Mirrond napisał(a):Owszem, ale zachowujesz się tak, jakbyś go ignorował. Jedni zbrodniarze wyrzynali drugich. Wygrali ci mniejsi.Jeśli faktycznie to tak wygląda, to przepraszam - powinienem to zaznaczyć na początku dyskusji. Nie usprawiedliwiam nikogo, terror to zawsze terror, a zbrodnia to zbrodnia, nieważne pod jaką banderą czy w imię czego. Jestem świadomy co nierzadko wyprawiali anarchiści. Po prostu nie akceptuję podziału: "Franco najlepszy, lewica zuo".
Mirrond napisał(a):Chcesz mieć do kogoś zarzuty? To nie do Franca, tylko do Zachodu, który wolał schować głowę w piasek.Tutaj kategorycznie się nie zgadzam. To, że Zachód olał sprawę, nie wybiela w moich oczach Franco ani trochę. Moim zdaniem, to, że ktoś dał na coś milczące przyzwolenie, nie zwalnia z odpowiedzialności osoby, która dopuściła się tego... czego się dopuściła.
Mirrond napisał(a):Masz jakiś alternatywny scenariusz? Który, jak mój, wynika z porównywania świadectw dotyczącego tego tematu z wielu źródeł?Moim zdaniem, gdyby Franco nie doszedł, to w najgorszym przypadku republikanie musieliby walczyć z grupami wysyłanymi przez ZSRR do zrobienia z Hiszpanii kraju podległego sowietom. Nie potrafię powiedzieć, jakby się to skończyło, sporo republikan było "ideowych", ale istniały grupy (w brygadach międzynarodowych) przerzucane przez ZSRR czy nawet agenci NKWD.
gorzkiblotnica napisał(a):Wojbik. Prawdą jest, że ogólnie nie trawię lewicy jako takiej (bez urazy dla Ciebie). Zresztą jako "ortodoksyjny" Katolik nawet za bardzo nie mam jak. Znaczy nie znajduję z nią, (myślę o programie) punktów wspólnych.Mam sporo znajomych z prawej strony i jakoś dyskusje między nami, żywe to prawda, nie kończą się mordobiciem. Nie mam problemu z prawicą jako taką, po to jest pluralizm polityczny, żeby każdy miał coś dla siebie; mam problem z prawicą chcącą wcisnąć mnie pod but własnych ideałów i kierujących w moją stronę groźby.
Mirrond napisał(a):Najzdrowsza grupy społeczne to klasa średnia i okolica.Niestety, coś w tym jest.
gorzkiblotnica napisał(a):Scyzoryk mi się jednak w kieszeni otwiera, kiedy jadę do kolejnej roboty z jęzorem na wierzchu, a te krasnale ogrodowe pod sklepem sączą se winko, pokazują se mnie palcem i mówi jeden do drugiego. "Patrz, ten głupi już jedzie na nas robić".Rozumiem rozgoryczenie, ale w takich przypadkach zawsze przypominam sobie pewną paremię prawniczą. Może nie ma, na pozór, większego związku z poruszoną kwestią i sytuacją, to satius enim esse impunitum relinqui facinus nocentis quam innocentem damnari (w wolnym tłumaczeniu: "lepiej pozostawić przestępcę bez kary, niż skazać niewinnego"). Wolę męczyć się z szeroko rozumianą patologią i podejmować działania w celu ukrócenia jej, niż zaryzykować, że ktoś, kto tej pomocy naprawdę potrzebuje nie dostanie jej.
gorzkiblotnica napisał(a):Dlatego uważam, że wyższy podatek dla lepiej zarabiających, to karanie za zaradność, i pracowitość, a popieranie lenistwa.To, moim zdaniem, nie do końca prawda. Bogaty, płacąc większe podatki, zapewnia sobie lepszą ochronę zdrowia i życia, lepszą infrastrukturę i trochę innych lepszych rzeczy. Nie akceptuję też, że ktoś mało zarabiający jest leniwy - mniejsze podatki dla takiej grupy pozwalają jej awansować, tak więc prędzej czy później odda to, co pozwoliło jej odetchnąć. Mniejsze podatki pozwalają też funkcjonować małym i średnim przedsiębiorcom, i w miarę przyzwoicie konkurować z wielkimi korporacjami.
Uważam, że podatek powinien być liczony od osoby, a nie od dochodu.
gorzkiblotnica napisał(a):Powiedz mi jeszcze, proszę, czemu akumulacja kapitału miałaby zarzynać gospodarkę?Samo gromadzenie kapitału nie jest złem samym w sobie, ale jego długotrwała "nieruchliwość" spowoduje większą przepaść pomiędzy bogatymi, a biedniejszymi warstwami. To z kolei przekłada się na mniejszą dostępność produktów podstawowych, gospodarka zaczyna utrzymywać się prawie wyłącznie z towarów luksusowych, co powoduje, że gospodarka zwalnia. Wreszcie, wzrasta bezrobocie, a mniejsze przedsiębiorstwa popadają w ruinę.