10-05-2014, 21:11
"Dla Lenki"
pozazdrościł ci wzroku ślepy los
nawet na tę chwilę skradzioną wieczności
kiedy matka wzięła cię w ramiona
Tytuł nic mi nie mów. Domyślam się, że podmiot liryczny mówi o niej.
Ślepy los zazdrości wzroku. Logiczne, skoro ślepy, nielogiczne, skoro los. Razem zestawione daje fajny efekt. Zazdrości, nawet jeśli ten wzrok jest na "chwilę skradzioną wieczności" - czyli na krótki wobec nieskończoności żywot ludzki?
Druga strofa wydaje mi się być wyrwana z kontekstu,w ogóle mi nie pasuje.
Ale jeśli pomyślę, że Lenka jest
"Niebo deszczem wsiąkające w ziemię" - e-pi-ckie, naprawdę ruszyło mnie to. Takie obrazowe wchłanianie przez ziemię nieba, niby "niebo i ziemia", ale jakby całość.
I tutaj pojawia się to:
Dużo mam pomysłów, jakie mi się nasuwają, ale żaden nie jest logiczny i szybko mi umyka. Dopełnieniem poprzedniej interpretacji jest, że owy ślepy los chciałby pokazać istocie "matkę", czyli to, co stworzyło wszystko i wciąż dogląda bezpieczeństwa.
Drugi koncept, który pojawił mi się dopiero w tej strofie wymagałby, aby rozumieć "pozazdrościł" jako "poskąpił".
Wtedy pierwsza strofa oznaczałaby, że po narodzinach tak naprawdę nie dostrzega się nic, bo i nie pojmuje się rzeczywistości - nie stanowi żadnego sensu i nie wiadomo, czy to w ogóle jest warte zapamiętania. Chwila skradziona wieczności, bo mimo późniejszej rozłąki, wtedy akurat był moment dla matki i dziecka.
Druga strofa opisuje zatem ziemskie życie z opisem praw przyrody.
A trzecia, takie gdybanie, to znowu powrót do losu. Może nie jest taki straszny, tylko chciałby pokazać, że tam, gdzie jest owy "ślepy los", poza granicami świata, mimo wszystko, jest ta matka, wciąż obserwująca, mimo że nieobecna.
Taka jest moja interpretacja. Ale mną się nie sugeruj, ja się nie znam. Po prostu tak odbieram Twój wiersz.
Ten pierwszy koncept jest mniej dopasowany, ale mimo wszystko zostawiam. Może się przyda.
pozazdrościł ci wzroku ślepy los
nawet na tę chwilę skradzioną wieczności
kiedy matka wzięła cię w ramiona
Tytuł nic mi nie mów. Domyślam się, że podmiot liryczny mówi o niej.
Ślepy los zazdrości wzroku. Logiczne, skoro ślepy, nielogiczne, skoro los. Razem zestawione daje fajny efekt. Zazdrości, nawet jeśli ten wzrok jest na "chwilę skradzioną wieczności" - czyli na krótki wobec nieskończoności żywot ludzki?
Cytat:na tę chwilę skradzioną wiecznościMatka - ziemia, kiedy Lenka(?) toczy na niej swój żywot, czy los zazdrości wzroku nawet, gdy w krótkim momencie matka przytula dziecko, co losowi się nie podoba, ale przeboleje wobec perspektywy zdolności widzenia.
kiedy matka wzięła cię w ramiona
Druga strofa wydaje mi się być wyrwana z kontekstu,w ogóle mi nie pasuje.
Ale jeśli pomyślę, że Lenka jest
Cytat:w splocie korzeni- czyli albo jest drobnym żyjątkiem, albo drzewem, to wtedy los wydaje się zazdrościć takiego spojrzenia na rzeczywistość, jakie ma to żyjątko, czym by ono nie było. Wtedy pasuje mi Matka Natura, która, jakby nie patrzeć jest w stałym fizycznym kontakcie ze swoimi stworzeniami.
"Niebo deszczem wsiąkające w ziemię" - e-pi-ckie, naprawdę ruszyło mnie to. Takie obrazowe wchłanianie przez ziemię nieba, niby "niebo i ziemia", ale jakby całość.
I tutaj pojawia się to:
Cytat:być może chce użyczyć błękitu twoich oczu
z nim wrócić na swoje zwykłe miejsce nad światem
i pokazać ci choć z dala twarz matki
ciągle wpatrzonej w poruszoną ziemię
Dużo mam pomysłów, jakie mi się nasuwają, ale żaden nie jest logiczny i szybko mi umyka. Dopełnieniem poprzedniej interpretacji jest, że owy ślepy los chciałby pokazać istocie "matkę", czyli to, co stworzyło wszystko i wciąż dogląda bezpieczeństwa.
Drugi koncept, który pojawił mi się dopiero w tej strofie wymagałby, aby rozumieć "pozazdrościł" jako "poskąpił".
Wtedy pierwsza strofa oznaczałaby, że po narodzinach tak naprawdę nie dostrzega się nic, bo i nie pojmuje się rzeczywistości - nie stanowi żadnego sensu i nie wiadomo, czy to w ogóle jest warte zapamiętania. Chwila skradziona wieczności, bo mimo późniejszej rozłąki, wtedy akurat był moment dla matki i dziecka.
Druga strofa opisuje zatem ziemskie życie z opisem praw przyrody.
A trzecia, takie gdybanie, to znowu powrót do losu. Może nie jest taki straszny, tylko chciałby pokazać, że tam, gdzie jest owy "ślepy los", poza granicami świata, mimo wszystko, jest ta matka, wciąż obserwująca, mimo że nieobecna.
Taka jest moja interpretacja. Ale mną się nie sugeruj, ja się nie znam. Po prostu tak odbieram Twój wiersz.
Ten pierwszy koncept jest mniej dopasowany, ale mimo wszystko zostawiam. Może się przyda.