06-09-2019, 07:48
Nie sądzę, Jerzu, żeby o walkę płci chodziło Elce w tym opowiadaniu. Ewidentnie problem dotyczy moralności, a ona nie ma płci. Pod tym względem jesteśmy równi, nie zróżnicowani fizjologicznie.
Bohaterka rozgoryczona kłamstwami męża łatwo wpada w pułapkę namiętności. To jej moralna porażka, choć oczywiście to ona jest ofiarą. Czy ofiary nie mają moralności? Czy krzyczała, gdy Robert zadawał jej gwałt? Nie. Czerpała z niego przyjemność. Szczególnie, gdy zrozumiała, kim jest sprawca.
A w momencie ujawnienia kulisów zajścia dostała prztyczka w nos. Dopiero wtedy zrozumiała, że została sprzedana.
To nie jest opowiadanie feministyczne. Nie ma sensu doszukiwać się ideologii.
To po prostu bardzo sprawnie napisane opowiadanie psychologiczne.
Bohaterka rozgoryczona kłamstwami męża łatwo wpada w pułapkę namiętności. To jej moralna porażka, choć oczywiście to ona jest ofiarą. Czy ofiary nie mają moralności? Czy krzyczała, gdy Robert zadawał jej gwałt? Nie. Czerpała z niego przyjemność. Szczególnie, gdy zrozumiała, kim jest sprawca.
A w momencie ujawnienia kulisów zajścia dostała prztyczka w nos. Dopiero wtedy zrozumiała, że została sprzedana.
To nie jest opowiadanie feministyczne. Nie ma sensu doszukiwać się ideologii.
To po prostu bardzo sprawnie napisane opowiadanie psychologiczne.