Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wędrówka zniewolonych
#5
Rozumiem staram się przykładać ale niestety błędy to moja pięta achillesowa. Nie raz na studiach piszę pracę, a raczej pisałem bo obecnie już tylko kończę pracę magisterską i we wrześniu obrona. Niekomunikatywny język pełny błędów stylistycznych, ortograficznych czy gramatycznych często był mi wytykany odnośnie prac. Jednak nadrabiałem to zawsze treścią merytoryczną. Mam nadzieje, że treść fabuły przekona cię do tej historii. Powiem szczerze, że boję się postojów. Raczej chciałbym wrzucać fragmentarycznie i dopiero przy prezentacji całości nanieść finalne poprawki, oczywiście mając na uwadze wasze spostrzeżenia (które wytaczają mi rzeczy które muszę poprawić przy pisaniu następnych rozdziałów). Zawsze gdy odstawiam opowiadanie to w głowie natychmiast rodzi mi się całość kolejnego. A to czwarty rozdział, mam nadzieje że cie zaciekawi: PS. Obecnie mam napisany również V rozdział a nie chce zmieniać wszystkiego, dlatego wasze uwagi odnośnie sposobu prezentacji fabuły mogę wykorzystać w pełni dopiero w VI rozdziale.

IV Nocny koszmar

Tej samej nocy Ezakin i wojownik imieniem Waklak kopali grób dla Bazuka. Obok dołu leżało zawinięte w koc ciało ich martwego towarzysza. Waklak był zdziwiony obecnością wodorana. Przeważnie to mniej znaczący wojownicy byli wyznaczani do takich prac, tymczasem Ezakin zgłosił się sam. Jego brat, który jako lider wyznaczał zadania innym, choć nie krył zdziwienia to jednak nie miał nic przeciwko.
- Dlaczego się zgłosiłeś – pytał Waklak.
- Musiałem przy czymś się zmęczyć, bez tego nie uspokojone się – odparł młodzieniec.
- Nie dziwie ci się. Może i Bazuk był pijakiem, który nie potrafił trzymać języka za zębami, ale też był jednym z nas. Sarten nie powinien go zabijać.
- Nic nie obchodzi mnie śmierć tego pijaka – wrzasnął.
Ezakin nie chciał podawać prawdziwego powodu swojego zdenerwowania. Z pewnością nie była nim śmierć Bazuka, którą zresztą niezbyt szanował. Według młodego wodoranina zabity mężczyzna uwłaczał całej edorańskiej kaście wojowników swoimi nikłymi umiejętnościami w walce. Dziwił się jak ktoś tak słaby mógł ukończyć ciężkie szkolenie.
Rzeczywistym powodem złości młodzieńca była uległość jego brata wobec kupców. Jego zdaniem Bazakin pozbawił siebie całej godności poprzez skrajną uległości wobec Sartena, który według Ezakina jest zwykle irytującym starcem, który wciąż wspomina swoją dawną chwałę. Jeszcze bardziej Ezakina irytowała myśl, że inni wojownicy byli zbyt przerażeni aby zareagować. W ich oczach starszy brat młodzieńca postąpił słusznie.
Pogrążony w myślach nie zauważył kiedy pojawiał się Bazakin.
- Ten dół jest odpowiednio głęboki. Waklak idź po innych wojowników. Przyprowadź również kapłana. Niech odprawi odpowiednie ceremoniały – nakazał.
- A co z kupcami. Też ich wezwać? – zapytał Waklak wychodząc z dołu.
- Nie bądź głupi. Myślisz, że będą chcieli uczestniczyć pochówku wojownika zabitego przez jednego z nich? – naiwność kompana dziwiła lidera wojowników.
Waklak natychmiast udał się w stronę obozu, pozostawiając dwóch braci sam na sam ze sobą.
Początkowo panowała cisza. Jednakże Bazakin coraz wyraźniej patrzył na brata w sposób, który dawał do zrozumienia, że chce z nim porozmawiać. Młodszemu z rodzeństwa to nie umknęło. Przez chwilę milczał, jednak zbyt wiele zebrało się w nim emocji..
- Jak mogłeś na to pozwolić?! – wrzasnął młodszy z braci.
- Pozwolić aby Sarten zabił Bazuka? Ten głupiec sam był sobie winny…
- Nie o to chodzi – przerwał Ezakin – Jak mogłeś się tak poniżać przed tym starcem. Po co się wtrącałeś i po co go broniłeś? Nie musiałeś nic mówić a ty tymczasem pokazałeś, że mają cię w garści. Może i to oni nam przewodzą, ale nie czyni to z nas sług.
- Oczywiście masz racje ale przecież…
- To dlaczego zachowałeś się jak sługus, który szuka byle okazji do podlizania się kupcowi.
- Co miałem zrobić? Zaatakować Sartena? – dziwił się Bazakin.
- Powinieneś był milczeć – odparł jego brat.
Lider wojowników przez chwilę był zaskoczony słowami młodszego brata. Po chwili zaczął rozumieć o co tak naprawdę chodzi.
- Bałeś się? – zapytał nagle.
- Co? Chyba nie mówisz poważnie – zaczął speszony bronić się Ezakin – Niczego się nie boje. Jestem wojownikiem.
- Młody wojownikiem – odparł jego brat – Na szkoleniu wpajają nam te wszystkie bzdury o tym, że to my jesteśmy najwspanialszymi z ludu Edorańczyków. Mówią nam, że to my jesteśmy potrzebni kupcom a nie oni nam. A tak naprawdę bez nich skończyłby się handel a tym samym żywność. Może dostosowalibyśmy się do zmian ale wielu z nas mogłoby zginąć z głodu. Nie mamy pasterzy, nie uprawiamy roślin. Tak naprawdę to my jesteśmy od nich zależni. Ich władza nie wynika z ich bogactwa lecz wpływów. Dlatego musimy być im posłuszni. Bazuk nie rozumiał tego i przypłacił to życiem.
- Mylisz się Bazakin, nie masz racji – zaprzeczał Ezakin chociaż coraz bardziej rozumiał, że jego brat rzeczywiście wie co teraz czuje.
- Dobrze wiesz, że mam racje. Ty jako młody wojownik, żyjący w czasach pokoju, nie rozumiałeś do tej pory jak niewiele my wojownicy znaczymy. Dzisiaj widziałeś jak wojownik został zabity przez kupca. Oczekiwałeś gromów na niebie, wściekłości samego boga niebios, a tymczasem… Nic się nie stało. Wojownik umarł a Sarten prawdopodobnie nie będzie miał nawet koszmarów z tego powodu. To właśnie cię boli. Czułeś się kim wielkim, a okazałeś się szarym człowiekiem jakim naprawdę jest każdy z nas. Poczułeś ogromny strach jakiego nie potrafiłby wywołać u ciebie miecz wroga. Poczułeś w końcu marność swojego życia.
Ezakin milczał. Najwyraźniej słowa brata mocno go dotknęły. Były bolesne lecz prawdziwe. Zaczął rozumieć. Bazakin to dostrzegł i postanowił w końcu odpowiedzieć na najważniejsze pytanie brata:
- Nie milczałem ponieważ musiałem dać przykład naszym braciom. To był mój obowiązek.
Ezakin milczał z trudem utrzymywał emocje. Już nie był zły na brata. Teraz jedynym powodem jego frustracji była świadomość jak bardzo był naiwny.
Bazakin widział, że jego słowa trafiły do brata, jednak nie był pewny czy zrozumiał wszystko. Czy widział tylko powód gniewu a nie jego uzasadnienia? Ustrój społeczności edoriańskiej wydawał się niesprawiedliwy gdy nie zna się jego przyczyn.
Nie mógł jednak kontynuować rozmowy z bratem ponieważ w ich stronę zmierzała reszta wojowników oraz kapłan Ledi.
Ceremonie pogrzebowe ludu edoriańskiego nie odbiegały zbytnio od tych praktykowanych w innych osadach. Były wyjątkowo proste. Na początku kapłan modlił się do boga niebios o litościwy osąd duszy zmarłego. Nie było problemu jeśli ktoś zginął śmiercią naturalną podczas pobytu na pustyni, bowiem uznawano, że przeżycie sędziwego wieku w tych niegościnnych terenach było wystarczającym świadectwem wytrwałość godnej powrotu na łono rajskich łąk.
Problem natomiast pojawiał się gdy ktoś zmarł przedwcześnie. Wojownicy mogli usprawiedliwić się śmiercią w boju. Jednak w przypadku Bazuka nie wchodziło to w grę. Na szczęście Ledi mimo młodego wieku dobrze znał ceremoniały. Najodpowiedniejszy wydawały się mu słowa znanej modlitwy w intencji wojownika, który umarł w pojedynku.
- O wielki Alizanie, stworzyłeś nas abyśmy stali się twoimi posłańcami na ziemi. Obraziliśmy ciebie własną słabością. Z pokorą przyjęliśmy karę i każdego dnia chcemy pokazać, że jesteśmy godni odzyskania twoich łask. Koniec życia jest końcem naszej próby. Jeden z naszych braci, jako wojownik oddał życie w obronie godności, cnoty tak cenionej przez ciebie. Choć przegrał w pojedynku, odwaga i wybranie śmierci zamiast słabości i tchórzostwa niech będą podstawą odzyskania przez niego łaski oraz zmartwychwstania w dniu naszego ostatecznego sądu.
Najprawdopodobniej treść modlitwy nadmiernie i niezasłużenie gloryfikowała śmierć tego pijanego awanturnika. W innych okolicznościach wojownicy nie zawahaliby się przed skomentowaniem słów Lediego, jednakże uczczenie pamięci zmarłego towarzysza było dla nich jak niepisane prawo, dlatego mimo iż normalnie niejeden z nich by się zaśmiał, tym razem na ich twarzy nie zawitało nic oprócz wielkiego żalu. Zupełnie jakby w ich pamięci wszystkie występki Bazuka zostały wymazane wraz z jego śmiercią.
Słowa modlitwy nie były przypadkowe. Ludzie pustyni uważali, że to przez słabość zostali wygnani na te tereny. Dominował również pogląd, że umierając człowiek w chwili spoczęciem w piasku pustynnym, zostawał oddany pod sąd Sędziów, którzy byli istotami stworzonymi przez Alizana. Różne teorie odnosiły się co do wyglądu i pochodzenia Sędziów. Jedni uważali, że to istoty zrodzone ze światła, jeszcze inni, między inny Edorianie, uważali, że to duchy pierwszych przodków.
Sędziowie oceniali jak zmarły spędził swoje życie. Jeśli człowiek okazywał się godny, jego dusza czekała na dzień powrotu pana niebios, który wskrzesi zmarłych i przeprowadzi ich przez pustynie prosto do rajskich łąk. W przeciwnym razie włochata bestia o nazwie Marakan porywał duszę do podziemnego świata, gdzie bestie będące potomkami ludzi przemienionych przez boga niebios i przygarnięte przez Maraka rozrywały ją na strzępy przez wieczność.
Potwierdzeniem tych wierzeń miał być fakt, że ciało pozostawione samo sobie znacznie szybciej się rozkładało niż pochowane w pustynnych piaskach.
Następnie zakopano Bazuka. Trwało to chwilę. Ponieważ każdy wojownik towarzyszący zmarłemu w wyprawie musiał przynajmniej małym kawałkiem ziemi przysypać grób. Na koniec Ledi zakończył ceremonie słowami "Alizanie zmiłuj się na naszym bratem".
Po chwili wszystko dobiegło końca. Wojownicy wraz z kapłanem zaczęli wracać do obozu. Został tylko jeden zbrojny na straży. Do tego zadania został wyznaczony Waklak. Był to człowiek wierny znający swoje miejsce. Zawsze stał w cieniu. Nie wchodził pomiędzy dysputy między wodoranami a kupcami.
- ,,To musi kiedyś się źle skończyć" - myślał o tym konflikcie obserwując oddalających się wojowników, spokojnych, pełnych zadumy czyli takich jakich nigdy nie uświadczy się przy możnowładcach.
Nagle przerwał tok swych myśli. Wydawało mu się, że coś usłyszał. Odwrócił wzrok ku pustynni. Wytężył wzrok. Nie było proste dostrzec cokolwiek za obozem. Panowała tam ogromna ciemność.
Na horyzoncie dostrzegł dziesiątki pochodni zmierzających w stronę ich obozu. Pogrążeni w dyspucie wędrowcy nie zauważyli ich w porę. Waklak chciał krzyknąć lecz nim to zrobił rzucano włócznia wbiła się mu w plecy z ogromnym impetem. Wojownik ujrzał ostrze wychodzące z jego podbrzusza. Ostatkiem sił krzyknął.
Jego towarzysze odwrócili się w jego stronę. Ujrzeli jak wyłaniająca się z ciemności bestia odcina ostrzem swego miecza głowę Waklaka. Tors upadł na ziemię. Światło z pochodni przy grobie odkryło obliczę potworów. Były to włochate bestie o ludzkiej wyprostowanej postawie z łbem szakala. Nosili lekką zbroję, niewielkie okrągłe tarcze i krótkie miecze. Byli niezwykle szybcy.
Bazak nakazał:
- Natychmiast do obozu, chronić kupców.
Kolejni wojownicy starali się zatrzymać biegnące bestie. Choć edorańscy wojownicy byli zaprawieni w boju to jednak szybkość bestii i ich liczebność nie dawała szans ludziom. Wojownicy ochraniali kapłana aż do obozowiska, jednakże ich szeregi kurczyły się w niezwykle szybkim tempie.
W końcu dobiegli do obozowiska. Wrzask obudził Sartena, Nazaka i Azarisa.
- Co tutaj się dzieje – dopytywali się przerażeni młodzieńcy.
Jednak zbędna była słowna odpowiedź na to pytanie. Dostrzegli po chwili bestie wdzierające się do obozu. Większość wojowników zebrała się wokół kupców.
- Panie musimy biec do wielbłądów. Nie zatrzymamy ich – rzekł Bazakin po czym odciął łeb zmierzającej w ich stronę bestii.
On i jego brat byli niezwykłymi wojownikami. Kolejni przeciwnicy padali pod ciosami ich mieczy. Po chwili również Sarten ukazał swoje umiejętności zabijając kilka potworów. Młodsi kupcy byli zbyt przerażeni aby walczyć. Ledi również nie dobył oręża, nigdy nie miał broni w dłoni ani nie był wyszkolony w walce.
Wywleczono nieprzytomnego Zasaka. Bestie rozpoznały go z Asuran i niemal natychmiast poderżnięto mu gardło. Nie cierpiał długo.
Edorianie ruszyli w stronę wielbłądów przedzierając się przez szeregi kolejnych bestii. Jednakże po chwili przystali. Ujrzeli jak zwierzęta zostają zadźgane przez napastników.
Oblak, który przerażony chował się w swym namiocie został z niego wyciągnięty. Krzyczał w niebogłosy, prosząc o litość. Bestie jednak wyraźnie nie chciały jej okazać. Widząc to Bazakin zaczął przedzierać się do niego. Niestety pomiędzy nimi było wiele „Szakali”, ich miecze raniły jego plecy. Mimo bólu brnął dalej.
- Bracie – krzyknął Ezakin.
Nie mógł jednak mu pomóc. Potworów było zbyt wiele. Oczywiście nie obrał stania i przyglądania się cierpieniu brata. Próbował pomóc, jednak nie zbliżał się ani trochę do Bazakina. Choć jego miecz przeszywał kolejnych Szakali to jednak każdy jego atak wobec ich liczebności ostatecznie zamierał. Mimo to ponawiał je wciąż i wciąż. Na jego ciało bryzgała ich krew a piasek pod jego stopami wydawał się nabierać coraz mocniejszej odcieni czerwieni.
Tymczasem Bazakin również natrafił na problemy. Nie mógł zbliżyć się do Oblaka. Nieporadność młodego kupca wyraźnie śmieszyła stwory. Pastwili się nad nim. Nie używali miecza. Zamiast tego pchnięciami tarczy i kopnięciami przewracali go na ziemię. Chcieli aby żył a przez to cierpiał jak najdłużej. Jego twarz pokryła się krwią.
Wodoran widząc, że znęcanie nad rudym kupcem powoli zaczyna się nudzić stworom, postanowił zaryzykować. Gdy jeden z nich pochylił się na młodym kupcem aby zadać mu śmiertelny cios mieczem, Bazakin całą siłą zaczął przeć do przodu, tarczą wywracają kilka stworów.
Nadal było za daleko. Rzucił precyzyjnie miecze. Jego ostrze trafiło prosto w pierś stwora.
Jednak był jeszcze jego towarzysz, który również miał zamiar zabić młodego kupca. Wojownik musiał szybko zareagować. Rzucił swą tarczę w stronę bestii. Ta uderzyła z impetem w jej łeb pozbawiając ją przytomności.
Gdy cała uwaga bestii skupiła się na Bazakinie, do leżącego Oblaka podbiegło kilku wojowników. Przeciągnęli go do broniącej się reszty towarzyszy.
Jednakże dla Bazakina było już za późno. Był bezbronny. Agresorzy ruszyli w jego stronę. Ich żelazne miecze z łatwością wbijały się w jego ciało. Nie trwało to zbyt długo. Wspaniały wojownik padł martwy na piaszczystą ziemię.
Jego brat wrzasnął. Nie mógł uwierzyć w to przed chwilą widział. W dzikim szale ruszył na przeciwników. Gniew pozbawił go rozumu. Nie zważał na liczbę przeciwników. Kolejne stwory padały na ziemię, jednak było ich zbyt wiele. Zraniono go w nogę, uklęknął. Był to bardziej bezwładny odruch niż kwestia bólu. Gniew pozbawił go czucia czegokolwiek. Powstał. Walczył dalej. Bestie choć liczniejsze na chwilę utraciły swą pewność. Wyglądało to tak jakby Ezakin był niepokonany.
Nagle wodoranin został uderzony tarczą w twarz. Bestie wykorzystały ten moment. Ostrze zraniło go w brzuch. Wojownik jednak nie wstrzymał się. Wbił nóż w podgardle stwora. Chciał iść dalej, jednak rany dały o sobie znać. Osłabł. Widział niewyraźnie. Ponownie uderzono go tarczą. Stracił równowagę i upadł.
Dostrzegł jak staje nad nim jedna z bestii. Wojownik był gotowy na śmierć.
„Spotkamy się bracie na rajskich łąkach” – pomyślał.
Zamknął oczy. Czekał….
Nie czuł bólu. Bestia nie zadała ciosu. Zamiast tego usłyszał odgłos upadającego obok ciała.
Ktoś chwycił go za zbroje i zaczął ciągnąć po ziemi w kierunku zebranych w jednym miejscu broniących się Edoriańczyków. Spojrzał ostatni raz. To był Sarten. Młody wodoranin chciał krzyknąć aby ten go zostawił jednak nie starczyło mu sił. Stracił przytomność.
Sarten wciągnął go wewnątrz kręgu w którym jego towarzysze bronili się przed napierającymi bestiami. Kapłan choć nie walczył starał się opatrzeć rany towarzyszy. Pomagali mu Nazak i Adaris. W końcu zwrócił się do nich Sarten widząc, że sytuacja staje się beznadziejna:
- Bierzcie miecze. Nie dajcie się zabić bez walki. Zasłużcie na rajskie łąki. Pokażcie, że jesteście ich warci – nakazał.
Młodzi kupcy oraz Ledi chociaż nigdy nie walczyli dobyli oręża. Bali się. Docierało do nich, że na pewno tej nocy umrą. Spojrzeli po sobie. Żaden nie chciał pokazać strachu. Niestety nie udawało im się ukryć emocji. Ruszyli…
… Aby niemal natychmiast się zatrzymać.
Żaden z nich nie zdążył zadać ciosu. Bestie zaprzestały ataku. Ludzie byli zdezorientowani.
- Co się dzieje? – dziwił się Nazak.
Nikt nic nie odparł, bo nikt nie znał odpowiedzi. Stwory wyraźnie gapiły się w jeden punkt, gdzieś po za granicami obozu, gdzie niedocierany światła pochodni. Nagle wśród ciemności zaczęli słyszeć głośne powolne kroki. Wyraźnie zbliżała się w ich stronę jakaś ogromna bestia. Ludzie byli przerażeni. Zbliżał się stwór o wiele przerażający od pół ludzi pół szakali, którzy zaatakowali obóz i wybili niemal wszystkich wędrowców z Edoran.
Było tak jak przypuszczali. Ujawniła się ich oczom najbardziej przerażająca bestia jaką kiedykolwiek widzieli Edorianie. Ogromny skorpion z ostrymi szczypcami i ogonem wysokim jak sześciu mężczyzn. Jego ciało było pokryte niezwykle wytrzymałym pancerzem.
Sarten zrozumiał dlaczego potwory nie atakowały. Zaciekły opór ludzi wykrwawiał ich. Agresorzy nie spodziewali się tego. Ich żelazo górowało nad brązem oręża ludzi, jednakże edorańscy wojownicy słynęli wśród innych ludów pustynnych. Ich umiejętności były niebywałe. To i tak nic nie da. Ogromny skorpion umożliwi Szakalom szybkie rozbicie Edoriańczyków. Wydawało się, że śmierć jest bardziej niż pewna i próżno oczekiwać jakiegokolwiek ratunku. Wędrowcy byli na to gotowi.

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 03-08-2013, 02:32
RE: Wędrówka zniewolonych - przez księżniczka - 03-08-2013, 11:00
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 03-08-2013, 22:26
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 04-08-2013, 22:48
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 05-08-2013, 23:38
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 07-08-2013, 00:57
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 07-08-2013, 06:47
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 07-08-2013, 11:12
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 07-08-2013, 12:56
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 07-08-2013, 16:52
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 08-08-2013, 10:10
RE: Wędrówka zniewolonych - przez przemekplp - 15-08-2013, 00:36
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 16-09-2013, 17:03
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 19-09-2013, 17:26
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 21-09-2013, 16:56
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 23-09-2013, 17:35
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 24-09-2013, 00:33
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Test0wanie - 18-10-2013, 18:41
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 19-10-2013, 23:23
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 20-10-2013, 11:08
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Test0wanie - 20-10-2013, 16:03
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 20-10-2013, 20:48
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 20-10-2013, 16:30
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 20-10-2013, 18:38
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 27-10-2013, 02:33
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 27-10-2013, 18:46
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 25-12-2013, 02:28
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 23-02-2014, 08:58
RE: Wędrówka zniewolonych - przez profesoo - 25-02-2014, 19:35
RE: Wędrówka zniewolonych - przez Tajga - 26-02-2014, 13:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości