Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Orkowy zajazd.
#1
Jeden z patroli wysłany przez szlachcica Tangorna, powrócił zdziesiątkowany. Z 20 osobowego zwiadu wróciły zaledwie 3 osoby. Okazało się, że w nieodległych okolicach miasta stacjonuje duża grupa orków. Wykazywali olbrzymią agresję. Mimo, że patrol został niemal doszczętnie zniszczony, jeden ze strażników zachował na tyle trzeźwy umysł, że przyjrzał się obozowisku. Okazało się, że nie jest to stanowisko wypadowe czy garnizon wojenny. Była to tymczasowa osada, składająca się z byle jak ustawionych skórzanych namiotów, zamieszkanych przez kobiety, dzieci i grupę wojowników. Opodal tego obozowiska zostało wybudowane prowizoryczne pole treningowe, na którym ćwiczyła spora ilość orokuenów.

Hrabia słysząc te wieści natychmiast wyjechał z Twierdzy. Swoim podkomendnym wyznaczył zadania, a liczbę patroli i obronę murów zwiększono niemal dwukrotnie. Tymczasową jurysdykcję powierzył Fabio.

Póki co, było spokojnie.

Po kilku dniach szlachcic powrócił do grodu. Wpadł przez bramę na swym siwku niczym bełt balistyczny i popędził w kierunku Twierdzy. Na kilka godzin zniknął i nikt nie miał z nim kontaktu. Gdy w końcu pojawił się, rozpoczął przymusowy pobór do wojska. Wszyscy mężczyźni powyżej 20 roku życia zostali uzbrojeni i wysłani na przymusowe szkolenie pod okiem jaszczuroczłeka Dune’a Walker’a. Ekspresowy trening, jaki zafundował rekrutom wykończył ich fizycznie, przez co zmuszeni byli przez cztery dni odpoczywać. Sama nauka trwała zaledwie dwa tygodnie, a jej efekty były bardzo zadowalające.

Niektórzy z tych, co lubią podsłuchiwać i wtrącać się w nie swoje sprawy, mogli dowiedzieć się co nieco na temat tych dziwnych wypadków. W ten sposób do plebsu wyciekł dość spory fragment rozmowy przeprowadzonej między Sevelardem de Silverwolf’em, Sir Tangornem a barbarzyńcą Hellrunnerem, w obecności pierwszego oficera Dun’a Walkera.

„ – To nie jest jakaś tam zwykła banda Sevelardzie! – Powiedział podniesionym głosem Tangorn. – To Dobrze zorganizowana grupa! Na dodatek niezwykle agresywna!
Mistrz miecza pokręcił głową.
- Traktujesz tych orków jak niebywałe zagrożenie. Mógłbym wysłać jeden hufiec Rycerzy Jelenia, który z miejsca by ich rozgromił.
Karol Hellrunner siedział w fotelu milcząc. Szczerze powiedziawszy nie bardzo chciało mu się rozważać nad tym problemem i lekko przysypiał.
- Ty najlepiej powinieneś wiedzieć, że zdyscyplinowana grupa orków jest niezwykle niebezpieczna! – Krzyknął szlachcic. – Szczególnie, gdy ta grupa liczy sobie dwa tysiące samych wojowników! – Tu rzucił na stół plik kartek. – Moi zwiadowcy donoszą o ciągle napływających jednostkach!
Sevelard chwycił kilka stronic i przejrzał. Uniósł nieco brew i zapytał.
- Kogo wysyłałeś na te zwiady? To musi być gruba przesada! Orki nie zbierają się w tak duże grupy. Chyba, że idą na wojnę. – Z ostatnimi słowami położył kartki na stół. Był opanowany, choć nieco zrzedła mu mina.
- Ten zzzwiad odbyłem osssobiśśśście – zasyczał Dune. – Jesssstem zzzielonosssskórym, ten ssssam rząd gatunkowy, co orki. Bezzzz problemów wpuśśśścili mnie do ssswojego obozzzu.
- Mhm – mruknął Sevelard. – Czy jest REALNE zagrożenie, że zaatakują Gród?
Dune wzruszył ramionami
- Ich herszszt Asssssh’rag, jesssst niezzzzzdecydowany. Zzzosssstali wygnani zzze ssswoich zzzziem i planują osssiiąść gdzieśśśś w pobliżżżu, możżże w sssamym grodzie.
Szlachcic uderzył pięściami w stół, co spowodowało nagłą i niezbyt przyjemną pobudkę Hellrunnera, który jedynie coś mruknął, zamlaskał i znów zapadł w drzemkę.
- Sevelardzie, nie oszukujmy się! – Powiedział. – Ta grupa stanowi REALNE zagrożenie! Gród ma za mało obrońców, aby stawić im czoło! Pytam się, więc Ciebie! Czy Rycerze Jelenia pomogą nam w walce?
Mistrz zakonu zamyślił się. Po chwili zebrał swoje rzeczy i ruszył w kierunku drzwi, najwyraźniej chcąc opuścić salę.
- Sevelardzie – rzucił Tangorn.
- Zastanowię się Tangornie – rzekł otwierając drzwi. – Nie ma już po między nami sojuszu.”

Ten przeciek spowodował niemałą panikę wśród ludności, której nic nie było wstanie uspokoić. Nikt na szczęście nie zaproponował masowego opuszczenia grodu. Tangorn zniknął niemal z życia publicznego, widywany jedynie czasem w karczmie i to na krótko. Na tablicy ogłoszeń pojawiło się kolejne ogłoszenie, opatrzone jego pieczęcią.
„Szlak handlowy idący na południe zostaje zamknięty na czas nieokreślony.”
Czyżby wojna wisiała na włosku?
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Orkowy zajazd. - przez Cerleg - 11-07-2011, 19:05
RE: Orkowy zajazd. - przez anarchist - 11-07-2011, 20:35
RE: Orkowy zajazd. - przez Quirinnos - 11-07-2011, 20:45
RE: Orkowy zajazd. - przez Cerleg - 11-07-2011, 22:51
RE: Orkowy zajazd. - przez InFlames - 12-07-2011, 12:12
RE: Orkowy zajazd. - przez przemekplp - 11-12-2011, 18:41

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości