22-06-2016, 16:22
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-06-2016, 16:53 przez czarownica.)
Godzina 17.00, Kornwalia
James siedział w niewielkiej, stylowo wykończonej kuchni, popijając aromatyczną earl grey. Uchylone okno wpuszczało łagodne promienie na rozłożoną przed nosem gazetę. Letni dom, w którym przebywał od dwóch tygodni, znajdował się na północnym wybrzeżu Kornwalii i należał do jego pięciu ulubionych miejsc na ziemi. Wśród surowego, morskiego klimatu i malowniczej okolicy, tajny agent odnajdywał spokój ducha. Choć, tak naprawdę było to powierzchowne uczucie. Lata służby odcisnęły mocne piętno na psychice i ciele podstarzałego już mężczyzny. Siwizna oraz liczne zmarszczki zdradzały zaawansowany wiek, choć niebieskie oczy wciąż lśniły pasją i zaangażowaniem.
Służbę traktował jak zwykły zawód, w który było wpisane niebezpieczeństwo. Robił to, co do niego należało, a zabijanie było tylko częścią obowiązków. Dlatego nigdy nie oczekiwał medali ani defilad na swoją cześć. Wystarczyła tylko godziwa zapłata, uwielbienie kobiet i spokojna starość w małym, niespełna trzystu metrowym domku, wrastającym w jeden z nadmorskich klifów.
Nagle od gazety oderwał go telefon.
- Halo! - rzucił, wyraźnie rozdrażniony.
- To ja, Kirył. Jesteś na bieżąco? - gorączkowo odezwał się męski głos.
- Zależy, co masz na myśli.
- Oglądasz wiadomości? Włącz CNN, leci na żywo.
- To ty masz tam telewizję, na tej twojej Syberii? A tak narzekałeś na spartańskie warunki.
- Przestań pierdolić i włącz te kurewskie wiadomości.
- Spokojnie towarzyszu, uważaj na ciśnienie. Zgubiłem pilota, ale chętnie wysłucham twojej relacji, o ile się streścisz, bo za pięć minut mam tajski masaż.
Kirył przyłożył słuchawkę do głośnika telewizyjnego.
- Wczorajszej nocy, po starciach z milicją i wojskami wewnętrznymi, władzę na Ukrainie objął skrajnie nacjonalistyczny rząd - brzmiał głos dziennikarza.
Mężczyzna z powrotem przyłożył słuchawkę do twarzy.
- Obawiam się, że nie ominie nas plan B. Jestem po wstępnych rozmowach z brytyjskim rządem - powiedział.
- Może... Mnie to i tak już nie dotyczy. Jestem na emeryturze - odrzekł agent i zaciągnął się papierosem.
- Powiedz to jej - wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo.
- Chyba żartujesz, stary. To niemożliwe.
- Nigdy nie żartuję z Jej Królewskiej Mości. A ty nigdy jej nie odmawiasz, agencie 007.
James siedział w niewielkiej, stylowo wykończonej kuchni, popijając aromatyczną earl grey. Uchylone okno wpuszczało łagodne promienie na rozłożoną przed nosem gazetę. Letni dom, w którym przebywał od dwóch tygodni, znajdował się na północnym wybrzeżu Kornwalii i należał do jego pięciu ulubionych miejsc na ziemi. Wśród surowego, morskiego klimatu i malowniczej okolicy, tajny agent odnajdywał spokój ducha. Choć, tak naprawdę było to powierzchowne uczucie. Lata służby odcisnęły mocne piętno na psychice i ciele podstarzałego już mężczyzny. Siwizna oraz liczne zmarszczki zdradzały zaawansowany wiek, choć niebieskie oczy wciąż lśniły pasją i zaangażowaniem.
Służbę traktował jak zwykły zawód, w który było wpisane niebezpieczeństwo. Robił to, co do niego należało, a zabijanie było tylko częścią obowiązków. Dlatego nigdy nie oczekiwał medali ani defilad na swoją cześć. Wystarczyła tylko godziwa zapłata, uwielbienie kobiet i spokojna starość w małym, niespełna trzystu metrowym domku, wrastającym w jeden z nadmorskich klifów.
Nagle od gazety oderwał go telefon.
- Halo! - rzucił, wyraźnie rozdrażniony.
- To ja, Kirył. Jesteś na bieżąco? - gorączkowo odezwał się męski głos.
- Zależy, co masz na myśli.
- Oglądasz wiadomości? Włącz CNN, leci na żywo.
- To ty masz tam telewizję, na tej twojej Syberii? A tak narzekałeś na spartańskie warunki.
- Przestań pierdolić i włącz te kurewskie wiadomości.
- Spokojnie towarzyszu, uważaj na ciśnienie. Zgubiłem pilota, ale chętnie wysłucham twojej relacji, o ile się streścisz, bo za pięć minut mam tajski masaż.
Kirył przyłożył słuchawkę do głośnika telewizyjnego.
- Wczorajszej nocy, po starciach z milicją i wojskami wewnętrznymi, władzę na Ukrainie objął skrajnie nacjonalistyczny rząd - brzmiał głos dziennikarza.
Mężczyzna z powrotem przyłożył słuchawkę do twarzy.
- Obawiam się, że nie ominie nas plan B. Jestem po wstępnych rozmowach z brytyjskim rządem - powiedział.
- Może... Mnie to i tak już nie dotyczy. Jestem na emeryturze - odrzekł agent i zaciągnął się papierosem.
- Powiedz to jej - wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo.
- Chyba żartujesz, stary. To niemożliwe.
- Nigdy nie żartuję z Jej Królewskiej Mości. A ty nigdy jej nie odmawiasz, agencie 007.