Nie słyszałem i jej nie odsłucham.
Być może jest o jedynym ocalałym fragmencie spalonej wsi.
Tlący się jeszcze kawałek płotu,
potrząsał osmalonymi rękami poety,
walczącego w gazecie frontowej,
jakby szły serie z kopiącej pepeszy.
Mam swoje przypisy nie do nieuporządkowania,
może tylko odchylonym kamieniem Grobu Pańskiego.
Dyspozycyjna śmierć wybiera nie tylko z morzenia głodem,
szykując miejsce na nowe podszepty.