzwi były wyrwane z zawiasów, smród nie do wytrzymania, nawet maska nie zatrzymywała wszystkiego. Weszliśmy, na podłodze leżał Kwart, na głowie miał maskę. Jest szansa, że przeżył.
Z wielką trudnością wytargaliśmy go na zewnątrz. Zdjęliśmy mu maskę, od razu zaczerpnął powietrza, powoli dochodził do siebie. Spojrzałem na sekretarza i na BB. O ile na BB Martaska ćwiczyła sztuczne oddychanie, to sekretarz leżał porzucony.
– Zajmij się nim – zwróciłem się do Calo.
– Ani mi się śni, jeszcze nie dał nam zezwolenia na ślub.
Spojrzałem na inne panie, wszystkie nagle znalazły sobie jakieś zajęcie. Trudno, Kwart jest ważniejszy.
– Powiedz, co się stało? – zapytałem nieszczęśnika.
– Pu... pu...… puszka wybuchła. Chcia... chciałem wyrzucić następne, gdy nagle eksplodowały. Zdążyłem wcześniej założyć maskę i ostrzec innych – powoli łapał coraz więcej powietrza.
– Jesteś bohaterem – stwierdziłem. – Które puszki wybuchły?
– Te, co dostaliśmy dzisiaj w dostawie, musiały być przeterminowane o kilka lat – odpowiedział już normalnie.
– Cholera, będzie afera, sekretarz gminny nadal jest nieprzytomny. Trzeba coś wymyślić, nim dojdzie do siebie. Macie jakieś pomysły?
– Może go zakopać? – Ripley pierwszy rzucił pomysłem.
Dopiero teraz go zobaczyłem. Gdzie on się ukrywał? Był naszym instruktorem wychowania fizycznego. Sam, co prawda nie uprawiał żadnej dyscypliny sportowej, ale miał ogromną wiedzę na temat piłki nożnej i filmografii. W przeszłości był naczelnym największego przeglądu sportowego, ale powinęła mu się noga. Porównał jakiegoś sekretarza do gwiazdy sportowej. Zapomniał o otaczającej go rzeczywistości i przypłacił to zsyłką do nas. Wysoki, włos zmierzwiony, lekka łysinka z przodu, tak najkrócej można opisać Ripleya. Chłop się w ogóle nie starzał.
– Popieram Ripleya – wtrącił Red.
– Tak, a potem powiesz, że to my i stołek sekretarza gminnego będzie dla ciebie. Ma ktoś pomysł, jak wytłumaczyć ten smród?
– Powiemy prawdę – poradziła Teo.
– Teo, kiedy się nauczysz, że prawda w oczy kole?
– Prawda, to prawda.
– Dobra, dobra, odrzucam ten pomysł. Kto ma inny?
– Dlaczego? – nie poddawała się.
– Nie możemy powiedzieć sekretarzowi, że dostarczył nam wybuchające puszki, bo to wygląda na zamach na życie preprezydenta.
Dopiero teraz dotarło do mnie i do innych, w jakiej tragicznej znaleźliśmy się sytuacji.
– Poradźcie coś – wyszeptałem błagalnie.
Zapanowała cisza. Na szczęście sekretarz nadal leżał nieprzytomny. Trzeba szybko coś wykombinować. Przyjrzałem się dziewczynom, wyglądały wspaniale. Już wiedziałem, tylko one są w stanie uratować sytuację.
Poprosiłem Seba na stronę, przedstawiłem mu swój plan, początkowo nie chciał się zgodzić, ale ostatecznie zmienił decyzję. Przekonał go argument załatwienia zezwolenia na wesele. Z ciężkim sercem zaakceptował projekt uzdrowienia sekretarza.
– Dziewczyny, nasza wolność, a może nawet życie zależy od waszych zdolności terapeutycznych.
– Czuję jakiś podstęp – zaprotestowała Martasek.
– Sytuacja wymaga poświęcenia, nie bądźcie egoistkami.
– Mów, o co chodzi, bo sekretarz zaczyna się ruszać.
Dość szybko wyłuszczyłem plan. Próbowały protestować, ale w końcu pozdejmowały staniki. Oczywiście pozostały w cienkich bawełnianych koszulkach.
– Seb, lej!
Seb był już przygotowany, odkręcił zawór i na sekretarza uderzył strumień wody. Ciśnienie było duże, woda ochlapała koszulki dziewczyn, podkreślając ich kształty. Sekretarz się budził, Teo nachyliła się nad nim i zastosowała sztuczne oddychanie metodą usta-usta, Lukrecja masaż serca, Szem i Calo rozciągały i zginały jego ramiona, a Lilie nachyliła się nad głową i obserwowała, czy otwiera oczy.
Widok był imponujący, sekretarz nie powinien mieć żadnych wątpliwości, panie walczyły o jego życie.
Dochodził do siebie. Teo zakończyła, wydawało mi się, że bardzo jej się to spodobało, być może tylko mi się wydawało.
– Co się stało? – Pierwsze, o co zapytał, gdy odzyskał świadomość.
– Jak to dobrze, że towarzysz wraca do siebie – rozpoczęła Lili. – Nasz wysiłek nie poszedł na marne. Już pół godziny reanimujemy towarzysza. Zmieniałyśmy się, chcąc zapewnić stały dopływ świeżego powietrza do płuc – zarumieniła się.
– Wspaniale towarzysz całuje, to znaczy chciałam powiedzieć, że doskonale podawał usta – dodała Lukrecja.
– I te dłonie, które błądziły po naszych płucach, jakby szukały tlenu – nie oszczędziła go Calo.
– Musiałam przykryć towarzysza, no wie towarzysz, on pierwszy odżył – to słowa Szem.
– Dobrze, że nikt tego nie widział, bo dokładnie towarzysza zasłoniłyśmy – Teo kontynuowała. – Chociaż, chyba ktoś zrobił zdjęcie, ale nasi współpracownicy gonią go teraz, celem odebrania aparatu.
– Byłoby bardzo źle, gdyby doniosło się to do góry, nieprawdaż? – zapytała Lukrecja. – To mogłoby być odebrane, jako wykorzystywanie stanowiska do niecnych celów, coś w rodzaju molestowania, a to wolno dopiero sekretarzowi szóstej kategorii.
– Chciałam tylko dodać, że guziki od spodni były rozpięte i wie towarzysz, ten fotograf sfotografował to coś małego, co wystawało, a to był przecież tylko długopis, lecz towarzysz wie, co może zrobić żądny sensacji dziennikarzyna – decydujący cios zadała Calo.
Twarz sekretarza gminnego zmieniała się jak w kalejdoskopie. Najpierw przedstawiała oburzenie, zaciekawienie, zdziwienie, niedowierzanie, by w końcowym etapie wyrażać wdzięczność, bezgraniczną wdzięczność.
Nie powtórzył już pytania, wstał, otrzepał się z błota i wyczekująco spojrzał na mnie.
– Czy, czy złapaliście tego fotografa? – zapytał.
Mam cię – pomyślałem.
– Nie, ale wiemy, gdzie się ukrył, znajdziemy go prędzej czy później. Lepiej niech towarzysz wróci do wioski. My tu posprzątamy i złożymy stosowny raport.
– Żadnych raportów, żadnych, ja sam napiszę.
Odwrócił się na pięcie i szybko pobiegł w kierunku wsi.
Odetchnęliśmy z ulgą. Po kłopocie, na razie.
– Posprzątajmy trochę.
Zabraliśmy się za usuwanie skutków wybuchu puszek. Całe nasze nędzne zapasy nadawały się do wyrzucenia. Pozostaliśmy bez żarcia, a mieliśmy konsumy. Nie wyglądało to różowo.
– Kwart, co będzie dzisiaj do jedzenia? – zapytała Lukrecja.
– Nie wkurzaj mnie, może masz jakieś propozycje?
– Ty tu jesteś szefem zaopatrzenia, więc się staraj – odpowiedziała, wychodząc ze spiżarni.
– No to mamy problem. Nie pozostaje nam nic innego, jak zaopatrzyć się w muzeum.
Chcąc nie chcąc przystąpiliśmy do organizowania grupy szturmowej.
Plan był następujący:
a) Lili miała odwieść uwagę dozorców muzeum. W tym celu założyła odpowiedni strój. Zdjęła służbowy garniturek i ze starych zapasów, jeszcze z epoki trzeciej Rzeczypospolitej wyciągnęła seksowną mini spódniczkę.
– Nie wolno takich nosić – zauważyła Teo.
– Nie wolno, nie wolno, a każda ma i nosi. Zakazy są po to, aby je omijać – wyjaśniłem.
Spojrzeli na mnie zdziwieni i uśmiechnięci.
– Nie dotyczy to oczywiście moich zakazów – pośpiesznie dodałem.
b) Maciej stanowił zabezpieczenie na wypadek ataku ochrony muzeum.
c) Kubeł, Seb i ja mieliśmy zdobyć, jak najwięcej zboża.
Zabraliśmy wszystkie sierpy, jakie były w gospodzie, znalazły się nawet trzy kosy.
d) Calo z Kwartem byli odpowiedzialni za transport.
Zbliżał się wieczór, właściwa pora do przeprowadzenia akcji.
Wyruszyliśmy, pozostali życzyli nam szczęśliwego powrotu.
Po dwóch godzinach marszu dotarliśmy do muzeum. Otoczone było drutem kolczastym, co kilkadziesiąt metrów budka wartownicza. Przez chwilę przyglądaliśmy się, ale nikogo nie zauważyliśmy.
– Chyba nikt tego nie pilnuje – stwierdził Maciej, posiadający najlepszy wzrok.
– No to idziemy.
Do bramy wejściowej podeszła Lili. Zapukała. Cisza.
Kiwnęła na nas. Zbliżyliśmy się i otworzyliśmy bramę. Było bardzo ciemno, nawet księżyc nie przyświecał. Uznaliśmy to za bardzo dobry znak. Natychmiast przystąpiliśmy do koszenia zboża. Już po kilku minutach mieliśmy parę snopków. Czekaliśmy na nasze wozy, a ich ciągle nie było. Kosiliśmy dalej, nie bacząc na to, że sterta snopków rosła.
W końcu dotarł nasz wóz drabiniasty.
– Co tak późno? – zapytałem.
Na miejscu woźnicy siedziała Calo.
– Kwart źle zaprzągł. Dziewczyny były po jednej stronie, a chłopcy po drugiej. Wóz ściągało na lewo. Musieliśmy po drodze zmienić ustawienie naszych osłów.
– Calo, tylko nie osłów. W drodze powrotnej ja będę powoził. Daj mi bat.
Zaprzęg mieliśmy wspaniały, ośmiokonny, a dokładnie ośmioosobowy. Załadowaliśmy na wóz pierwszą partię. Musieli jeszcze raz przyjechać. W tym czasie nadal kosiliśmy.
Do gospody powróciliśmy tuż przed świtem. Byliśmy bardzo zadowoleni z siebie. Akcja zakończyła się pełnym sukcesem. To był ciężki dzień.
... ludzi poznawaj według paraboli, nie hiperboli ...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Gospoda pod sierpem - przez burak - 03-11-2016, 11:07
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 04-11-2016, 23:06
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 04-11-2016, 23:38
RE: Gospoda pod sierpem - przez skrobipiórek - 05-11-2016, 07:23
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 05-11-2016, 14:59
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 05-11-2016, 17:13
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 06-11-2016, 21:00
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 06-11-2016, 21:58
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 09-11-2016, 19:49
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 09-11-2016, 21:57
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 11-11-2016, 09:50
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 12-11-2016, 21:10
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 13-11-2016, 08:46
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 13-11-2016, 22:14
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 14-11-2016, 20:52
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 14-11-2016, 21:55
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 15-11-2016, 09:51
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 15-11-2016, 22:18
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 17-11-2016, 13:29
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 17-11-2016, 22:23
RE: Gospoda pod sierpem - przez Gunnar - 19-11-2016, 12:30
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-11-2016, 10:27
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-11-2016, 13:27
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 20-11-2016, 21:44
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 22-11-2016, 22:42
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 23-11-2016, 21:42
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 11-01-2017, 18:18
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 11-01-2017, 19:58
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-02-2017, 19:32
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 19-02-2017, 22:05
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 20-02-2017, 19:50
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 21-02-2017, 23:28
RE: Gospoda pod sierpem - przez Kansaa97 - 21-03-2018, 12:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości