22-09-2011, 11:36
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-09-2011, 11:38 przez powietrzna_poczwarka.)
Bardzo dziękuję za wnikliwe przeczytanie mojego opowiadania
W zasadzie to potrzebowałam tego, by ktoś ocenił mój styl i dodał mi otuchy. Taki niepewny ze mnie twórca.
Zgadzam się z wszystkimi uwagami. Byłam ciekawa, co sądzić można o naleciałościach poetyckich, czy w całości nie wygląda to komicznie. Na szczęście nie, więc cieszę się
Co do domniemanie zamierzonej przesadni, zamieszczam krótkie fragmenty napisanego przeze mnie utworu, w celu pocieszenia przyjaciółki:
Tego przedwiośnia lód na Bałtyku pęknął inaczej, odsłaniając szmaragdowy odmęt. Nieprzejrzysta woda zamęt wróżyła, niczym z fusów wróżbiarka przepalonej kawy. Zeszłego listopada deszcz był wyjątkowo chłodny, a skórka od jabłka niejasno zbyt ułożyła się we frywolne Sz-C-I-Ni. Zabrakło szpil do kłucia nazw i znaczeń naniesionych na pomiętą kartę w kratę.
Dolores przewracała swoimi bulbi oculi z lewych do prawych zmierzchów wspomnianego dokumentu, próbując odnaleźć logikę, nie ominąwszy przy tym ukrytych symboli.
Mowa o buraku:
Zawartość jego spichrzu była nader słodka, krystalizująca. Zgrzytała w myślach Dolores, podlegając typowej obróbce, tworząc piki cukru w kostkach.
W zasadzie to potrzebowałam tego, by ktoś ocenił mój styl i dodał mi otuchy. Taki niepewny ze mnie twórca.
Zgadzam się z wszystkimi uwagami. Byłam ciekawa, co sądzić można o naleciałościach poetyckich, czy w całości nie wygląda to komicznie. Na szczęście nie, więc cieszę się
Co do domniemanie zamierzonej przesadni, zamieszczam krótkie fragmenty napisanego przeze mnie utworu, w celu pocieszenia przyjaciółki:
Tego przedwiośnia lód na Bałtyku pęknął inaczej, odsłaniając szmaragdowy odmęt. Nieprzejrzysta woda zamęt wróżyła, niczym z fusów wróżbiarka przepalonej kawy. Zeszłego listopada deszcz był wyjątkowo chłodny, a skórka od jabłka niejasno zbyt ułożyła się we frywolne Sz-C-I-Ni. Zabrakło szpil do kłucia nazw i znaczeń naniesionych na pomiętą kartę w kratę.
Dolores przewracała swoimi bulbi oculi z lewych do prawych zmierzchów wspomnianego dokumentu, próbując odnaleźć logikę, nie ominąwszy przy tym ukrytych symboli.
Mowa o buraku:
Zawartość jego spichrzu była nader słodka, krystalizująca. Zgrzytała w myślach Dolores, podlegając typowej obróbce, tworząc piki cukru w kostkach.