Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wędrówka zniewolonych
#27
Mam nadzieję, że literówki nie są nadmiernie rażące, posklejałem w całość swoje notatki z zeszytów, kartek i brudnopisów, przez co na szybko spisałem z nich ten rozdział.



8. Ostatnia Nadzieja
Powoli umierała nadzieja w obrońcach Edoranu. Sytuacja rozwijała się niekorzystnie dla nich. Umocnienia nie były w stanie zatrzymać armii Szakali. Przełamywali obronę Edoranów na całej długości. Coraz więcej potworów wdzierało się na mury. Ogromna większość wyszkolonych wojowników poległa, naprzeciw Anubisów mogli walczyć słabo wyszkoleni obrońcy, którzy nie byli w stanie skutecznie przeciwstawić się agresorom w walce wręcz. Trup ścielił się gęsto.
Najgorsze jednak w tym było to, że szykowała się kolejna wyrwa w obronie. Najeźdźcy zdołali odblokować dojście do bramy usuwając cielska martwych Skarlaków. U wrót postawiono zadaszony taran.
Faragan nakazał:
- Ostrzeliwać oddziały szarżujące na bramę.
Jednakże jego rozkazy trafiły w próżnie. Dysponował zbyt małą ilością wojowników aby można było je wykonać. Wodoranin nie poddawał się, nie czuł się jeszcze bezsilny choć nadzieja na zwycięstwo szybko malała. Zmobilizował kilkudziesięciu wojowników aby ci wspomogli obronę bramy. Ustawiono drewniane belki, które miały ją wzmocnić. Jednak naiwne byłoby oczekiwanie, że to zdoła powstrzymać szarże Anubisów.
- Gdzie jesteś Sartenie?! – wrzasnął nagle Faragan – Czemu jeszcze nie ma cie tutaj?!
Tymczasem po drugiej stronie Edoranu trwała zaciekła walka między Ezakinem a Sartenem. Młodzieniec mimo licznych niedoleczonych ran skutecznie walczył naprzeciw o wiele bardziej doświadczonego w bojach przeciwnika.
- „Gdyby był w pełni sił bez trudu pokonałby mnie” – mówił do siebie w myślach zaniepokojony starzec.
Mijały kolejne minuty, a szala zwycięstwa nie mogła przechylić się ani na stronę Sartena ani na stronę Ezakina.
- Dobrze wyszkolił cie ojciec – powiedział maskując niepokój stary kupiec.
- Jeśli dzisiaj cie pokonam, to nie tylko zasługa moich umiejętności lecz również konsekwencja twojego wieku. Wolałbym cie pokonać u szczytu twoich możliwości, teraz pokonanie ciebie nie przyniesie mi chwały – odparł młody wodoranin skutecznie próbując podirytować przeciwnika.
Po tych słowach Ezakin przeszedł do ofensywy. Niestety rany nie pozwalały mu wykorzystać pełni swoich umiejętności. To jeszcze bardziej go denerwowało. Każdy kolejny cios był silniejszy od poprzedniego. Z jego ust dobył się głośny krzyk, będący efektem zmieszania się bólu i gniewu. Coraz bardziej pogrążał się w szaleństwie.
- Dzisiaj nadejdzie kres rządów niegodnych! – wrzeszczał.
- Dzisiaj może nastąpić koniec Edoranu. Rozejrzyj się głupcze! – odkrzyknął w złości stary kupiec, blokując kolejne ataki przeciwnika.
Sarten odepchnął wodoranina, któremu coraz bardziej dokuczały rany. Nie mógł złapać tchu. Podobnie było z kupcem. Szybki spadek sił dawał mu do zrozumienia, że nie będzie w stanie wygrać tej walki, dlatego jedynym wyjściem jest wyciągnięcie Ezakina z kajdan szaleństwa.
- Rozejrzyj się głupcze! – powtórzył – Zobacz co się dzieje z Edoranem. Lada moment padnie a wraz z nim zniknie dziedzictwo naszego ludu.
Ezakin nie chciał słuchać. Co prawda na chwilę opuścił miecz, rozejrzał się dookoła jakby skrawek tego co mówi kupiec przebiło się do jego świadomości poprzez otaczający ją gniew. Młodzieniec dostrzegł jak trupy poległych są masowo zrzucane z murów zarówno przez ludzi jak i potwory. Zrozumiał, że Szakale skutecznie zdominowali walkę na murach.
To chwili zadumy wodoranin ponownie ruszył pełen szału na przeciwnika.
- Wielki Alizan przyjemnie na łona rajskich łąk godnych, lecz ty i tobie podobni zdrajcy przez wieczność będziecie rozszarpywani przez bestie Marakana! – krzyczał.
Sarten cofnął się. Był zaskoczony z jakim impetem jego przeciwnik go zaatakował. Na szczęście ciosy choć silne i szybkie były jednak nieprzemyślane. W końcu młodzieniec popełnił błąd. Rana na nodze zabolała wyjątkowo mocno. Wodoranin potknął się. Sarten musiał to wykorzystać. Z pełną siłą uderzył w twarz przeciwnika tarczą, pozbawiając go przytomności. Ezakin padł na ziemię.
Sarten stanął nad nim. Nerwowo poprawiał w dłoni rękojeść miecza. Wstrzymywał się przed zabiciem młodego wodoranina, chociaż dobrze wiedział, że ten w pełni zasłużył na śmierć.
Oblak podszedł do kupca.
- Zabijesz go? – dopytywał się rudzielec – Sartenie?....
Zwycięzca pojedynku milczał. Był pogrążony w myślach.
- „Zabić czy nie zabić”
Dopiero po chwili podjął decyzję. Kupiec schował miecz.
- Nie mogę go zabić – powiedział.
- Dlaczego? – dziwił się Oblak – Zabijałeś już wcześniej, skąd te skrupuły?! Nie zawahałeś się nawet przed zabiciem swojego brata…
- To kłamstwo – przerwał Sarten – Mój brat nie był godny przynależności do rodu Belaków, jednakże to nie ja go zabiłem, tylko młoda służka, którą próbował zgwałcić.
- Adaris wie o tym?
Nagle Sarten chwycił Oblaka za gardło, przyciągnął do siebie i gniewnie spojrzał mu prosto w oczy.
- Adaris nie może się dowiedzieć. Myśli, że jego ojciec bohatersko stanął naprzeciw napastnika, który próbował obrabować nasze domostwo. Prawda by go zniszczyła.
- Sartenie… To boli!
Starzec puścił rudzielca. Ten próbował wyrównać oddech.
- Uszanuje… - przerwał mu kaszel – … Uszanuje twoją wolę.
Po tym zajściu Oblak postanowił nie dopytywać się dalej o pobudki, którymi kierował Sarten oszczędzając Ezakina.
- Co teraz zrobimy? – dopytywał się rudzielec.
- Musimy dotrzeć do Adarisa. Jest bardziej niż prawdopodobne, że potwory sforsują bramę. Jest jednak jeszcze nadzieja na przeżycie. Musimy dotrzeć do mojego domostwa. W piwnicy znajduje się ukryte pomieszczenie. Można tam się skryć na czas rzezi, która prawdopodobnie będzie miała miejsce po zwycięstwie potworów.
Te słowa jednocześnie dały Oblakowi nadzieje jak i dodatkowy powód do strachu. Chociaż to nie o swoje życie najbardziej się bał.
- Sartenie błagam cie o pomoc. Alila służka z mojego domostwa, na pewno teraz przebywa w swoim domu. Proszę, pomóż mi do niej dotrzeć i ją ocalić.
- Zapomnij o tym. Dla mnie najważniejsze jest dotarcie do mojego bratanka. Nie poświęcę go dla twojej służki, jeśli chcesz ją ocalić to sam będziesz musiał tego dokonać.
- Ale nie wiem czy dam radę…
- Nie możesz być z kobietą, jeśli nie jesteś gotów ją bronić. Jeśli nadal bardziej ci zależy na twoim własnym życiu niż twojej ukochanej, to nie jesteś mężczyzną tylko chłopcem, który zwykłą żądze nazywasz miłością.
Oblak zamilkł, nie wiedział co odpowiedzieć. Dopiero po chwili się odezwał.
- Ale… ale oni na pewno mnie zabiją – wyjąkał rudzielec.
- Nie mam czasu zajmować się rozwydrzonym tchórzem – stwierdził z pogardą Sarten – Teraz zaczynam rozumiem irytacje Ezakina, również wolałbym obok siebie Bazakina niż ciebie. Niepotrzebnie poświęcił się dla ciebie. O wiele wartościowsza jest jego odwaga i umiejętności niż twoje tchórzostwo.
Oblaka choć zabolały te słowa jednak nie poddawał się, zaszedł drogę Sartena. Starzec odepchnął młodego histeryka, tak gwałtownie, że ten stracił równowagę.
- Masz niewiele czasu, jeśli chcesz ją uratować musisz ruszyć już teraz, za chwilę Anubisy wedrą się do osady – powiedział na chwilę zatrzymując się nad leżącym na ziemi młodzieńcem.
Tymczasem Anubisy zdołali wyważyć wrota Edoranu. Kolejne bestie wdzierały się przez wywarzoną bramę do środka ludzkiej osady. Naprzeciw nim stanęli łucznicy, których było zbyt niewielu aby zdołali na dłużej wstrzymać najeźdźców.
Faragan stał naprzeciw wyważonych wrót. Jego atutem była potężna siła, której nie brakowało mu mimo wieku. Potrafił przeciąć Szakala na pół jednym ciosem miecza. Wodoranin mobilizował swoich ludzi, jednak bezskutecznie. Miał do dyspozycji Edoranów spoza kasty wojowniczej. Kolejni obrońcy walczący z nim w ramię w ramię padali martwi pod naporem bestii.
- W imię wielkiego Alizana, zdychajcie pomioty Marakana – wrzeszczał wodoranin.
Jego pewność siebie diametralnie spadła w dół gdy w bramie pojawiły się sylwetki ogromnych Skarlaków. Te ogromne skorpiony dawały armii Anubisów ogromną przewagę nad ludźmi. Dodatkowo oręż stworów był wykonany z bardziej wytrzymalszego metalu. Odczuł to własnej skórze Faragan, który na jednej z anubiskich tarcz złamał swój miecz. Natychmiast chwycił miecz jednego z poległych Szakali.
Potężne Skarlaki bez trudu przebiły się przez szeregi broniących się Edorańczyków. Ich potężne szczypce bez trudu siekały ludzkie ciało, a uderzeniem ogona potrafili odrzucić człowieka na ogromną odległość.
Faragan jednak nie cofnął się ani o krok.
- Choć tutaj stworze, nic nie znaczysz wobec zdolności edoriańskiego wodoranina – krzyczał.
Wojownik stanął naprzeciw bestii prowokując ją do ataku, jednocześnie co chwilę podbiegał do niego jakiś Szakal, próbując bezskutecznie go zabić.
W końcu ogromna bestia ruszyła w stronę wodoranina. Próbowała go uderzyć ogonem jednakże stary wojownik nadal był zwinny jak za młodych lat, przez co jego uniki były skuteczne. Po chwili to on przejął inicjatywę. Ruszył na Skarlaka. Z całych sił uderzył ostrzem w jego łeb. Anubiskie ostrze znacznie łatwiej niż edoriańskie wbijało się w chronione naturalnym pancerzem cielsko bestii. Skarlak nie wydawał dźwięku, więc nie mógł zawyć z bólu. Zamiast tego chwilę szarpał się bez ładu aby po chwili osunąć się bez życia na ziemię.
Faragan nie miał jednak czasu by świętować zabicie potężnego Skarlaka. Przez bramę nadal przechodziły oddziały Szakali
Widząc to Faragan powiedział pół szeptem na głos do siebie samego:
- To koniec Edoranu-
XXX
Adaris wyszedł przed swoje nowe domostwo, w którym musiał zamieszkiwać od czasu przejęcia władzy przez wodoraninów. Z oddali widział jak Szakle bez trudu wdzierają się do osady i za chwilę dotrą do domów zwykłych Edoranów. Wbiegł do środka budynku, chwycił za rękę swoją wybrankę.
- Co robisz? – dziwiła się Mili
- Jest jeszcze nadzieja. Musimy dotrzeć do siedziby mojego rodu. Tam jest pomieszczenie piwniczne, w którym możemy się ukryć.
- Ale co ze strażnikami?
- Na pewno zostali przerzuceni na mury. Nie martw się.
Młodzieniec zawrócił jeszcze na chwilę do domu aby wziąć miecz i tarcze. Chociaż słabo posługiwał się orężem, lepiej było mieć je przy sobie niż iść przez pogrążony w walce Edoran bez jakiejkolwiek broni.
Nic już nie ograniczało stworów, resztki armii Edoranu nie mogły ich powstrzymać. Wbiegali do domostw i wyciągali z nich ludzi. Adaris biegł wraz z Mili przed siebie, nie przyglądał się temu co działo się w osadzie. Jednakże Mili nie mogła pokonać swojej ciekawości i zaczęła się rozglądać, przez co niewiele brakowało by się potknęła.
- Co ty robisz? – dopytywał się zdziwiony Adaris.
- Oni ich nie zabijają! Co tu się dzieje? – dziwiła się Mili.
Młody kupiec nie rozumiał o co chodzi jego małżonce, początkowo odebrał mylnie jej słowa, przez co dziwił się, że matka jego dziecka może być tak okrutna. Dopiero po chwili zorientował się, że źle zinterpretował słowa Mili, po tym jak sam zaczął rozglądać się dookoła.
Szakale zabijali ludzi tylko w ostateczności. Wyciągali ich z domostw po czym zbierali w grupy i uważnie ich pilnowali. Adaris zrozumiał co się dzieje.
- Oni nie chcą nas zniszczyć, tylko zniewolić! – zauważył.
- Co przez to rozumiesz? – dopytywała się Mili.
- Abark wspominał, że imperium Szakali zostało wybudowane na ucisku niewolników i ciągły podbojach. Przejęli sposób funkcjonowania naszych dawnych imperiów. Domyślam się, że u naszych przodków niewolnictwo było efektem dodatkowym przy ciągłych podbojach u Szakali chodzi o ciągłą dostawę niewolników a podboje są jedynie sposobem by to zapewnić.
- To znaczy, że nie grozi nam śmierć? –
- Patrząc na to, jak traktują nas te stwory lepsza od zniewolenia przez nich, byłaby śmierć.
Po tym już nic nie mówili do siebie. Skupili się na jak najszybszym dotarciu do rodowej siedziby Adarisa. Byli coraz bliżej celu. Gdy już myśleli że ocalenie jest bardziej niż pewne na ich drodze stanął jeden z Anubisów.
Adaris cisnął w niego mieczem bez zastanowienia. Może to z powodu zaskoczenia ale atak był skuteczny. Młodzieniec nawet nie wyciągnął miecz z ciała zabitego stwora. Zbyt się spieszył.
O ile brak strażników przewidywał o tyle obecność Sartena przed wejściem do siedziby rodu Belaków stanowiła dla młodzieńca wielce radosne zaskoczenie .
- Całe szczęście, że zdołałeś tu dotrzeć – oznajmił stary kupiec – Byłem przerażony, gdy nie mogłem cię odnaleźć w naszym domostwie.
- Z polecenia Faragana musieliśmy zamieszkać pomiędzy biedotą – oznajmił Adaris – A co z Oblakiem? Był przecież uwięziony razem z tobą.
- Poszedł swoją drogą. Chciałem mu zaoferować schronienie, ale on…. Na Marakana! Dlaczego ja go puściłem?! – nagle Sarten uświadomił sobie swój błąd – Idźcie do schronienia. Ja muszę załatwić jeszcze jedną sprawę.
- Co się stało wuju? – pytał zaciekawiony oraz jednocześnie lekko zaniepokojony Adaris.
- Ten rudy tchórz wie o ukrytym pomieszczeniu w naszej siedzibie. Dopóki on wie nikt z nas nie będzie bezpieczny. Muszę go tutaj sprowadzić.
- Niby komu ma powiedzieć. Te stwory wydają się nie posługiwać naszym językiem.
- Nie można ryzykować. Rób co ci każę!
Adaris nie dyskutował dalej. Wiedział, że będzie to bezsensowne. Nie było jednak szansy na to aby zawrócić wuja. Zresztą nie chciał tego przyznawać na głos, ale rzeczywiście Oblak w chwili strachu na pewno wydałby ich. Może i Anubisy nie posługiwali się ludzką mową, ale na pewno nie byli bezrozumnymi istotami. Teraz gdy w grę wchodziło bezpieczeństwo Mili, Adaris nie tylko liczył, że jego wuj sprowadzi Oblaka, lecz również w razie konieczności pozbawi go życia aby nie mógł wyjawić tajemnicy i narazić małżonkę Adarisa na niebezpieczeństwo.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 03-08-2013, 02:32
RE: Wędrówka zniewolonych - przez księżniczka - 03-08-2013, 11:00
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 03-08-2013, 22:26
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 04-08-2013, 22:48
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 05-08-2013, 23:38
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 07-08-2013, 00:57
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 07-08-2013, 06:47
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 07-08-2013, 11:12
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 07-08-2013, 12:56
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 07-08-2013, 16:52
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 08-08-2013, 10:10
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 15-08-2013, 00:36
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 16-09-2013, 17:03
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 19-09-2013, 17:26
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 21-09-2013, 16:56
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 23-09-2013, 17:35
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 24-09-2013, 00:33
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Test0wanie - 18-10-2013, 18:41
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 19-10-2013, 23:23
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 20-10-2013, 11:08
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Test0wanie - 20-10-2013, 16:03
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 20-10-2013, 20:48
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 20-10-2013, 16:30
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 20-10-2013, 18:38
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 27-10-2013, 02:33
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 27-10-2013, 18:46
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 25-12-2013, 02:28
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 23-02-2014, 08:58
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 25-02-2014, 19:35
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 26-02-2014, 13:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości