31-07-2016, 13:05
Miriad,
nie wiem czy zauważyłeś, ale nie dyskutuję z Tobą stricte o samej Biblii a o zasadach uczciwej krytyki tekstów.
Próbowałem metodą sokratejską, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie, więc sam na nie odpowiem.
Nie, nie jest uczciwe krytykowanie tekstu którego się nie zna. To moja opinia, nie musisz się z nią zgadzać.
I docieramy chyba do sedna problemu. Twój powyższy osąd to założenie a priori będące w rzeczywistości uprzedzeniem.
nie chcę poznać Biblii bo --> to tekst religijny z natury nielogiczny więc --> nie chce go czytać
coś jak:
nie chce mieć nic wspólnego z Żydami -bo--> Żydzi to oszuści etc. więc --> nie chcę ich znać
Po prostu zaklęte koło uprzedzenia.
Swoją opinię traktujesz jak założenie apriori, prawdę objawioną, nie podlegającą wątpliwością. Cześć wierzących traktuje tak istnienie Boga, a cześć niewierzących jego nieistnienie. O ile w podejściu do zjawisk nadprzyrodzonych można to zrozumieć, to w podejściu do krytyki tekstu to zwyczajnie nieuczciwe.
To ciekawe mieć tak silne przekonania o czymś czego się nie zna. Ale jest to naturalne dla uprzedzeń (patrz wszelkie rasowe i narodowościowe stereotypy).
Z mojej strony to tyle w tym temacie. Chciałbym się podzielić jeszcze jedną refleksją która mnie naszła:
(Miriad nie bierz tego do siebie, nie uważam Cię za fanatyka )
Istnieje wspólna cecha fanatyków religijnych i antyreligijnych - ani jedni ani drudzy Biblii nie znają. I jedni i drudzy są ofiarami manipulacji tych którym się wydaje, że coś o niej wiedzą.
(wśród tych którzy znają Biblię tez bywają fanatycy, ale zwykle łączy się to z innymi zaburzeniami psychicznymi )
Pozdrawiam Serdecznie
nie wiem czy zauważyłeś, ale nie dyskutuję z Tobą stricte o samej Biblii a o zasadach uczciwej krytyki tekstów.
Próbowałem metodą sokratejską, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie, więc sam na nie odpowiem.
Nie, nie jest uczciwe krytykowanie tekstu którego się nie zna. To moja opinia, nie musisz się z nią zgadzać.
(31-07-2016, 11:51)miriad napisał(a): Ale taka jest formuła ksiąg religijnych i ani ja ani ty tego nie zmienimy. Tak po prostu jest. 2+2=4 i nikt nie jest w stanie tego zanegować, a nawet nie próbuje, dodam.
I docieramy chyba do sedna problemu. Twój powyższy osąd to założenie a priori będące w rzeczywistości uprzedzeniem.
nie chcę poznać Biblii bo --> to tekst religijny z natury nielogiczny więc --> nie chce go czytać
coś jak:
nie chce mieć nic wspólnego z Żydami -bo--> Żydzi to oszuści etc. więc --> nie chcę ich znać
Po prostu zaklęte koło uprzedzenia.
Swoją opinię traktujesz jak założenie apriori, prawdę objawioną, nie podlegającą wątpliwością. Cześć wierzących traktuje tak istnienie Boga, a cześć niewierzących jego nieistnienie. O ile w podejściu do zjawisk nadprzyrodzonych można to zrozumieć, to w podejściu do krytyki tekstu to zwyczajnie nieuczciwe.
(31-07-2016, 11:51)miriad napisał(a): Księga proklamująca się za świętą nie może, z założenia samego, mieć tak wiele tak wielkich baboli.
(...) To całkiem wprost sugerowana rzecz.
To ciekawe mieć tak silne przekonania o czymś czego się nie zna. Ale jest to naturalne dla uprzedzeń (patrz wszelkie rasowe i narodowościowe stereotypy).
Z mojej strony to tyle w tym temacie. Chciałbym się podzielić jeszcze jedną refleksją która mnie naszła:
(Miriad nie bierz tego do siebie, nie uważam Cię za fanatyka )
Istnieje wspólna cecha fanatyków religijnych i antyreligijnych - ani jedni ani drudzy Biblii nie znają. I jedni i drudzy są ofiarami manipulacji tych którym się wydaje, że coś o niej wiedzą.
(wśród tych którzy znają Biblię tez bywają fanatycy, ale zwykle łączy się to z innymi zaburzeniami psychicznymi )
Pozdrawiam Serdecznie