28-12-2015, 14:16
Miło mi Skrobipiórku, że tak myślisz mimo dzielących nas różnic.
Czarownico:
Jak mówiłem ten przykład jest przeznaczony do udowodnienia akurat konkretnej tezy. Nauczanie kościoła ustanawia pewną hierarchię wartości rodzinnych:
Bóg - współmałżonek - dzieci - rodzice - dalsza rodzina - pozostali
Myślę, że jest to zdrowy układ. Nie można powiedzieć, że Kościół cokolwiek mówi przeciw odpowiedniemu stosunkowi rodziców do dzieci. Wprost przeciwnie, naucza, że troska w wychowaniu jak i dawanie poczucia bezpieczeństwa i rodzicielskiej troski jest dla rozwoju człowieka niezbędne.
Możliwe jest oczywiście zaniedbywanie dziecka na rzecz współmałżonka. Troska o dziecko nie wyklucza jednak troski o współmałżonka.
Znacznie więcej zaniedbań dotyczących wychowania dzieci bierze się z nadmiernej troski o dobra doczesne. To samo dotyczy rozpadu związków. Tatuś pracujący za granicą nie jest bynajmniej ideałem ojcostwa. Rodzice realizujący po całych dniach swe ambicje co do kariery zawodowej również raczej takim ideałem nie są. Jak wiesz dla dziecka ważniejsza jest więź z rodzicem i jego bliskość, niż materialny dostatek. Oczywiście skrajne ubóstwo nie jest stanem dobrym. Jak zwykle potrzebny jest umiar.
Śmiem twierdzić, że model ojca wracającego do domu po pracy i mającego czas dla swojego dziecka, jest znacznie lepszy od tego pracującego za granicą, zaglądającego od święta i realizującego rolę wychowawczą za pomocą drogich prezentów.
Przed takim modelem kościół także ostrzega.
Czarownico:
Cytat:Oczywiście, że zaburzenie proporcji w relacjach rodzinnych może powodować rozpad związków. Ale tak samo można patrzeć w drugą stronę, jeśli żona widzi tylko męża, a nie poświęca czasu dzieciom, to z kolei one ucierpią. Tyle, że KK pokazuje wyraźnie, że dzieci przy współmałżonku nic nie znaczą. Ale poczętych chroni jak największej świętości... Brak logiki po raz kolejny.
Jak mówiłem ten przykład jest przeznaczony do udowodnienia akurat konkretnej tezy. Nauczanie kościoła ustanawia pewną hierarchię wartości rodzinnych:
Bóg - współmałżonek - dzieci - rodzice - dalsza rodzina - pozostali
Myślę, że jest to zdrowy układ. Nie można powiedzieć, że Kościół cokolwiek mówi przeciw odpowiedniemu stosunkowi rodziców do dzieci. Wprost przeciwnie, naucza, że troska w wychowaniu jak i dawanie poczucia bezpieczeństwa i rodzicielskiej troski jest dla rozwoju człowieka niezbędne.
Możliwe jest oczywiście zaniedbywanie dziecka na rzecz współmałżonka. Troska o dziecko nie wyklucza jednak troski o współmałżonka.
Znacznie więcej zaniedbań dotyczących wychowania dzieci bierze się z nadmiernej troski o dobra doczesne. To samo dotyczy rozpadu związków. Tatuś pracujący za granicą nie jest bynajmniej ideałem ojcostwa. Rodzice realizujący po całych dniach swe ambicje co do kariery zawodowej również raczej takim ideałem nie są. Jak wiesz dla dziecka ważniejsza jest więź z rodzicem i jego bliskość, niż materialny dostatek. Oczywiście skrajne ubóstwo nie jest stanem dobrym. Jak zwykle potrzebny jest umiar.
Śmiem twierdzić, że model ojca wracającego do domu po pracy i mającego czas dla swojego dziecka, jest znacznie lepszy od tego pracującego za granicą, zaglądającego od święta i realizującego rolę wychowawczą za pomocą drogich prezentów.
Przed takim modelem kościół także ostrzega.
corp by Gorzki.