Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Mambo: Drugie mięso
#1
Mambo: Drugie Mięso to parodia filmu Rambo: Pierwsza Krew. Johny Mambo (prawdziwie John Rambo) musi zdobyć Szatę Szatana, zabić ,,pewnego osobnika” i czeka go wiele innych misji i przygód.

Jak wiecie, seria filmów Rambo ukazuję nam przygody jednego człowieka, który zabija baaaaaaaaardzo dużo wrogów z pepeszami i innymi kałachami (xD), a on z kolei sobie ,,lata” po świecie z małym nożykiem i wszystkich po kolei zarzyna.

Jeżeli zauważasz jakieś błędy gramatyczne, jak i estetyczne to zapewne zrobiłem je specjalnie dla potrzeb humoru opowieści.

I jeszcze jedno: jeśli nie masz za grosza poczucia humoru nie czytaj!
Jak zwykle zalecam czytać powoli i z dbałością o każdy szczegół...
Oczywiście wyobrażajcie sobie, że Johny’ego gra nadal Sylwester Spallone.


Początek

Już za chwilę mieliśmy wykonać skok spadochronowy bez spadochronu. Na dodatek dowiedziałem się że w sobotę jest niedziela, więc w takim razie środa wypada w piątek. Z dala od domu i rodziny... której niestety nie posiadam jest mi ciężko, a jeśli będę jak zwykle musiał coś wykraść (kolejna misja polegająca na podrzynaniu gardeł)to mnie chyba szczyści... Nawet nie wiem która dzisiaj godzina...
WCompany stał przed nami i gadał jak zwykle o zadaniu. Starałem się nie słuchać szefa. Po prostu miałem go gdzieś, gdyż miał zryty łeb...
- Posłuchajcie uważnie! – zaczynał kapitan – Jak nie posłuchacie to was zabije żywcem! Musicie zdobyć wielki artefakt jakim jest ,,Szata Szatana”!

Drużyna ,,Zadeptanych Świń” siedziała na swoich tłustych zadkach i słuchała uważnie tego co mówi ich szef, który śpiewał mówiąc oraz mówił śpiewając do swych braci, którzy byli jego synami. Mambo nie słuchał kapitana WCompanego. Nagle Johny poczuł coś, co oznaczało że chce mu się do kibelka. Biegnąc przez korytarz uderzył w coś małego, grubego i oślizłego...
- Cześć Mikkofandromendoruscowenifakromenifisto Adamie... – przywitał się ze swoim kolegą z pracy, a dokładnie z Mikkofandromendoruscowenifakromenifistem Adamem
- Siemka, i co powiedziałeś Marmunandregorowostandilopegonojowi? – zapytał się Mikkofandromendoruscowenifakromenifisto Adam
- Powiedziałem mu taki tekst, że mało co nie spadł z roweru, którego trzymał w ręce – mówił podekscytowany Mambo
- A co dokładnie? – spytał się... wiecie kto
- Powiedziałem mu że jak na niego patrze to mi sie srać chce
- O, to żeś mu przygadał że hej sokoły! – krzyknął podniecony swoim kluczykiem swojego szefa, którego dostał na komunie od mamy... Adam – Gdzie idziesz?
- Do klopika! – rzekł Johny Mambo i miał już otwierać WC*, gdy usłyszał komunikat: ,,Wszyscy za pięć minut muszą skakać z samolotu! Spadochrony, których niestety nie mamy znajdują się od strony wejścia na pokład sterniczy!”
- Jasna... – krzyknął Mambo - ...cholera...!
Johny musiał zdążyć*! Szybko biegł pełzając do kibla, do którego szedł! Zostały trzy minuty do skoku! Johny wszedł do intytutu WC, już rozsuwał suwaczek, już zdejmował gacie...
- ulgaaaaaaaaaaaaaaa.............. – wzdychał Mambo
Z komunikatora było słychać: ,,Pięć sekund do skoku!” Mambo wybiegł z ubikacji i ślizgając się po korytarzu truchtał w stronę wyjścia...
Odliczanie: Pięć...
Johny biegł coraz szybciej i wścieklej pieniąc się przy tym jak pieniąca się wiewiórka...
Cztery
- NIEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyczał Mambo
Trzy...
Bohater był już niedaleko drzwi...
Dwa...
Johny Mambo już miał skoczyć, kiedy przypomniał sobie że zapomniał swojej szczoteczki do zębów. Zostawił ją w szafce, nad jego półką piętro wyżej...
- NIEEEEEEEEEEEEEE!!!! – krzyczał w zwolnionym tempie
Odwrócił się i biegł z powrotem przez korytarz, po schodach, otworzył i otwarł półkę, wziął do ręki szczoteczkę, którą schował do kieszeni, po czym biegnął znowu do wyjścia...
Jeden...
Mambo skoczył...
Zero! Start!
Johny odepchnął się nogami od ziemi, ułożył ręce wzdłuż swojego krzywego tułowia i lecąc jak Adam Małamysz spostrzegł że drzwi... są zamknięte...
- O fuck! – zaklął niepoprawnie, gdyż słowo ,,fuck” wymawia się przez ó otwarte
Uderzył początkiem nosa w drzwi i upadł na ziemię. Wstał, otworzył drzwi i skoczył... Leciał tak przez niecałe pół godziny co trochę oddając swój kał... Po dłuższej chwili otworzył swój spadochron i wylądował na glebie miażdżąc przy okazji swoją głowę.

Wyjaśnienia:

WC - skrót od Wytwórnia Czekolady
Johny musiał zdążyć - od tego momentu zaleca się czytać trochę szybciej


John Bambo ma w czambo

Tylko ja i dwa metry trójkątne mojego skromnego pokoju. Tylko ja i wyspa Myrdana... Godzina siódma po południu... Wypiłem siki na czczo i ruszyłem w tę zieloną dżunglę... Ponoć podobno jest tu jakaś studnia... Jestem strasznie spragniony... Pić mi się chcę... Może na przykład dla przykładu przykład B. Byłby dobry... Nie! Już od pragnienia mi się co…ś robi!

Była wtedy noc listopadowa. Johny Bambus...yyy...to znaczy Johny Mambo szedł grzebiąc patykiem w otworze nosowym i szukał Ciebie. A tak na serio, to szedł i szukał wody. Potem mógł w spokoju zajmować się sprawą Szaty Szatana. Zobaczył nagle jakiegoś dziadka.
- Witaj wędrowcze! – krzyknął staruszek na widok sapiącego i czołgającego się Johny’ego
- Emka! – wymamrotał Mambo
- Jak się nazywasz wędrowcze? – pytał starzec podpierając się laską, która leżała na ziemi w kieszeni Johny’ego
- Johny Mambo! – rzekł Johny Mambo...
- Bohny Szambo?! Ale dziwnie brzmi! – powiedział przygłuchawy dziad
- Wiesz może gdzie jest woda...? – wysapał sztyletnik
- Nie ma tu czegoś takiego jak woda... – zdziwił się głuchelec
- No to zayebiście!!!!!!!!! – krzyczał zdenerwowany na swój wąski i niebieszczały los Johny
- Jest tu takie coś jak wódka...
Mambo się uśmiechnął.
- Trzeba było tak od razu! – krzyczał podniecony Johny (hehe, nawet mi się rymnęło!) – Będzie zajepierdolnie!
Starzec wszedł do namiotu, wyjął butelkę wódki i razem chlali śmiejąc się i śpiewając. A śpiewali coś takiego:

Amen!
Zabił dziadka kamień!
A babkę cegła!
Bo się nie spostrzegła!

I tak w kółko. Gawędzili przy tym głośno:
- Twoja stara to Barbara i co dzień se barabara!
- Michael Jackson i Elvis Preasley?! (Esli presli) Wolę Mcgayvera i Chucka Norrisa!
- Twoja stara jest młoda! – krzyczał Johny opity – I pokłada się jak kłoda!

Tiririti
Twoja stara
Tiririti
To koala
Tiririti

Twoja stara
Tiririti
Gra w Postala
Triririti...

Pocili się przy tym jak świnie...
- Padał sobie deszcz! Padupadupadupadupadupadupa...du w mieście! Padał sobie równo, raz spadł na trawę, a raz na...gówno!
- Mam piątala w kieszeni! JUHUJUHUJUHUJUHUJU...HU!

Johny śmiał się wesoło, gdy nagle usłyszał w jego łoki-toki głos:
- Mambo, tu WCompany! Musisz się udać do Skały Zboczenia, gdzie podam ci nowe informację na temat Szaty Szatana! Bez odbioru!

Trzeba było kogoś zabić. Mambo to czuł. Wziął się w garść, a właściwie w dłoń i założył na głowę swoją różową opaskę z tinkim-łinkim, a swoje kieszenie obładował trzema bazookami, rakietnicą, 34,5 granatów włożył do swych gatek (portek) i stanął jak Lucky Luck.
- Strzeżcie się! – powiedział – Mambo nadchodzi!


Podróż

Szedłem przez wielką dżunglę w kierunku Skały Zboczenia, gdzie WCompany ma mi podobno udzielić nowe informacje na temat diamentu. Kryształ ten nazywał się Szata Szatana. Idąc tak przez las zauważyłem skałę, lecz przed nią stała brama, której pilnował jakiś strażnik. Nawet nie zrobiłem kroku, gdy...

- STÓJ! – krzyknął strażnik – Nikt nie może tutaj wejść! Lepiej zawróć!
- A czemu tak? – zapytał się Mambo
- Nie denerwuj mnie! – odparł strażnik
Mambo chciał wykorzystać słabość strażnika.
- Hej! Jesteś cienki jak dupa węża! – krzyczał szeptem – Jak ci pokaże swoje ,,karate przez szmate” to ci odwali tą przyłbicę! Umyj uszy bo śmierdzi, ty gadzie zielony!
- I tak nie wejdziesz! – powiedział ze spokojem stróż
Mambo udał że idzie z powrotem, lecz schował się w krzakach. Obmyślał plan.

Przenieśmy się dwa dni do przodu, kiedy to Johny postanowił, że oderwie strażnikowi ręce i nogi, tak że zostaną tylko ręce.
- Hej! To z przodu twojej twarzy to dupa czy twarz?!
- ???!!! Nie prowokuj mnie!
Mambo wyjął swój scyzoryk i oskalpował strażnikowi prawy pośladek. Potem wyciął mu tchawicę, a na jej miejsce włożył mu rurę od odkurzacza.
- To strasznie straszne – rzekł Mambo i powędrował dalej
Stwierdził, że ma za dużo rzeczy, więc wyrzucił w przepaść wszystkie swoje granaty jego szefa, bazookę, rakietnicę, molsberga, a zostawił sobie tylko colta, nóż i szczoteczkę do zębów. Z tak bogatym arsenałem udał się do helikoptera lądującego za Skałą Zboczenia.
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Mambo: Drugie mięso - przez Lantus - 18-11-2009, 21:46
RE: Mambo: Drugie mięso - przez Mroczne_Kalesony - 18-11-2009, 21:48
RE: Mambo: Drugie mięso - przez Janko - 18-11-2009, 21:49
RE: Mambo: Drugie mięso - przez Ero - 23-01-2010, 13:38
RE: Mambo: Drugie mięso - przez Borek - 23-01-2010, 14:12
RE: Mambo: Drugie mięso - przez RootsRat - 23-01-2010, 14:46
RE: Mambo: Drugie mięso - przez Met - 23-01-2010, 15:33
RE: Mambo: Drugie mięso - przez michu - 24-01-2010, 17:57

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości