31-03-2012, 20:57
Prawdę mówiąc ( a przecież tu o to chodzi) w początku opowiadania po prostu się zakochałem. Ten "wkurwiony młodzieniec" bardzo do mnie przemawia. Gdyby twoje opowiadanie zostało przerobione na audiobooka, chętnie bym je przeczytał. Do momentu w którym dziewczyna z zrywa z głównym bohaterem, plus do tego pies srający na wycieraczkę... A na dodatek schizefreniczne alter ego... Hm... może to tylko moja koncepcja, ale temu "przekroczeniu granicy normalności" nie muszą towarzyszyć fanfary - robi się zbyt patetycznie. Tak sobie myślę, że dla takiego znerwicowanego nieudacznika o niskiej samoocenie do przejścia z "praiwe normalny" do " straciłeś to, koleś" towarzyszyłby cichy trzask podobny do dźwięku pękającej gałązki - nie fanfary. Poza tym, popatrz na to jak koleś reaguje na konflikty z szefową i koleżanką z pracy. To raczej typ oblewający kwasem i uciekający, czy może truciciel, niż koleś dążący do otwartej konfrontacji, chociażby już na początku, gdy odgrywa się na chłopaku byłej dziewczyny, czy na nim samym. Jego osobowość ( jak wynika dla mnie z początku tekstu) nie jest typem agresora, co raczej "ukrytego mściciela".
To tak na szybko
To tak na szybko
One sick puppy.