Bo cierpieć trzeba...
#2
Publicystyka to to nie jest, drogi panie, chociaż jeśli wyciągniesz wnioski, przemyślisz sprawę i wysilisz się na parę zdań więcej i zaplanowaną kompozycję tekstu, może być z tego felieton Wink

Przenoszę.

EDIT: nikt się nie kwapi z odpowiedzią, i chyba nawet mnie to nie dziwi.
Zgodzę się w pewnym sensie. Tworzenie jest na ogół wtedy, kiedy jest niezgoda na rzeczywistość, na to, co zastajemy, albo (też) służy za autoterapię. Dlatego tworzenie często zaczyna się i kończy wraz z okresem dojrzewania (; Niektórzy po prostu się bawią w ten sposób, ale ten temat chyba ich nie obejmuje. Wiadomo, że cierpienie i miłosne niepowodzenia nie są fajne, więc się buntujesz i piszesz, albo leczysz złamane serduszko, pisząc (;
Jeśli taką reakcję (twórczą) wywołują u ciebie tylko takie doświadczenia, jak mniej lub bardziej nieszczęśliwa miłość, to nie masz się czym martwić. Wielu tak robi. Jesteś zdrowym psychicznie, doskonale dostosowanym do współczesności, świetnie wytresowanym młodym obywatelem (;

Rada? Otwórz oczy.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Bo cierpieć trzeba... - przez Sheaim - 20-05-2012, 18:10
RE: Bo cierpieć trzeba... - przez księżniczka - 24-05-2012, 11:11

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości