29-05-2022, 22:27
Ciekawe zapatrywanie na temat człowieka, ludzkości, świata ujęte w dość ciekawej formie. Może warto by ją poprawić?
Widzę to tak:
Mityczny wąż pożera własny ogon.
Odradza się wciąż na nowo (to wiadomo chyba z domysłu?), aby w bezmyślnym cyklu
samounicestwienia
odnaleźć nieskończoność jako metafora świata,
jego misternej struktury: wycyzelowanej - zdmuchniętej
przez najmniej pozorny wiatr dziejów niczym kolorowa mandala.
Człowiek - rzeczywisty przejaw, pożerany własnym ego.
Odradza się wciąż, by w bezmyślnym cyklu
samounicestwienia (... a to no podstawie trzeciego wersu)
znaleźć kres – być ostatnim aktem otaczającego świata.
Pożerany własnym ego, pożerając Uroborosa, czeka na zdmuchnięcie
przez najmniej pozorny wiatr dziejów niczym garstka organicznego pyłu.
Któż wmówił mu mit, że nad czymkolwiek panuje?
Jest sumą wielu –
najmniej pozornym wiatrem dziejów.
Ale czy w istocie wszyscy jesteśmy Uroborosami??? Eh trochę zbyt pesymistyczna wizja.
Widzę to tak:
Mityczny wąż pożera własny ogon.
Odradza się wciąż na nowo (to wiadomo chyba z domysłu?), aby w bezmyślnym cyklu
samounicestwienia
odnaleźć nieskończoność jako metafora świata,
jego misternej struktury: wycyzelowanej - zdmuchniętej
przez najmniej pozorny wiatr dziejów niczym kolorowa mandala.
Człowiek - rzeczywisty przejaw, pożerany własnym ego.
Odradza się wciąż, by w bezmyślnym cyklu
samounicestwienia (... a to no podstawie trzeciego wersu)
znaleźć kres – być ostatnim aktem otaczającego świata.
Pożerany własnym ego, pożerając Uroborosa, czeka na zdmuchnięcie
przez najmniej pozorny wiatr dziejów niczym garstka organicznego pyłu.
Któż wmówił mu mit, że nad czymkolwiek panuje?
Jest sumą wielu –
najmniej pozornym wiatrem dziejów.
Ale czy w istocie wszyscy jesteśmy Uroborosami??? Eh trochę zbyt pesymistyczna wizja.