Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
[Fanfiction] Tajemnica Dogmeda (DMC4)
#1
Nie wiem czy kiedyś to dokończę, bo na razie nie mam czasu...
A w dodatku planuję opowiadanie science-fiction.

TAJEMNICA DOGMEDA

Zapachniało siarką. Drzwi zaskrzypiały. Do komnaty wpadł Nero.
- Kyrie?
Cisza. Młody wojownik wbiegł do wielkiego holu zahaczając Czerwoną Królową o futrynę.
- Cholera – zakrzyknął
Po dużym, czerwonym dywanie przecinającym pokój na pół, biegały kuśtykając na jednej nodze bezwzględne scarecrowy. Było ich mnóstwo. Te dzikie straszydła przypominające strachy na wróble miały ostre sztylety na ramieniach. Wystarczył jeden zły ruch, a wielkie ostrze przeszywało ci brzuch i przecinało serce na kawałki wraz z wątrobą.
- Kyrie! – krzyknął ostro młodzieniec i chwytając za Yamato, wielką jasną smugą przeciął wrogów na pół, skoczył i odbijając się od ściany kończącym walkę cięciem dobił tych, którzy jeszcze stali (a raczej kuśtykali) na nogach.
Szczątki po przeciwnikach i szybkiej walce, wręcz zapełniały pokój, leżąc to na łóżku, to znów zjeżdżając po ścianach i z lekkim klapnięciem opadając na podłogę.

***

Hol był duży. Po za wielkim stołem ciągnącym się przez korytarze, na ścianach wisiały wielkie obrazy przedstawiające różnych króli, ich żon i dzieci, dzielnych rycerzy z mieczami w ręku, czy też zwykłych obywateli, giermków, żebraków, a nawet klownów.
Nero szedł ostrożnie przez pokoje zerkając na obrazy. Patrzył się na nie z wielką ostrożnością, jakby było w nich coś podejrzanego. Jednak ciągle mu coś nie pasowało. Słyszał jakieś lekkie potupywania. Uspokoił się, wyjął opakowanie Mentosów i włożył dropsa do buzi. Po chwili cichutkie potupywanie zmieniło się w głośne i donośne stąpanie o ziemię.
Miejmy nadzieję, że baba do lekarza będzie przychodzić, póki żyjemy.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
[Fanfiction] Tajemnica Dogmeda (DMC4) - przez Lantus - 21-02-2010, 20:24

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości