Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
''Po drugiej stronie ' część pierwsza
#11
Prolog
''Ludzie dzielą się na tych pozamykanych w zakładach oraz na jeszcze nieprzebadanych.''
Dla tych, którzy widzą inaczej i kochają inaczej.

Spotkanie pierwsze:
Miałam zobaczyć Cię już wcześniej, jednak okoliczności na to nie pozwalały. Jak to się stało, że przez parę miesięcy, o tym, czy jeszcze żyję dowiadywałeś się z bloga przyjaciółki?
Chyba nie myślałam o Tobie. Jedynie świadomość tego, że ktoś, gdzieś na mnie czeka, pozwalała wierzyć, że jakoś dam radę.


17 lipca 2010
Chciałam być twoim przedwczesnym prezentem urodzinowym (urodziny miałeś dzień później), dotknąć twojej skóry i poczuć, że nie jesteś tylko wyimaginowanym przyjacielem z nerwica.com.
Czemu się tam znalazłam i jak to się stało, że teraz jesteś przy mnie?
Niektórzy mówią na to przypadek... Z racji, że interesowałam się psychologią (jeszcze niczego u mnie nie stwierdzono), znalazłam forum ludzi chorych. Nie wiem, czemu, ale poczułam jakąś potrzebę zarejestrowania się. Znalazłam tam wszystko. Począwszy od wątków nerwicy, depresji, schizofrenii, jak i anoreksji, czy bulimii. To był czas, kiedy podejrzewałam u siebie chorobę afektywną dwubiegunową. Dużo czasu minęło zanim zaczęłam zauważać w sobie nieprawidłowości. Nie chciałam się nikomu wyżalać, mówić o sobie. Lubiłam natomiast słuchać ludzi, rozmawiać z nimi. Takie nazwijmy to ''wysłuchiwanie'' dużo mi dawało. To dziwne, ale czułam jakieś spełnienie. Odciągało mnie to od własnych, kompletnie niespójnych myśli. Przez takie rozmowy (nie tylko na tym forum)zaprzyjaźniłam się z wieloma osobami. Nie ważne czy był to dwudziestoletni punk, czy dojrzały piętnastolatek nieradzący sobie z otoczeniem i własną akceptacją. Czasem wysluchiwałam zwykłych spraw sercowych dorosłych już facetów, a oni dziękowali za samą uwagę. Rozmowy nadawały nutkę czegoś magicznego i zdrowszego do mojej depresyjnej codzienności.
Pamiętam, że napisałam kilka postów na forum. Były to jakieś podpowiedzi, czy samo okazanie zrozumienia dla odbiorców. Pisałam tylko wtedy, kiedy czułam, że jakaś sytuacja jest mi bliska.
Po paru dniach, a może tygodniach dostałam wiadomość od jakiegoś mężczyzny. Łukasz był użytkownikiem ''nerwica.com''. Myślał, że szczególnie dziwne będzie dla mnie to, ile ma lat. A miał ich dwadzieścia pięć.
Nie mam pojęcia skąd wyczuł, że piszę. Powiedział, że to widać po stylu postów. Co do wieku - kompletnie mi nie przeszkadzał, bo był to okres w moim życiu, ( i nadal on trwa)gdzie lgnęłam do starszych, do wzorców, do osób, z którymi będę mogła porozmawiać o wszystkim. Zazwyczaj byli to mężczyźni, bo kobiety w owym czasie uważałam za głupie. Zresztą oprócz moich przyjaciółek, które również nie do końca spełniały swoją funkcję, nie spotkałam według mnie''odpowiedniej''. Zawsze moim ''góru'' byli mężczyźni. Może spowodował to odwieczny brak męskiego wzorca.
Łukasz bał się napisać, a jednak to zrobił. To wszystko mnie zastanawiało. Byłam nim tak zaintrygowana, że każdego dnia czekałam na nasze rozmowy. Zaczęło się chyba w marcu…
Pewnego dnia rozmawialiśmy o miłości. Składało się na to wiele wątków, ale co najważniejsze, okazało się, że mamy takie same poglądy na pewne sprawy.
Nigdy nie rozumiałam ludzi zakochanych. Nigdy nie wierzyłam w prawdziwą miłość. To, co świat wyprawiał z uczuciami, było dla mnie niczym innym jak profanacją. Tu zaczął się nasz konsensus.
Byliśmy przeciwni przywiązaniu, uzależnieniu od siebie, zazdrości, chęci posiadania, tego jak ludzie wykorzystują ciała.
Tak naprawdę już po tej rozmowie wiedziałam, jakim Łukasz jest człowiekiem. Spotkałam wrażliwego, ciekawego mężczyznę. Rozmawialiśmy o wszystkim.
Stopniowo stworzyliśmy prawdziwą emocjonalną więź. Łukasz był przy mnie w momentach, w których nawet ja nie wiedziałam, co się dzieje. Mój umysł się wyłączył, już nie wybierałam, nie myślałam. Wiedziałam jedynie, że on czuje to samo. Czekałam na jego pierwsze kocham, wypowiedziane na gadu gadu. Mój mózg nie rejestrował tego, co się ze dzoało. Nie myśleliśmy o przyszłości. Czuliśmy się tak napełnieni, że przez moment cały nas ból został ukojony.
Czuliśmy tak niewinnie, tak lekko, wierząc, że tak ma być. dzieliliśmy się nieustającym dobrem: ze sobą,ludźmi. Wszystko było w tej chwili dobrem i miłością. Jestem pewna, że przez chwilę nie myślałam o złym. Byłam przez niego uleczona, a on zaś stał się moim jedynym psychoterapeutą.
Ludzie nie wiedzieli, co mi się stało.
- Czarnych ciuchów ci w szafie zabrakło?
Bardzo się przyzwyczaili do pozornie groźnego, ale zawsze skorego do rozmowy Killera. Ostatnio zaś nieco wycofanego.
Szczęścia wystarczyło niestety na krótko. W czerwcu symptomy choroby wróciły... Wcale nie w łagodnej formie.

Łukasz miał za sobą wyleczoną nerwicę społeczną. Myślę, że nie spodziewał się, że ja również będę potrzebowała takiej pomocy. Przez kilka miesięcy dzięki niemu czułam się o wiele lepiej. On nie wiedział, że kiedyś działo się inaczej.


od listopada oszukiwana
pustą bombonierką powtórzeń
szamotanina oskarżeń ucięła
pogawędkę ze śmiercią

psychoterapeuta pokazał pąki
związał wargami światłość w tęczówkach
przysłuchał się ukrytej nienawiści
mówił szeptem bezgłośnego ramienia

nie dotykał banałem łatwych powiedzeń
wyrzucił bełkot wiecznych wpojeń
szczegóły utożsamił z odgarnianiem włosów
prawdę widział w odbiciu drobnych marzeń

mała pacjentka
stanęła wolna
przed sensem
z jego brody

ubrał w godność
uzdrowił myśli
uciął za nią
pogawędkę z życiem


Paradoksem jest to, że do 17 lipca nie widzieliśmy się ani razu. Przesyłaliśmy sobie zdjęcia, jednak nigdy nie widzieliśmy siebie naprawdę.

Chcieliśmy spotkać się 25 czerwca, zakończenie mojego roku szkolnego było wprost idealne. Jednak tak się nie stało…

niedorzeczne kilometry
dotyk słowami
oszukuje pragnienia

Tego dnia dostałam przepustkę ze szpitala. Zawsze, gdy stamtąd wychodziłam, czułam się wolna...
Lubiłam napawać się widokiem zboża tle różawowego nieba. Odczuwałam pozytywną samotność, nie potrzebowałam ludzi. Kontakt z mężczyzna mojego serca był krótki, a mimo wszystko wiedziałam, że jest... Czuwa i czeka.
Dziękowałam, że jednak żyję, pomimo prób zaprzepaszczenia mojego życia.

Mimo, że siostra coś podejrzewała, zawiozła mnie na umówione spotkanie. W połowie drogi powiedziałam jej prawdę. Nie było to dla mnie łatwe, ale kiedyś ta chwila musiała nastąpić.

- Te, bo wiesz. Natalia ma na imię Łukasz.
-Ile on ma lat?
- Yydużo.
- To znaczy?
- Dwadzieścia pięć
- Co?

Zaczęło się. Wiem, że gdy mówi się o związku czternastoletniej smarkuli z dwudziestopięcioletnim facetem, od razu myśli krążą wokół seksualności.
Przynajmniej tak to wygląda dla ludzi, którzy nie wiedzą, jakie oblicza może przynieść miłość.
‘’On chce Cię skrzywdzić, wykorzystać, zgwałcić. Znam facetów w moim wieku.’’
Nie wierzę byle, komu. Być może powiedziałabym to samo, co siostra, innym dziewczynom. Tym razem było inaczej.
Uwierzyłam z dziecięcą naiwnością. Na podstawie ciepła słów ( nie, nie ciepła komplementów podsycanych pożądaniem), wsparcia, opieki, zrozumienia, którego nigdy nie miałam. Czasami Twój głos był dla mnie jedyną ostoją. Moja miłość była czysta, niczym jeszcze nieskalana. Może, dlatego wszystko przychodziło z łatwością.
Spóźniona. Siostra żałowała, że mnie tu przywiozła. Z wielkim trudem dojechałyśmy na dworzec PKS.
- Tylko pamiętaj, nigdzie z nim nie idź.
Wybiegłam z samochodu. Pędziłam do Ciebie, a moja żółta sukienka leciała za mną. Normalnie ubierałam się na czarno. To nawet nie ze względu na mój stan psychiczny. Po prostu takie było moje oblicze.
Kiedy pierwszy raz mnie dotknąłeś, delikatnie przytuliłeś do siebie, czułam jakbym znała cię od zawsze. Te ręce były mi tak bliskie, a jednocześnie takie ojcowskie.
I tak staliśmy na środku przejazdu dla autobusów. Przesunęliśmy się dopiero, gdy jakiś z nich zaczął jechać w naszym kierunku.
Patrzyłam na Ciebie, nie dowierzając. Szepnąłeś ‘’Wszystko będzie dobrze’’, a ja nie umiałabym w to zwątpić. W twoich ramionach wszystko znikło. Nagle cała ta sytuacja wydawała się banalna. Tylko nasze oddechy łaczyły się, napełniając każde z nas swoim zapachem.
Idealnie wpletliśmy swoje ręce.
Twoje zachowanie było delikatnie wariackie. Nikomu nie mieściło się w głowie, to że bez niczego przejechałeś dla mnie pół Polski.
Przeprosiłeś, że nie masz kwiatów, a ja wspomniałam o twojej ''niemożliwości''.
Położyłam głowę na twoich kolanach, a ty pochyliłeś się nade mną i patrzyłeś... Pierwszy raz poznałam orzechową barwę twoich oczu. Widziałam w nich troskę i strach, którego jeszcze wtedy nie potrafiłam zidentyfikować. Przechodzące obok osoby wyraźnie nie były nam życzliwe, ale ty nie widziałeś nic poza mną.
Nigdy nie zapomnę tych chwil. Moja siostra patrzyła na mnie jak zaczarowana. Nie była jednak zadowolona. Ludzie zawsze tak myślą, dopóki nie odkryją, że miłość może spotkać także ich. W naszym domu wrażenie miłości było złudne. Ciężko uwierzyć w coś, czego nie widzi się na własne oczy.

Siostra podeszła do nas.
-Miło Cię poznać. – Powiedział Łukasz
- Szkoda, że w takich okolicznościach.
Skąd jesteś?
- Z Rzeszowa.
-No to świetnie!

Odchodząc patrzyłam na ciebie jak dziecko, któremu właśnie ktoś zabiera tatusia. Jednocześnie miałam pewność, że jeszcze się spotkamy. W moim mniemaniu było to po prostu oczywiste.

Z pamiętników:
13.07.10
Oto jestem. Pomiędzy rozgałęzieniem myśli i wiarą, w to, że wszystko będzie prostsze. Tęsknię za Twoimi słowami, ciepłym głosem. Jestem tutaj. Paulina śpi, a ja spoglądam na osadzone w oknach kraty. Wszystko powoli zaczyna mieć zupełnie inny wymiar. I nie wiem, czy to zasługa psychotropów, czy mojej własnej wewnętrznej walki. Mam, dla kogo żyć. Moje myśli są splątane obok Ciebie. Staram się nie bać tego, co chciałam zrobić. Jeszcze tydzień i będę przy Tobie. Choć przez jeden krótki moment będę szczęśliwa.

******************
Proszę potraktować to jako przeżycia sklecone w opowiadanie. Niebawem dodam opowiadanie podobne stylistycznie, również na faktach. Obiecuję nie denerwować się na krytykę.

tak baj de łej boli mnie to że tu nie widać moich akapitów Sad
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Po drugiej stronie- część druga - przez Insomnia - 31-12-2010, 15:34
Po drugiej stronie - wersja nieco poprawiona - przez Insomnia - 17-04-2011, 19:14

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości