Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Blask Cienia
#1
Tak się właśnie zastanawiam... Ketel ćśśśśśśśś Smile

P.S. Mam nadzieję, że to forum ma nieograniczone miejsce na serwerze Smile

Rozdział 1

Khabyrr opuścił przeludnioną salę, na której biesiadowali mocno podpici magowie świętując kolejną już, choć nie było dla niego jasne którą, rocznicę powołania Kapituły. Swoje kroki skierował na taras, a następnie schodami zszedł w dół, do ogrodu. Przystanął dopiero, gdy upewnił się, że napotkane drzewo skutecznie zasłania jego osobę i żaden wścibski mag nie przyjdzie tu, aby mu przeszkadzać w rozmyślaniach.
Spojrzał na łunę nad horyzontem. Niebo w tej okolicy przybrało pomarańczowy kolor poprzecinany granatowymi smugami chmur. Kontury łańcuchów górskich okalających siedzibę magów były dobrze widoczne na tle ognistego blasku, jaki dochodził z sąsiedniej krainy. Widok był zaiste piękny, jednakże to, co go wywołało stało się utrapieniem wszystkich zebranych na sali magów, choć teraz nikt tego nie okazywał będąc pod wpływem mocnych, Hamerskich trunków.
Poświatę na horyzoncie wywołała wojna domowa w sąsiedniej krainie – Kalgirze. Jak donosił wywiad wojskowy, tamtejszy władca nadużywał swoich przywilejów oraz doprowadził poniekąd do nasilenia się antykrólewskich nastrojów. Rebelianci posiadając wpływy w armii oraz poparcie ludności cywilnej zorganizowali wojskowy pucz, który doprowadził do obalenia zuchwałego władcy. Wydarzenia następowały jedne po drugich niczym błyskawice. Po schwytaniu króla i obaleniu jego rządów rebelianci dopuścili się niesłychanego mordu na dotychczasowym monarsze oraz jego dworzanach i wszystkich jego bliskich współpracownikach. Nie oszczędzili przy tym nawet najmłodszych potomków króla.
Magowie jednak nie uczynili nic, aby temu przeciwdziałać. Kapituła pozostała głucha na prośby uchodźców z Kalgiry i odprawiała ich z nic nie niosącymi za sobą zapewnieniami, przecząc tym samym swojej wielowiekowej misji, jaką było utrzymywanie międzynarodowego pokoju. Wydano jedynie rozkazy, aby zabezpieczyć ucieczkę magów znajdujących się aktualnie na terenie objętym wojną domową.
Nagle poczuł czyjąś rękę na ramieniu i zadrżał ze strachu, lecz natychmiast się opanował i odwrócił w kierunku osoby, która wyrwała go z rozmyślań. Zza drzewa wyskoczyła szczupła kobieta o śniadej cerze i krótkich, szarych włosach spiętych w warkocz. Obeszła wkoło Khabyrra, po czym oparła się o to samo drzewo co on.
- Cześć Yna, przyszłaś mnie dręczyć? – zapytał
- Ja? Skąd! Dam sobie jednak rękę uciąć, że sam się dręczysz. – odpowiedziała powoli, melodyjnym głosem
- Tak mało lubisz swoje ciało?
- Daj spokój, nie od dziś wiem, jaki masz charakter – przerwała mu szybko przybliżając się do niego tak, iż ściszyła głos szepcząc mu na ucho – Romantyczny patriota, który prędzej sam sobie od ust ujmie niż zabierze komuś. Ale masz jedną słabość.
- Tak? – zapytał przeciągle
- Jesteś idealistą, a tacy krótko żyją na tym świecie. – powiedziała z przekąsem
- Wiedziałem, że mnie przyszłaś dręczyć – powiedział z uśmiechem – Myślisz, że dobrym pomysłem byłoby pogadać z dowódcą garnizonu?
- Nie wiem – powiedziała już normalnym tonem przechodząc obok maga – Nie znam się na tych formalnościach. Jestem tylko...
- Tak, jesteś tylko zwykłą uzdrowicielką. Wszyscy to wiemy. – powiedział smutno
- Nie bądź smutny, gdy wkoło wszyscy się bawią. Chodź napijemy się czegoś. - nalegała
- Idź przodem, zaraz do ciebie dołączę.
Yna oddaliła się pozostawiając Khabyrra z wątpliwościami, co powinien dalej uczynić. Z jednej strony obawiał się, że rozmowa ta może nie przynieść nic dobrego, z drugiej jednak chciał działać. Nie chciał w tej chwili pozostać bierny wobec horroru jaki przeżywali mieszkańcy Kalgiry. Ale czy tak naprawdę mógł coś uczynić?
Ostatecznie powziął decyzję o porozmawianiu z dowódcą garnizonu stacjonującego w mieście pomimo późnej pory. Wyszedł zza drzewa, lecz w tym samym momencie drogę zastąpiła mu tajemnicza kobieta w ciasnej czarnej sukni z niesamowicie dużym dekoltem uwydatniającym krągły biust. Wpatrywała się w maga spojrzeniem pełnym ognia i wewnętrznej namiętności.
- Dokąd to słodziutki. – zapytała ciepłym głosem, Khabyrr milczał z nerwów. Kobieta podeszła do niego tak blisko, iż mimowolnie cofnął się o krok, lecz na swoje nieszczęście napotkał na drodze drzewo. Nie odpychała go jej uroda, gdyż była akurat jedną z ładniejszych kobiet, które spotkał na dzisiejszym balu. Bardziej obawiał się jej nagłego i niepohamowanego ataku na jego osobę.
- Czemu drżysz mój magu? Czyżbym robiła coś, czego nie aprobujesz? – w tej chwili delikatnie pieściła jego dłoń, którą oddał niemalże bez walki.
- Kim jesteś, pani? – wyjąkał
- Jestem Karia. Wołałabym jednak w tym momencie dowiedzieć się czegoś o tobie. – położyła dłoń na jego klatce piersiowej zbliżając się jeszcze bliżej. – Widzę, że nie siedzisz zbyt głęboko w temacie. – szepnęła mu do ucha – Nie martw się jednak. Dasz jeszcze radę...
Kobieta musnęła swoimi ponętnymi wargami usta Khabyrra, którego w tym momencie
przeleciały dreszcze. Zaraz po tym, lekko i bez oporów złączyła swoje usta z jego w głębokim pocałunku. W tej chwili wszelkie opory zostały złamane. Khabyrr oderwał się od myśli porozmawiania z dowódcą, tłumacząc sobie, iż zrobi to jutro, przy najbliższej okazji. Poczuł jak prowadzi jego dłoń i kładzie ją na swoim biuście. Jego instynkt samozachowawczy został przytłumiony przez miękkość jej piersi oraz dające rozkosz pocałunki, którymi bez wytchnienia się obdarzali.
- Chodźmy stąd. Znam doskonałe miejsce...
- Prowadź zatem.


Rozdział 2

Samotny mężczyzna ze skórzanym pancerzem na sobie przykrytym brązową szatą przystanął na skarpie obserwując widok jaki miał przed swoimi oczami. Oto podziwiał krajobraz iście piekielny. Miasto płonęło, każda zabudowa, każdy dom. Bijący blask niemalże zmuszał do odwrócenia wzroku i sprawiał wrażenie jakby w środku panującej nocy zapaliło się światło dnia. Stał bezradny na wzgórzu przyległym do stolicy Kalgiry i przeklinał się w duchu, iż nie mógł uczynić nic, aby przeciwdziałać tej tragedii.
Jedynym budynkiem jaki ocalał od potężnego pożaru był pałac królewski stojący na wzniesieniu w centrum miasta. Po zamordowaniu króla i jego najbliższych rebelianci uczynili z zamku swoją siedzibę. Bojówki rebelianckie grasowały po mieście mordując przeciwników rewolucji oraz pozostałych przy życiu zwolenników króla. Gdy pożar zostanie ugaszony, z miasta zostaną jedynie gruzy, pomyślał. Pomimo tego, iż był magiem nie potrafił przeciwdziałać katastrofie, na którą zanosiło się już od dawna. To była po części także jego wina, gdyż nie wypełnił swej misji.
Usłyszał złowrogi odgłos dochodzący z lasu znajdującym się tuż za nim. Tętent kopyt. Znaleźli mnie, przemknęło mu przez głowę. Odgłos z każdą sekundą przybierał na sile. Nagle wszystko ucichło. W pewnej chwili mag zdał sobie sprawę, iż został otoczony przez oddział rebeliancki. Powoli odwrócił się w stronę lasu, gdzie na jeszcze wyższej skarpie przysiedli łucznicy z napiętymi cięciwami. Od zachodu droga została odcięta przez kilkunastu rycerzy oraz paru piechurów uzbrojonych w olbrzymie tarcze i długie lance. Z ich szeregu wyłonił się jeden z żołnierzy z typową bordowo-żółtą czapką – symbolem stopnia sierżanta w wojsku. Podszedł kilka kroków, po czym przystanął i ukłonił się lekko.
- Mistrzu Tharin. Wojsko Kalgiry otoczyło twoją pozycję. Walka jest zbyteczna, gdyż pomimo swej mocy nie będziesz miał żadnych szans w starciu z naszym oddziałem. – powiedział sierżant powoli
- Dziękuję za informację, jest ona jednak zbyteczna w tym momencie. – odpowiedział dziarsko
- Tharin, znam cię z twojej porywczości i upartości. Jednak przed wybuchem rewolucji byliśmy przyjaciółmi, czyżbyś zapomniał?
- Dobrze to ująłeś – byliśmy. Do czasu, gdy dopuściliście się mordu na królu. Ty sam byłeś w grupie uderzeniowej szturmującej salę tronową, pamiętasz? – powiedział twardym tonem obdarzając żołnierza przenikliwym spojrzeniem
- Ubolewam nad tym wydarzeniem, lecz wiedz jedno, że nie ja wydałem taki rozkaz i gdyby to ode mnie zależało, nigdy by do czegoś takiego nie doszło. Serce nadal mnie boli po tym wydarzeniu.
- Oby nigdy nie przestało i dręczyło cię do końca twoich dni. – rzekł z naciskiem Tharin. Dowódca spojrzał na niego z niedowierzaniem, po chwili jednak opanował się i postawił wszystko na jedną kartę.
- Mistrzu Tharin. W imieniu niepodległego rządu Kalgiry wzywam cię do złożenia broni. W przeciwnym razie...
Mag powoli wyciągnął miecz z pochwy przewieszonej przez plecy. Wykonał krótki młynek w powietrzu, po czym ustawił się w pozycji, którą zawsze zajmował przed atakiem.
- STAĆ! CZEKAĆ NA ROZKAZY! Nie rób głupstw – powiedział sierżant nieco drżącym głosem – Nie chcę cię zabijać. – mówiąc to widział jak mag podnosił lewą rękę w jego kierunku, a w dłoni zaczęły wirować ogniste smugi. Żołnierz trafnie odgadł jego intencję. Natychmiast rzucił się do ucieczki w kierunku swoich kompanów.
- Śmierć zdrajcom – powiedział Tharin złowieszczym głosem, po czym kula ognia, która w mgnieniu oka sformowała się w jego dłoni wystrzeliła jak z procy w kierunku uciekającego sierżanta. Ten w ostatniej chwili przeskoczył przez piechurską tarczę i upadł na ziemię tuż za nią. Kula ognia uderzyła w metal rozlewając się po nim niczym woda jednocześnie podpalając wszystko wokół.
- Wybacz – szepnął do siebie zaciskając zęby – ŁUCZNICY! OGNIA!
Żołnierze wypuścili z rąk strzały, które pognały w kierunku maga ognia. Ten widząc nadciągające niebezpieczeństwo wykonał serię młynków w powietrzu, o które uderzyły nadlatujące strzały. Tylko jedna drasnęła mu skórę na wysokości żeber, co wywołało u niego lekki, piekący ból. Łucznicy stali zdumieni. Tharin poczuł przypływ energii, którą z ledwością mógł kontrolować. Jego miecz ogarnął ogień, a w oczy wstąpił niesamowicie jaskrawy płomień, który całkowicie przesłonił źrenice. Żołnierze, choć zostali pouczeni o sztuczkach magów, w tym momencie czuli jednak niesamowite przerażenie na widok maga ognia.
Tharin cisnął jeszcze jedną kulę w kierunku łuczników, która uderzając o drzewo roztrysnęła się na wszystkich zebranych na skarpie żołnierzy dotkliwie ich parząc, sam zaś rzucił się na biegnących w jego kierunku piechurów. Ciął nisko, pod brzuch. Pierwsi padli na ziemię z niemym krzykiem na ustach. Kolejny żołnierz został przebity na wylot zanim zdążył podnieść swój ciężki, dwuręczny miecz.
Mag dostrzegł kątem oka zbliżającego się sierżanta z mieczem, którego prawdopodobnie zabrał jednemu ze swoich nieżyjących kompanów. Poczekał aż zbliży się na odległość ostrza. Łucznicy napięli cięciwy...
Niesamowicie głośny wrzask rozległ się po całej okolicy niczym grom z jasnego nieba. Głos pełen bólu i cierpienia rozlał się po dolinie oraz ogarnął całą płonącą stolicę Kalgiry wywołując panikę u pozostałych przy życiu zwolennikach króla.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 20:17
RE: Blask Cienia - przez Kot - 18-11-2009, 20:21
RE: Blask Cienia - przez Mirrond - 18-11-2009, 20:22
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 20:23
RE: Blask Cienia - przez Kot - 18-11-2009, 20:24
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 20:26
RE: Blask Cienia - przez Kot - 18-11-2009, 20:27
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 20:28
RE: Blask Cienia - przez Kot - 18-11-2009, 20:30
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 20:31
RE: Blask Cienia - przez Mroczne_Kalesony - 18-11-2009, 20:46
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 20:46
RE: Blask Cienia - przez Mroczne_Kalesony - 18-11-2009, 20:53
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 20:54
RE: Blask Cienia - przez Mroczne_Kalesony - 18-11-2009, 20:56
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 21:01
RE: Blask Cienia - przez Mroczne_Kalesony - 18-11-2009, 21:09
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 21:10
RE: Blask Cienia - przez Kot - 18-11-2009, 21:14
RE: Blask Cienia - przez Korzeń - 18-11-2009, 21:14
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 21:16
RE: Blask Cienia - przez Czajnik - 18-11-2009, 21:19
RE: Blask Cienia - przez Danek - 18-11-2009, 21:21
RE: Blask Cienia - przez Janko - 18-11-2009, 22:09
RE: Blask Cienia - przez RootsRat - 31-12-2009, 12:32
RE: Blask Cienia - przez Danek - 02-01-2010, 17:20
RE: Blask Cienia - przez gorzkiblotnica - 03-02-2010, 20:22
RE: Blask Cienia - przez Danek - 03-02-2010, 22:07

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości