Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
2012,5
#11
Jeszcze tylko dwie części do końca (ten fragment jeszcze nie do końca po korekcie) ale proszę o wasze uwagi.

****

Humwee wjechał na szczyt niewielkiego wzgórza w tumanie kurzu. Tego roku naprawdę było gorąco. Ale tego, według naukowców, należało się spodziewać. Skinął na kierowcę by się zatrzymał i wyskoczył na pylistą drogę. W dole przed nim znajdowała się cała masa standardowych kontenerów towarowych. Niemal wszystkie jakie udało się zebrać w portach na całym północnym wybrzeżu Afryki. Przemalowano je na kolory umożliwiające szybką identyfikacje zawartości: zielony – żywność, żółty – lekarstwa, niebieski – urządzenia i tak dalej. Kilka wielkich dźwigów obsługiwanych przez dziesiątki robotników przenosiło kontenery do olbrzymiego owalnego statku leniwe leżącego na piaszczystej plaży. Arki, bo tak je oficjalnie nazywano były gigantyczne. Chyba wszystkim którzy mogli je obejrzeć niezmienni kojarzyły się ze statkami obcych z kiepskich filmów Science Fiction kręconych w połowie XX wieku. Gigantyczny spodek z niewielką kopułą na szczycie. Zaprojektowała je jedna firma „In Future”, były uproszczone do granic możliwości a komponenty produkowano na całym świecie i zwożone do miejsc takich jak to. Gdzie maszyny i technicy montowali te kolosy. Każdy z nich miał dwa i pół kilometra średnicy i prawie osiemset metrów wysokości. Bardziej przypominały spłaszczone kule niż spodki, ale i tak podobieństwo było wystarczające, by zyskały przydomek „Ufo”. Budowano ich , na całym świecie, czterdzieści dwa, w tym piętnaście „karawanów”, pozostałe to transportowce. Olbrzymie przedsięwzięcie które powoli zmierzało ku nieuchronnemu końcowi. Jeśli się uda, przetrwa większość ludzi, jeśli nie, zginą wszyscy, a jeśli miało by okazać się niepotrzebne... tego nie był w stanie sobie wyobrazić. Odwrócił się, spojrzał na drugiego kolosa spoczywającego na piasku kilak kilometrów dalej. To był właśnie „karawan”, z wielkiej hali wybudowanej nieopodal, pasy transportowe przenosiły tysiące aluminiowych prostokątnych pojemników. Ubrani na biało ludzie, widoczni z tej odległości niczym stadko mrówek, umieszczali je w trzewiach olbrzymiej konstrukcji. Jeden „karawan” to ponad trzysta milionów tych pojemników i tyle samo istnień ludzkich. Nieświadomych i skazanych na nieznany los przez ludzi którzy podjęli decyzję za nich. Według ludzi odpowiedzialnych za projekt, mogli przeżyć w tych „trumnach” nawet siedem miesięcy, karmieni dożylnie, oddychając dzięki instalacji z pochłaniaczami dwutlenku węgla i butlom uzupełniającym. A od ludzi takich jak on zależało czy po tym czasie będą mieli gdzie się obudzić. Cała akcja rozpoczęła się niemal dwa i pół roku temu. Wtedy rozpoczęto budowę stanowisk dla arek i ich części na całym świecie. Nikt z poza wtajemniczonych nie wiedział co to tak naprawdę jest. Ot nowy rządowy projekt, jakieś instalacje na pustych nabrzeżach. Gdy wiedziano już że całość da się zrealizować, wywołano Epidemię. Czasem podziwiał, czasem nienawidził ludzi którzy to zaplanowali. Podziwił bo wymagało to niesamowitej odwagi i determinacji oraz zdolności organizacyjnych. Nienawidził ze zimne wyrachowanie, „możemy uratować osiemdziesiąt procent populacji” – mawiali. A co z tymi dwudziestoma procentami? W Chinach nastąpiła awaria jednego z pionów zasilających „karawanu”, w kilka godzin, nim technikom udało się naprawić instalację, umarło prawie pół miliona ludzi. Inżynier odpowiedzialny za zasilanie powiesił się. Miliony nie przeżyły uśpienia lub zmarło już w sarkofagach. Kolejne miliony zginęło podczas łapanek. Zapewne dziesiątki milionów nie zostanie nigdy odszukanych i „zapakowanych”. To właśnie oni stanowili te dwadzieścia procent. Kazano mu pamiętać, że alternatywa nie istnieje. Osiemdziesiąt procent to i tak dużo.
Patrzył na olbrzymi owalny kadłub, koparki wyryły już wokół niego szeroki kanał. W ciągu tygodnia mają skończyć prace ziemne. Potem kanał zostanie zalany a gigant spuszczony na wodę i odholowany na ocean, gdzie będzie teoretycznie bezpieczny.
- Pułkowniku, sztab na linii. Chcą z panem rozmawiać.
Głos kierowcy przerwał jego rozmyślania. Wyciągnął rękę po komunikator.
- Safjan melduje się – rzucił do słuchawki.
- Mówi generał Otter. Panie półkowniku, płynie do was - rosyjski okręt podwodny i dwa krążowniki: francuski i polski. Okręty mają zostać wykorzystane zgodnie z planem.
- Tak jest. Zrozumiałem, okręty mają zostać wykorzystane zgodnie z planem. Co z pozostałymi jednostkami.
- Pozostałe okręty zostaną wysłane w ciągu siedmiu dni. Mamy także dla pana nowe rozkazy, zostaną przekazane oficjalnymi kanałami. Proszę jednak, już teraz, o szybkie przygotowanie jednostki saperów i robotników która zajmie się wyburzeniami w Aleksandrii. Potrzebujemy pilnie dużej ilości stali.
- Tak jest panie Generale. Jak rozumiem transport ma zostać przygotowany w porcie?
- Tak, w rozkazach znajdzie pan szczegóły. To wszystko.
- Tak jest – odpowiedział.
Podał żołnierzowi komunikator i wskoczył na swoje miejsce w samochodzie.
- Jedź do sztabu.
Szeregowy ruszył, nawet nie potwierdzając rozkazu. Zjechanie ze wzgórza i dotarcie do baraków w których mieściło się dowództwo, zajęło im kilka minut. Gdy spowity tumanem kurzu pojazd zatrzymał się przy głównym wejściu czkał tam już ubrany w biały kombinezon główny inżynier, Recep Harb.
- Półkowniku, przygotowałem już ludzi – krzyknął nim jeszcze Safjan wysiadł z samochodu. – dwudziestu saperów i setkę robotników. Sugeruję byście zabrali ze sobą kilka czołgów. Z tego co napisali w rozkazach sprawa jest pilna. – Wcisnął mu do ręki dwie zadrukowane kartki.
Szybko przejrzał rozkazy zwracając tak naprawdę uwagę tyko na zaznaczone przez podwładnego fragmenty. To właśnie dzięki takim jak Recep ludziom, ten plan mógł się powieść, pragmatycznym, obowiązkowym, zaradnym i zdeterminowanym.
- Dobrze, czy mają szansę zdążyć w tym terminie?
- Tak, jeśli wykorzystamy ładunki wybuchowe i czołgi do wyburzania.
- Świetnie, przekaż rozkazy.
Nie minęła nawet godzina gdy długi konwój złożony z ciężarówek, kilku mniejszych samochodów i czterech ciężkich czołgów pomknął opuszczoną drogą na wschód, w kierunku odległej o nieco ponad czterdzieści kilometrów Aleksandrii by siać tam zniszczenie. A wszystko to w imię stworzenia nowego świata.
Just Janko.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
2012,5 - przez Janko - 20-11-2009, 16:50
RE: 2012,5 - przez Triss - 20-11-2009, 18:10
RE: 2012,5 - przez Janko - 20-11-2009, 18:27
RE: 2012,5 - przez Kot - 23-11-2009, 05:26
RE: 2012,5 - przez Janko - 23-11-2009, 10:18
RE: 2012,5 - przez Triss - 23-11-2009, 10:30
RE: 2012,5 - przez Lilith - 25-11-2009, 09:27
RE: 2012,5 - przez Janko - 25-11-2009, 22:57
RE: 2012,5 - przez Triss - 28-11-2009, 13:56
RE: 2012,5 - przez Danek - 11-12-2009, 12:40
RE: 2012,5 - przez Janko - 13-12-2009, 01:10
RE: 2012,5 - przez Kot - 16-12-2009, 12:02
RE: 2012,5 - przez Met - 16-12-2009, 19:22
RE: 2012,5 - przez Janko - 29-12-2009, 15:01
RE: 2012,5 - przez Triss - 29-12-2009, 15:46
RE: 2012,5 - przez Met - 29-12-2009, 16:43
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 29-12-2009, 16:47
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 31-12-2009, 13:42
RE: 2012,5 - przez Janko - 31-12-2009, 16:07
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 31-12-2009, 18:32
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 06-01-2010, 14:35
RE: 2012,5 - przez Danek - 20-01-2010, 10:47
RE: 2012,5 - przez gorzkiblotnica - 27-01-2010, 20:37
RE: 2012,5 - przez Janko - 22-02-2010, 15:01
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 22-02-2010, 15:49
RE: 2012,5 - przez Kot - 22-02-2010, 18:45
RE: 2012,5 - przez Janko - 29-05-2010, 11:58
RE: 2012,5 - przez RootsRat - 08-07-2010, 21:03

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości