14-08-2010, 17:56
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-08-2010, 10:25 przez blackpepper.)
Na dworze panował chłód. Latarnie oślepiały przechodniów swym złotym blaskiem. Na ławce siedział chłopiec. W dłoniach dzierżył akordeon. Mikroskopijne płatki śniegu cicho opadały na rondo jego kapelusza. Wiatr wydawał się szeptać nam do ucha historię tej wysublimowanej melodii, wypływającej z instrumentu.
Gdzieś w oddali majaczyły Rysy. Na szczycie stała dziewczynka o fiołkowych oczach. Mimo mrozu, okryta jedynie jedwabnym płaszczem. Kręciła korbką katarynki. Piosenka odbijała się echem od skał. Drzewa śpiewały.
Szłam wtedy lasem. Nie mam pojęcia, w jaki sposób się tam znalazłam. Dookoła mnie pustka. Jedynie w uszach szumiały nuty. Akordeon swym oddechem połączył się z katarynką.
- Zaczekaj na mnie, ja również idę. – szepnęłam i wszystko zatonęło w harmonii.
______________________
Nie mam pojęcia jak wyszło. Sama mam mieszane uczucia...
Gdzieś w oddali majaczyły Rysy. Na szczycie stała dziewczynka o fiołkowych oczach. Mimo mrozu, okryta jedynie jedwabnym płaszczem. Kręciła korbką katarynki. Piosenka odbijała się echem od skał. Drzewa śpiewały.
Szłam wtedy lasem. Nie mam pojęcia, w jaki sposób się tam znalazłam. Dookoła mnie pustka. Jedynie w uszach szumiały nuty. Akordeon swym oddechem połączył się z katarynką.
- Zaczekaj na mnie, ja również idę. – szepnęłam i wszystko zatonęło w harmonii.
______________________
Nie mam pojęcia jak wyszło. Sama mam mieszane uczucia...
Pokój.