Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Gospoda pod sierpem
#11
Ani chwili spokoju, do gabinetu wpadła Calo.
– Przyjechali! – krzyknęła podniecona.
– Kto znowu?
– Kontrola!
– Jaka?
Przyjrzałem się jej dokładnie, to nie było jednak podniecenie, to była panika.
– Pełna.
– Ilu?
– Sześciu.
Odetchnąłem.
– To nie ma siódmego, co za ulga – nie powinienem się zbytnio przejmować.
– Zaraz będzie, osioł poniósł i idzie na piechotę.
– Cholera! – zakląłem, podbiegając do okna.
Głównym hasłem ostatniej kampanii wyborczej naszego ukochanego preprezydenta, było: „Jedność”. Zaraz po objęciu posady przyłączył do ministerstwa sprawiedliwości i prokuratury kolejną strukturę, jedyną, jaka pozostała, czyli adwokaturę. Adwokaci otrzymali służbowy środek lokomocji. Niestety, czasami ponosił.
– To chyba dobrze, że zaraz będzie, to przecież – adwokat!
– Ale nie nasz.
– To prokurator jest nasz?
– Nie, też nie nasz.
Calo miała jednak jakieś braki, nie była na bieżąco.
– Lepiej powiedz, czy wszyscy mają nałożone skarpetki? – Poprosiłem.
– Polecę i sprawdzę.
Po chwili wróciła. Nie była szczęśliwa.
– Lepiej zacznij się rozbierać.
– Który?
– Bieżący.
– Pisz szybko deklarację i podnieś na dwieście. Tak nic nie zarobiliśmy w tym roku, więc możemy sobie pozwolić.
Do gabinetu wpadła Teo. Tylko w bikini i skarpetkach. No to się zaczęło – pomyślałem. – Powinienem zdjąć drzwi z zawiasów. Łeb mi pęka od tego trzaskania.
– Róbże coś, Lutka jest już tylko w skarpetkach! Teraz rozbierają się Kubeł i Seb. Muszę do nich wracać.
Cholera, znowu to samo. Dwa miesiące temu puścili nas w samych skarpetkach.
– Calo, napisałaś?
– Tak.
– To leć i daj im ten papier. Wróć z dobrymi wieściami.
Wróciła zadyszana, ale w miarę spokojna.
– Jest dobrze, Lutka się ubiera, a Kubeł i Seb stoją w skarpetkach. Powiedzieli, że to za mało, teraz myślą, co z nami zrobić
Wpada Teo, tylko w majtkach i skarpetkach.
– Wzięli ubiegły rok, róbże coś, ja muszę wrócić.
Wybiegła. „Róbże coś, róbże coś” – ciągle to samo. Nie jestem alfą i omegą.
– Calo, pisz deklarację na 300 i zanieś.
Wróciła tylko w skarpetkach. Coś za szybko, niedobrze, niedługo cofną się pięć lat do tyłu – pomyślałem.
– Wzięli dwa lata w tył. Piszę na 400. Mogę?
Oczywiście, wykrakałem.
– Pisz.
Po chwili wróciła Teo, teraz już tylko w skarpetkach.
– Słuchaj, tylko ty zostałeś, wszyscy jesteśmy w skarpetkach, Borówka i Boruta też.
– Cholera, że też zawsze sam muszę wszystko robić.
Napisałem deklarację ustalającą stawkę podatku w wysokości 500 +. To zapewni nam na rok nietykalność Urzędu Pomocy i Doradztwa Podatnikom.
Przyszli dzisiaj w komplecie. Przedstawiciel Urzędu, prokurator, sędzia, dwóch ławników, komornik i adwokat. Dawniej sprawy w sądach ciągnęły się latami. Najpierw był US, potem IS, a następnie NSA.
Teraz przychodzą w pełnym składzie, wyrok zapada w ciągu dwóch godzin i nie ma żadnego odwołania do wyższej instancji, bo jest niepotrzebna, skoro adwokat broni prokuratora. Takie to proste, a za tej Trzeciej Rzeczypospolitej nikt na to nie wpadł.
Calo i Teo opuściły gabinet. Już myślałem, że teraz odpocznę, gdy wpadł Kubeł.
– Słuchaj, przyleciał gołąb, mamy szyfrogram.
– A kto rozszyfruje?
– Nikt. Pisze szyfrogram, ale napisane jest jawnym tekstem.
– No dobra. Skąd ten szyfrogram?
– Z ministerstwa Budowania Uczciwości Rodaków Dla Etosu Ludowego.
– Co to za bzdura ?
– BURDEL.
– Kubeł, ja znam twój stosunek do naszych władz, ale bez przesady.
– Burdel to skrót tego ministerstwa.
– Pokaż... rzeczywiście. Piszą, że przyjedzie sama pani minister Dor.
– Ja ją znam.
– To, co ty tu robisz? Masz takie chody i siedzisz na tym zadupiu.
– Ona skończyła studia u Madziarów i zrobiła karierę. Ja tylko w kraju. Jest ministrem.
– Może wiesz, po co przyjeżdża?
– Nie wiem, będzie za parę minut, to się dowiemy.
Nie minęło nawet pół minuty, a przed gospodą z piskiem zatrzymała się limuzyna. Wysiadł kierowca w liberii, otworzył drzwiczki samochodu i pojawiła się pani minister. Nie miała ochrony.
Pobiegliśmy na jej spotkanie.
– Witojcie w nosych progach.
– Przestań się wygłupiać, buraku. Jestem tutaj incognito.
– A ten szyfrogram?
– A był zaszyfrowany?
– Nie.
– Właśnie. Jestem incognito.
– Nic z tego nie rozumiem.
– Zrozumiesz. Jakby był zaszyfrowany, to już leżałby na biurku marszałka dworu, a jawne nie są śledzone.
– Co cię sprowadza? – zaryzykowałem.
– Przyjeżdża tutaj preprezydent, i tak będę musiała przyjechać oficjalnie. Postanowiłam was uprzedzić, bo zobaczyłam na liście pracowników – Kubła i Vinca. To starzy znajomi. Teraz spadaj, muszę z nimi pogadać. Chodźmy do stodoły, lepiej się rozmawia przy kielichu.
Poszła razem z Kubłem, po chwili pobiegł za nimi Vinc.
Ładne jaja, pani minister wie, że w stodole jest bimbrownia. Kto jej powiedział? Mamy tu wtyczki.
Gdzie jest ochrona gospody?
– Macieju!
– Jestem szefie, coś się stało?
Jak spod ziemi wyrósł szef ochrony. Rzadko go widywałem. Chłop jak dąb, prawie dwa metry wzrostu, barczysty wysportowany. Co prawda, widoczne już były pierwsze zalążki brzucha.
– Słuchaj, o naszej bimbrowni wiedzą nawet w BURDEL-u.
– No pewnie, że wiedzą. To nasi najlepsi klienci.
Przyznać muszę, iż nie wiem, co się dzieje w gospodzie. Poszedłbym na emeryturkę, gdyby była. Już na samym początku, jeszcze czwartej Zioprosperitej zlikwidowano emerytury. Co roku obniżano o kilka lat dolną granicę i dotarliśmy do zera. Obywatel musi pracować, walka z bezrobociem. Nie ma żadnego problemu z przejściem na emeryturę.
– A kto nie wie?
– Nie wiem, chyba wszyscy pędzą.
– No dobra, skoro wiedzą, to nie będą się interesować.
– Mam prośbę.
Chłop, jak dąb a prosi – pomyślałem lekko zawiedziony.
– Jaką?
– Brakuje mi ludzi do ochrony.
– Ilu?
– Siedmiu.
– To masz problem. Spadaj, ja mam ważniejsze sprawy na karku.
Zostawiłem Macieja i wróciłem do gabinetu. Rozległ się gong, czyli bicie chochlą w patelnię. Obiad. Tradycją gospody był wspólny posiłek całego personelu z ewentualnymi klientami.
To w ramach nawiązywania więzi robotniczo-chłopskiej. Udałem się do sali jadalnej. Przy stolikach siedziała już większość pracowników. Znalazłem miejsce przy stoliku Szemki, naszej kadrowej. Obok na krześle skromnie przysiadł Kwart – szef działu zaopatrzenia.
– Co dzisiaj zjemy?
– Niestety, to co zawsze – odpowiedział Kwart.
– Czyli zupa nic i kaszanka. Powiedz Kwart, jak długo można jeść to samo?
– Robię, co mogę, wygląda na to, że jeszcze parę lat.
– Nie widzę, żadnego klienta – stwierdziłem, rozglądając się po sali biesiadnej.
– Widocznie mają lepsze żarcie.
– To nie możesz się zorientować, skąd je biorą?
– Dostali pomagnacką ziemię i jakoś wiążą koniec z końcem.
– A my nie możemy wydzierżawić kawałka ziemi?
– Możemy, ale w mieście.
– Jaja sobie robisz?
– Jaja to możemy tam produkować, wszystkie centra handlowe padły i są puste.
– No i słusznie, to był obcy kapitał, który niszczył naszą rodzimą gospodarkę.
Spojrzeli na mnie jak na wariata. No cóż, zmęczony jestem i czasami się zapominam, mówiąc slogany. To pozwoliło mi jakoś przejść przez te wszystkie transformacje. Ile to już ich było w moim życiu? Nieważne.
– Szemko, powiedz, jak tam sprawują się nasi nowi pracownicy?
– Pracują za dziesięciu, tworzą zgrany duet, nie odstępują siebie na krok.
– No pewnie, skoro jeden ma zmiotkę a drugi szufelkę.
– Mnie martwi to, że mamy coraz więcej wakatów. Dowalają nam etat za etatem, a ludzi do pracy nie ma.
– Będą mniejsze koszty utrzymania – stwierdziłem z zadowoleniem.
– Za każdy wakat musimy zapłacić grzywnę.
– Co? Ile?
– Dwie najniższe pensje krajowe.
– Czy jest, jakaś możliwość niepłacenia podatków, grzywien, kar? Sam sobie odpowiem – nie ma. To właściwie, jakim cudem my cokolwiek płacimy?
– Zapytaj się księgowej. A dostałeś ostatnio pensję?
– Nie, a ty?
– Też nie. A jednak żyjesz.
– Żyję, ale co to za życie.
– Cicho. Jeszcze się doniesie do sekretarza.
– Gdzie on jest? Już dawno nie widziałem go na obiedzie. Powinniśmy zakosić mu tę białą księgę. To jego niewyczerpane, wiecznie bijące źródło donosów.
– Nie da rady, przykuł łańcuchem do paska. On je w kasynie sekretarzy – wyjaśnił mi Kwart.
– Aha. Gdzie jest to kasyno?
– W mieście.
– Dlaczego my nie mamy kasyna? To jest pytanie.
Po obiedzie postanowiłem zwołać naradę kierownictwa.
– Słuchajcie, sami widzicie, że niedługo nie będziemy mieli, co położyć na talerzu. Kaszanka też się kończy, a kaszy mamy pod dostatkiem. Krwi brakuje. Trzeba sporządzić listę krwiodawców i zwiększyć produkcję krupnioka.
Spojrzałem na nich. Nie byli zaskoczeni moją propozycją. Nie protestowali. Sytuacja wygląda na tragiczną.
– Co jest grane? Nie mówcie mi tylko, że już produkujecie! Ja sobie jaja robię, chcąc sprawdzić, jak nisko upadliśmy, a wy spokojnie siedzicie! Tak nie może być! Mam konkretne pytanie. Gdzie jest żarcie?
– Nie mamy – odpowiedział Kwart.
– To wiem. Gdzie w piątej Zioprosperitej jest żarcie? Dlaczego tam jest, a u nas nie ma? Jak znajdziemy odpowiedzi na te pytania, to będziemy mieli żarcie. Ruszcie głowami.
– Niedaleko od gospody jest muzeum Inicjatywy Dobrobytu i Osiągnięć Taktycznych Andrju.
– IDIOTA? Rzeczywiście jest niedaleko. I co z tego, przecież to stare torowisko, od dawna nieużywane.
– Tak, bo to jest muzeum i tam rośnie to zboże, co Andrju wysypywał na początku swojej kariery. Nie wolno go zbierać, a jest tego całkiem spore pole. Można trochę skosić, zmłócić i mielibyśmy żarcie.
– Czy jest pilnowane?
– Nie, bo nikt się nie odważy.
– To my mamy ryzykować?
– Lepsze ryzyko niż śmierć głodowa.
– No dobrze, niech będzie, zakosimy. Na samym chlebie długo nie pociągniemy. Kombinujcie dalej. Kto ma żarcie?
– Konsumy partyjne, wojsko i a-bezpieka. Oni mają żarcia w bród. Boruta mówił, że każda puszka ma kilka tysięcy hektarów ziemi, chlewnie, obory. Pracują dla władz.
Dawniej się mówiło – „bezpieka”. Państwo unika tego przeklętego słowa, teraz mamy a-bezpiekę, Agencję Bezpieczeństwa.
– To wiemy i co z tego? – zapytałem.
– Jak zrobimy z gospody konsumy, to będziemy dostawać żarcie.
– Dla naszego sekretarza, dla jednej osoby? Gra niewarta świeczki. Ilu właściwie jest partyjnych?
– Przecież wszyscy jesteśmy członkami partii.
– To, dlaczego nie dostajemy żarcia?
– Bo ono jest dla sekretarzy.
– Czemu, zatem nie jesteśmy sekretarzami?
– Bo, żeby być sekretarzem, trzeba mieć POP-a.
– A Tik-Tak nie wystarczy? – Wyrwała się, Calo.
– Dziewczyno, POP to Podstawowa Organizacja Partyjna, a nie karta telefoniczna. Zresztą ich i tak już nie ma – wytłumaczyłem.
– Może założymy POP-ki i będziemy sekretarzami. Będziemy w każdym POP-ie członkami a w swoim sekretarzem. Każdy z nas będzie sekretarzem i wiecie, ile POP-ów tu będzie działało? Setki, wykonamy plan upartyjnienia gospody na kilka lat naprzód. Będziemy przodownikami i otworzymy konsumy.
Kwart mnie zaskoczył, spojrzałem na niego pełen podziwu.
Narada zakończyła się wielkim sukcesem. Ustaliliśmy, że do wieczora będziemy wypełniać deklaracje przystąpienia do POP. Ja utworzyłem Podstawową Organizację Partyjną Analizy Rezerw Celowych i Ewidentnych (POPARCIE). Lutka założyła POPART, Kwart POPAPRANIEC a inni, inne. Do bardziej aktywnych należały: POPED, POPELINA, POPCORN, POPERS, POPICIE, POPIEL, POPIELEC, POPIJAWA. Dla Kubła, który nadal konferował z panią minister, zarezerwowaliśmy – POPIEPRZYC.
Punktualnie o dwudziestej złożyliśmy na ręce pierwszego sekretarza niezbędne dokumenty. Był wniebowzięty, miał zapewniony awans o kilka szczebli. Niezwłocznie zamówił transport i po pół godziny cztery furmanki deklaracji, programów, list obecności pojechały do wsi.
Nie pozostało nam nic innego, jak czekać na decyzję władz zwierzchnich.
Wieczorem, jak zwykle spotkaliśmy się w bimbrowni.
Borówka i Boruta też się załapali. Ich obecność pozwoliła na zorganizowanie wieczoru wspomnień. Po oklejeniu akcyzą kilku butelek humor nam się znacznie poprawił.
– Słuchajcie no, Boruta – zagaiła Lukrecja – dlaczego nie chcieliście się zgodzić na Belkowskiego, a potem na Olina?
– Nie chcieliśmy i już, dla zasady.
– A wy Borówka, dlaczego nie poparliście Olina?
– Bo już nie był moim towarzyszem.
– No widzicie, a gazet nie czytaliście, a tam wyraźnie pisało: wybory wygra nasz preprezydent.
– Też pisało, że nie będzie premierem – bronił się Boruta –– tylko ja, albo ktoś z wąsami.
– To, co? Myśleliście, że kto będzie?
– Kaczorek. Mieliśmy nadzieję, że nas nie zdradzi.
– Przecież jasnowidz mówił, że wybory będą w sierpniu, a w sierpniu tylko chłopy są w domu.
– Kto tam wierzył wtedy jasnowidzowi.
– Nie wierzyliście i nie spodziewaliście się, kto sobie wąsy przyklei i teraz mamy Zioprosperitą.
Nie spodziewałem się, że Lukrecja ma taką dobrą pamięć. Zaskoczyli mnie też panowie BB. Jednak ta resocjalizacja nie wyprała ich całkowicie, coś niecoś pamiętali a może i więcej. Trzeba na nich uważać, bo mogą w przyszłości zaszkodzić naszej... przyszłości. Już raz nam zaszkodzili.
Tradycyjnie, grubo po północy skończyliśmy. Tym razem więcej spożyliśmy, niż okleiliśmy. Mieliśmy jednak nadzieję, że jutro dostaniemy decyzję zezwalającą nam na otwarcie konsumów i skończy się kombinowanie żarcia. A do wizyty, preprezydenta pozostało dziesięć dni, niecały tydzień.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Gospoda pod sierpem - przez burak - 03-11-2016, 11:07
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 04-11-2016, 23:06
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 04-11-2016, 23:38
RE: Gospoda pod sierpem - przez skrobipiórek - 05-11-2016, 07:23
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 05-11-2016, 14:59
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 05-11-2016, 17:13
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 06-11-2016, 21:00
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 06-11-2016, 21:58
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 09-11-2016, 19:49
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 09-11-2016, 21:57
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 11-11-2016, 09:50
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 12-11-2016, 21:10
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 13-11-2016, 08:46
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 13-11-2016, 22:14
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 14-11-2016, 20:52
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 14-11-2016, 21:55
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 15-11-2016, 09:51
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 15-11-2016, 22:18
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 17-11-2016, 13:29
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 17-11-2016, 22:23
RE: Gospoda pod sierpem - przez Gunnar - 19-11-2016, 12:30
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-11-2016, 10:27
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-11-2016, 13:27
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 20-11-2016, 21:44
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 22-11-2016, 22:42
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 23-11-2016, 21:42
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 11-01-2017, 18:18
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 11-01-2017, 19:58
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 19-02-2017, 19:32
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 19-02-2017, 22:05
RE: Gospoda pod sierpem - przez burak - 20-02-2017, 19:50
RE: Gospoda pod sierpem - przez gorzkiblotnica - 21-02-2017, 23:28
RE: Gospoda pod sierpem - przez Kansaa97 - 21-03-2018, 12:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości