05-11-2018, 19:18
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-11-2018, 15:50 przez Bruno Schwarz.)
Było ogólnie przyjętym, że świat się kończy gdzieś tak w połowie drogi. Na półpiętrze. Granica miedzy przeszłością a przyszłością, została wyrysowana czerwonym flamastrem. Ktoś przy okazji dorysował ogromnego fallusa. Na znak protestu. Umarli przechodzili na drugą stronę, żeby sobie coś przypomnieć. Żywi, ponieważ umierali z tęsknoty za tymi, którzy odeszli.
- Co byś chciała najbardziej zapamiętać z życia? – Zapytał kudłaty chłopak, dłubiąc widelcem w jajecznicy z boczkiem. – Spośród wszystkich ludzi, rzeczy i zdarzeń.
- Wszystko mi się wymieszało, jak na twoim talerzu – zachichotała matka.
- Ale chyba jest coś takiego, co będzie cię prześladować przez całą wieczność?
- Taniec drobinek kurzu przed tym oknem, co wychodzi na podwórze.
- I tylko tyle? – zdziwił się chłopak.
- To było dla mnie bardzo ważne i nigdy nie mogłam się napatrzeć.