Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
E. Hauser - opowieści o smokach
#1
Przedstawiam przekład kolejnego utworu Ericha Hausera. Tym razem zupełnie innego rodzaju, niż minionym razem. Ten utwór jest częścią cyklu "Epos Drakonbergu" składającego się z pięciu opowiadań, które Erich Hauser traktuje nie jako swoje utwory, a jako rodzinne legendy, które on opracował i przedstawił w postaci tekstu.

Ten epos jest częścią kultury pewnego wirtualnego państwa, które się nazywa "The Virtual State of Drakonberg" ("Wirtualne Państwo Drakonberg"). Według rodzinnych podań, przed wielu wiekami przodkowie Ericha mieszkali w Skandynawii i nosili nazwisko Drakonberg lub Drakenberg (w tłumaczeniu "Góra smoków").

Te legendy przedstawiają sobą opowiadania o życiu inteligentnych smoków. Sądzę, że powinny się spodobać przynajmniej niektórym wielbicielom fantasy oraz chyba przynajmniej niektórym z tych, którzy nie przepadają za fantasy. Smile

Zamierzam przetłumaczyć trzy opowiadania z tego cyklu (które można uważać za najważniejsze). Umieszczać je w tym wątku będę po kolei. Póki co przetłumaczyłem i umieszczam tylko pierwsze opowiadanie (i zarazem najważniejsze).



Erich Hauser

HISTORIA RODU DRAKONBERGÓW

Link do oryginału: http://epos.vgd.name/legendy/istoria.htm

Nie wolno publikować tego utworu (zarówno w oryginale, jak i w tłumaczeniu) bez zgody autora, czyli Ericha Hausera. Można natomiast podawać linki do oryginału lub tłumaczenia.

Przełożył z rosyjskiego D. Mierzejewski (czerwiec 2020 roku).

Dawno, dawno temu w dalekim i zimnym północnym kraju dożywała swych lat ostatnia para smoków. Żyły już długo, ich wiek dawno przekroczył 300 lat, ale już widzieli swój koniec: starość coraz bardziej uwidoczniała się. Już nie było tej siły podczas lotu, już nie takie gorące były płomienie wylatujące z olbrzymiej paszczy...

Smoki były inteligentne. Pojawiły się na Ziemi dużo milionów lat temu, dzięki swej inteligencji przeżyły katastrofę, która zabiła ich krewnych - dinozaury. Język smoków był bogaty i piękny, ale ludzkie ucho nie było w stanie go usłyszeć, dlatego ludzie uważali smoki za bezgłose, a więc pozbawione inteligencji.

Zazwyczaj smoki zamieszkiwały góry, jaskinie i groty. Potrzebowały dużo miejsca dla życia, przecież rozmiar smoków czasem przekraczał dziesiątek metrów. Te potężne istoty starały się trzymać jak najdalej od ludzi. Szanując ludzką inteligencję, smoki nijak nie mogły szanować ludzkiej chciwości i okrutności.

Czasem ludzie znajdowali smocze domy i prawie zawsze próbowali zniszczyć lub ukraść wszystko, co tam widzieli. A widzieli tam dużo pięknych i cennych dla siebie rzeczy. Smoki władały kowalstwem znacznie doskonalej od ludzi. Wytworzone przez nie dziwne tarcze z ozdobami były olbrzymie i dla człowieka były bezużyteczne, ale przechowywanie takich przedmiotów w swoich zamkach było uważane za wielki zaszczyt w środowisku rycerzy tamtych czasów.

Czasem w smoczych jaskiniach ludzie znajdowali wyroby ze złota. Smoki nie miały pieniędzy i skarbów, ale złoto lubiły za jego podobieństwo do ognia według koloru, za jego trwałość i długowieczność. Smoki nigdy nie kradły złota ludziom, w ogóle nie pozwalały sobie na kradzież. A znajdować pokłady złota pomagał im przyrodzony zmysł.

Smoki nie miały nauki, nie wiedziały, jak się tworzy ogień w ich ciałach, ale wirtuozersko radziły sobie z tym żywiołem. Ogień mógł być śmiertelną bronią niszczącą wszystko dookoła i subtelnym narzędziem tworzącym ażurowe wzory z metalu.

Ale ludzie nie wstydzili się kraść. I nie tylko kraść. Pomimo tego, że smoki nigdy nie atakowały ludzi, jednak ludzie zawsze próbowali zniszczyć napotkanego przez siebie jaszczura. Najczęściej smoki po prostu odlatywały od ludzi, ale czasem inteligencja ludzka zwyciężała i zaskoczone smoki były zmuszone stawać do boju. A jeżeli chodziło o obronę dzieci - tu już w ogóle nie było wyboru. Przecież małe smoki latać nie umiały...

Co jadły smoki? Tego ludzie nie wiedzieli. W smoczych jaskiniach nigdy nie było żadnych resztek żywności. I w ogóle nie było żadnych śmieci. A w rzeczywistości smoki żywiły się liśćmi drzew. Ale nie wszystkich drzew, a tylko jednego: odmiany Moretum draconum. Najprawdopodobniej, drzewo zostałoby nazwane właśnie tak, gdyby dożyło czasów klasyfikacji roślin. Ale nie dożyło...

Ludzie osiedlali się coraz wyżej w górach, wycinali coraz więcej lasów, coraz bardziej rozszerzali swoje tereny łowieckie. Smocze drzewo było bardzo wrażliwe na wilgoć i słońce, długo żyło, ale rosło bardzo powoli (jak też smoki). I jego łodygi były delikatne i bardzo wrażliwe.

Stopniowo jedzenia robiło się coraz mniej, a coraz więcej młodych smoków ginęło z rąk okrutnych bestii, które dumnie nazywały się "rycerzami". Smoki były dla ludzi jedynie olbrzymimi i strasznymi potworami, w rodzaju gigantycznych węży. Smoki nie były podobne do węży, choć miały łuskę. Chodziły na dwóch nogach, jak ludzie. Ale nie mogły rozmawiać z ludźmi, a bez mowy nie były postrzegane jako inteligentne, pomimo swoich wspaniałych wyrobów kowalskich.

A jednak, niektórzy z pośród ludzi domyślali się, że smoki są inteligentne, ale milczeli. W ciemnych czasach rozkwitu inkwizycji było bardzo niebezpiecznie mieć swoje zdanie, a tym bardziej je wyrażać. I smoki nadal ginęły z milczącej zgody ludzkiego tchórzostwa.

***

I kiedy na odgłosy pary smoków przestały odpowiadać ich krewni, smutek i tęsknota osiedliły się w olbrzymich smoczych sercach. Ich ród umierał, nieuchronnie i ostatecznie. Komu teraz przekazać wiedzę i umiejętności? Tak, smoki nie miały ani nauki, ani religii. Ale miały pamięć. I w tej pamięci było przechowywane całe doświadczenie życia smoczego plemienia, obejmujące dużo milionów lat i dużo setek pokoleń przodków. I wszystko to odejdzie w niebyt...

Mieć dzieci te smoki już nie mogły. A gdyby nawet, to po co? Dzieci i tak byłyby skazane na wymarcie...

Stary Smok stał na szczycie góry. Wokół była pustka i tylko obłoki leniwie płynęły daleko w dole.

Machnięcie potężnych skrzydeł oderwało go od ziemi. Coraz wyżej, i wyżej, i wyżej... Przecież im wyżej lecisz, tym mniej przeszkadza powietrze... Smok był tak wysoko, że z ziemi nikt go nie mógł widzieć. Szybko leciał na południe, do tej krainy, gdzie prosto z ziemi wyrywają się języki ognia. I gdzie mieszkają ludzie zupełnie innej kultury, niż otaczające smoki "rycerze".

Po kilku godzinach Smok zobaczył dalekie ognie. Tam nie rosły drzewa żywiące smoki, ale wystarczy mu sił na powrót do domu. Czuł strumień ziemnej energii podnoszący się od gorących ogni. To miejsce było energetycznym ośrodkiem Ziemi, tylko ludzie o tym nie mieli pojęcia...

Zapadał zmrok. Kiedy zrobiło się całkiem ciemno, Smok ogromnymi kręgami zaczął się obniżać, wypatrując u dołu tego, kogo szukał i do kogo przyleciał: Stróża Krainy Ogni. Smok nie potrzebował oświetlenia, w ciemności widział tak samo dobrze, jak też w świetle Słońca. Ale za to osoby postronne zobaczyć go nie potrafią, a szumu jego lot nie tworzył.

Stróż krainy był już stary. Jego dzieci i wnukowie zasiedlili ogromne przestrzenie tak swojej krainy, jak i ościennych ziem. Należał do starożytnego i szlachetnego rodu, jego przodkowie służyli Bogu jego plemienia i przechowywali starożytną wiedzę tej krainy. W tej wiedzy chodziło też o smoki...

Stróżowi z niezrozumiałego powodu zachciało się wyjść na powietrze. Wstał z legowiska, gdzie już zamierzał usnąć, i prawie po omacku wyszedł na plac przed Świątynią. Cicha i bezksiężycowa noc szeleściła liśćmi drzew i mamrotała dalekim rechotem żab. Ale Stróż nie rozumiał ani mowy roślin, ani słów żabiego zebrania. Po prostu patrzył na gwiazdy, jaskrawe i grube na bezchmurnym niebie.

Ale co to jest? Dlaczego część gwiazd nagle zniknęła? Niby olbrzymi cień poruszał się po niebie. Coraz niżej i coraz majestatyczniej. I nagle starzec zamarł z przerażenia i zdziwienia. Prosto przed nim z próżni pojawił się gigantyczny jaszczur. Był bardzo podobny do tych smoków, które były przedstawiane na stronach starożytnych ksiąg. Ale w realność tych obrazów Stróż nigdy nie wierzył.

I dopiero teraz Smok przypomniał sobie, że człowiek nie może słyszeć zbyt niskiego głosu smoka. A gdyby nawet usłyszał, to i tak nie zrozumiałby. Oczy Smoka raptem zaświeciły się i człowiek nie mógł oderwać od nich swego wzroku. Czas dla Stróża niby się zatrzymał. [Autor sugeruje, że w trakcie tego świecenia oczyma odbył się seans telepatii: Smok bezpośrednio przekazał Stróżowi pewne myśli. - D.M.]

Kiedy oczy Smoka zgasły, na wschodzie już pojawiał się pas światła. W świcie po raz pierwszy oglądał żywego smoka tak blisko i tak dokładnie. I już wiedział, że więcej nigdy nikt z całej ludzkości nie będzie miał takiej możliwości.

Smok nie potrzebował rozbiegu, żeby odejść w swój ostatni lot. Rozłożywszy gigantyczne skrzydła, łatwo i bezszumnie wzbił się w niebo i człowiek dla niego przekształcił się w ledwo widoczną plamkę na ziemi. Plamka coraz bardziej się oddalała i malała i Smok nie wiedział, że Stróż wciąż odprowadza wzrokiem jego lot.

Wstało Słońce. Ale dla Stróża ten dzień będzie zupełnie nie taki, jaki był dzień wczorajszy.

***

Zanim Stróż zebrał wokół siebie swoich potomków, minęło kilka miesięcy. Dzieci i wnukowie z rodzinami i wszystkim najcenniejszym na pierwsze wezwanie przyszli do swego wielkiego przodka. Języki smoków i ludzi są różne. Ale sedno wszystkiego żywego na planecie jest jedno. Choć Stróż nie mógłby zrozumieć słów Smoka, ale doskonale rozumiał myśli i obrazy wytwarzane przez skomplikowany mózg jaszczura.

Teraz właśnie ich ród powinien zostać potomkami smoków. Choć nie fizycznymi potomkami, ale właśnie oni będą przechowywać i nieść przez wieki tę wiedzę, którą niosły w swej pamięci smoki. Człowiek nie jest tak doskonały. Nie potrafią po prostu przechowywać wszystko w pamięci, a będą musieli zapisywać, zapisywać, zapisywać... Póki Stróż żyje, powinien przekazać swemu rodowi jak najwięcej.

A jeszcze... A jeszcze czekała ich długa i bardzo trudna droga do tego świata, gdzie kiedyś żyło wielkie plemię smoków. Surowa północ zupełnie nie wabiła do siebie ich, przyzwyczajonych do ciepła. Ale starzec wiedział, że i tak dojdą do tamtej krainy, że zostaną założycielami nowego historycznego rodu.

Droga była naprawdę długa i naprawdę surowa. Nie wszyscy potrafili dojść do celu. Ale oto, po kilku latach drogi, po niebezpieczeństwach i nawet niewielkiej potyczce z wędrownymi rozbójnikami, zobaczyli tę właśnie górę. W nowym kraju był zupełnie inny język. Cudzy, niezwykły, nawet niepiękny na pierwszy rzut oka. Ale stopniowo został dla nich ojczystym.

I kiedy na górze pojawił się majestatyczny zamek, cały ród już rozmawiał w języku tego kraju. Stróża nie było z nimi. Nie dożył. Ale to nie śmierć straszyła go w ostatnich minutach. Dręczyło go sumienie, przecież zdążył przekazać swoim dzieciom tak mało z tego, o czym poinformował go Smok.

Dzięki ogromnemu szacunkowi ze strony miejscowej ludności uzyskali tytuł szlachecki. I odtąd nazywali się według nazwy swego gniazda: Drakonbergowie. I w zamku zawsze było czysto. I ogień zawsze palił się w palenisku, w każdym pokoju, zimą i latem. Jako pamięć o dawnej ojczyźnie i o smokach, dyszących ogniem i inteligentnych. A miłość do wiedzy i książek ich potomkowie nieśli przez wieki i trudności, przez upadki i wzloty, przez wojny i nawet wygnanie...

***

Od tamtych czasów minęło dużo lat. Zrujnował się ten zamek; a nawet gdzie jest ta góra, już nikt nie powie podróżnikowi. Potomkowie Stróża zmieszali się z miejscowymi mieszkańcami, wielu rozeszło się po świecie, zapomniawszy o korzeniach i nazwisku. Mętne były czasy...

Podania smoczych epok tylko czasem dochodzą do współczesnych ludzi, wielokrotnie zniekształcone i często nigdzie nie zapisane. Ale pamięć o tych Inteligentnych Jaszczurach żyje w potomkach Stróża. I okazuje się czasem jako tęsknota do nieba, czasem jako niedający się wyjaśnić pociąg do ognia, czasem jako miłość do węży, krokodyli i innych strasznych dla większości zwierząt. Świat jest skomplikowany...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
E. Hauser - opowieści o smokach - przez D.M. - 25-06-2020, 19:36
RE: E. Hauser - opowieści o smokach - przez D.M. - 27-06-2020, 16:57
RE: E. Hauser - opowieści o smokach - przez D.M. - 29-06-2020, 09:47
RE: E. Hauser - opowieści o smokach - przez D.M. - 06-07-2020, 10:47
RE: E. Hauser - opowieści o smokach - przez D.M. - 08-07-2020, 20:41
RE: E. Hauser - opowieści o smokach - przez D.M. - 31-07-2020, 15:33
RE: E. Hauser - opowieści o smokach - przez D.M. - 01-08-2020, 13:45

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości