09-03-2011, 16:08
W czerni z każdej strony,
nieskończonej i smutnej,
lekko błyszczę niby kropla wody,
na ścieżce wśród gwiazd ponurej.
Skąpany w świetlistym pyle,
otacza mnie różnobarwna chmura
liczę gwiazdy i wciąż się mylę,
czekając na czas, w którym błysnąć się uda.
Moja droga – nie ma początku,
ani końca, jest wygiętą prostą,
idę nią z własnego wyboru,
by u jej kresu umrzeć supernową.
nieskończonej i smutnej,
lekko błyszczę niby kropla wody,
na ścieżce wśród gwiazd ponurej.
Skąpany w świetlistym pyle,
otacza mnie różnobarwna chmura
liczę gwiazdy i wciąż się mylę,
czekając na czas, w którym błysnąć się uda.
Moja droga – nie ma początku,
ani końca, jest wygiętą prostą,
idę nią z własnego wyboru,
by u jej kresu umrzeć supernową.
Zaglądam tu tylko z przyzwyczajenia.
Ani myślę wracać na stałe.
Ani myślę wracać na stałe.