Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
wspomnienia... o śnie i lataniu
#1
...o śnie, lataniu

Biorąc solian przesypiałem blisko szesnaście godzin na dobę, prawie jak nietoperz. Uwielbiałem spać. Mogłem po szesnastu godzinach snu wstać, cos zjeść i dalej się położyć. Byłem tak śpiący, ze myślałem tylko o tym, aby zasnąć. Byłem wiecznie nie wyspany. Przez blisko dwa miesiące, tylko spałem i jadłem, poza czynnościami fizjologicznymi, nie poświeciłem nawet trochę czasu na cokolwiek. Nie oglądałem filmu, nie grałem w gry, nie fotografowałem, ani nie pisałem. Tylko sen.. Nawet amfetamina nie spełniała swoich zadań, potrafiłem po kresce zaraz się położyć i zasnąć, nie działało to na mnie. W tym okresie doszedłem do pewnego wniosku, sen jest jak narkotyk. Nie dość ze potrzebujemy go ciągle i to w dużych ilościach, to stan ten funduje nam nieporównywalną do niczego innego jazdy. Obrazy jakie podsuwa nam wyobraźnia szokują i zachwycają. Nie wiem jak ty, ale ja nigdy nie pamiętam kolorów w śnie, nie wiem czy jest czarno-biały, ale we śnie ich nie rozróżniam. Nigdy tez sen nie zaczyna się od jakiegoś sensownego, początkowego wątku, czuje się trochę jak wrzucony w środek akcji. Śnie codziennie. W nocy przebudzam się po kilka razy, ale jest to chyba skutek uzależnienia od nikotyny, pale wtedy jednego papierosa i zasypiam. Czasem dogryzę kawałek czekolady lub napije się coli, napoju który zawsze jest koło mojego łóżka.
Od dzieciństwa prześladuje mnie jeden sen, wtedy latam. Nigdy nie marzyłem o tym żeby latać, jak np. Ptasiek, ale sen ten pojawia się cyklicznie. Czasem nawet po kilka razy w tygodniu. Według sennika internetowego, który sprawdziłem specjalnie na okazje pisania tych wspomnień, latanie bez skrzydeł (bo tak latam) oznacza radość i szczęście. Osobiście nie wierze w interpretację takich zjawisk jak sen i horoskopy, ale ta interpretacja jest bardzo przyjemna. Bardziej interesuje mnie radość jaka czerpie z samego latania. Latam różnie, wysoko i nisko. Ale najczęstszym skutkiem wzbicia się w powietrze jest ucieczka. Nie wiem przez kogo jestem ścigany, nie widzę swoich agresorów... Nie latam zawsze. Mam swego rodzaju punkty, które umożliwiają mi wzbicie się w powietrze, najczęściej znajdują się one w pobliżu mojego domu. Wygląda to mniej więcej tak: uciekam, gdy mam już być złapany dobiegam do znanej mi lokalizacji i wzbijam się w powietrze. Radość w najczystszej formie. Strach przemienia się w radość. Nie mam pojęcia jak opisać uczucia towarzyszące mi podczas latania, ale są one jak najbardziej pozytywne. Nie mają one także odzwierciedlenia w rzeczywistości nic nie dostarcza mi takich bodźców jak latanie. Jestem wolny.
Ze spaniem u mnie bywało różnie, jak zażywałem amfetaminę nie spałem czasem nawet po trzy doby, gdy zmieniali mi leki było podobnie. Gdy został mi zaaplikowany solian, spałem po szesnaście godzina na dobę. Teraz, po konsultacji z lekarzem i przypisaniem mi nowego leku sypiam normalnie (jakieś osiem godzin na dobę), ale zawsze przed zaśnięciem mam ta nadzieje że w nocy znów będę latał. Znów będę wolny....
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
wspomnienia... o śnie i lataniu - przez blain master - 26-08-2011, 08:52
RE: wspomnienia... o śnie i lataniu - przez mike - 27-08-2011, 16:18

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości