12-10-2011, 22:14
Ach, błogosławię fakt, że mogę czytać książki z ekranu mojej komórki! Dzięki temu w ciągu tygodnia przeczytałem sobie pozycje, których zdobycie w formie papierowej graniczy z cudem (lub zdobycie ich zachowując zdrowy, ekonomiczny rozsądek).
Tak było z książką Rogera Zelaznego pt. "Alej potępienia". Książka opowiada o buntowniczym mistrzu kierownicy, który w opancerzonym, ośmiokołowym wozie z zapleczem sanitarnym, lodówką i miejscem na dwa motocykle harley'a (tak, to nie żart, tak podaje książka) przemierza całe Stany przewożąc z Los Angeles do Bostonu szczepionki, które mają uratować umierające miasto. Oczywiście spotyka go wiele przygód, z których około 80% to przygody, w których główny bohater nie opuszczając samochodu strzela do swoich nieprzyjaciół z: rakiet, działka 50mm, miotaczy ognia i wyrzutni granatów. Brzmi imponująco, ale dodajmy do tego jeszcze pełne opancerzenie i ekrany monitorów zamiast szyb samochodowych, kamery podczerwone, teleskopowe, zmieniające jasność itp.
Wszystko to zostało dane głównemu bohaterowi, lecz wybudowane prawdopodobnie zostało już w latach po wojnie co mnie nieco dziwi, że marnotrawiono kasę na takie rzeczy zamiast na budowę infrastruktury.
Niemniej, choć szablonowa i dla mnie przynajmniej nieco nudnawa, książka jest warta polecenia z tego względu, że to klasyka literatury postapokaliptycznej. Osobiście wolę jednak książki pisane współczesnym językiem, gdzie autorzy doświadczeni twardymi wymogami rynku wydawniczego dwoją się i troją, aby przyciągnąć jak najwięcej czytelników i pisać w stylu, który im się podoba. Tutaj książka opowiada w ok 70% o tym jak główny bohater jedzie autem przez Stany, coś podobnego do książki "Lessie wróć" czy jakoś tak
Tak było z książką Rogera Zelaznego pt. "Alej potępienia". Książka opowiada o buntowniczym mistrzu kierownicy, który w opancerzonym, ośmiokołowym wozie z zapleczem sanitarnym, lodówką i miejscem na dwa motocykle harley'a (tak, to nie żart, tak podaje książka) przemierza całe Stany przewożąc z Los Angeles do Bostonu szczepionki, które mają uratować umierające miasto. Oczywiście spotyka go wiele przygód, z których około 80% to przygody, w których główny bohater nie opuszczając samochodu strzela do swoich nieprzyjaciół z: rakiet, działka 50mm, miotaczy ognia i wyrzutni granatów. Brzmi imponująco, ale dodajmy do tego jeszcze pełne opancerzenie i ekrany monitorów zamiast szyb samochodowych, kamery podczerwone, teleskopowe, zmieniające jasność itp.
Wszystko to zostało dane głównemu bohaterowi, lecz wybudowane prawdopodobnie zostało już w latach po wojnie co mnie nieco dziwi, że marnotrawiono kasę na takie rzeczy zamiast na budowę infrastruktury.
Niemniej, choć szablonowa i dla mnie przynajmniej nieco nudnawa, książka jest warta polecenia z tego względu, że to klasyka literatury postapokaliptycznej. Osobiście wolę jednak książki pisane współczesnym językiem, gdzie autorzy doświadczeni twardymi wymogami rynku wydawniczego dwoją się i troją, aby przyciągnąć jak najwięcej czytelników i pisać w stylu, który im się podoba. Tutaj książka opowiada w ok 70% o tym jak główny bohater jedzie autem przez Stany, coś podobnego do książki "Lessie wróć" czy jakoś tak