Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Polska to moja ojczyzna, lecz to nie mój kraj
#1
Na samym początku tego tekstu zaznaczam, że będzie to tekst o polityce. Ja nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje na tematy typu która partia jest lepsza i dlaczego Jarosław Kaczyński to a tamto. Uważam, że w Polsce nie panuje ustrój demokratyczny tylko jego namiastka, w dodatku wykorzystywane przez elity do trzepania sobie kasy do kieszeni. Dopóki nie wymrze jedno-dwa pokolenia, sytuacja ta się raczej nie zmieni, dlatego na tego typu komentarze nie będę nawet odpowiadał.


Marzę. Marzę o czymś niedoścignionym. Nie jest to ideał, za stary jestem na takie bajki. Marzę o chwili, gdy będę mógł mówić codziennie „cieszę się, że żyję w Polsce”. Ostatnio jednak nie mam okazji używać tej sentencji. Marzę o Polsce, gdzie chciałbym żyć – spokojnej ziemi, przyjaznym i dumnym narodzie. Chciałbym wstawać rano i uśmiechać się do słońca, które mnie budzi wczesnym rankiem. Chciałbym, aby było inaczej niż jest.
Polska nie jest krajem normalnym. Zbyt dużo w niej abstrakcji, abym mógł tak napisać. Zbyt dużo absurdów, które tłamszą i gnębią obywateli. Zbyt dużo u nas nienawiści, cwaniactwa i wyzysku. Światem rządzi pieniądz, tylko czemu staje się on głównym celem w życiu? Czemu pieniądz jest ponad wszystkim?
Marzę o Polsce, która ma silnego przywódcę. Przywódcę charyzmatycznego i mocnego w gębie, ale jeśli trzeba przyjaznego, sympatycznego człowieka, którego interesują losy swoich obywateli. Przywódca taki skupiałby w swoim ręku władzę, którą wykorzystywałby w sposób godny, ku chwale swojego narodu, któremu by przewodził.
Posłowie byliby niepotrzebni. Już teraz są solą w oku, jednostkami, których głównym celem nie jest praca na rzecz narodu, lecz ślepy marsz za wytycznymi partii, jak bezmózgie zombie. Partie również powinny być zlikwidowane, mniej gęb do wyżywienia, więcej pieniędzy na remont państwa. Po co komu banda rozdartych gości, którzy nie wnoszą nic dobrego do naszego społeczeństwa, a pojawiają się w TV częściej od prezenterki wiadomości?
Dlaczego system szkolnictwa jest taki jaki jest? Czemu ciągle tkwimy mentalnie w latach pięćdziesiątych, gdzie nauczyciel chodził po klasie z linijką i bił dzieci po łapach, gdy czegoś nie wiedziały lub nie uważały na lekcji, a jedyną formą zdobycia wykształcenia jest zakucie materiałów, które 30 osób musi zanotować z ust nauczyciela, któremu przez 20 lat pracy nie chce się zrobić porządnie wyglądającego konspektu, który by przekazywał swoim podopiecznym? Czemu Nauczyciele to niespełnieni profesorzy, którzy właśnie tak karzą na siebie mówić, choć nawet nie liznęli stopnia doktora? Dlaczego ciągle ich metody nauczania nie wykraczają poza późne średniowiecze (a mentalność jeszcze dalej)? Nie od dziś wiadomo, że wiedza przychodzi poprzez praktykę, nie karkołomne powtarzanie frazesów, które są nudne, nieinteresujące i monotonne? Czemu jedyną formą sprawdzenia wiedzy są sprawdziany? Czemu nie mogłaby być całoroczna praca ucznia, który oddaje zadania domowe, który udziela się na lekcji (ale w sposób odmienny od bieżącego)? Czemu wreszcie lekcje w szkołach nie mogą być prowadzone na zasadzie dyskusji, kreatywnego i logicznego myślenia popartego oprawą audiowizualną (argumenty, że szkoły nie mają pieniędzy są śmieszne)? I ostatni punkt – czemu szkoły przyjmują tak wielu uczniów idąc na ilość, nie jakość kształcenia? Klasa ponad 30 osób ma zajęcia w dusznym, zamkniętym pomieszczeniu o wymiarach 6x5 metrów.
Marzę o Polsce, która miałaby silną pozycję międzynarodową. Kraju, który nie lizałby dupy Amerykanom, żeby swoje żałosne samoloty u nas trzymali na przechowaniu. W przypadku otwartego konfliktu nie zdążyłyby nawet oderwać się od ziemi, nie mówiąc o pomocy w obronie. Czemu nasi politycy ciągle wchodzą w rzyć panu Obamie, którego kraj od 20 lat nie chce znieść nam wiz, pomimo, iż uczestniczyliśmy w większości operacji militarnych przez niego wywołanych – bitwy w Zatoce, atak na Afganistan. Ratowaliśmy amerykańskich szpiegów podczas Pustynnej Burzy, ramię w ramię walczyliśmy z Talibami i Irakijczykami. Za to wszystko dostaliśmy stare, zdezelowane F-16, na których nasz „przyjaciel zza oceanu” jeszcze zarobił i będzie zarabiał przez najbliższe lata (serwis tych samolotów jest w USA). Czemu politycy boją się stawić sprawę jasno? Zamiast spuszczać głowę na widok prezydenckiej limuzyny i zamiast wycierania butów czarnoskórego prezydenta swoimi krawatami, powinni stanąć wobec niego jak równi z równym, twardo negocjować swoje postulaty. Jeżeli gościowi się coś nie podoba, niech leci za ocean i tam siedzi, bo u nas jest zwykłym kłamcą i lawirantem. Czemu nasi politycy są tak ulegli wobec Rosji? Czemu Putin dyryguje nami jak chce, najpierw budując NORDSTREAM z Niemcami, później strasząc nas Iskanderami w Kaliningradzie, wreszcie ta niewyjaśniona sytuacja ze śmiercią naszego prezydenta w Smoleńsku. Tutaj jest tyle niejasności i pytań, a także błędów z obu stron, że sytuacja ta kwalifikuje się już tylko pod parodię. Czemu sytuacja nie wyglądała tak jak np. z przylotem Obamy do nas? Przygotowania na miesiąc wcześniej, zamknięte lotnisko, BOR obstawiający całą okolicę. Czemu nie było takiej sytuacji, jak z śmigłowcem izraelskim, który rozbił się na terenie Rumunii? Dla zainteresowanych cytat:
„Po katastrofie śmigłowca, Izrael nie pozwolił tknąć Rumunom ciał swoich żołnierzy
Aktualizacja: 2010-08-4 9:26 pm

Benjamin Netanjahu o pilotach, którzy zginęli w katastrofie śmigłowca: Byli
szybsi od orłów. Potężniejsi od lwów.

Po katastrofie izraelskiego śmigłowca w rumuńskiej części Karpat, w której
zginęło sześciu żołnierzy, ekipa z Izraela przejęła pełną kontrolę nad
śledztwem. Tel Awiw wysłał na miejsce elitarną jednostkę ratowniczą,
wyspecjalizowane zespoły badawcze, wspierane przez oddział 60 komandosów.
Władze kraju zapowiedziały drobiazgowe wyjaśnienie przyczyn katastrofy, a
wszystkich, którzy w niej zginęli, określiły mianem bohaterów.

“Ekipy ratunkowe Sił Obronnych Izraela oraz grupa biegłych sądowych przybyły
do Rumunii we wtorek i udały się na teren Karpat, aby zbadać szczątki sześciu
członków izraelskich Sił Powietrznych, którzy zginęli dzień wcześniej w
katastrofie śmigłowca Sikorsky CH-53 Sea Stallion” – napisał dziennik
“Jerusalem Post”. Jak podkreśla gazeta, to właśnie te ekipy były w pełni
odpowiedzialne za identyfikację ciał zabitych. Rumuńska armia użyczyła jedynie
bazy wojskowej, w której izraelscy eksperci mogli przeprowadzać pełne badania.
Choć – jak stwierdzono w oficjalnym oświadczeniu – “Rumunia i Izrael decydują
się przeprowadzić wspólne śledztwo”, to w rzeczywistości główna rola przypadła
śledczym z Tel Awiwu.

Władze na każdym kroku podkreślały, że zrobią wszystko, co w ich mocy, by
drobiazgowo zbadać przyczyny i przebieg katastrofy. “Ekipy badawcze przybyły
na miejsce dwoma samolotami transportowymi Hercules C-130″ – czytamy dalej.
Wśród nich była m.in. najbardziej elitarna jednostka ratownicza izraelskiej
armii. Ponadto, jak poinformował dziennik, na teren wypadku helikopterami
przetransportowano także 60 żołnierzy izraelskich sił powietrznych, aby
pomogli w poszukiwaniu szczątków rozbitej maszyny. – Ekipy zrobią wszystko,
aby dotrzeć w miejsce katastrofy z samego rana. Szczątki maszyny są rozsiane
po szerokim terenie, w bardzo stromym wąwozie, wyjątkowo trudno dostępnym –
powiedział Generał Nimrod Shefer. Przedstawiciele władz podkreślali, że bez
zbadania czarnych skrzynek, nie będą spekulowali nt. przyczyn katastrofy. Choć
media zgadywały, że mogło do niej dojść ze względu na kiepską pogodę, to nie
formułowały jednak żadnej z góry przyjętej tezy i nie wykluczały żadnych
przesłanek. – Obecnie rozważamy wszelkie możliwości mogące spowodować ten
wypadek – dodawał Shefer.

Kompletowaniem szczątków śmigłowca zajmują się wyłącznie ekipy z Izraela.
Rumuńscy śledczy praktycznie ani na moment nie mieli dostępu do wraku. Jak
poinformował “Jerusalem Post” zebrane szczątki niemal natychmiast
przetransportowano do Tel Awiwu. Najstarszy izraelski dziennik “Haaretz” tuż
po zakończeniu poszukiwań podkreślał, że sprowadzenie maszyny do ojczyzny jest
sprawą priorytetową. “Żołnierze nosili kawałki metalu z rozbitego helikoptera,
w tym części ważące po 40 do 50 kilogramów każda, które mają pomóc śledczym w
rozwikłaniu przyczyn wypadku” – pisze “Haaretz”.
Ani razu w izraelskich środkach masowego przekazu nie spotkamy się z próbami
dyskredytowania pilotów. Jak zauważył “Haaretz”, przekaz medialny przypomina w
swoim charakterze ten z 1997 r., kiedy ostatni raz doszło do rozbicia się
izraelskiej maszyny. Z tym że – jak zaznacza gazeta – tym razem jest on
wyjątkowo odpowiednio dopasowany do powagi wydarzenia, z jakim mierzy się
obecnie cały kraj. Choć jedną z tez dotyczących przyczyn wypadku był – obok
złej pogody – błąd pilota, to jednak media nie pozwoliły sobie nawet na próby
określenia osoby siedzącej za sterami mianem “niedoświadczonej” czy
“lekkomyślnej”, jak to miało miejsce w Polsce po katastrofie prezydenckiego
Tu-154. Wielokrotnie wręcz podkreślano doświadczenie pilotów, sugerując, że to
nie z ich winy doszło do tragedii. Premier kraju Benjamin Netanjahu, opisując
pilotów, którzy zginęli w katastrofie, przywołał werset z II Księgi Samuela. –
Byli szybsi od orłów. Potężniejsi od lwów – powiedział. Szef rządu zaznaczył,
że jest to potężna katastrofa i wyjątkowo ciężki dzień dla Izraela. – Naród
żydowski stracił swoich najlepszych synów, którzy byli na ważnej misji, którą
armia Izraela pełniła za granicami kraju – dodał. Także Minister obrony Ehud
Barak wyraził głęboki żal z powodu śmierci żołnierzy. Prezydent kraju Simon
Peres nazwał ich z kolei “największym skarbem armii i narodu”."

A w Polsce hulaj dusza. Wrak samolotu niszczeje na lotnisku, śledztwo całkowicie przejęte prze Rosjan, ugodowe stanowisko rządu (a róbcie co chcecie!) i brak działań. Historia osądzi to zdarzenie. Miejmy nadzieję, że prawda wyjdzie na światło dzienne pomimo kłamstw, które Rosjanie puszczają na prawo i lewo, pomimo braku szacunku z ich strony, pomimo ich chamstwa i ataków w naszym kierunku. Kiedyś sprawa się wyjaśni.
Marzę o kraju, który dowiadując się o ogromnych ilościach gazu łupkowego natychmiast blokuje wszelkie inwestycje zagraniczne. Wspomagając swoje ośrodki badań jesteśmy w stanie samodzielnie dojść do technologii, którą Ameryka wynalazła za grube pieniądze. To nie jest kwestia lat, ale dziesiątków lat zanim rozpoczniemy wydobycie, a do tego czasu cały kapitał powinien pochodzić od Polaków, którzy jako jedyni mają prawo eksploatować swoje złoża. Mamy jednostki badawcze, które wymagają jedynie określenia celu i odpowiedniego finansowania, a odpowiednie technologie się znajdą. Z faktu, że nagle USA są zainteresowane gazem i chętnie „odsprzedadzą” nam technologię (pewnie w cenach porównywalnych do F-16) śmiałbym się tak długo, aż osoba, która przekazywałaby mi tę niesłychaną propozycję przekręciła głowę jak sowa i z niedowierzaniem na mnie patrzyła. A ja bym się śmiał dalej, bo to, czym nasz kraj dysponuje teraz, powinno należeć do nas samych, a nie do zawszonych obcokrajowców, którzy wypompowują pieniądze z naszej ziemi.
Co ze zderzakiem Łągiewki? Co z innymi wynalazkami, które Polacy stworzyli, a inni odkupili za bezcen, bo nasze państwo nie było tym zainteresowane? Czemu nie ma odpowiedniego funduszu, który wspierałby badania? To co jest obecnie, czyli badania na rozwój uczelni technicznych chociażby to jeden wielki bullshit. Uczelnie utrzymują starych pryków, którzy jedyne co umieją robić to czytać z kartki podczas wykładu na który chodzi 10 osób, bo reszta nie chce tracić czasu, a notatki trzeba mieć, bo egzamin to sprawdzian wiedzy, którą zdobywa się dzień przed, a zapomina dzień po. Przez to kraj produkuje tony ludzi z dyplomami, bez kwalifikacji, bez wiedzy, którzy nie wiedzą jak żarówkę w samochodzie wymienić, którzy nie mogą naleźć pracy, bo nie umieją odnaleźć się na rynku ze swoimi zdolnościami (filozofia? Ten kierunek w ogóle powinien być dostępny dla tych, którzy już jakiś mają, a nie przychodzą świeżo po liceum, bo kim tacy ludzie zostaną po studiach?).
Czemu polskie stadiony budowane na Euro kosztują prawie miliard każdy? Czemu stadiony podobnej klasy, a nawet lepsze, budowane przez zachodnich sąsiadów, kosztowały w porywach 300-400 mln? Czemu ciągle słyszymy, że coś jest nie tak, ktoś kradnie kruszywo z autostrady, buduje omijając projekt, bo i tak nikt majstra nie sprawdzi, a kopertę od prezesa dostał, żeby było więcej miejsc na trybunach. No i trybuny mają niską odporność na wstrząsy, przez co mogą pomieścić jeszcze mniej kibiców. Czemu drogi budowane przez Polskę są drogie jak cholera, a po 5 latach sypią się, że nadaja się do ponownego remontu? Czy nie potrafimy robić dróg jak Slowacja, Czechy, Węgry czy Chorwacja, która 10 lat temu miała wojnę, a teraz ma jedne z lepszych dróg w tej części Europy?
Czemu policja nie jest szanowana? Kibice wchodzą na murawę, rozpoczyna się bitwa na śmierć i życie. Czemu policja nie wyciąga karabinów i nie strzela? Idziesz na mecz? Bądź przygotowany, że jeżeli się nie poddasz, zostaniesz zastrzelony w przypadku jakiejś burdy. Ludzie od razu byliby spokojniejsi, czemu nie może tak być? Czemu jest tak dużo cwaniaków, którzy biegają po ulicach Nowej Huty i podstawiają nóż pod żebra kradnąc komórki, pieniądze i wszystko co ma jakąś wartość, a później i tak Cię biją? Czemu nie mamy obozów pracy dla takich ludzi? Obozów, w których tacy goście by pracowali za darmo, ciężkie byłyby to prace, tak by odciążyć zwykłych obywateli. Aby słowo „Obóz” wywoływał strach i drgawki u osądzanych kryminalistów. Czemu wyrok za jazdę z podrobioną legitymacją w autobusie jest karane na równi z oszustwami, morderstwami etc?
Czemu ludzie się nie szanują? Jeżdżą tymi samymi drogami, lecz niektórzy uzurpują sobie możliwość wyprzedzania i wpychania się tam gdzie nie trzeba, w dodatku zawsze po chamsku. Cwaniactwo powinno być tępione w zarodku. Publicznym batożeniem, konfiskatą majątku lub innymi sankcjami.
Czemu urzędnicy odpowiedzialni za miasto siedzą w swoich biurach i decydują co jest dla miasta dobre a co nie? Czemu nikt nie myśli przyszłościowo, lecz każdy ma klapki na oczach i tylko koniec nosa dostrzega? Czemu jedyne wysiłki, które są w stanie zrobić urzędnicy, to podniesienie opłat za to to to i to. Dla nich to pestka, raptem kilka druków zmienić i już można kasę trzepać na niewinnych ludziach.
Jak w tej Polsce może być dobrze skoro nikt się nie szanuje? Jak ma być dobrze skoro każdy patrzy na każdego wilkiem? Władza nie szanuje obywateli, obywatele nie szanują się nawzajem, nas jako Polaków nie szanują inne nacje. Pogoń za pieniądzem prowadzi do wojen, chamstwa, cwaniactwa i w konsekwencji lądujemy w miejscu, w którym teraz stoimy. Czy może być lepiej w tym kraju? To zależy tylko od nas.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Polska to moja ojczyzna, lecz to nie mój kraj - przez Danek - 27-05-2011, 23:25

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości