Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Spalić niebo
#1
PROLOG

26 czerwca, 2002 rok
Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie.
Miałam wtedy siedem lat. Siedziałam w ogrodzie, na schodkach, które prowadziły do ogrodu. Moje wszystkie włosy wiatr zwiał na lewe ramię; odsłonił przez to mój prawy profil twarzy. Jakiś chłopiec z działki naprzeciwko wpatrywał się w moje czarne, rozbawione oczy. Znęcałam się nad mrówką, zagradzając jej drogę grubym patykiem od loda, a w końcu przygniotłam ją i zabiłam. Zbierało się na ulewę. Zarzuciłam na głowę mój kaptur od czarnej bluzy, przez co wyglądałam jak ‘młoda stara’.
Nagle zza domku wyłoniła się jakaś postać. Był to brat dziewczynki, który z taką ciekawością się mi przyglądał. Starszy brat uśmiechnął się do mnie, odsłaniając swoje białe zęby. Nie widziałam jego twarzy, ale był wysoki; nie mogłam oderwać od niego wzroku.
Chłopak objął swoją młodszą siostrę za ramiona i powiedział:
– Chodź, Ellie, ona jest niebezpieczna.
I zabrał dziecko do domku.
Rozzłościłam się jeszcze bardziej. Popłynęła mi łza po twarzy. Ludzie zawsze mieli mnie za dziwoląga, nie chodziłam do przedszkola, ponieważ mama chciała oszczędzić mi przykrości.
Rzuciłam się na płot przeskakując przez niego, a później napadłam na starszego chłopaka, przy którym wyglądałam tak jak człowiek wygląda przy wysokich budowlach wybudowanych w Tokio.
– Wcale, że nie jestem niebezpieczna! – krzyczałam – Jak śmiesz tak mówić?! – rozpłakałam się.
Chłopak złapał mnie za ręce, obezwładniając mnie i pociągnął mnie do mojej działki, odprowadzając do mamy.
– Coś ty narobiła? – mówiła mama już w naszym domku – Kochanie, ludzie są dziwni, ale to ty jesteś ta normalna, ta piękna i ta najbardziej urodziwa. Ludzie ci zazdroszczą – posadziła mnie na blacie kuchennym – Zawsze będę cię kochać, pamiętaj, jesteś moim skarbem. Nie ważne, co ludzie o tobie mówią, to ty będziesz żyć wiecznie, to ty masz władze! Prawda? – otarła kciukiem łzę spływającą mi po policzku
– Prawda… – odpowiedziałam.
Mama miała racje. Byłam najpiękniejsza. Miałam czarne, małe oczy, w wieku 7 lat już miałam 1,50 cm wzrostu, czarne włosy do pasa, które zawsze nosiłam rozpuszczona, od urodzenia; co było dość dziwne; miałam lekko różowe pasemka, które z roku na rok robiły się coraz mocniejsze i bardziej widoczne, małe usta, z równymi, bialutkimi zębami, piękny nos i bladą karnację.
– Mam dla ciebie niespodziankę, Arriane – powiedziała, wzięła mnie za rękę i posadziła z tyłu samochodu na siedzenie.

Po 30 minutach jazdy

Wjechałyśmy do lasu, kierując się w stronę ogromnych gór. Jechałyśmy krętą drogą, a po bokach leżało pełno zabitych zwierząt, gdzieniegdzie było widać złote oczy sarny lub daniela. Las wydawał się być czarny i mroczny. Z daleka było słychać grzmoty, więc mama pogłośniła muzykę, abym się nie bała, ale to i tak nic nie dawało. Nazwałam to miejsce ‘Lasem Umarłych’, ponieważ takie sprawiało wrażenie, jakby był tu cmentarz.
Po pewnym czasie mama stanęła i zaczęła rozmawiać ze strażnikiem, który pilnował wjazdu na parking.
Nagle jakaś czarna postać pojawiła się przez przednią szybą samochodu i napisała krwią, coś, czego nie rozumiałam.
– Mamo! – wykrzyknęłam i wypadłam z samochodu jak z procy. Podbiegłam do niej i powiedziałam z oburzeniem, że ktoś jest śmiały naruszać moją prywatność.
– Słoneczko, co się stało? – zapytała lekko rozbawiona – No co?
– Tam! – wskazałam palcem na szybę, mówiąc oskarżycielskim głosem – Tam!!
Moja rodzicielka podeszła w stronę samochodu.
– O ***** – zaklęła cicho – Wsiadaj do samochodu, Arriane – krzyknęła, wyjęła z torbki złoty naszyjnik, ze złotym serduszkiem i założyła mi go na szyję – Nie ściągaj go nigdy, nawet podczas snu, a teraz, do samochodu.
Wsiadłam posłusznie do samochodu, a mama zamknęła wszystkie zamki w aucie i rozmawiała jeszcze przez chwilę ze strażnikiem. Po chwili wróciła i zaparkowałyśmy przed wejściem białego budynku. Co za paranoja, biały budynek w czarnym lesie!
Przeszłyśmy mnóstwo korytarzy, jechałyśmy windą, a w końcu matka rozkazała mi usiądź, a sama usadowiła się na krześle obok mnie.
W całym holu wiło się pełno dzieci. Niektóre wychodząc z jakiegoś pokoju płakały, a zdenerwowane matki ciągnęły je szybko za rękę, chcąc jak najszybciej wyjść z tego budynku. Na taki widok uśmiech sam nasuwał mi się na usta.
– Następny skarbek proszony – powiedziała młoda kobieta, blondynka o niebieskich oczach. Miała upięty kok, czerwoną szminkę na ustach, różowe policzki i schludne ubranie; długą, granatową spódnicę, od biustu do kolan, w białe groszki i białą bluzkę na ramiączka, z mocnym dekoltem oraz czarne, bardzo wysokie szpilki; w ręce trzymała zeszyt i co chwilę coś w nim bazgroliła. – Może ty, co? – wskazała na mnie swoim długim, żółtym ołówkiem, który wcześniej gryzła.
– Jak pani woli – odparłam, a zacna kobieta poprowadziła mnie i moją matkę do pokoju, z którego dzieci wychodziły z płaczem. Wzięła mnie za rękę, a ołówek włożyła z tyłu za spódnicę.
– Arriane Hitchcock, nieprawdaż, maleńka? – zapytała.
– Em, tak…
Blondynka zapukała do pokoju, a ktoś ze środka odkrzyknął ‘no dawaj, skarbie’.
– Proszę, pani dyrektor, o to pani oczekiwany gość – powiedziała i wyszła.
– Proszę, proszę – wycedziła kobieta siedząca za biurkiem. Miała czarne włosy z takimi samymi pasemkami jak ja, tylko bardziej bladymi – Will – wstała i przywitała się z moją matką, a następnie wróciła za biurko – Usiądź, proszę… Nazywasz się Arriane, prawda?
– Tak… ma pani takie same pasemka jak ja – zainteresowałam się, siadając po turecku na szerokim krześle – I takie same ładne oczy – puściłam oczko.
– Oj, tak, tak – roześmiała się – Mama ci mówiła kim jestem?
Obie skierowałyśmy wzrok na moją matkę, która siedziała przy oknie, trzymając moją kurtkę.
– Nie raczyła – odpowiedziałam – Powie mi pani?
– Jestem dyrektorką Liceum Amelii Dyer, nazywam się Abby Smith. Podoba ci się tu?
– Ten las jest dziwny, proszę pani, nie podoba mi się. Nie polubiłam go – spojrzałam za okno. Mama popatrzyła uważnie na mnie, czekając co dalej powiem. Dyrektorka wstała i podeszła do ogromnego okna.
– Oj, tak, tak… nie jest on przyjemny. – odwróciła się i uśmiechnęła – I jeszcze ta dzisiejsza pogoda, nieprawdaż?
– Prawdaż, prawdaż – opowiedziałam – Mamo, możemy już iść?
– Oj, ale dlaczego? – zapytała Abby Smith – Nie podoba ci się?
– Po prostu ten pokój jest taki… dziwny. – rozejrzałam się dookoła. Na każdej ścianie wisiał portret jakiejś kobiety, o konkretnych rysach, lekko brzydkiej i bardzo starej. Każdy obraz był szary, a więc też zapewne stary – Kto to jest?
– Amelia Dyer, patronka naszego liceum.
– Kim ona była? – zainteresowałam się.
– Interesujesz się historią? – zapytała – Żyła w XIX wieku, w przeciwieństwie do swoich rówieśników była bardzo wykształconą dziewczynką, potrafiła pisać i czytać. Pomogło jej to w dalszej edukacji, została pielęgniarką, a następnie położną. Dyer przygarniała pod swój dach ciężarne, samotne kobiety. No niestety, marnie skończyła.
– Jak?
– Marnie – uśmiech zniknął z jej ust – A więc, Arriane… chciałabyś chodzić do tej szkoły?
– Może kiedyś…
Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie, a Abby Smith nic nie powiedziała. Wymieniła tylko z moją matką porozumiewawcze spojrzenia
– Widzimy się później – uśmiechnęła się dyrektorka i zawołała blondynkę, która teraz żuła gumę – Holly, wyrzuć, słoneczko tą gumę, źle to wygląda. I odprowadź te panie oraz zawołaj następnych ludzi – uśmiechnęła się jeszcze raz i pomachała mi, kiedy Młoda Holly nas odprowadzała.
– Jak ja jej nie znoszę! – furknęła dziewczyna, po czym wyjęła z kieszeni długiego papierosa i zapaliła go.
– Dlaczego? – zapytałam – Ja ją lubię.
– Jest taka wkurzająca, słońce – odparła.
Odprowadziła nas do windy, pocałowała mnie w policzek, po czym dodała:
– Odwiedź nas jeszcze, maleńka – pomachała mi – Tęsknie.
– Ja też, proszę pani – powiedziałam, a drzwi od widny się zamknęły, a ja i mama wyjechałyśmy z kraju.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Spalić niebo - przez XXpmpXX - 31-08-2011, 21:09
RE: Spalić niebo - przez przemekplp - 31-08-2011, 22:16
RE: Spalić niebo - przez Hillwalker - 12-01-2013, 13:36
RE: Spalić niebo - przez Mirrond - 13-01-2013, 15:38

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości