Cytat:Zanim zacząłem pisać, ten pamiętnik zapomniałem prawie całą swoją przeszłość, wszystko prócz ostatnich chwil, które stały się początkiem, mojej nieskończonej męczarni.Zaczątek mojej męczarni z tym tekstem
Dawno nie widziałem takiej zbawionej sensu interpunkcji. Nie tylko tutaj - żeby było jasne.
Jako etiuda, w celu swym intrygująca czytelnika, ale nic poza tym, wypadłby tekst tak, powiedzmy, na trzy z dwoma. No, może całe trzy, nie bądźmy tacy wymagający ale to wyłącznie w przypadku, gdyby przymknąć oko na potknięcia, pokaleczoną, naprawdę świrniętą interpunkcję, straszny sprint przez historię i szczegóły, niemal absolutny brak polotu literackiego i właściwie tylko jedna, dość zamglona, ale obecna, zaleta - pomysł. Który z kolei też składa się z jednego "półkonkretnego" elementu (podróż czaso-światowa i jej powód) i kilku zupełnie posypanych (czyli poszczególne światy i problematy w każdym z nich), gdyż nic a nic o nich nie wiadomo. Jak na, powiedzmy, etiudę, jest to rzecz wybaczalna, ale i tak zasługuje na dopracowanie, mimo wszystko.
Z kolei jeśli jest to coś poważniejszego, albo jeśli jest to wstęp do większej calości - przydałoby się zamieścić ciąg dalszy, bo póki co trudno ocenić to pozytywnie.
Bardzo, baaaardzo goluteńki pomysł. A jednak - domysły czytelnika dodają mu atrakcyjności. Autor, rozwijając historię, może albo rzecz wzglęnie, w miarę uratować i nie zhańbić doszczętnie... albo totalnie rzecz położyć. Bo łatwo po takim oględnym wstępie zawieźć oczekiwania czytelnika. Nie oszukujmy się, pomysł sam w sobie taki dobry nie jest. To jego wyłożenie - pozostawiające górę pytań, a przy tym, najistotniejsze, domysłów - sprawia, że odbiorca podejrzewa niejedno, a ostatecznie zostawiony jest z niczym i ciekaw jest, gdzie rzecz zmierza. Porywa wyłącznie obietnica, że istnieje jakieś oryginalne wytłumaczenia dla tego wszystkiego i że zwiąże się to z ciekawymi zwrotami fabuly.