Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
DRAMAT NA JEZIORACH MONOWICKICH
#1



DRAMAT NA JEZIORACH MONOWICKICH
Jest typowe lipcowe popołudnie.Oznacza to,że jedna połowa nieba jest pozbawiona chmur,przez drugą zaś przewalają się podkowiaste,burzowe obłoki.Nieznośny upał powoduje,że powietrze mruczy z niezadowolenia.Są to zarówno odgłosy dalekiej burzy,która ostatecznie tu niedotrze,lecz także pomruki zniecierpliwienia pszczół,co nie dość,że muszą ze sobą rywalizować/ bo co potem powie im królowa/,to jeszcze odganiają łasych na łatwy,miodowy łupdzięciołów małych/dzięciołków/.Na odgłos ten składa się oczywiście również silniejsze niż zwykle drganie cząsteczek powietrza pod wpływem wysokiej temperatury.
Ale tego dnia nad Monowickimi Jeziorami stało się coś nieporównywalnie gorszego.Nie ulega wątpliwości,że popełniono tu zbrodnię,gdyż na środku jednego z jezior unosi się łabędź pozbawiony głowy z zaschniętą na pierzu strużką krwi.Gdyby to nie było morderstwo,z łabędzia pozostałby tylko szkielet i pióra porzucone przez drapieżników.Ale sprawca,działając z premedytacją,najwyraźniej miał zupełnie inne plany.Chciał ukarać łabędzia za działanie niezgodne z jego wolą lub po prostu zademonstrowanie swojej władzy nad jeziorem.
Czy są dowody na poparcie tej tezy?Odstraszający przykład w postaci bezładnie unoszących się na wodzie szczątków łabędzia zdaje się nie działać na zamieszkujące ten akwen łyski.Zurawie te mogą zresztą nawet nie mieć pojęcia o tym,że stało się coś złego,gdyż pole widzenia zamazują im "szuwary" tworzące się nieprzerwanie z rzęsy drobnej.Tadrobna roślinka chce zaróść cały akwen wodny,ale dzielne łyski przeszkadzają im w tym jak mogą.Ich taktyka jest przemyślana i przynosi dobre efekty- akwen zamiast stać się jednym wielkim zielonym kożuchem został pocięty gęstą siecią dróg przypominającą skomplikowany labirynt.
Może więc odpowiedź na pytanie,co tu naprawdę się stało,leży zupełnie gdzie indziej?Spójrzmy na akwen sąsiedni.Ten jest zupełnie wolny od rzęsyTo jeden z ośrodków wspaniałej kultury stworzonej przez perkozy dwuczube.Te ptasie bobry budują gniazda unoszące się na wodzie o niezwykle solidnej konstrukcji.Gdy się na nie patrzy,ma się przed oczami wianki puszczane w noc Kupały lub chińskie lampiony. Twórcy tych wspaniałych arcydzieł są również niezwykle gościnni.Z kaczkami znają się niemalże po imieniu,tylko trochę trudno im uciąć z nimi dłuższą pogawędkę/czyżby nie znały instytucji tłumacza?/Nie przeraża ich więc widok łabędzi -wszak to tylko trochę większe kaczki.
I tu dochodzimy do sedna sprawy.
Spróbujmy popatrzeć na tę niczym niezakłóconą idyllę okiem rozgoryczonego wiecznego tułacza,który przypadkowo,po raz pierwszy w życiu,zobaczył to baśniowe El - Dorado.On od razu uznał,że przyleciał po swoje przeznaczenie i to wszystko,co zobaczył,musi być jego.Ale czy czasem nie chce zbyt wiele?
Czy kaczk,i lub łyski są zdolne do przeprowadzenia zamachu na królewski majestat łabędzia?Oczywiście,że nie,nawet gdyby działały w zorganizowanej grupie przestępczej.Nie znaczy to bynajmniej,że tego c zasem nie pragną- łabędź jest przecież ich konkurentem pokarmowymi jako królowa kaczek tego pokarmu zjada najwięcej.Ale jest on także ich wieloletnim towarzyszem,bez którego jeziora straciłyby dla łysek swój urok.

Ta sama uwaga dotyczy prawie wszystkich mew czy rybitw.Ich wątłość fizyczna nie pozwoliłaby im zresztą na żadne wybryki, a ponadto wychodzą z założenia,że wszystko jest żywnością,więc po co sięgać po cudze?
Ale nad Jeziorami Monowickimi unosi się dziś pewne osobliwe i bardzo groźnie wyglądające zwierzę.To mewa siodłata.Mewa ta przylatuje nad te akweny sporadycznie,ale jak już przylatuje,zachowuje się jak typowy senior feudał,który chce odebrać n ależną sobie dziesięcinę.Aby uwiarygodnić swe panowanie,musi zabić nielojalnego-jego zdaniem-lennika,który zbyt dużo przywłaszcza dla siebie.Zwierzę to posiada wszystkie narzędzia dla realizacji swych zamiarów- olbrzymie rozmiary,ostre szpony,hakowaty dziób i lepszą od łabędzia koordynację ruchów.Swym rozległym cieniem zakrywa nawet gniazda perkozów.
Oczywiście jak każdy sp[rawcazbrodni,tak i mewa siodłata robi wszystko,by ukryć dowody swego przestępstwa.Cały czas unosi się nad jeziorami,ale już nie nad tym samym akwenem,na któłrym popełniła zbrodnię.Zachowuje się tak szarmancko wobec perkozów,że one same w swoim języku w końcu ją pozdrawiają.Jest to tak nienaturalna sytuacja,że natychmiast budzi podejrzenia postronnych obserwatorów.

autor: Jarosław Roman
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
DRAMAT NA JEZIORACH MONOWICKICH - przez trawa1965 - 06-04-2012, 10:17
RE: DRAMAT NA JEZIORACH MONOWICKICH - przez Katniss - 06-04-2012, 15:17

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości