Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Pierwotni
#2
Na początek czepianie się szczegółowe, tylko do niewielkiej części tekstu, ponieważ w pewnym momencie się poddałem, wcale nie robi się lepiej. Potem będzie już ogólnie, do całości:
Cytat:Masywny kadłub samolotu, przebijał się przez rozrzedzone powietrze.
jeśli rozrzedzone, to raczej nie przebijał – ale to tylko taka mała uwaga, dalej będzie nieco bardziej wyboiście.
Cytat:Dwa silniki, podobne do tłokowych
na czym polegało to podobieństwo? Bo silniki tłokowe są rożne: rzędowe, gwiazdowe a nawet rotacyjne. To porównanie nic tu nie wnosi. A do tego jakie w końcu były to silniki?
Cytat:trzymał sztywno kierownicę umieszczoną na drążku sterowniczym.
drążek to drążek, „kierownica” to jak zakładam wolant.
Cytat:Tylko ten model został wyposażony w przejrzyste szyby osadzone na kulistym kadłubie, które w każdej sytuacji zapewniały doskonałą widoczność.
spróbuj mi to narysować, w połączeniu z poprzednimi opisami. Zwłaszcza ową kulistość.
Cytat:Zniesiona prawdopodobnie przez tę samą cywilizację.
„Wzniesione”, a po drugie nie ryzykowałbym stwierdzenia „ta samą cywilizację” zwłaszcza w kontekście późniejszego rozwinięcia tematu z przodkami. No chyba, że założeniem miało być iż ziemskie piramidy zbudowali obcy, ale nie wyjaśniłeś tego.
Cytat:Snuto nawet teorię że ci właśnie ci ludzie, dali początek ziemskiej cywilizacji.
„Wysnouto” a po drugie poprzednie stwierdzenie jut tu nie trzyma się „kupy”. Bo wszak dali początek a nie byli.
Cytat:Przez kilka tysięcy lat w zupełności
coś tu chyba zostało po korekcie?
Cytat:powoli przesunął się za kadłub
nie podoba mi się to określenie, lepiej było by tu coś w stylu „zniknął z pola widzenia”.
Cytat:pochyliła miarowo drążek w lewą stronę i skręciła kierownicą
co? Czyli teraz miał i kierownicę i drążek. Czy byłbyś w stanie opisać ten system sterowania, bo niczego co istnieje w realnym świecie to nie przypomina. Wiec albo opisz co wymyśliłeś, albo trzymaj się reliów.
Cytat:poziomując przy tym skrzydła..
samolot jest bryłą (chyba, że u ciebie ma być inaczej, wówczas poproszę o wyjaśnienia) więc może „wypoziomować lot” a nie skrzydła.
Cytat:Poznański nigdy nie używał kasku lotniczego,
może dlatego, że lotnicy nie mają kasków, a co najwyżej hełmy lub pilotki? Choć w całym opowiadaniu nie da się umiejscowić w czasie, w realacji do Ziemi, niczego co opisałeś, to i tak to zgrzyta.
Cytat:który niemal zawsze wisiał na haku, wbitym w ścianę
hak mógł być nawet wbity (zgrzyt) ale na pewno nie w „ścianę” tylko w gróź, lub wręgę, co najwyżej w „ściankę”.
Cytat:prowadzących do kabiny
zakładam, że on też był w kabinie (mówiąc ogólnie), w jej określonej części zwanej kokpitem, wiec do jakiej części kabiny prowadziły te drzwi?
Cytat:średnio raz na całe miesiące widziały się z grzebieniem.
przeczytaj to proszę.
Cytat:niewielkim wachlarzem na szczycie głowy.
gejsza?
Cytat:Brązowa kurtka, pilotka ze skóry, zaopatrzona w wysoki kołnierz i zabezpieczona gumką zaciskową w dolnej części doskonale chroniła człowieka, przed licznymi przeciągami, które często występowały w nie szczelnej kabinie.
kolejny fragment do przeczytania, zwłaszcza na głos. Już pomijam, że coś takiego nazywa się to po prostu: „kurtka lotnicza”.
Cytat:Biały szal owinięty w okół szyi, dopełniał wszelkich ról ochronnych przed zimnem.
taki mały drobiazg, takie szaliki noszone przez pilotów, nie służyły do „ochrony przed zimnem”. Jako podpowiedź, powiem ci, że używane były praktycznie tylko przez pilotów myśliwskich.
Cytat:Ręce ciągle zaciśnięte na kierownicy, wypoziomowały kadłub..
znowu „kierownica”, znowu „wypoziomowanie kadłuba” a na końcu coś co zgubiło najwyraźniej jedną kropkę.
Cytat:Obracające się do tej pory bez awaryjne łopaty obu silników obracały się teraz miarowo, ale stanowczo za wolno.
powtórzenie, łopaty mają śmigła a nie silniki, po co to „bez awaryjnie” i jak rozumiem do tej pory obracały się „niemiarowo”?
Cytat:Nic nie dało odruchowe chwycenie za klucz w stacyjce, który był umieszczony tuż za drążkiem sterowniczym.
od końca, czyli tym razem mamy znowu „drążek”? Dwa samoloty nie mają stacyjek!
Cytat:Kilka gwałtownych obrotów w okół osi.
osi stacyjki jak zakładam.
Cytat:Cisza, jaka zaległa w pulpicie nie była by najmniej oznaką dobrych wieści.
nie zaległa jednak cisza skoro słychać było świst, po drugie chyba kokpicie, a nie pulpicie.
Cytat:Poznański miał za sobą całe lata służby w siłach powietrznych, dlatego zaistniała sytuacja nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia.
nieprawda, skoro tak gwałtownie heblował tą stacyjką.
Cytat:Uważnie przyjrzał się wydmą i stwierdził że ma sporo szczęścia. Żadna z nich nie wyglądała zbyt solidnie, a to oznaczało że lądując nie rozwali maszyny i będzie ono o połowę łatwiejsze.
wydmom, raczej. Reszta w ogóle bez ładu i składu, że o jakimkolwiek związku z jakimikolwiek realiami nie wspominając.
Cytat:Przednia szyba natychmiast wypadła, w częściach na zewnątrz i ślizgając się w dół po niezbyt ostrym dziobie samolotu, pomknęła na piasek.
tak awaryjne lądowanie trwające sekundę, które skończyło się wypadnięciem szyby...
Cytat:Ponieważ Poznański nigdy nie zapinał pasów bezpieczeństwa,
zapewne powodem tego była jego wręcz nieopisana głupota i nieznajomość własnego rzemiosła. Jakbyś nie wiedział, pasy w samolcie nie służą temu by nie zrobić sobie kuku w trakcie wypadku. (daję sobie spokój z opisami „lotniczymi” będzie o tym na końcu)
Cytat:Uderzył kręgosłupem w miękki piasek.
skoro uderzył kręgosłupem, czyli jak zakładam oddzielił się on od reszty ciała, nie powinien zapomnieć go zabrać.
Cytat:na trzy słońca na niebie. Jedno mniejsze od drugiego.
a „środkowe” było?
Cytat:Kiedy w końcu jego wzrok dotarł do smutno wystającego z fragmentu kadłuba, zrozumiał że czeka go trudna podróż.
no tak, zwłaszcza, że będzie musiał dogonić własny wzrok, który najwyrażniej oddalił się bez pozwolenia.
Cytat:szpic wojskowego buta w miękki piach, który natychmiast zasypał mu niemal pół golenia.
że niby co?
Cytat:Spojrzał na jej budynki z góry i ocenił że w tych warunkach, czeka go następna godzina marszu.
i jak rozumiem z odległości... nie wiem, kilometra spodziewał się usłyszeć nawoływania?
Cytat:Pomieszczenie było wąskie, ale za to doskonale uporządkowane.
Czyli jak rozumiem, „wąskie pomieszczenia” zazwyczaj nie są uporządkowane, w innym wypadku nie rozumiem „ale”.

I tu dałem sobie spokój z czepianiem się szczegółów, bo praktycznie podpada pod to każde zdanie. Powodów może być kilka, ale tak po kolei:
Lotnictwo jeśli opisujesz coś wykorzystując jakieś kanony, bezwzględnie musisz wiedzieć coś na dany temat. Praktycznie, każde zdanie dotyczące konstrukcji twojej maszyny, terminologii lotniczej wskazuje na to, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Pisanie SF nie zwalnia cię z konieczności badania zagadnień które masz zamiar wykorzystać. Tu jest to jak dla mnie tragiczne.
Przykładem może być choćby sprawa z lądowaniem, już pomijam skutki rozbicia maszyny tylko „samolot” przy minimalnej prędkości lotu (poniżej której maszyna zachowuje się jak cegła, a nie jak szybowiec) i to przy rozrzedzonym powietrzu. To sama sprawa z tym lotem zaopatrzeniowym jest tu prawdziwą „perełką” w złym kontekście, ale o tym w rozdziale „logika”Big Grin
Świat Trzy słońca to jedyne co wyróżnia Twój świata od ziemskiego (a nie jeszcze przewinęło się tam rozrzedzone powietrze, ale na Ziemi, gęstość zmienia się wraz z wysokością). Wszystko poza tym jest identyczne. Ale załóżmy, dla dobra dyskusji, że tak jest. Skąd więc na owym świecie wziął się staromodny samolot? Niezbyt szczelny, do tego napędzany śmigłami? Czy może to już wielka kolonia na której takowe się produkuje. Ale czemu, cofnęliśmy się w rozwoju?
Logika czyli coś czego temu tekstowi na pewno brak. Jakiś gościu na obcej planecie, która zasadniczo od Ziemi różni się tylko tym, że ma trzy słońca (jedno mniejsze od drugiego), leci samolotem który najwyraźniej uciekł z demobilu US-AF (C-47 po małych modyfikacjach) z zaopatrzeniem do placówki badawczej w pobliżu piramid. Oczywiście swój ubiór też kupił na tej samej wyprzedaży (poza szalikiem który dostał gratis ze względu na fakt iż był z innej epoki). Przy okazji ktoś zapomniał zbudować lotnisko (lub choćby oczyścić pas) dla maszyn zaopatrzeniowych na pustyni, dla placówki zaopatrywanej z powietrza. Wiec wysłali dzielnego, aczkolwiek przygłupiego rodaka w nadziei, że uda mu się znaleźć sposób na wylądowanie. Nie wysłano śmigłowca, bo zapewne w erze lotów międzygwiezdnych sekrety ich konstrukcji zostały zapomniane. Ów chojrak nie ma radia... a nie przepraszam ma radio, ale przy odbiorniku naziemnym nikt nie siedzi. I przez ostatnie dwa dni, przez które znajdował się w powietrzu lecąc... w sumie nie wiadomo skąd... nie udało mu się połączyć. Co z oczywistych (aczkolwiek tajemniczych) względów nie wzbudziło jego podejrzeń. Po lądowaniu awaryjnym, którego skutki są nieco mniejsze niż kolizja malucha ze słupkiem parkingowym, trafia do owej zapomnianej przez wszystkich placówki naukowej. Po dalszych odrealnionych perypetiach, trafia do opuszczonej bazy, ale cóż to dla niego. Należy udać się na poszukiwania mieszkańców owej opuszczonej bazy do piramidy gdzie kamienie są „podtrzymywane od góry”. Tam też spotyka obcego... (nie będącego tej samej rasy!) Owi „obcy” byli niewolnikami, ale tkwiąc w zawieszeniu (bez żywności i wody w gigantycznych piramidach) przez owe miliony lat, czekając, aż ktoś pociągnie za tajemniczą „dźwignię” obmyślili plan jak zbuntować się przeciw swym panom. Gdy zostali wskrzeszeni, miast zacząć bić pokłony uwięzili swych dawnych panów, podobnie jak naszego gieroja. Jego współwięźniowie: dwie kobiety (którym potem udaje się rozmnożyć – najwyraźniej przez pączkowanie bo ze względu na potencjał intelektualny tylko to jest możliwe) i kilku mężczyzn.. są więzieni od dwóch dni, przez owych obcych. Mimo iż, są pracownikami naukowymi w skarbnicy wiedzy, najwyraźniej starannie wybrana najgłupszych przedstawicieli gatunku homo sapiens. Od dwóch dni, siedzącymi w więzieniu który przeszukiwali (co najmniej pięć osób) ale nie będącymi w stanie „obwieść palcami” ukrytej pod kilkumilimetrową warstwą pisaku klapy w podłodze. Co z oczywistych względów, bez trudu przychodzi naszemu bohaterowi, zapewne dzięki niesamowitej magii związanej z wykonywaniem niemalże ekwilibrystycznych popisów w obwodzeniu, posuwaniu i innych czynności związanych z palcami, dłońmi, do tego kilku niezwykle efektownie wykonanym krokom. Dzięki tym niewątpliwym zdolnościom, udaje mu się dotrzeć do korytarzy (oczywiście nie znanych owym obcym – zapewne do ich poziomu intelektualnego starano się dobrać „naukowców”). Zapomnianych przez miliony lat (a może tylko tysiąclecia) ale z zupełnie zdatnymi do użytku pochodniami. Prze te korytarze, dzięki drabinom bez „szczebli z drugiej strony”, tajemniczym „kikutom”, nie pasującym „do epoki” windom, w otoczeniu ścian w kolorze „średniowiecznym” i „jego drzwiach” na których przeprowadzał dość karkołomne i zapewne równie magiczne operacje ruchowe dociera do... okna prze które widzi „rzadko spotykaną mozaikę” której jednym z elementów są również wskrzeszone pojazdy...
Zazwyczaj staram się być wyrozumiały, a już bardzo rzadko, być sarkastyczny, w stosunku do czyjegoś pomysłu. Jednak, cała fabuła którą próbujesz przedstawić nie trzyma się w żadnym aspekcie. Wszystko jest tu groteskowe, a nie podejrzewam, żeby to było Twoim zadaniem.
Bohater ktoś, nawet w literaturze, określany tym mianem musi się czymś wyróżniać (w literaturze może być to nawet głupota) Twój w założeniu ma być tym prawdziwym „Bohaterem” przez duże „B”. Udaje mu się... ale tylko dlatego, że wszyscy wokół są, co najmniej, poważnie upośledzeni umysłowo. Dotyczy to ludzi, obcych a nawet świata (oczywiście w kontekście niepersonalnym). W realnym świecie (nawet tym SF) jest to postać która zapewne przegrała by ostatni etap konkursu na wioskowego głupka, dlatego że oponent był na tyle durny, by nie pojawić się na zawodach (za R. Atkinsonem).
Tekst tu wcale nie jest lepiej, piszesz sztucznie (też w sensie literackim). Dziwne porównania, cała masa „oczywistych oczywistości”, powtórzenia itp. Czasem wręcz pornograficzne opisy czynności, potem przeskoki od sceny do sceny. Cała masa problemów „kukiełkowych”. Obsesja na punkcie otworów i „wpuszczanego” przez nie światła. Postaci płaskie i nierealne, do tego nierówno opisane.
Przykro mi, ale nie jestem w stanie powiedzieć o tym tekście jednego dobrego słowa. Bo sam pomysł jak zapewne wiesz, też niezbyt oryginalny.
Nie czytasz komentarzy innych i nie wyciągasz z nich wniosków, a co jeszcze ważniejsze, nie czytasz też własnych tekstów. Bo zakładam, ze gdybyś po jakimś czasie wrócił do własnego tekstu... ale może to tylko moje ułudy...
Just Janko.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Pierwotni - przez jaroslaw.juszkiewicz - 14-03-2012, 15:32
RE: Pierwotni - przez Janko - 14-03-2012, 19:02

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości