Zbieram księżycowy pył,
mam sakwę pełna marzeń,
do domu nim drogę oznaczę
nie licząc swoich wrażeń.
Leniwie pośród planet
skąpany w deszczu Twych słów
płaszcz nieba pędzlem maluję
podwijam rękawy do snu.
mam sakwę pełna marzeń,
do domu nim drogę oznaczę
nie licząc swoich wrażeń.
Leniwie pośród planet
skąpany w deszczu Twych słów
płaszcz nieba pędzlem maluję
podwijam rękawy do snu.
Zabijmy nasze pragnienia.
Oddajmy je innym ludziom.
My niewolnicy czarni od sadzy,
pracy nad naszą duszą.
Oddajmy je innym ludziom.
My niewolnicy czarni od sadzy,
pracy nad naszą duszą.