Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Bractwo Żywiołów
#4
Rozdział III
Arthur, schowany za pniem starej gruszy, nie dowierzał własnym oczom. W jego głowie wybuchła bitwa, setki splątanych myśli przebiegały niczym rozszalałe konie, które mówiły: „to Ona! Podejdź do niej, to twoja szansa!" Lecz gdzieś z tyłu głowy brzmiał mglisty i cichy głos rozsądku: „To nie jest ta dziewczyna Arthur. To tylko twoja wyobraźnia." Chłopiec był kompletnie skołowany, nie wiedział co ma robić, jak się zachować, po prostu stał jak wryty i gapił się bezmyślnie w rudowłosą dziewczynę, która tak bardzo przypominała tą ze snu...
Wpatrzony w zielonooką piękność, przez długi czas nie zwracał uwagi na jej towarzyszkę, lecz gdy na nią spojrzał, doznał kolejnego szoku. To była druga przyjaciółka ze snu: blada cera, chude rączki, długie, brązowe włosy spięte czarną spinką. Miała ładne, duże, piwne oczy, kilka bladych piegów na małym nosie i wąskie, jasnoróżowe usta. Był w niezłym szoku, nigdy w życiu nie zdarzyło mu się coś podobnego. Otarł czoło bladą, chudą ręką, i upewniwszy się, że zza drzewa nie widać choćby skrawka płaszcza, zaczął się przysłuchiwać rozmowie.
- Chelsea, nie żartuj sobie. Nie mamy czasy na głupie zabawy w berka! - krzyknęła zirytowanym głosem brunetka.
- Jessica, wyluzuj! - odpowiedziała ze śmiechem rudowłosa. Wiatr poruszył gwałtownie złote kłosy pszenicy i rozległ się jęk jednej z dziewczyn.
- Chelsea! Miałaś tego nie robić, ktoś mógł cię zobaczyć! To nie są żarty! - wykrzyknęła przerażona dziewczyna.
- Dobra, dobra, nie ma sprawy! Nie musisz tak krzyczeć. - odpowiedziała Chelsea, a po chwili dodała - A ty nie udawaj aniołka Jess. Pamiętasz, kiedy zaczęłaś kombinować przy roślinach, kiedy każdy mógł cię zobaczyć? - po tych słowach nastało krótkie milczenie.
„O czym one gadają?" - spytał się w duchu Arthur.
- To była wyjątkowa sytuacja! Widziałaś w jakim były stanie te storczyki, kiedy te głupie dzieciaki zaczęły po nich deptać? Nie mogłam pozwolić by cierpiały - ucięła brunetka.
- Aleś ty szlachetna - zakpiła Chelsea - Dostaniesz medal! - zaśmiała się.
Rozległo głuche tąpnięcie i śmiech obu dziewczyn. Arthur odważył się wyjrzeć na milimetr zza pnia: Jessica stała nad Chelsea i śmiała się wniebogłosy, podczas gdy rudowłosa próbowała wstać. Otrzepała sukienkę z piasku i grudek ziemi, i spojrzała na brunetkę:
- Tak się chcesz bawić? - zaśmiała się Chelsea, obdarzając siostrę chytrym spojrzeniem - No to masz!
Dziewczyna o zielonych oczach wykonała ręką jakiś ruch, Arthur poczuł podmuch wiatru, i w mgnieniu oka Jessica znalazła się na ziemi. Brunetka, śmiejąc się wciąż, doprowadziła się do porządku i wykonała identyczny ruch dłonią. Ziemia zaczęła delikatnie drgać, a pod nogami Chelsea wyrosły pnącza, które po chwili oplotły jej stopy i przewróciły ją. Chłopcu coś przewróciło się w żołądku: „Magia?"
Jessica śmiała się i nadal wykonywała ruchy ręką, z każdą chwilą pnącza stawały się dłuższe i grubsze, coraz ciaśniej oplatały nogi dziewczynki. Powoli radosny śmiech Chelsea przemienił się w krzyk rozpaczy; pnącza zaczęły oplatać klatkę piersiową. Jessica, przerażona tym co zrobiła natychmiast przestała ruszać dłonią, lecz zabójcze pnącza nadal dusiły Chelsea niczym jadowite węże. Brunetka rzuciła się w stronę dziewczyny i próbowała wyplątać Chelsea z cierni, jednak były zbyt silne.
Arthur bez zastanowienia rzucił się do pomocy, czym wystraszył obie dziewczyny. Jessica na moment przestała ratować dziewczynę i wpatrywała się ze zdumieniem w chłopaka, gdy ten zaczął zawzięcie szarpać pnącza.
- Co tak patrzysz?! Ratuj ją! - wrzasnął zrozpaczony Arthur, podczas gdy Chelsea przestawała się ruszać. Jessica natychmiast zaczęła odciągać ciernie od siostry, jednak nie dawało to żadnego rezultatu. Chłopiec myślał gorączkowo co zrobić, patrząc jak jego dziewczyna ze snu umiera na jego rękach. Po chwili pobiegł ile sił w nogach na brzeg stawu, a gdy tam dotarł, wziął jeden z ostrych kamieni. Jego wzrok przez ułamek sekundy zatrzymał się na gładkiej tafli wody, przyjaźnie migocącej w świetle słońca, po czym puścił się biegiem w stronę dziewczyn. Brunetka nadal rozpaczliwie szarpała pnącza, ale te nie dawały za wygraną. Arthur bez dłuższego zastanowienia przeciął śmiercionośne liny. Ciernie puściły bezwładne ciało dziewczyny, i powoli zaczęły chować się z powrotem do ziemi.
Chelsea nie ruszała się, a na ramionach i nogach pojawiły się siniaki. Na ręce, w miejscu gdzie Arthur przeciął więzy, popłynęła strużka krwi. Chłopiec oddychał ciężko, a Jessica łkała nad nieruchomym ciałem siostry. Arthur bez zastanowienia, jakby w ostatnim geście przyjaźni, ujął dłoń Chelsea i popatrzył w jej piękne szmaragdowo-zielone oczy. Wezbrała w nim nieopisana rozpacz, jakby napił się żywego ognia, cały drżał, a z jego czarnych oczu popłynęły łzy. Nie rób mi tego - powiedział sobie w duchu. Uścisnął mocniej kruchą dłoń dziewczynki i poczuł dziwne mrowienie promieniujące aż do ramienia. Nie zwracał jednak na to uwagi, patrzył tylko w jej oczy czując sztylet w sercu. Przez dłuższą chwilę siedzieli w milczeniu, gdy nagle Chelsea wzięła głęboki oddech i usiadła po turecku na trawie. Arthur poczuł ulgę i mimowolnie się uśmiechnął.
- Chelsea, ty żyjesz! - wykrzyknęła uradowana Jessica i mocno uścisnęła siostrę - Tak się bałam!
- O- o co chodzi? - mruknęła nieprzytomnie Chelsea, a gdy zobaczyła Arthura oczy rozszerzyły się ze zdumienia. - A ty kim jesteś? I czemu trzymasz mnie za rękę?
Arthur natychmiast puścił dłoń rudowłosej a na jego twarzy pojawił się rumieniec.
- To nieistotne - powiedział zachrypniętym głosem - Ważne, że twoja siostra o mało cię nie zabiła.
- Że co? - zapytała i spojrzała na Jessicę, która spuściła głowę i cicho płakała.
- Chelsea, ja nie chciałam! Myślałam, że już nad tym panuję... - i na dobre wybuchnęła płaczem.
Rudowłosa podeszła do brunetki i objęła ją, lecz jej wzrok skierowany był w stronę Arthura. Patrzyli na siebie przez dłuższą chwilę, a potem, gdy szloch Jessiki ucichł, Chelsea wstała i podeszła do czarnowłosego chłopaka. Gdy podeszła możliwie blisko, Arthur utonął w zieleni jej oczu, rozkoszował się widokiem jej twarzy, tak bardzo upragnionej, choć nigdy nie sądził, że może ją kiedyś na prawdę ujrzeć.
- A teraz powiedz mi, kim jesteś? - spytała rudowłosa.
Arthur jeszcze przez chwilę upajał się jej widokiem a potem odpowiedział:
- Arthur Artherbert, mieszkam za wzgórzem.
- Skąd się tu wziąłeś? Nie widziałam cię tu wcześniej - spytała szczerze zaciekawiona.
Chłopiec znów zaczął bitwę z myślami. „Powiedzieć jej prawdę, czy nie?" Po kilku sekundach milczenia, uznał, że nie okłamie jej.
- Siedziałem na łące i... - Arthur zawahał się - i odkryłem coś niezwykłego. Zacząłem tworzyć kule z wody - Arthur oblał się rumieńcem, bo zdawał sobie sprawę, że brzmi to bardzo głupio. - A gdy zauważyłem, że idziecie w stronę stawu, ukryłem się za gruszą. Wcale nie chciałem podsłuchiwać, ale... tak wyszło - uciął.
Chelsea przez parę chwil przyglądała mu się badawczo, a potem wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z siostrą.
- A więc to ty - stwierdziła rudowłosa - Jesteś Ostatnim Żywiołem.
- Lily? After all this time?
- Always.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Bractwo Żywiołów - przez Charsi13 - 28-12-2012, 17:28
RE: Bractwo Żywiołów - przez Lexis - 28-12-2012, 18:17
RE: Bractwo Żywiołów - przez Hanzo - 28-12-2012, 18:40
RE: Bractwo Żywiołów - przez Charsi13 - 28-12-2012, 23:16
RE: Bractwo Żywiołów - przez Lexis - 29-12-2012, 14:46
RE: Bractwo Żywiołów - przez InFlames - 30-12-2012, 21:48
RE: Bractwo Żywiołów - przez Hanzo - 22-01-2013, 20:53
RE: Bractwo Żywiołów - przez Ahab - 17-10-2013, 11:53
RE: Bractwo Żywiołów - przez Companier - 20-10-2013, 18:54

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości