Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sztuczny ogień
#1
Pacjent był już po zabiegu. Rodzice obserwowali operację w pokoju z monitoringiem. Kamera umieszczona pod sufitem obejmowała swym okiem całą salę operacyjną. Z ekranu biła sterylna biel i błękit, gdzieniegdzie poznaczone srebrnymi narzędziami. Lekarze to zielone wróżki dokonujące cudów. Tym byli dla rodziców – cudotwórcami. Po zabiegu ekipa sprzątająca ścierała krew. Oczyszczali z posoki narzędzia przytwierdzone do mechanicznych ramion, które cięły, nakłuwały i patroszyły. Wyjmowali z pistoletów czułe, malutkie urządzenia, bez których nie odbyłyby się najtrudniejsze operacje cechujące się mikro-precyzją.
- Okropne...
- Nie wszędzie laserem da się dojść. - Odpowiedział stroskanej matce lekarz.
- Wie pan doktorze. To jest dla nas nowość, nie jesteśmy obyci z medycyną. - Wyjaśniał ojciec.
- To oczywiste. Dzisiejsze społeczeństwo jest za bardzo wyspecjalizowane. Trudno od przeciętnego obywatela wymagać, by był na bieżąco z najnowszymi dokonaniami w dziedzinie neurobiologi. Ja sam jestem bardzo ograniczony w innych sprawach. Dzieciak z podstawówki wie więcej o astronomii, jak ja. Nie wiem nawet jak są zbudowane te dotykowe tablety i komórki. - Podsumował lekarz. Dla siebie już zostawił myśl co do czyjejś głupoty. Pozwolić, by rodzice oglądali operację to był szczyt złych pomysłów. Główny dyrektor się zgodził, ale to nie on siedział z irytującym małżeństwem, które niemal przez cały zabieg naprzykrzali się lekarzowi i utrudniali obserwację.
- Doktorze ale jak to tak, same maszyny? - Znowu wiecznie marudząca matka.
- Przy neurologicznych operacjach system jest niezbędny. Lekarz to tylko człowiek, może się pomylić. Program nigdy nie popełni błędu. Tylko praca maszyn jest godna określenia „chirurgiczna precyzja”. - Ojcu bardzo nie spodobało się to jak doktor zachłystywał się technologią.
- Oczywiście człowiek też musi być obecny. - Wskazał na lekarzy. To właśnie niepokoiło parę. Chirurdzy obsługiwali głównie konsolę, bez przerwy dłonie ich spoczywały na dotykowym ekranie. Sterowali kamerą, grzebali w elektronice i patrzyli na monitor. Ani razu nie spojrzeli się na pacjenta, który leżał prawie tuż obok.
Ekipa posprzątała, pochowała narzędzia, poodsuwali maszyny na właściwe miejsca, po czym na specjalnych noszach zabrano pacjenta do innej sekcji. Matkę oburzył fakt, że odpowiedzialni za posprzątanie bałaganu, wzięli syna jak tobołek, jakby był rzeczą, tak jak te wszystkie narzędzia.
- Panie doktorze...
- A, zabieramy teraz chłopaka do innej sekcji. Neurotechnologia połączyła się ostatnio z cybernetyką. To już była ostatnia najtrudniejsza operacja. Wiedzą państwo neurony, delikatna sprawa. Musi przejść teraz test serwisowy, czy wszystko jest zgodne i kompatybilne. Może przydać się jakiś dodatkowy upgrade. Proszę się nie martwić, nie chcemy tu tworzyć post-ludzi, nie potrzeba nam zdehumanizowanego społeczeństwa. Musimy tylko uregulować przepływ impulsów elektrycznych, chcemy by miał częstotliwość zbliżoną do naszej naturalnej, wiedzą państwo te sztuczne dendryty i aksony potrafiłyby zwiększyć przepływ, ale przecież nie o to chodzi, chcemy by był jak najbardziej ludzki... - Próbował ułagodzić coraz bardziej przestraszonych rodziców.
Na fotelu leżał chłopiec poddany leczeniu. Metodą zmian pól magnetycznych wprowadzono pacjenta w stan nieświadomości. Mózg wykonywał polecania poprzez odpowiednie namagnesowanie różnych fragmentów kory mózgowej. Lekka zmiana w płacie ciemieniowym zaprzęgła ciało w stan hibernacji. Dużo łatwiejsze jak chemia w lekach. Na czubku głowy chłopak miał port przez który cybernetycy podłączyli się. Cieniutka rurka wprowadziła przez nos nanoroboty wielkości komórek czerwonych krwinek, by sondowały organizm od wewnątrz.
Wysyłały sygnał z informacjami do specjalnego ramienia które na podstawie rezonansu skanowało ciało z zewnątrz, będąc ciągle w ruchu. Niczym satelita wokół ciała.
Lekarz towarzyszący rodzicom od początku, wprowadził ich do ostatniej sali. Był starszy wiekiem, miał surową minę, gładko ogoloną, podłużną twarz, i zimne niebieskie oczy. Styl mowy, był oschły i rzeczowy, co rodzice chłopca mieli okazję już doświadczyć. Zdumiała ich różnica postawy u drugiego lekarza, równie odpowiedzialnego za całe przedsięwzięcie. Gruby i brodaty od razu wesoło się uśmiechnął i żywo zaczął się witać. Teatralnym gestem wskazał na chłopca i zakrzyknął
- To żyje! - Sam też się śmiał ze swojego nieudanego żartu. Po wybudzeniu, chłopiec był bardzo niemrawy. Miał też problemy z pamięcią. Jego byłe „Ja” zachowało szczątki przypadkowych doznań i obrazów. Niczym rozszarpany gobelin wprowadzający chaos do nowo narodzonej świadomości. Dręczyło go dziwne wrażenie jakby kiedyś już żył i oto doświadczył reinkarnacji, albo nawet głębiej, jakby doznał jakiejś metafizycznej transgresji i poprzez pryzmat mógł dojrzeć rozszczepione barwy praegzystencji z której jego byt się wyłonił. Otorbione wspomnienia niczym okruchy z rozbitego zwierciadła całości. Fragmenty wspomnień, mistyczne tym bardziej, że nie zna słów, którymi mógłby je nazwać. Pamięta wesołego doktora, i skądś wie, że go lubi. Tamten człowiek, drugi doktor trochę niemiły, też go kojarzy. Podobnie jak tego zlęknionego osobnika, o którym mówił „Twój tata”. Ładna istota z nieprzyjemnym wyrazem twarzy „Twoja mama”. Jej nie kojarzy. Tata często przychodził, siedział obok niego, mówił do niego. Widać, że się cieszy. To było przyjemne uczucie dla chłopca. Mama się boi, prawie czuje odrazę. Kobieta wyciąga dłoń, uśmiecha się. Chłopiec nie rozumie, bo widzi fałsz, co stanowi dla niego zaprzeczenie. Zależy jej na nim, ale go nie chce. Wyciąga dłoń. Jej jest mokra i drży. Ale jest ciepła. Czuje puls, przepływającą krew w żyłach. Ciekawa istota. Jemu też zależy, ale sam nie rozumie dlaczego. Z tatą jest prościej. Gruby lekarz żegna się i obiecuje, że nie długo się zobaczą, musi go doglądać. To dobrze, inaczej by tęsknił, byłoby mu smutno. Budynek z zewnątrz był biały i lśnił oślepiająco na tle niebieskiego nieba. Nigdy nie widział go z zewnątrz. Nigdy nie widział świata zewnętrznego. Całe życie, będzie stanem ciągłego zdumienia.
-Dawid powrócił z ostatniego zabiegu jakiś miesiąc temu. - Wyznał ojciec znajomemu dziennikarzowi.
-Już po wszystkim?
- Nie będzie więcej operacji. Wszystko co od miesięcy mu wszczepiano, tamtego dnia scalono w jedno. Podobno nawet nie będzie musiał mieć wymienionego kręgosłupa. Jakimś cudem to samo będzie się rozrastać.
- Więc informacje skądś wyciekły. Wybacz za ten telefon, ale myślałem, że mnie olałeś. Kumpel w gazecie...
- Ale rozmowy nie zaczyna się od „kto i ile ci zapłacił draniu?!”
- Ha! Masz rację, jestem impulsywny ale jak zobaczyłem ten tytuł: „Lekarze są zachwyceni swym 10 - letnim pacjentem”. Konkurencja to szmatławiec i banda grafomanów bez wyobraźni, nawet dobrego tytułu nie wymyślą, ale temat im się trafił przedni. - Reporter, dawny przyjaciel ojca Dawida, pokazał artykuł w gazecie. „Szczególnie zdumiała ich, jego lotność umysłu. Spodziewali się podwyższonej inteligencji, szybkiego kojarzenia faktów, bardzo dobrej pamięci. Jednakże takiego obruszenia lawinowego geniuszu nie mogli przewidzieć. Cały lekarski świadek był zaniepokojony takim samowolnym rozwojem sprawy”.
- Wiem z kim był wywiad. To ten grubas. On używał takich głupich słów, kiedy rozmawiał ze mną. Było dwóch głównych lekarzy. Tłuściochowi ufałem, ale temu drugiemu już nie. Wyglądał i zachowywał się jak niemiecki oprawca z obozów. Był nieszczery, ściemniał, ale to ten drugi okazał się paplą. Był miły i wesoły, ale też sprawiał wrażenie jakby to wszystko było dobrą zabawą.
- Możesz zrelacjonować wasze rozmowy?
- Był ostatnio u Dawida parę dni temu. Rozmawialiśmy o obecnym problemie. Każdy naukowiec badający dany przedmiot w końcu trafia na zaporę, gdy chce dojść do początków istoty działania. W pewnym momencie musi przyznać się sam przed sobą, że to działa, lecz w pełni istoty tego działania nie pojmie. Prosty, niewykształcony człowiek nie interesuje się jakie subatomowe zależności sprawiły, że samochód się porusza. On użył za przykład chyba akumulator, że ładujemy go ale nie zastanawiamy się nad reakcjami fizycznymi i chemicznymi. Używał pompatycznych słów, jakby był na wykładzie. „Tym człowiek nauki różni się od zwykłego, szarego człowieka. Trafiając na opór poznania, czuje bezsilną konsternację i zakłopotanie. Szczególnie gdy obiektem badań jest cała istota Dawida. Jego ciało, mózg, rozum, a co niektórzy twierdzą, że nawet dusza jest poligonem doświadczalnym dla ludzi nauki. Niemalże nieskończone skupisko zjawisk biologicznych, chemicznych, fizycznych, elektrycznych, okazało się bardzo szybko wymykać spod naszej kontroli. Robimy coś, a potem niezwykłe skutki każą nam szukać odpowiedzi na to, co właściwie się stało. Czujemy się jak pierwotni ludzie którzy wzniecali ogień, nie rozumiejąc istoty prostych zjawisk fizycznych dzięki którym ogień powstawał”.
- I na serio, tak do ciebie mówił? Rozwój umysłowy był przewidziany, lecz dlaczego aż tak szybko?
- Nie wiedzieli. To jest właśnie problem. Ich niekompetencja. Bez ogródek podsuwali małemu Dawidowi specjalistyczne, naukowe książki, które czytał w mgnieniu oka. Będzie prawdopodobnie pamiętał każdą chwilę, każdy dzień już do końca życia. Z zakłopotaniem przyjęli ten fakt, bo umiejętność zapominania potrzebna jest umysłowi, tak jak ciału nerka. Niezbędny zawór bezpieczeństwa dla ochrony zdrowia psychicznego. Wspomagany mózg, wyłamując się poza jurysdykcję naukowców i lekarzy, sam znalazł rozwiązanie problemu, tworząc w umyśle dziecka cenzorów, tworząc zapasowe furtki, ruchome zapory, samo tworzące się i znikające odpływy strumieni danych i odpowiednie dla tego wszystkiego przechowalnie i katalogi. W chwilach stresu, napięcia, czy innych niepożądanych napięć psychofizycznych, uwalniał w odpowiednim stężeniu dopaminę odpowiedzialną za dobre samopoczucie. I jakieś inne związki wymieniał, już nie pamiętam. Organizm uwarunkowywał się od tego enzymu jak od nagrody za trwanie, podtrzymywanie życia. Tu także stróżowały skomplikowane systemy, pilnujące by chemia nie zniszczyła szarej masy.
- Mały Dawid jest badany na poziomie komórkowym, genetycznym, atomowym, lecz istota jego bytu wymyka się naukowcom. Dobrze wyciągnąłem esencję?
- Można tak powiedzieć. Chłopak dużo rozumie, interesuje go niemal wszystko. Oprócz zdumiewającej wiedzy posiadł zdolności manualne. Skumulował się w nim geniusz wszystkich sawantów całej ludzkości, pozbawiony ich ułomności. To też słowa tego doktora. Rzucił nawet tekst, że siedzą w nim wszyscy geniusze minionych epok. Naukowcy podejrzewali, że w jego mózgu wytworzyła się przestrzeń na poziomie kwantowym, z powodu szybkości z jaką strumień danych przepływał w światłowodowych zwojach. Owa szybkość nie pozwalała dokładnie zbadać co się tam dzieje. Niewątpliwie zupełnie inne zjawiska fizyczne zachodziły niż w przeciętnym mózgu. Wydaje mi się, że Dawid najbardziej lubi samochody. Pociąga go wszystko co ma mechaniczną budowę. Im trudniej tym lepiej. Zauważył, że sam jest jak stary samochód, a lekarze są jak mechanicy. Zwrócił mi uwagę, że wszystko zaczęło się od wymiany jednej części. Po tej wymianie, stare zaczęły jeszcze szybciej się psuć, przez co kolejne części trzeba było wymieniać na nowe. Aż wymienili go całego, jak w starym samochodzie. Nowa cześć i nowa, potem stare trzeba było upgreyd’ować by wszystko było ze sobą kompatybilne. Ktoś przybiegł z nowinką techniczną i znowu trzeba było go tuningować. Podsłuchałem jego rozmowę z tym konowałem „Wymieniliście mnie całego. Jestem już kimś innym. Jestem już nową osobą. Tamtego mnie nie ma”. Dokładnie tak mu powiedział.
- Opisz mi jak się czułeś gdy już nadszedł ten dzień, gdy mogliście Dawida zabrać do domu.
Ojciec chłopca rozpoczął nudną opowieść o tym jak się czuli, że byli szczęśliwi i tym podobne banały, odbiegające od prawdy. Obawiał się o syna, nie potrafił się do niego zbliżyć tak jakby chciał. Czuł się przy tym dziesięciolatku jak ograniczony nieuk. Lubił się z nim bawić, gdy rozrywka była prosta, wręcz prymitywna. Bieganie, gra w piłkę. Jednak kiedy tylko była okazja do rozmowy, bardzo się stresował, bo wychodziła jego niewiedza. Czuł się niekompetentny i głupi. Było to obce dziecko dla nich, a on sam za dobrze nie znał swoich rodziców. Upośledzony od urodzenia, zarażony wirusem pozbawiającym organizm odporności, skazał go na wszelkie możliwe choroby, od białaczki, po nowotwór. Mentalnie przypominał warzywo, więc można było na nim eksperymentować. Dawid nie jest jedynym w swoim rodzaju. Prawdopodobnie jest pierwszy, lecz ma już następców. Na razie jest rzadką istotą, ale niedługo będzie ich więcej. Ludzie nauki zapewniali rodziców, że Dawid będzie prawie jak każde inne dziecko w jego wieku. Ciekawe świata, żywe, lubiące się bawić, tylko szczegóły będą go wyróżniać. Będzie bawił się klockami lego, lecz dużo chętniej będzie składał silnik samochodowy. Będzie ganiał z klapką muchy po pokoju i jednocześnie w pamięci obliczał trajektorię ich lotu. W kuchni, czy przy obiedzie będzie wyliczał centymetry sześcienne pojemności talerzy, misek, garnków. Dawid bardzo chętnie zaczął chodził do szkoły. Zapisał się na kółka pozalekcyjne. Gra w piłkę nożną, pływa, uprawia lekkoatletykę, chodzi na sztuki walki. Poza szkołą jest samoukiem. Kreśli i wymyśla wspaniałe budynki, maluje piękne obrazy, tworzy poruszającą muzykę. Z początku ogarniała go gorączka nieustannego analizowania i przetwarzania. W takich chwilach jego czynności były mechaniczne, wręcz matematyczne. Malarstwo i muzyka wolą spontaniczność i emocję. Sztuki walki cechują spokój i wewnętrzne wyciszenie. Choć z początku to było trudne, Dawid nauczył się przełączać zapasowy mózg w stan spoczynku. Robił tak w sytuacjach gdy chciał coś robić spontanicznie. Grając w piłkę obliczał trajektorię lotu piłki, prawdopodobieństwo ruchu przeciwników na boisku, zestawiając ich przemieszczanie z ruchem cząsteczek Browna. Badał ukształtowanie terenu, zestawiał statystyczne dane, i był najlepszy, najszybszy, najcelniejszy, bezbłędny. Przełączając system w stan czuwania mógł cieszyć się z emocji, bo wtedy wszystko było przypadkowe i zaskakujące. Tak było lepiej, z komputerem podłączonym do świadomości, czuł się jak jasnowidz. Prawdopodobieństwo trafnych decyzji wynosiło 95% po przetworzeniu danych, nie było z tym żadnej zabawy. W chwilach gdy biegał, lub pływał uwalniał swoje pierwotne instynkty i zawieszał swój nad umysł. Przed każdym wycofaniem sztucznego umysłu w stan czuwania zerkał na ciąg liczb, by mózg elektronowy się nie nudził, gdyż wiedział że nawet uśpiony lubi pracować, tak jak zwykły biologiczny mózg lubi analizować i przetwarzać wrażenia z dnia, gdy zwykły człowiek śpi. Podświadomie czuł, że zajmowanie świadomości całym matematycznym przetwarzaniem nie jest zdrowe. Dawid widział analogie porównując się do zwykłych ludzi. W jego odczuciu różnica nie była wielka. Czysty mózg bez wszczepów, także zajmuje się takimi procesami na co dzień w swej podświadomości. Ona przelicza, analizuje i wysyła impuls do ręki, by ta złapała piłkę, lub przewróciła kartkę w książce zanim świadomość o tym pomyśli. Świadomy umysł trochę oszukany cieszy się, że jest sprytny, uważny, wolny w wyborach.
Mijały miesiące, a rodzice wciąż obserwowali swoje dziecko z lękiem i fascynacją. Dawid był szczery jak każde dziecko, jego uczucia były proste, kochał rodziców, pomimo tego, że z mamą miał trudniejszą relacje. Ona z początku okłamywała się, że kocha dziecko, którego wcale nie zna. Zdała sobie sprawę, że pokochała syna, gdy ten spadł z drzewa i stłukł sobie kolano. Płakał tak żałośnie, jakby dopiero się narodził, to był krzyk, którego nie było przy narodzinach. Pewnego dnia siedzieli z nim w pokoju i oglądali na komputerze zdjęcia jakie zrobił. Wybierali wspólnie najlepsze, gdyż galeria sztuki zgodziła się wystawić jego prace. Wiele rzeczy udawało mu się spontanicznie nawet wtedy, gdy swą świadomość odłączał od sztucznych obwodów. Najwidoczniej musiały wciąż po kryjomu pracować, tylko z mniejszą wydajnością. Później gdy usnął rodzice wyszli na podwórko oglądać gwiazdy przy dobrej kolacji z winem. Ojciec od dawna planował porozmawiać z żoną. Chodziła zmartwiona, i smutna. Podczas szczerej rozmowy, sami przed sobą przyznali ile biologicznej istoty zostało z ich dziecka. Od urodzenia autystycznie upośledzony. Pozbawiony immunologicznej ochrony, siedlisko śmiertelnych chorób. Lekarze wymienili około 60% ciała. Pierwszy na świecie przypadek wyleczonego złośliwego nowotworu. Genetycznie zmodyfikowane komórki obroniły się przed chorobą. Kilka razy wymieniono sztuczne serce, by było kompatybilne z innymi mechanizmami, albo gdy jakaś nowinka techniczna miała poprawić wydajność. Kręgosłup ze sztucznych włókien, połączenie ceramiki i nowego stopu wytworzonego dzięki użyciu plazmy, zmechanizowany główny pień nerwowy. Elektroniczne mikro siateczki podłączone do sztucznego układu nerwowego. Elektronika była zasilana w większym stopniu przez zmienne pola magnetyczne, starano się ograniczyć przepływ prądu w ciele, udało się tego dokonać dzięki nowo wytwarzanym stopom. Zastosowano kosztowną produkcję pojedynczych elementów w specjalnej plazmatycznej komorze. Genetycznie donoszone przez świnie nerki, zaraz po wszczepieniu wymienione na urządzenie filtrujące dużo wydajniej od najzdrowszych nerek. Sztucznie wytworzona wątroba. Mechaniczne płuca. 50% mięśni to syntetyczne włókno. 50% szkieletu to sztuczna, krystaliczna masa. 20% mózgu zajęta przez elektronikę. Wszystko zaczęło się od wywiercenia otworu w czaszce i wszczepieniu krzemowego chipu. Zdrowe, wyleczone ciało, wciąż było bezładne gdyż mózg był upośledzony. Dzięki wszczepowi lekarze wiedzieli kiedy dziecko jest spragnione lub kiedy jest głodne. Przed magnesem stosowano Impulsy elektryczne odpowiednio pobudzające wybrane fragmenty kory mózgowej, rozwijały ją i pobudzały do kontaktu ze światem zewnętrznym. Z każdym progresem, naukowcy i lekarze montowali coraz więcej elektronicznych wszczepów. Inteligencję pobudzano farmakologicznie. Chemia aktywowała odpowiednie obszary i co było zdumiewające, mechaniczne wszczepy w mózgu zaczęły wspomagać proces nauki, przyśpieszając przepływ danych. Samoistnie katalogowały, przetwarzały i rozwijały organiczną siatkę neuronową, jednocześnie rozwijając ewolucje swej sztucznej istoty. Nie wszczepiono dodatkowych kart pamięci, utworzyły się same w splocie skomplikowanej sieci. Naukowcy podejrzewali, że dodatkowe przestrzenie utworzyły się na poziomie kwantowym, ale to tylko domysły, gdyż przyznawali się sami przed sobą, że nie ogarniają zaistniałej sytuacji. Dawid lubił wsłuchiwać się w swoje ciało gdy zewsząd otaczała go cisza. Siedział na podłodze i nasłuchiwał. Żal mu było swego starego serca. Chciał by ten jeden organ w nim był żywy. Wszyscy mówili, że uczucia pochodzą z serca. Trzeba słuchać swego serca. Piękno krajobrazu trzeba czuć sercem. Uczucia rodzą się w sercu. Artyzm, sztuka, muzyka ukarzą mu się w pełni gdy otworzy na nie serce, nie rozum. Czuł, że ten mechaniczny przedmiot nie ma wiele wspólnego z takimi sprawami. Bije miarowo, sztucznie, mechanicznie, matematycznie. Wydaje mu się, że pamięta to stare. Przynajmniej jego ciało, to oryginalne pamięta. Z początku dziwnie się czuł z nowym, ale szybko się przyzwyczaił. Nowe ciało musiało się przestawić na inny rytm. Czasem przytulał się do mamy żeby poczuć to żywe, dzikie bicie. Krew inaczej szumi jak dawniej.
Płuca dziwnie wibrują przy oddychaniu. W pokoju stał stary zegar wahadłowy. Czasem się z nim zestrajał. Lubił dotykać swego ciała, bo miał żywą skórę, jedyny organ którego nie umieli wymienić. Na pewno patrzy też inaczej jak inni ludzie. Całe gałki oczne są upchane elektroniką, żeby bodźce wzrokowe były kompatybilne z mózgiem. Z jakiegoś powodu białka oczne nabrały szarego, matowego koloru. Dwa komputery stacjonarne i jeden laptop były włączone. Grał w dwie gry strategiczne jednocześnie na dwie ręce. Na jednym komputerze był Red Alert, na drugim Supremme Commander. Bardzo stare gry archiwalne. Bill Gates i jego firma splajtowali, gdy jeden z tych nowych dzieciaków wymyślił Windows doskonały. Program działał płynnie, nigdy się nie zawieszał, inteligentnie dostosowywał się do właściciela. Wszystkie skomplikowane operacje wykonywał w ciągu sekundy. Dzięki super aktywnej chmurze w ciągu mili sekund wymieniał informacje, ściągał i instalował oprogramowanie. Dzieciak zainspirował się swym własnym mózgiem. Podłączone do synaps światłowodowe łącza były szybkie ponad ludzkie wyobrażenia. Nie mogli uwierzyć, że kiedyś odpalony komputer potrzebował co najmniej minuty na włączenie się. Teraz w ciągu sekundy nanoprzewody uruchamiały urządzenie od razu łącząc się z siecią. Okablowanie zredukowano do minimum, gdyż większość urządzeń wysyłało do siebie sygnał. Sieć internetowa była wolna od groźby przeciążenia, czy zamulenia. Choć te nowe wynalazki przypisywano konkretnym dzieciom, była to bardziej praca zbiorowa, gdyż dzieciaki wymieniały się pomysłami. Pewnego dnia Dawid wpadł na pomysł budowania wielopiętrowych budynków w przeciągu godziny. Zainspirował się grą Red Alert, w której metalowe budynki wyrastały z ziemi i same się budowały. Zainspirowały go także jego własne nanomaszyny wielkości komórki, które krążą w jego sztucznej, syntetycznej krwi i go wspomagają. Olśniony tym pomysłem rano, znalazł sposób wdrożenia go w życie wieczorem. Koniec z murarką i cegłami. Budowlanka upada. Konstrukcje z metalu i sieci krystalicznych, budowane przez nanoroboty, zaprogramowane przez kwantowe komputery. Na laptopie był graficzny rysunek przełomowego silnika odrzutowego, który wykonał tego samego dnia dla odprężenia się od projektów budowlanych. Jeszcze tego samego tygodnia rząd wykupi projekt rewolucyjnego silnika. W przeciągu roku armia wyposażona w supermyśliwce, zaatakuje Koreę północną. Dawid i dzieciaki takie jak on przeprowadzały dla armii symulowane ataki i układały strategie. Prostoduszne dzieci traktowały to jako grę. Za pomocą satelit z góry wyglądało to zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Wojna trwała niespełna 3 miesiące. Dawid hakując rządowe sieci natknął się na nowinę, jakoby Korea przegrała, bo używała Windows 95. Będzie musiał to sprawdzić. Gdy minęły 3 lata od ukończonej operacji Dawid znowu siedział w nocy i nasłuchiwał. Czasami po lekcjach sztuki walki, adepci szli do specjalnego budynku na medytację. Siedział tam łysy człowiek w dziwnych szatach i mówił z początku mądre rzeczy, po czym wszyscy zaczynali medytacyjną praktykę. Dawid zamykał oczy, siadał w odpowiedniej pozycji, skupiał się na oddechu, po czym ogarniał go błogi spokój. Pośrodku wielkiej sali palił się wielki ogień. Żywioł pulsował i buczał prawie jak serce, jakby był żywy. Dawid w domu medytował, ale nie miał ogniska, dlatego włączał komputery. Poczekał aż przejedzie za oknem samochód na magnetycznych poduszkach, unoszący się nad ziemią, który był projektem jego kolegi. Gdy samochód odjechał znów zatopił się w błogim spokoju. Nasłuchiwał cichej, buczącej pracy komputerów, które pulsowały i mruczały prawie jak ogień.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Sztuczny ogień - przez Ahab - 29-08-2019, 19:50
RE: Sztuczny ogień - przez D.M. - 29-08-2019, 21:30
RE: Sztuczny ogień - przez Gunnar - 30-08-2019, 11:53
RE: Sztuczny ogień - przez D.M. - 30-08-2019, 20:41
RE: Sztuczny ogień - przez Ahab - 31-08-2019, 18:16
RE: Sztuczny ogień - przez D.M. - 31-08-2019, 20:42
RE: Sztuczny ogień - przez Alchemik - 04-09-2019, 12:22
RE: Sztuczny ogień - przez Ahab - 04-09-2019, 17:38
RE: Sztuczny ogień - przez Alchemik - 05-09-2019, 13:56

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości