Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zgniłe jabłka- głuche wspomnienie
#1
Fala... Wielka fala brudnej, mętnej wody, zastygła chwilę przed uderzeniem. Gęste błoto z posmakiem zimna. Dalekie drzewo, wypuszcza leniwie, lecz radośnie jasnozielone twory. Czerpiąc energię wątłymi korzeniami z wodnistej gleby. Wśród spokojnego błękitu, nastąpiło gwałtowne przeobrażenie. Atom w atom, drobina w drobinę, woda zaczęła się sypać z nieba. Nagle, pod wpływem tej wilgoci, zastygła fala przypomniała sobie co zrobić. Opadła z głuchym plaśnięciem, rozchodząc się dookoła. Drzewo otrząsnęło się ze świeżo otrzymanego od niej brązu. Musiało się spieszyć. Miało marne szanse, ale prawdopodobieństwo nie istnieje. Drzewo nie rozumuje. Wysunęło jak igły blade pączki. Bezduszne chmury rzuciły cień na niby-wodę, woda, przytłoczona strachem, zapadła się w sobie. Cisza już zaczynała wyć o nicości, krztusząc się jakimś czymś. Powykręcane gałęzie. Tam, z niepojętej przyczyny, mimochodem, zajrzało Ono. Może z ciekawości, może od niechcenia- Słońce. Czyste szczęście. Czyste ciepło, czysta energia. Promienie wbijały się w wodę, rzucając zielonkawy refleks na czerń. Na to czekało drzewo. Czym prędzej otworzyło płatki. Chwile pełne napięcia, wstępna gra. Słońce było zbyt doskonałe, zbyt piękne. Spękana kora. Sucha krew. Delikatny podmuch wiatru, erotyczna pieszczota. Jeden maleńki pyłek, nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy. Osiadł na środku zmęczonego kwiatu. Seksualny akt. To nie powinno tak wyglądać. Nie było radości, nie było czystości, nie było pszczoły... Oblepione błotem upokorzone zniszczone drzewo. Z jego liści powoli osypywał się już zeschły pył. Jednak nie zdążył. Słońce skrzywiło się z obrzydzeniem i odeszło bez słowa. Nie miało zamiaru poświęcać czemuś takiemu swojego czasu. Blade ciemności okryły smętną wodę i jej okolice. Płatki wszystkich prócz jednego kwiatu opadły z rezygnacją w czarną, bulgoczącą substancję, która połykała je łapczywie z nadzieją ma odrobinę emocji, na refleks szczęścia słońca. Owoc walczył. Rósł na biało, na żółto. Mizerny, niegodny swej nazwy. Puchł, nasycał się wodą. Niby owoc, owoc rzekomy. Zadrżał w swej marności i opadł w błoto, z nadzieją na to, że jeśli się poświęci, wyda z siebie coś lepszego, powstanie drzewo. Zgniłe jabłko.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Zgniłe jabłka- głuche wspomnienie - przez Kochanka - 08-01-2011, 16:01
RE: Zgniłe jabłka- głuche wspomnienie - przez Kochanka - 18-05-2012, 17:15

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości