Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Między bestiami i kmieciami
#15
Po dłuższej przerwie wrzucam kolejną część opowiadania, w końcu mam wakacje i mogę zajmować się spokojnie przepisywaniemBig Grin.
Ci, co tak się nudzili, w końcu doczekali się choć skrawka akcjiSmile.



Po krótkim spacerku trzej podróżnicy wzięli się do wyjmowania swych tobołków znad siedzisk.
— Chodźcie za mną, pokażę wam sypialnie — oznajmił Tracjan, gdy opróżnili już bagażnik.
Mimo iż było ciemno, Tymon, idąc przez przydomowy ogród łowcy, dostrzegł kilka alejek, gdzieniegdzie ustawione były przy nich różne obiekty, których nie potrafił o tej porze zidentyfikować. Dałby sobie rękę uciąć, że widział, jak kilka razy coś przemknęło między wysokimi krzakami, również rosnącymi w pobliżu domu. Nie było w tym nic dziwnego — trochę dalej dookoła rósł ciemny, bujny las.
— A czemu mieszka tak nie wiadomo jak? — zwrócił się do Tracjana. — Ni to w grodzie, ni to w siole, tylko w lesie?
— A, bo widzisz, mój drogi, ja jestem strażnikiem tego lasu, właściwie to jest to rezerwat…
— I niby czego tak pilnuje?
— Bywają tu czasem jakieś rzadkie bestie… Poza tym muszę bronić okolicznych wiosek, bo te bestie najczęściej są groźne… A chłopi w zamian za pomoc dają mi jadło wszelkiego rodzaju…
— Żyć, nie umierać… — westchnął chłop.
Tracjan z uśmiechem wyjął z kubraka pokaźnych rozmiarów pęk kluczy. Szybko odnalazł ten właściwy i otworzył duże, dwuskrzydłowe drzwi frontowe. Wszedł pewnie do środka i zniknął w mroku.
— Za mną! — dobiegł do gości głos z głębi.
Tymon podjął się pójść w jego kierunku po ciemku. Szybko jednak zrezygnował, gdy z łoskotem powstrzymała go jakaś bliżej nieokreślona bariera.
— Ach, przepraszam — rzekł z zakłopotaniem Tracjan. Gdyby było jaśniej, widać byłoby, jak spuścił wstydliwie wzrok. — Zapomniałem, że jeszcze mam to zaklęcie.
— Ha, ha, ha, bardzo śmieszne, następnym razem strzelę w ciebie kulą ognia — zadrwił Ongus. — Zapal w końcu jakieś światło, bo nie mam zamiaru spać pod drzwiami!
Tracjan natychmiast włączył posłusznie elektryczne światło, rozjaśniając całe piętro.
Tymon skulił się ze strachu.
— Co się stało? — zapytał rozgorączkowany. — Coś ty mi dał? — zwrócił się do Ongusa.
— To światło, tumanie! — roześmiał się mag. — Nic ci nie dawałem.
— Ano, zamontowały mi takie jedne krasnale elektryczność — wtrącił się Tracjan. — Bardzo to wygodne. A teraz chodźcie już, bo całą noc przegadamy w progu i rano lecieć nie będzie komu.

***
Tymon wraz z Ongusem stali przy „Bocianie” oczekując na łowcę, który gromadził niezbędny ekwipunek. Oni sami byli już od dawna gotowi — mieli już oni przecież swoje bagaże. Spakowali jedynie małe porcje żywnościowe, by nie umrzeć z głodu — byłaby to, jak rzekł Ongus, najgłupsza śmierć bohatera.
O wiele więcej przygotowań poczynił Tracjan. Tymon z zainteresowaniem przyglądał się dziwnym narzędziom, które łowca co chwila znosił z różnych części domu. Dziwny sztylet z jakimś mechanizmem zamiast rękojeści, kusza wraz z kołczanem bełtów, futrzany futerał o osobliwym, owalnym kształcie i kilka innych przedmiotów poczęło wkrótce tworzyć mały stosik.
— Już chyba wszystko — oznajmił Tracjan, przeciągając się. — A wy, gotowi?
— Od zarania dziejów — mruknął znudzony Ongus.
— W takim razie pakujemy wszystko na „Bociana” i w drogę!
Parę minut później wszyscy byli gotowi do drogi, łącznie z wehikułem, który otrzymał kilkadziesiąt kilogramów dodatkowego balastu. Bez większych problemów jednak uniósł się w górę, gdy trzy pary nóg zmieniły się w wirujące plamy.

***
—To dokąd teraz? — spytał Tymon.
— W stronę tej góry — poinformował Tracjan, wskazując wysokie, acz dość krótkie pasmo otoczone przez gęsty las.
— Trochu daleko, ciężko będzie to wszystko nieść — rzekł chłop, drapiąc się po głowie.
— Nie musimy brać wszystkiego, prawda? — zwrócił się do Ongusa łowca.
— Tak, to nie potrwa długo — zmarszczył brwi Ongus. — Godzinę, góra dwie…
— No właśnie — rzekł Tracjan. — Więc możesz wziąć ten mieczyk, który ci dałem, trochę jedzenia, żebyś nie zgłodniał i tyle. resztę bagażu możemy zostawić tutaj, powinien być bezpieczny.
Wszyscy trzej poczęli wyjmować najpotrzebniejszy ekwipunek — broń i żywność. Jedynie Tracjan miał do zabrania trochę więcej — za pas wetknął swój dziwaczny nóż, do torby na ramieniu wsadził ów futrzany futerał, parę bandaży, pochodnię i krzesiwo.
— No, to możemy chyba ruszać — oznajmił łowca.
Po kilku minutach marszu dotarli do jaskini z wejściem u podnóża gór. Tracjan wyjął z torby krzesiwo i pochodnię. Strząsnał iskrę, która szybko zajęła się pokrytym naftą kawałkiem szmaty. Dzierżąc ją w ręku wszedł wraz z Ongusem do środka. Dopiero po kilku chwilach zorientowali się, że Tymon poczuł nagłą fobię i nie chciał podążać w ciemności.
— To nic strasznego — rzekł uspokajająco Ongus. — Spójrz na te białe ściany, tu podziwiać trzeba — wskazał na rozjaśnione blaskiem pochodni wnętrze jaskini.
Tymon pokonał swój strach i wszedł do środka. Rzeczywiście, wapienne ściany, zwisające stalaktyty, jeżące podłoże stalagmity i filary stalagnatów wręcz rozjaśniały ciemność. Chwilę później chłop szedł już śmiało przed siebie, nawet wtedy, gdy świetlisty punkt z tyłu, będący wyjściem dawno już zniknął.
Wędrowcy poruszali się ciągle w głąb jaskini, aż w końcu pochodnia w ręku Tracjana zaczęła gasnąć. Wyjął z torby następną, zapalił od słabnącego płomienia, a tę pierwszą przydusił buciorem. Gdy tylko światło rozjaśniło ściany jaskini, Tymon zauważył kilkanaście łokci przed nimi cztery bezkształtne kawałki masy. Uznałby je za kamienie, gdyby nie ich bordowe ubarwienie.
— Patrzajta, jakieś mięsiwo tam leży! — poinformował głośno towarzyszy.
— Może ktoś tu już był?
Nagle kawałki mięsa poruszyły się, sapiąc i warcząc. Odwróciły się w ich stronę, ukazując krótkie, pazurzaste łapy i tułów, będący jednocześnie głową z małymi, czarnymi oczkami i szczekami pełnymi zębów, głównie kłów. Istoty z ledwością wielkością sięgały do kolan podróżników. Bujając się i charcząc z wysiłku ruszyły w ich stronę. Tymon stał bez ruchu, osłupiały z przerażenia.
— To było nieco głupie — rzekł Tracjan z udawanym spokojem. W rzeczywistości słychać było w jego głosie rozgorączkowanie, pragnął rozpłatać kilka stworków. Wyciągnął i uruchomił swój mechaniczny sztylet, który zaczął szybko dźgać powietrze. Ongus z gniewem na twarzy dobył bardziej konwencjonalnego noża i pochylił się lekko w oczekiwaniu na drapieżników.
Stwory w kilka chwil pokonały odległość dzielącą je od podróżników. Trzy z nich ruszyły w stronę Tracjana; zapewne dlatego, że wciąż trzymał w ręku pochodnię, która oświetlała jego sylwetkę najbardziej.
Ongus, wykonując susa naprzód, błyskawicznie dopadł do biegnącej ku niemu bestii, przebijając sztyletem na wylot jej czarną gardziel. Chwilę później z iście stoickim spokojem dobył z kieszeni swej szaty chusteczkę, wytarł w nią krew ze sztyletu i zaczął obserwować Tracjana napadniętego przez trójkę krwiożerczych istot.
Łowca w międzyczasie z uśmiechem szaleńca czekał na nadbiegających przeciwników. Jego sztylet drżałby zapewne nawet nie wspomagany rzez mechanizm.
Obdarzył pierwszą kreaturę solidnym kopniakiem, dwie pozostałe, które biegły obok siebie, rozpłatał długim, poziomym cięciem. Stworek powalony wcześniej na ziemię otrząsnął się po ciosie, po czym zaczął ze skowytem uciekać w ciemność. Chwilę później upadł z rzuconym przez Tracjana nożem w grzbiecie, który orał jeszcze małe truchło.
— Następnym razem pomyśl pięć razy, zanim podejmiesz głupią decyzję, prawdopodobnie ktoś zdążyłby wtedy podjąć ją za ciebie! — wrzasnął Ongus na Tymona, który już posępnie spuścił głowę. — Tym bardziej, że nawet nie raczyłeś się ruszyć, żeby nam pomóc!
— Dałbyś już spokój! — odparł wesoło Tracjan, wyciągając swój sztylet z martwej bestii i dezaktywując go. — Przynajmniej mogliśmy się rozruszać i zaszaleć.
— Mów za siebie! — zaprotestował znów Ongus, tym razem już z udawaną irytacją. — Do ciebie przynajmniej podleciało ich więcej!
— Coż to było? — spytał ostrożnie Tymon, widząc, że towarzysze są w dobrych nastrojach.
— Morsosze — wyjaśnił Tracjan zadowolony. — Żywa pułapka na nieostrożnych podróżnych. W sumie to może i lepiej, żeś je zwabił, mieliśmy czas na przygotowanie broni.
— Tylko ślepy nie zobaczyłby ich w świetle pochodni — zaoponował Ongus.
Nie tracąc więcej czasu ruszyli dalej. Tymon, przechodząc obok martwych stworów przyjrzał się ich ostrym zębom, które zdolne byłyby w kilka chwil rozerwać zaskoczonego wędrowca lub nieostrożne zwierzę zwabione w ciemną otchłań groty.


Miłej lektury życzęSmile!
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 26-05-2011, 08:01
RE: Między bestiami i kmieciami - przez InFlames - 26-05-2011, 15:27
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Morydz - 26-05-2011, 21:26
RE: Między bestiami i kmieciami - przez haniel - 27-05-2011, 08:53
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 27-05-2011, 12:54
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 11-05-2019, 14:57
RE: Między bestiami i kmieciami - przez InFlames - 27-05-2011, 18:24
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Bonhart07 - 27-05-2011, 18:34
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 27-05-2011, 18:42
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Fiteł - 29-05-2011, 17:44
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Khaern - 30-05-2011, 07:54
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 30-05-2011, 16:59
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 12-05-2019, 20:53
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Fiteł - 30-05-2011, 21:08
RE: Między bestiami i kmieciami - przez haniel - 31-05-2011, 08:37
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Bonhart07 - 31-05-2011, 09:44
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 14-06-2011, 09:14
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 20-05-2019, 12:16
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Khaern - 18-06-2011, 20:30
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 22-06-2011, 23:49
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 28-05-2019, 11:33
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 29-06-2011, 20:44
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 03-06-2019, 08:14
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Kassandra - 29-06-2011, 22:24
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 04-07-2011, 22:53
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 08-06-2019, 20:56
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 09-07-2011, 17:40
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 17-06-2019, 11:12
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 23-07-2011, 06:55
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 24-06-2019, 12:34
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Fiteł - 09-08-2011, 14:24
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Kassandra - 12-08-2011, 17:13
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Danek - 27-08-2011, 17:29
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Eiszeit - 09-04-2019, 16:25
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 08-05-2019, 12:49
RE: Między bestiami i kmieciami - przez D.M. - 09-05-2019, 10:11
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 10-05-2019, 00:50
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 10-05-2019, 11:12
RE: Między bestiami i kmieciami - przez D.M. - 10-05-2019, 20:49
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 11-05-2019, 14:43
RE: Między bestiami i kmieciami - przez D.M. - 11-05-2019, 16:43
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 11-05-2019, 22:20
RE: Między bestiami i kmieciami - przez D.M. - 12-05-2019, 15:56
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 29-05-2019, 00:35
RE: Między bestiami i kmieciami - przez kubutek28 - 07-06-2019, 00:07
RE: Między bestiami i kmieciami - przez Gunnar - 04-07-2019, 13:27

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości