Czytając to opowiadanie przypomniały mi się takie filmy, jak Event Horizon, Sphere, Alien, czy Pandorum
Generalnie połączenie horroru z sf, historie, których siłą jest ciężki klimat.
Ogromny, dawno zapomniany statek, groza czająca się wewnątrz, lęk przed nieznanym, klaustrofobiczna atmosfera itd.
Jest nieźle, choć na twoim miejscu przyłożyłbym się bardziej do klimatu, bo to w nim widzę siłę tego opowiadania.
Fabuła jest na tyle prosta, by czytelnik mógł sam poskładać fakty do kupy i poznać sekret opuszczonego statku, ale jednocześnie na tyle dobra, żeby przy tym nie irytować banalnością. Jedyny błąd popełniłeś na początku pozwalając bohaterom tak szybko wejść na statek i co gorsza zginąć na nim, zanim zdążyłem ich lepiej poznać. Na tym z kolei ucierpiał klimat.
Nie uważasz, że porozcinane zwłoki to trochę banalne? Może dopiero Rob powinien je znaleźć na końcu? albo po prostu przesuń jak najdalej moment, gdy Dan się na nie natyka. To pierwsze ciało, które znalazł było ok tzn. nieznana przyczyna śmierci, poszarpany skafander, ciało wyglądające jakby leżał tu już jakiś czas. Tamta scena potęgowała uczucie niepokoju i tylko karmiła tajemnicę. Opis kolejnych porozcinanych zwłok odziera z klimatu i jest na minus.
A teraz wyobraź go sobie zrezygnowanego i wystraszonego Dana, który błąka się tu już nie wiem ile ze świadomością, że coś zabija jego towarzyszy. Czytelnik towarzyszy mu podczas jego ostatnich minut przeciągających się w nieskończoność. Dan zaczyna wariować i wreszcie następuje kulminacja - widok pociętych zwłok (aż się prosi o dokładniejszy opis), to łamie go ostatecznie i sprawia, że rusza na poszukiwanie śmierci (ta scena akurat wyszła ci bardzo fajnie).
Dobrze, że zdecydowałeś się pokazać akcję z perspektywy więcej niż jednej postaci, ale z drugiej strony szkoda, że tylko Dan i Teto...
Rozbuduj tę część, gdy przeszukują statek i wszyscy jeszcze żyją. Poświęć trochę tekstu na każdego z nich, ich rozmowy i odczucia podczas łażenia po statku.
Weźmy za przykład Aliena. Tam na od razu na początku potwory nie porywają załogi. Zło wylęga się dość długo, a my mamy sporo czasu, żeby pobać się nieznanego U ciebie to się dzieje za szybko.
Czytelnik powinien towarzyszyć większości bohaterów podczas ich ostatnich chwil. Każdy reaguje inaczej. Jedni będą walczyć, jak Dan, inni poddadzą się załamani, inni jeszcze przerażeni uciekną na oślep wątpiąc w to co widzą i zastanawiając się, czy umysł nie płata im figli.
Na tym powinieneś się skupić - Strach, rozpacz i szaleństwo ogarniające wszystkich członków załogi, jeden po drugim. Udało ci się to delikatnie zarysować, ale to opowiadanie potrzebuje czegoś mocniejszego.
skoro nóż plazmowy to taki mini miecz świetlny, to nie mógł sterczeć z piersi zabitego. Wypaliłby dziurę w zwłokach, a potem przepalił podłogę. W końcu to "czysta energia" a tak najprawdopodobniej to by po prostu zgasł i sama rękojeść leżałaby obok
To mi jakoś nie gra. Ta zmutowana łapa brzmi komicznie, co jest nie ma miejscu w tego typu opowiadaniu.
Teraz ocena oscyluje w okolicach 5/10 ale jest szansa na więcej, tylko popracuj nad klimatem
Generalnie połączenie horroru z sf, historie, których siłą jest ciężki klimat.
Ogromny, dawno zapomniany statek, groza czająca się wewnątrz, lęk przed nieznanym, klaustrofobiczna atmosfera itd.
Jest nieźle, choć na twoim miejscu przyłożyłbym się bardziej do klimatu, bo to w nim widzę siłę tego opowiadania.
Fabuła jest na tyle prosta, by czytelnik mógł sam poskładać fakty do kupy i poznać sekret opuszczonego statku, ale jednocześnie na tyle dobra, żeby przy tym nie irytować banalnością. Jedyny błąd popełniłeś na początku pozwalając bohaterom tak szybko wejść na statek i co gorsza zginąć na nim, zanim zdążyłem ich lepiej poznać. Na tym z kolei ucierpiał klimat.
Nie uważasz, że porozcinane zwłoki to trochę banalne? Może dopiero Rob powinien je znaleźć na końcu? albo po prostu przesuń jak najdalej moment, gdy Dan się na nie natyka. To pierwsze ciało, które znalazł było ok tzn. nieznana przyczyna śmierci, poszarpany skafander, ciało wyglądające jakby leżał tu już jakiś czas. Tamta scena potęgowała uczucie niepokoju i tylko karmiła tajemnicę. Opis kolejnych porozcinanych zwłok odziera z klimatu i jest na minus.
A teraz wyobraź go sobie zrezygnowanego i wystraszonego Dana, który błąka się tu już nie wiem ile ze świadomością, że coś zabija jego towarzyszy. Czytelnik towarzyszy mu podczas jego ostatnich minut przeciągających się w nieskończoność. Dan zaczyna wariować i wreszcie następuje kulminacja - widok pociętych zwłok (aż się prosi o dokładniejszy opis), to łamie go ostatecznie i sprawia, że rusza na poszukiwanie śmierci (ta scena akurat wyszła ci bardzo fajnie).
Dobrze, że zdecydowałeś się pokazać akcję z perspektywy więcej niż jednej postaci, ale z drugiej strony szkoda, że tylko Dan i Teto...
Rozbuduj tę część, gdy przeszukują statek i wszyscy jeszcze żyją. Poświęć trochę tekstu na każdego z nich, ich rozmowy i odczucia podczas łażenia po statku.
Weźmy za przykład Aliena. Tam na od razu na początku potwory nie porywają załogi. Zło wylęga się dość długo, a my mamy sporo czasu, żeby pobać się nieznanego U ciebie to się dzieje za szybko.
Czytelnik powinien towarzyszyć większości bohaterów podczas ich ostatnich chwil. Każdy reaguje inaczej. Jedni będą walczyć, jak Dan, inni poddadzą się załamani, inni jeszcze przerażeni uciekną na oślep wątpiąc w to co widzą i zastanawiając się, czy umysł nie płata im figli.
Na tym powinieneś się skupić - Strach, rozpacz i szaleństwo ogarniające wszystkich członków załogi, jeden po drugim. Udało ci się to delikatnie zarysować, ale to opowiadanie potrzebuje czegoś mocniejszego.
Cytat:Chwycił karabin zawieszony na plecach, po czym przypomniał sobie o jego bezużyteczności. Coś na tym okręcie zaburzało działanie elektroniki w broni palnej, więc zmuszony był wyciągnąć plazmowy nóż schowany w pochwie na udzie.Błąd. Karabin miał elektronikę, a nóż plazmowy nie? No i od razu wspomnę o drugim błędzie:
skoro nóż plazmowy to taki mini miecz świetlny, to nie mógł sterczeć z piersi zabitego. Wypaliłby dziurę w zwłokach, a potem przepalił podłogę. W końcu to "czysta energia" a tak najprawdopodobniej to by po prostu zgasł i sama rękojeść leżałaby obok
Cytat:Dostrzegł jego zmutowaną łapę zakończoną dziwnym ostrym wypustkiem błyszczącym w ciemności.
To mi jakoś nie gra. Ta zmutowana łapa brzmi komicznie, co jest nie ma miejscu w tego typu opowiadaniu.
Cytat:Nawarkus nie czekając na więcej, skoczył do przodu, chcąc jak najszybciej poderżnąć gardło gadzinie.To bym rozbił na parę krótszych zdań. To doda dynamizmu. Te długaśne rozleniwiają. No i "nie czekając dłużej" brzmi lepiej i normalniej niż "nie czekając na więcej"
Cytat:Szybki ruch ręką chybił celu. Potwór odskoczył, wykrzykując nieartykułowane słowa. Teto szykował się do kolejnej szarży, gdy mutant z niesłychaną prędkością doskoczył do niego. Obaj gruchnęli o ścianę, kotłując się niemiłosiernie.Tu jest ok, tylko to niemiłosierne kotłowanie bym wyrzucił, albo doprecyzował. Podczas opisu dłuższej walki warto wdać się w szczegóły, bo inaczej całość zaczyna brzmieć jak: "bitwa była ciężka i krwawa, szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na drugą stronę" Rozumiesz, o co mi chodzi?
Cytat:Kapitan starał się przebić pierś mutant, lecz w chwili, gdy dopiął swego, poczuł przerażający ból w drugim przedramieniu. Nim zdążył zareagować, ujrzał dłoń spadającą na powyginane korzenie.Ujrzał swoją dłoń - tak zabrzmi lepiej, poza tym jest ok
Cytat:Zawył osuwając się na kolana. Ze wstrętem odtrącił truchło zakrwawiające kombinezon i chwycił broczący kikut.A tu akurat IMO warto dodać, że chodzi o truchło mutanta, które go przygniotło, czy coś.
Cytat:Teto nie mógł pojąć, jak do tego doszło.I taka mała uwaga. Wiedziałem, o kogo chodzi i bez informacji że to "Teto". Nie musisz non stop przywoływać imion bohaterów. Jeśli cały akapit/rozdział poświęcony jest jednej postaci i tylko ona tam występuje, to częste przywoływanie jej imienia jest zbędne.
Teraz ocena oscyluje w okolicach 5/10 ale jest szansa na więcej, tylko popracuj nad klimatem