Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Numer [+18] (CAŁOŚĆ)
#6
_002


Fredericę otaczała ciemność. Czuła za plecami twardą ścianę, a w ustach niewyraźny smak batona proteinowego, przygryzanego od niechcenia, kęs po kęsie. Rozglądała się w mroku, nie mogąc skupić oczu w jednym punkcie. Zgniotła w palcach szeleszczące opakowanie i odrzuciła przekąskę, chwytając za telefon. Po raz kolejny tego wieczoru obracała go niecierpliwie w dłoni, zmęczona własną niepewnością. Czuła, że zaczyna boleć ją głowa. Odblokowała wyświetlacz i zmrużyła oczy przed ostrym światłem motywu na tapecie. Weszła w historię wiadomości.
„_0046”.
Nie była pewna, czy odczuwa ulgę, czy niepokój. Skądś znało jej identyfikator. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że ta wiedza dyskwalifikuje to jako uczciwe źródło informacji. Z drugiej strony, gdzieś pod skórą czuła mróweczki podniecenia i nadzieję, że wreszcie trafiła na kogoś mogącego jej pomóc. M-0 było dla niej tak samo nieprzeniknione, jak w chwili ich pierwszego kontaktu. Nie miała żadnych informacji, nie wiedziała nawet, jakiej jest płci. Przesunęła palcem po wyświetlaczu i odczytała wiadomość, którą otrzymała poprzedniej nocy.
„03-03-12-37/98. Będę tam jutro, 18:15”.
Objęła głowę rękoma. Zdawała sobie sprawę, że pierwsze to adres, a drugie propozycja spotkania. Oznaczenie stało się dla niej jasne, w trakcie kilku pierwszych przechadzek po mieście. Adresy były ustalane na schemacie: kondygnacja-platforma-piętro-numer budynku / numer mieszkania. Zdążyła się zorientować, że podany przez M-0 ciąg cyfr znajduje się na innym, zamkniętym osiedlu, około czterech zatrzymań stacji metra i dwóch przystanków windą od jej puszki. Do wyznaczonej godziny pozostało jeszcze sto siedemnaście minut. Przesunęła dłonią po ścianie i wymacała guzik. Nacisnęła go, odsłaniając kwadratowe okno, wychodzące na panoramę osiedla. Przed nią piętrzyły się pasaże handlowe, upstrzone neonami, które kolorowym światłem wyciągały z mroku śmieci i brunatne plamy na chodnikach. Widząc parę ulatującą z części gastronomicznej, wyobraziła sobie, jak musi być tam ciepło. Zsunęła nogi z pryczy i wyprostowała się, wpatrzona w wąski kawałek rzeczywistości, który zdążył jej się już znudzić. Zaczęła zakładać ubrania. Do małego plecaka upchnęła większość rzeczy, włącznie z bezprzewodową ładowarką do telefonu i zapasem żetonów, wydłubanych ze szpary pomiędzy łóżkiem, a podłogą. Nie mogła poczuć się bezpieczna ani rozkojarzona. Po chwili zawahania, wcisnęła do bagażu kolorowy szalik. Wyszła, zamykając za sobą drzwi kapsuły. Nie była świadoma, że to ostatni raz.
Zjechała do metra razem z trójką milczących pasażerów. Nauczyła się nie zwracać na siebie uwag. Do perfekcji opanowała bezbarwne spojrzenie wlepione w okno, mechaniczne ruchy przy kasownikach, dłonie zaciśnięte na zawieszce plecaka. Wysiadając, naciągnęła na głowę kaptur i pospiesznie skierowała kroki pod umówiony adres, uruchamiając zdjęcie mapy w telefonie. Nie odważyłaby się skorzystać z nawigacji. Prawie biegła, obawiając się tego, że stchórzy, dając sobie zbyt dużą przestrzeń do myślenia. Moloch, do którego dotarła, wydawał jej się większy i bardziej luksusowy od tego, który znała. Po wejściu do środka nie przywitał jej zgiełk i brud, ale rzędy skrytek pocztowych i wąskie pasy kolorowych płytek, wyznaczających tory marszu. Wtopiła się w mrowie ludzi, zauważając mimochodem kilka mechanicznych twarzy androidów. Nauczyła się nie zwracać na nie uwagi, chociaż początkowo ich obecność budziła w niej lęk. Nie potrafiłaby powiedzieć dlaczego, ale czuła, że ma to związek z jej przeszłością. W pamięci miała mgłę, nie pamiętała niczego poza tym, że musi się ukrywać. Miała nadzieję wyrwać się z tego marazmu dzisiejszego wieczoru. Zapomnienie działało na niekorzyść, informacja mogła przerwać ten stan, obudzić ją do życia, dosłownie i w przenośni. Czuła się jak zawieszona w próżni, kompletnie bezradna na wiotczejące mięśnie i coraz bardziej otępiały system poznawczy, niezdolna reagować na rozgrywające się wokół wydarzenia. Marionetka.
Weszła na pierwszy stopień ruchomych schodów i zadarła głowę ku górze. Na suficie błyszczał świetlik z twardego szkła, widziała przez niego spieszących się ludzi. Po raz kolejny pomyślała, że ten świat składa się z samych pięter, pnąc bezmyślnie ku górze, nieświadomy, jak boleśnie spada się z wysoka. Kiedy dotarła pod drzwi z numerem „98” nie zamierzała się zawahać. Pokonując sztywność palców i gulę narastającą w gardle, przycisnęła panel po lewej stronie. Usłyszała wesołą muzyczkę płynącą z dzwonka i pospieszne kroki za ścianą, która sprawiała wrażenie tekturowej. Zgrzytnęły zamki. Jej mięśnie stwardniały w pełnym oczekiwania napięciu. W drzwiach przywitała ją uśmiechnięta dziewczyna z roztrzepanym kucykiem, związanym wysoko na głowie neonową gumką. Frederica poczuła coś, co najtrafniej można byłoby określić skonfundowaniem, na widok zielonych klapek i kraciastego kombinezonu, opinającego zbite ciało kobiety.
- Cześć, wchodź. Mam na imię Livia. – Zaprosiła ją do środka z szerokim uśmiechem, wtrącającym w jeszcze większe zdezorientowanie. Dziewczyna przekroczyła próg i starała się chociaż szczątkowo odwzorować grymas zdobiący twarz lokatorki.
- Frederica. – Zaskoczył ją jej własny głos. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Było ładnie urządzone i kompletnie zwyczajne, nie licząc kilku osobliwych bibelotów, na pewno przyniesionych przez lokatorkę. Zwróciła uwagę na spiętrzony na kanapie stos poduszek w różnych kolorach i uznała, że to dość niecodzienne.
- Przepraszam, nie miałam czasu przygotować ci łóżka. Kompletnie mnie zaskoczył, jak to się stało, że przepadła ci rezerwacja? – Wydawało się, że Livia nie ma najmniejszych problemów z nawiązywaniem relacji międzyludzkich. Dla Fredericy nie stanowiło żadnej wątpliwości, że jej tymczasowa koleżanka jest człowiekiem. Miała zbyt rozbudowaną mimikę, nawet jak na najlepszego androida. Zanim odrętwienie i stres zaplatający jej język w supeł minął, Livia zniknęła w kuchni. Dziewczyna rozejrzała się bezradnie, nie mając pojęcia, jak powinna się zachować i co się właściwie dzieje. Gdzie było M-0, czyje to mieszkanie? Poczuła pot na plecach i zacisnęła pięści. Kompletnie mnie zaskoczył. On. Jakiś on.
- Długo się znacie? – Zaryzykowała pytanie. Podniosła głos, wygrzebując z kieszeni telefon. Nie wyczuwała zagrożenia ze strony dziewczyny i to pozwalało jej myśleć prawie racjonalnie. Pierwszy cel - ewakuować się z mieszkania, następny – więcej nie kontaktować się z M-0. Zatrzymała się, słysząc śmiech z kuchni, po chwili szumiące urządzenie, które mogło być wszystkim. Nie chcąc rozglądać się bezradnie po salonie poszła za Livią. Na blacie dostrzegła kilka pomarańczowych kul, paczkę liściastego produktu i karton soku. Owoce i warzywa, prawdziwe, nie zamienniki. Zanim zdziwienie przebrzmiało w jej głowie, skupiła wzrok na szafie chłodzącej upstrzonej różnorakimi magnesami. Każdy z nich zdawał się pochodzić z kompletnie przypadkowego miejsca i czasu, a jednak razem stanowiły zgraną kompozycję. Livia oparła się pośladkami o blat, uprzednio wyjmując dwie wysokie szklanki. Kiedy urządzenie okazujące się sokownikiem skończyło pracę, dorzuciła do szklanego dzbanka nową porcję liściastego produktu i zaczęła dzielić na cząstki pomarańcz. Po chwili uruchomiła maszynę jeszcze raz. Frederica nie znała tych produktów, nigdy ich nie jadła.
- W zasadzie to nigdy go nie widziałam. Wynajmuje mi to mieszkanie po okazyjnej cenie, mamy układ, że przychodzą tu jego paczki. Odbiera je raz na jakiś czas, kiedy jestem w pracy. Nie pozmieniałam zamków. Płacę w terminie, on mi się nie narzuca. To pierwsza taka sytuacja, że prosi o przenocowanie kogoś znajomego. – Posłała jej uśmiech, urządzenie umilkło. Frederica poczuła leciutkie wibrowanie telefonu zaciśniętego w dłoni. Odczytała wiadomość i zacisnęła palce z siłą, mogącą zniszczyć ekran. Światła w mieszkaniu zamrugały niemrawo.
„Widzę cię na kamerach, to nasze przywitanie. Zostań w tym mieszkaniu, włącz wieczorny reportaż. Nie wychodź”.
Nie zdążyła zareagować, ani wyjść z odrętwienia, kiedy Livia wcisnęła jej szklankę w dłoń. Spojrzała na gęstawy płyn, równie kolorowy, jak wszystko w tym mieszkaniu, potem na twarz dziewczyny. Widząc jej szeroki uśmiech zastanowiła się, czy gdyby wiedziała o kamerach, nadal miałaby tak dobre zdanie o swoim najemcy.
- Proszę, koktajl z prawie-owoców. – Lokatorka zaszczebiotała i przeszła do salonu, zostawiając za sobą sokownik wybrudzony miąższem i upstrzony plamami blat. Frederica po raz kolejny uświadomiła sobie, że dziewczyna przytłacza ją swoją wyrazistością. Miała wrażenie, że jej obecność w tym mieszkaniu jest tak samo adekwatna, jak nałożenie szklanego klosza na tlący się płomień. Nie pasowała do obrazka. Zajęła miejsce po drugiej stronie stołu, przy którym usiadła Livia i upiła łyk koktajlu z „prawie-owoców”. Na jej języku eksplodował fajerwerk doznań. Miała wrażenie, że doświadcza nie tylko smaków, ale także kolorów. Przymknęła oczy i łapczywie upiła jeszcze trochę.
- Jest pyszny – powiedziała, obserwując szklankę i nie rozumiejąc, czemu Livia się śmieje.
- Dziękuję, nic specjalnego. Czym się zajmujesz? – zapytała dziewczyna, sięgając po telefon i uruchamiając sterowanie urządzeniami domowymi. Niewielki kwadrat panoramiczny na ścianie rozświetlił się na moment, uwidaczniając panel dotykowy po lewej. Mieszkanie wypełnił aktorski dialog jakiegoś nieznanego Frederice filmu.
- Jestem barmanką –  odpowiedziała na autopilocie, obracając szklankę w dłoniach. Podjęła decyzję, że nie wyjdzie z mieszkania, dopóki nie zobaczy wieczornego reportażu, o którym mówiło M-0. – A ty? – Uznała, że to pytanie było odpowiednio dopasowane do konwersacji. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że rozmowa rozgrywa się jakby obok niej. Ponownie napiła się koktajlu i ponownie uznała, że nie próbowała jeszcze czegoś tak fantastycznego.
- Można mnie nazwać dziennikarką, ale to spore nadużycie. Opisuję eventy, promuję różne organizacje, czasami większe wystawy, robię w rozrywce. Szczerze, to myślę nad przebranżowieniem, zaczyna mnie to nudzić. – Szybko okazało się, że Livia woli mówić, niż słuchać. Dziewczynie kompletnie to nie przeszkadzało. Zdawała sobie sprawę, że jest raczej przeciętnym rozmówcą. Dopiła koktajl, co chwilę zerkając na niewielki kwadrat z panelem dotykowym, po którym przesuwały się obrazy. Wyłapała moment, w którym dziewczyna brała oddech i poprosiła o przełączenie na kanał wiadomości. Livia zrealizowała jej prośbę, wznawiając opowieść o niedawnym evencie, dotyczącym ruchu na rzecz kobiet protestującym przeciwko ulepszeniom w pracy. Frederica kompletnie jej nie słuchała, starając się uświadomić sobie, co widzi na projekcji.
- I wyobrażasz sobie, że można kłócić się kilkanaście godzin pod budynkiem o… - Livia urwała nieoczekiwanie, patrząc na obraz rozgrywający się przed ich oczyma. Odstawiając szklankę na oślep, prawie ją upuściła. Zreflektowała się i postawiła ją bezpiecznie, za moment zwiększając głośność transmisji. Łuna pożaru przyćmiewała, śmieszny w tych okolicznościach, blask neonów pasażu handlowego. Frederica znała ten pasaż. Płonęło całe lewe skrzydło dzielnicy trzeciej 03-01-16. Maleńkie puszki, ukrywające równie małych ludzi, buchały jęzorami płomieni, zagłuszającymi hukiem nadawaną transmisję. Poczuła ucisk, widząc swój pierwszy kawałek normalnego domu płonący na jej oczach. Prezenterka próbująca okiełznać rozwiewane włosy, wypluwała z siebie najnowsze informacje:
Nieznani sprawcy dokonali podpalenia boksów mieszkalnych w dzielnicy czwartej, na pierwszym piętrze trzeciej kondygnacji. Ewakuowani mieszkańcy opisywali wyraźnie wyczuwalny zapach benzyny, kilka osób zanotowało obecność na miejscu zdarzenia niezidentyfikowanego, uzbrojonego mężczyzny. Trwają próby ewakuacji mieszańców wyższych pięter, liczba ofiar nie została jeszcze ustalona, identyfikacja może nie być możliwa. Służby odmawiają komentarza.
Przez chwilę do Fredericy nie docierało, że siedzą w kompletnej ciszy, nie licząc brzęczącego dźwięku projekcji. Rozluźniła palce zaciśnięte na szklance i sięgnęła po telefon. Pisząc wiadomość miała pustkę w głowie, w ustach suchość, ścierpniętą skórę warg.  
„Jak wiele masz z tym wspólnego?”. Czuła, jak serce rozpycha się w klatce piersiowej. Dudniło nawet w gardle, spociły się jej dłonie. Livia przeskakiwała po kanałach, chcąc trafić na bardziej szczegółowy opis zdarzenia. Odpowiedź przyszła błyskawicznie.
„Wiele. Sprawiłem, że cię tam nie było. Spotkajmy się jutro w kawiarni, 03-03-17-08. Będę tam od 12:00”.
Sprawiłem. Poczuła gorycz w ustach. Przynajmniej wiedziała cokolwiek na jego temat, ale ich szanse nadal nie były wyrównane. On zdawał się wiedzieć o niej wszystko. Przerażało ją to, że czuła się bezradna wobec kilku linijek na wyświetlaczu.

„Co ty planujesz?”. Odpisała, nie licząc na odpowiedź. Zawsze był niewidoczny, nie miała pojęcia, kiedy odpowiadał na wiadomości, czy w ogóle je odczytywał. Spojrzała na dno pustej szklanki i zarejestrowała nagłą, przytłaczającą pustkę. Słysząc komentarze kolejnych dziennikarzy, po raz kolejny poczuła, że cofnięto ją na sam początek planszy, pozbawiając wszystkich punktów, które uzbierała w trakcie rozgrywki. Rezygnacja otuliła ją jak pluszowy koc, Livia znowu zaczęła gadać, a ona miała wrażenie, że niczego nie słyszy.

*~*~*
 
03-03-17-08. Recytowała w głowie ciąg cyfr, przemierzając betonowy ocean trzeciej kondygnacji. Z każdej strony ryczące bilbordy atakowały ją relacją z wczorajszego podpalenia. Grupki gapiów oglądały wycinki reportażu w jednorazowych okularach 3D, które po chwili lądowały w koszu. Śmieciowa informacja, strata czasu zakatalogowana do przeszłości. Frederica zastanawiała się, czy w tym mieście istniała skala wywierania wpływu, albo wrażenia. Wszyscy byli względnie zainteresowani, każdy w tak samo sztuczny sposób. Naciągnęła kaptur na głowę i skręciła w pasaż gastronomiczny. Próbowała ułożyć pytania w stopniu najważniejsze-mniej ważne, ale za każdym razem okazywało się, że ich liczba jest zbyt monstrualna, aby było to wykonalne. Wypadały jej z głowy i próbowały rozepchać się w gardle, domagając artykulacji. Zacisnęła wargi i pokonała kolejny pasaż. Kawiarnia, w której byli umówieni, znajdowała się pomiędzy Expresem Orientalnym a Słodkim Androidem, w którym nie serwowano niczego, poza smakowymi saszetkami energetycznymi dla niewymagających. Soczewka kamery nad wejściem zabzyczała, przesuwając się za dziewczyną. Mogła obejrzeć z góry jedynie jej kaptur. Frederica stanęła na lewo od wejścia i rozejrzała się w poszukiwaniu numeru stolika. Wszystkie były ustawione ciasno obok siebie, nawet pomimo braku gości tworząc klaustrofobiczną atmosferę ścisku. Cyfry były wymalowane na grubych nogach świecącym, brokatowym sprayem. Zwróciła uwagę na toporne śruby wkręcone w rogach blatu. Przechodząc bliżej, zorientowała się, że są to popielnice; w środku było pełno petów i siwego popiołu. Zlokalizowała numer siedemnasty i mężczyznę siedzącego naprzeciwko talerzyka z ciastem, w który wpatrywał się prawie analitycznie. Jedynym, co poczuła, było rozczarowanie. Liczyła, że osoba, w której przez ostatnie tygodnie pokładała takie nadzieje, wzbudzi inne emocje. W obrazie jaki zbudowała w głowie wydawał się tajemniczy, potężny, adekwatny do legendy, w którą powoli obrastał. Tymczasem najklarowniejszą myślą opisującą M-0 było – wygląda, jakby miał zaraz umrzeć. Podeszła i usiadła naprzeciwko, zauważając, że jego oczy od razu przeskoczyły z kawałka ciasta na jej twarz.
- Jestem. – Nie wiedziała, jak powinna się z nim przywitać. Starała się nie być natrętna w patrzeniu na niego, ale nie mogła się powstrzymać. Był chory. Nie potrafiła określić, dlaczego tak uważa, ale jego postawa definitywnie wskazywała na proces chorobowy wyżerający go od środka. Wydawał jej się pusty.
- Dobrze, że jesteś – przywitał się i upił łyk kawy, skupiając na niej wzrok. Miał dziwny głos, nie słyszała takiego wcześniej. Wydawał się przepuszczony przez bardzo dobry syntezator. Na tyle dobry, że mógł wydawać się prawie naturalny. Słyszała jednak mechaniczną nutę i dziwne wybrzękiwanie sylab. Spojrzała na drugą porcję ciasta i kawę. Uznała, że jest dla niej i że powinna podziękować. Zamiast tego wypluła z siebie pytanie, które wygrało toczący się w jej głowie konkurs na bycie najważniejszym.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? – Ta myśl nie pozwoliła jej wczoraj zasnąć skuteczniej, niż jakikolwiek reportaż. Skoro ją ostrzegł i namówił na zmianę miejsca pobytu, to musiał wiedzieć. Rozbił w pył jej mrzonki na temat tego, że dobrze się ukryła. Odstawił filiżankę. Zauważyła, że nie mrugał.
- Kalibrowałem twój chip nawigacyjny od momentu ucieczki do teraz. Następna kalibracja za dwie godziny i czterdzieści trzy minuty – wyjaśnił. Jej dłoń, sięgająca po filiżankę zawisła w powietrzu.
- Kalibrowałeś mój chip nawigacyjny – powtórzyła. – W jaki sposób? – Musiała bardzo się starać, żeby nie zbombardować go lawiną pytań, cisnących się w jej ustach.
- Co dwieście dziesięć minut zmieniam jego adres. Potrafię podstawić około siedmiuset propozycji na minutę, niepowtarzalnych. Komputery zakładu, z którego uciekłaś, potrafią podstawić minimalnie sto dwanaście, a maksymalnie dwieście siedemdziesiąt propozycji. Nawigowanie adresu zmieniającego się z taką częstotliwością jest niemożliwe. W tym momencie, przy ewentualnym trafieniu na rzeczywisty adres, ulegnie on zmianie około pół minuty po próbie podjęcia nawigacji – wyjaśnił – Zmiana adresu jest metodą bardziej efektywną, niż wytłumienie chipa, prawdopodobieństwo reaktywowania jest większe – dokończył. Starała się nie zgubić w numerach i częstotliwościach, a przede wszystkim w mechanicznym głosie pozbawionym barwy. Bezbarwny. To było najtrafniejsze określenie. Wpatrywała się w twarz mężczyzny, zanim skinęła głową z lekkim zażenowaniem. Przysunęła sobie talerzyk z ciastem, nie bardzo wiedząc, co ma zrobić z rękoma.
- Dlaczego kalibrowałeś mój chip nawigacyjny? – zapytała.
- Żeby cię nie znaleźli – odpowiedział. Poczuła, że to będzie trudna rozmowa. Wbiła wzrok w palce mężczyzny, gdy sięgnął do kieszeni i napięła się, gotowa do ucieczki, ale wyjął jedynie małą buteleczkę. Stuknął w grube szkło palcem i odkręcił wieczko. Obserwowała, jak odchylił głowę i wpuścił po dwie krople do każdego oka. Nic dziwnego, że wysychają, skoro nie mruga. Pomyślała i zjadła pierwszy kęs. Słodki smak, tak bardzo pożądany przez jej umysł, trochę ją uspokoił.
- Dlaczego nie chciałeś, żeby mnie znaleźli? – zapytała i zajęła się obserwowaniem słodzików w plastikowych saszetkach, wystających z pojemnika. Czuła się nieswojo konfrontując z jego jasnymi, sztucznie nawilżanymi oczyma. Wyglądały jak szklane kule.
- Chciałem, żebyś się do mnie odezwała. To była kwestia czasu, potrzebowałabyś tożsamości. Albo czegoś innego. – Jego oczy przez moment zamigotały. Nie mogłaby nazwać tego mrugnięciem. Po tym krótkim incydencie z niechęcią sięgnął po swój kawałek ciasta. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że jedzenie sprawia mu ból. Robił to bardzo powoli i metodycznie.
- Podejrzewam, że masz coś, na czym mi zależy. Informacje, których potrzebuję – wyjaśnił. Starała się nie uśmiechnąć, czując gorycz podjeżdżającą jej do gardła, mimo słodyczy, którą właśnie przełykała. To ona potrzebowała informacji, nie miała pojęcia, co mogłaby mu dać, skoro jej pamięć przypominała zakodowany sejf.
- To może być trudne. Niczego nie pamiętam. – Uznała, że natychmiastowa szczerość pozwoli im szybciej skończyć to spotkanie. Nic z tego. Wydawał się przyjąć tę informację ze spokojem, jakby dokładnie tego się spodziewał.
- Czego ode mnie oczekujesz? – zapytał i po dwóch gryzach odsunął od siebie ciasto. Do kolejnego migotania źrenic, ale tego miała nauczyć się dopiero później.
- Powodu – powiedziała od razu - Powodu, dla którego istnieje Punkt, którego współrzędne ci wysłałam i tego, czemu się tam znalazłam. I osoby, która mnie szuka. Powód tych poszukiwań wydaje się oczywisty. Chciałabym wiedzieć, kto i na czyje zlecenie. – Wpatrywała się w niego, chcąc zobaczyć jakąkolwiek przesłankę, że mógł jej odpowiedzieć. Nie potrafiła zbyt łatwo wyzbyć się nadziei, w którą wczepiała się palcami od ostatnich kilku tygodni. Przez dłuższą chwilę milczał.
- Pierwsze zagadnienie jest dla nas wspólne. Obserwuję Punkt od dwóch lat, ale niewiele o nim wiem. Miałem nadzieję, że powiesz mi coś na jego temat, skoro stamtąd uciekłaś. Drugie jest z kolei ściśle związane z pierwszym, pewnie z niego wynika. Na trzecie będę w stanie odpowiedzieć w przeciągu doby, mam pewien trop – odpowiedział i dokończył kawę. Zatrzymał przejeżdżającego obok nich robota i zamówił kolejną. Komunikat wczytał się w formie ciągu cyfr na monitorze, wbudowanym w maskę kelnera. – To, że niczego nie pamiętasz nie stanowi przeszkody – powiedział. Momentalnie podniosła na niego wzrok, zainteresowana, oczekująca. Położył przedramiona na stoliku i wysunął dwa palce lewej dłoni.
- Pamięć można blokować na więcej sposobów, niż ją odblokowywać. Pomijając kodowanie wspomnień, stosowane przy mózgach cybernetyzowanych lub pół-sztucznych, najefektywniejsza jest blokada neuronalna. Przewodnictwo neuronów jest blokowane za pomocą specjalnie wyselekcjonowanych komponentów biologicznych, które wiążąc się z odpowiednimi neuronami, odcinają dostęp do zapamiętanego wydarzenia. Funkcje poznawcze zostają zachowane, mózg nie ulega zniszczeniu i dezorientacji, w efekcie obiekt zachowuje pożądaną formę umysłową, z pewnymi dziurami, na które uczy się nie zwracać uwagi. Ta metoda, poza szeregiem zalet, charakteryzuje się tym, co najistotniejsze, czyli jest praktycznie nieodwracalna. Jednym ze sposobów na przywrócenie pamięci zablokowanej neuronalnie, jest przyjęcie środków tak silnych, że obiekt nie będąc w stanie ich zmetabolizować, po prostu ginie. Mówimy o truciznach – wyjaśnił i odebrał nową kawę z mechanicznych dłoni kelnera, nie odrywając wzroku od dziewczyny.
- Druga metoda wpłynięcia na pamięć zablokowaną w ten sposób, jest mniej profesjonalna, niosąca za sobą duże ryzyko uszkodzenia obiektu, ale możliwa do zrealizowania. Niszczenie połączeń komponentu z neuronem, za pomocą odpowiednio skumulowanego ładunku elektrycznego. Nie daje gwarancji zachowania funkcji poznawczych, prawdopodobieństwo pomiędzy sześćdziesiąt, a siedemdziesiąt procent, w zależności od czynników osobniczych układu, ale w efekcie często można odzyskać utracone wspomnienia. Odpowiedzią na stawiane przez ciebie pytania będzie to, co pamiętasz. Jeżeli ktoś blokuje pamięć neuronalnie, to chce mieć pewność, że obiekt prędzej umrze, niż coś sobie przypomni. – Obserwował ją, a ona wytrzymała to spojrzenie. Skinęła głową, chociaż nie złożył jej żadnej konkretnej propozycji. Widziała jak wypija łyk kawy, chude przedramię nadal leżało na blacie.
- Potrafiłbyś? – zapytała cicho. Nie zdawała sobie sprawy, że zaschło jej w gardle. Sięgnęła po swoją filiżankę i przepłukała usta gorzkawym płynem. Zacisnęła dłoń leżącą na torebce, kiedy skinął głową.
- Potrafiłbym – potwierdził. Przez chwilę niecierpliwie poruszała nogami. Wszystkie pytania, do tej pory tak natrętne i niecierpliwe, zdawały się wyparować z jej głowy.
- Dlaczego sądzisz, że informacje, które możemy poznać, będą dla ciebie przydatne? – zapytała. Nie miał na to żadnej gwarancji. Poczekała, aż po raz kolejny nawilży sobie oczy.
- Moja pamięć też nie jest kompletna. Nie jest zablokowana, jest po prostu niepełna. Tak, jakby część mnie została gdzie indziej. Duży obszar zapisu w mojej pamięci sugeruje, że Punkt przyniesie odpowiedzi – przesunął palcami po swoim przedramieniu – Potrafię kalibrować twój chip, ponieważ kiedyś miałem taki sam – wyjaśnił, podnoszą na nią wzrok. Cofnęła się, poruszając niespokojnie na krześle.
- Co, jeżeli nie dowiesz się niczego? – zapytała. Nie zmienił pozycji, ale dostrzegła krótki błysk w jego oczach, jakby ktoś podświetlił mu od środka czaszkę na niebiesko.
- Wtedy zakończymy naszą współpracę, a ja po raz pierwszy nie poradzę sobie z jakimś zleceniem – stwierdził i wydawało jej się, że próbował skrzywić wargi w uśmiechu. Jego ruchy i mimika sprawiały wrażenie wyuczonych i powtarzalnych. – Nie sądzę jednak, żeby do tego doszło – dodał, a ona desperacko chciała mu uwierzyć.
- Przeniesiemy się do mojego mieszkania. Mam tam niezbędny sprzęt i środki, żeby zdobyć inny, który może okazać się konieczny. Dodatkowo, tego miejsca nie da się nawigować i nie działają w nim chipy adresowe. Tam też będziemy mogli zniszczyć twój chip główny, który do tej pory udało mi się jedynie wytłumić. – Odsunął od siebie filiżankę. Frederica obserwowała go uważnie, próbując zwalczyć podekscytowanie i zrobić miejsce dla racjonalności. Przeszkadzało jej to, że nie jest w stanie odczytać nastawienia M-0, przez co nie mogła niczego się spodziewać i na nic przygotować. Ponownie wydał jej się pusty. Zamrugała, kiedy wyciągnął pająkowatą dłoń nad stolikiem.
- Czy to dobra oferta? – zapytał, a ona przewertowała tysiąc myśli przepływających w jej głowie, zanim ucisnęła cienkie palce.
- Dobra – przyznała i odsunęli się od siebie. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że jest słabszy fizycznie. Zaczynał podnosić się z miejsca, kiedy go zatrzymała. – Mają tu koktajl z prawie-owoców? – zapytała. Uniósł brwi, najwyraźniej nie rozumiejąc, o co pytała. Po chwili zerknął na przeszkloną gablotę za jej plecami i niepewnie skinął głową. Przez następny kwadrans obserwował, jak dziewczyna wypija gęsty płyn przez szeroką słomkę, wydając się szczęśliwa w prosty sposób, którego nie rozumiał.
 
*~*~*

Prowadził ją do miejsca, które nie miało adresu. Ich podróż okazała się dłuższa i bardziej niepokojąca, niż Frederica mogłaby przypuszczać. Początkowo przemieszczali się liniami komunikacyjnymi, od jednej windy do drugiej, pokonując kolejne piętra trzeciej kondygnacji. Niepokój zaczął kąsać ją w kark w momencie, kiedy zdezelowany monitor nad szybem wskazał 02-05. Sama nigdy nie zjechała tak nisko. Zerkała na mężczyznę, starając się odczytać jego nastawienie, które pozostało tak samo puste i nieprzeniknione, jak w kawiarni. Sztuczne. Miała wrażenie, że jego śladowe emocje zostały zaprogramowane i po odpowiednim skalibrowaniu przypisane do kilku sytuacji, w których generowały się automatycznie. Kilkukrotnie podczas ich podróży nawilżył sobie oczy. Dwa razy orientował się, że o niej zapomniał i idzie za szybko, gubiąc ją w tłumie ludzi. Przepraszał za te incydenty i szedł dalej, tak samo zadaniowy i skupiony, jak dotychczas. Cierpliwie zaczekał na nią przy sklepie odzieżowym, a potem przy markecie spożywczym. Większość zakupionych ubrań była czarna, a dziewięćdziesiąt procent żywności stanowiły owoce i słodycze.
Im niżej byli, tym więcej różnorodności zalewało ich ciasnym potokiem ciał i dźwięków. To była brzydka różnorodność, odwrotnie proporcjonalna od tej na wyższych kondygnacjach. Popsute roboty, wypaczone androidy i koślawo latające drony, tworzyły tło dla niedziałających bilbordów. Było coś upiornego w rozbitych ekranach. Ziejące z nich dziury przypominały nisze powyrywanych zębów. Dziewczyna odwracała wzrok tylko po to, żeby spojrzeć jeszcze raz, z większą fascynacją, podszytą czymś na kształt odrazy. Zatrzymała się, kiedy dotarli do kolejnej windy, wyglądającej na od dawna nieczynną. Spojrzała na M-0 z wahaniem i cofnęła się o pół kroku. Nie sądziła, że zjadą jeszcze niżej.
- Chcesz jechać dalej? Tam już nic nie ma. – Tak jej się przynajmniej wydawało. Nie mogła pozbyć się wrażenia, że im niżej byli, tym mniej życia ich otaczało. Słyszała miarowy szum pracującej elektroniki, widziała migotanie pasków wbudowanych w maski robotów, w jej głowie rozdzwoniły się tryby jakiejś dogorywającej maszyny, a potem ucichły. Na dole nie było życia w biologicznym pojęciu tego słowa. Poczuła ucisk, myśląc o tym, że niedługo może być jedyną jednostką oddychającą tlenem, w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Pomijając M-0, ale on nie wydawał się dobrym punktem odniesienia. Pokazywał jej sztuczny, zdezelowany świat. Wprowadzał ją do niego.
- Mieszkam w dzielnicy, która uległa eksterminacji dwanaście lat temu – wyjaśnił, wpisując kod na panelu dotykowym. Najpierw zapiszczał dźwięk, klawisze podświetliły się z opóźnieniem. Drzwi rozsunęły się zgrzytliwie, dioda na suficie kabiny krótko zabzyczała i zgasła. M-0 wszedł do środka i patrzył na Fredericę w milczeniu, analizując jej postawę. Wahała się. Nieufność była jej stanem naturalnym, jednak zdawała sobie sprawę, że ktoś musi jej pomóc. Bez pomocy nie miała szans w tym świecie, w mieście. Nie poradziłaby sobie pozbawiona samoświadomości i autonomii, nie rozumiejąc mechanizmów rządzących miejscem, w którym się znalazła. Zanotowała w pamięci ciąg cyfr, którego użył do otworzenia drzwi i obejrzała się za siebie. Weszła do windy, decydując, że w razie czego po prostu go unieszkodliwi. Skoro potrafiła wywołać spięcie w elektrycznym zamku, będzie potrafiła obezwładnić mężczyznę ledwie trzymającego się na nogach. Kiedyś już to zrobiła, mogła spróbować po raz drugi. Zgrzyt zasuwanych drzwi rozniósł się po pustej parceli. Zaciętą twarz dziewczyny ukrył mrok. Winda z jękiem zaczęła zjeżdżać w dół.
Wysiedli w miejscu, które umarło. Pomyślała, że jeszcze nigdy nie była otoczona tak idealną ciszą. Pusto. Zamrugała, próbując przyzwyczaić źrenice do panującego wokół nich mroku. Jedynym źródłem światła były nieliczne neony, które jeszcze nie zgasły, migocząc niemrawo nad wyludnionymi ulicami. Zaczęli iść wzdłuż parceli, mijając wznoszące się po obu stronach pasaże handlowe i gastronomiczne. Frederica zobaczyła wypalony szyld przychodni lekarskiej, oferującej implantację zębów, dalej brzydką makietę przedstawiającą młodą matkę, wskazującą entuzjastycznie na puszkę modyfikowanego pokarmu w żelu. Ominęła wiązkę grubych kabli wystającą ze ściany, starając się patrzeć, gdzie stawia stopy, a jednocześnie nie mogąc przestać rozglądać się dookoła. Gdzieniegdzie widoczne były pozostałości po wściekle żółtej taśmie. Pozrywane fragmenty leżały na ziemi, nieporuszane najmniejszym podmuchem wiatru. Uniosła głowę, nagle nieodwracalnie czując na sobie ciężar pozostałych pięter. Miała wrażenie, że jest nic nieznaczącym insektem ukrytym w bieżniku ogromnego buciora. Drgnęła i rozglądała się dalej. Reklamówka z zakupami obijała się z szelestem o jej łydkę. Na fasadach niektórych lokali dostrzegła wymalowane fluorescencyjną farbą numery.
- Co to za cyfry? – zapytała mężczyznę idącego obok. M-0 podniósł głowę i spojrzał w kierunku, na który wskazywała.
- Sortowe oznaczenia. Najprawdopodobniej było to tymczasowe centrum logistyczno-informacyjne, podczas wykonywania eksterminacji – wyjaśnił. Dziewczyna zmarszczyła mocne brwi. Miała blade pojęcie o porządku ich świata, słyszała o instytucji takiej jak Sort, ale nie potrafiła wskazać wielu szczegółów.
- Skąd wiesz, że to właśnie centrum informacyjne? – zapytała i ominęła porzucony kobiecy but, przez chwilę nie mogąc oderwać od niego wzroku i odwracając za nim głowę. Nie wiedziała, czym jest to, co właśnie odczuwała w gardle, ale było nieprzyjemne. Chciała, żeby minęło. Na ziemi zaczęła dostrzegać kolejne elementy garderoby, kilka nieaktywnych samochodzików zasilanych archaicznymi bateriami, lalkę bez twarzy i skurczoną rękawicę ze sztucznej skóry.
- Trójka jest sortem researcherów. Podczas tego typu prac kontaktują się z bazą i przekazują nowe procedury wykonawcze sortowi numer Osiem. Ósemka jest najobszerniejszym z Sortów, produkuje żołnierzy. – Mężczyzna zdawał się instynktownie omijać porozwalane pamiątki po dawnych mieszkańcach dzielnicy.
– Sam Sort jest projektem rządowym. Tworzą ludzi służących Enklawie, dając złudne poczucie wolności, omijając konsekwencje i odebrane opcje – dodał, przekraczając leżące na ziemi linie wysokiego napięcia. Przypominały grube węże zagrzebane w pyle ulicy.
- Produkują? To są roboty?
- Ludzie. Poczęci i urodzeni w naturalny sposób, przez odpowiednio wyselekcjonowanych dawców. Na etapie rozwoju płodowego, korzystając z manipulacji genotypem, zostają wzmocnione ich pożądane cechy, z jednoczesnym wygłuszeniem tych, które mogą zaburzać rozwój w określonym kierunku. Dwa lata po urodzeniu, dziecko kierowane jest do przynależnego Sortu i tam przechodzi szereg szkoleń, badań i ulepszeń, w zależności od tego, czemu ma służyć w przyszłości. Z tego względu Sorty mechaników i konstruktorów odbierają kompletnie inną edukację, niż researcherzy lub dyplomaci. Każdy Sort różni się ilością produkowanych egzemplarzy, zapotrzebowanie nakreśla Rząd. Tak jak mówiłem, najobszerniejsza jest Ósemka, Sort militarny. Wykorzystywani głównie do eksterminacji dzielnic i egzekwowania prawa na szczeblach między Enklawami. W tym momencie jesteśmy najbardziej zmilitaryzowaną Enklawą spośród wszystkich pięciu. – Jego głos stawał się coraz bardziej mechaniczny. Frederica zauważyła, że częściej migoczą jego oczy. Wydawało jej się, że jest zmęczony, może w fazie przejścia na zasilanie awaryjne. Podejrzewała, że miał coś takiego. Zafascynowana jego opowieścią, nie potrafiła zidentyfikować słowa, które zjawiło się w jej głowie. Eugenika. Zadrżała, chociaż nie wiedziała dlaczego.
- Sort konstruktorów i mechaników? Chodzi o renowację podstaw? – zapytała i poczuła zadowolenie, kiedy skinął głową.
- Zgadza się. Enklawa stoi na trupach monstrualnych budynków. W tym momencie większość molochów tworzących podstawę nie jest już używana. Niszczeje. Regularne wyjazdy na kondygnację zero i renowacja sprawia, że świat nie runie ludziom na głowy. Przynajmniej starają się w to wierzyć. Podczas prac renowacyjnych konstruktorom towarzyszą żołnierze. Na samym dole ostały się gatunki, których wyżej nie chciano – wyjaśnił. Wsunęła ręce do kieszeni. Których wyżej nie chciano. Weszli do nieczynnej stacji metra. Co kilkanaście metrów lampy ledowe nadal świeciły białym światłem. Bladozielone płytki na podłodze i ścianach błyszczały nieprzyjemnie, przywołując gorzkie skojarzenia, których nie umiała połączyć w logiczne ciągi zdarzeń.
- Co decyduje o przesiedleniu mieszkańców? – Kolejne pytanie. Widziała zbyt wiele pamiątek po martwych ludziach, żeby naiwnie wierzyć, że przesiedlono wszystkich.
- Punkty Tolerancji – odpowiedział od razu. Wydawało jej się, że lubił udzielać odpowiedzi. –  Sort numer Trzy w porozumieniu z zarządem dokonuje inspekcji mieszkańców i dzieli ich na podstawie Punktów Tolerancji. Biorą pod uwagę wykonywany zawód, płeć, wiek, historię kredytową i przeszłość kryminalną. Następnie tworzą pułap i według tych wytycznych rozdzielają dzielnicę na mających i niemających szansy wyrobić Punkty Przydatności. – Skręcili w lepiej oświetlony sektor, weszli na niedziałające ruchome schody i zaczęli iść na dół. Frederica dostrzegła brunatne plamy na ścianie, mniej więcej na wysokości swoich oczu, niektóre wyżej, inne niżej. Na podłodze rdzawe wachlarze były większe. Ponownie poczuła kilka emocji, których nie potrafiła nazwać i odwróciła wzrok. Nie zapytała, co dzieje się z tymi, którzy nie mieli szczęścia lub czasu na wyrobienie swoich Punktów. Weszli w mrok. Miała wrażenie, że w ciemności słyszy pourywane szepty. Potrząsnęła włosami i zacisnęła oczy, chcąc wyrzucić je z głowy. 
- Istnieje wiele legend i nieścisłości na temat Sortu, jednak nie można odmówić tej instytucji przydatności. Ich efektywność jest imponująca, maleje gorycz w związku z ilością środków, jaką rocznie Sort pożera z kieszeni podatników. Każda jednostka w Enklawie finansuje Sort – powiedział, prowokując kolejne pytanie dziewczyny.
- Nieścisłości dotyczą niektórych zapisów ich wewnętrznych regulaminów. Teoretycznie po ukończeniu trzynastego roku życia, obiekt sortowy ma prawo wybrać ścieżkę zawodową. Innymi słowy może zostać w Sorcie i pracować zgodnie ze swoim przeznaczeniem, albo spróbować sił jako wolny człowiek. Zapis ten został wprowadzony w celu uciszenia instytucji wykrzykujących hasła na temat praw człowieka. W rzeczywistości, decydowanie się na samodzielne życie i tak nie ma żadnego znaczenia. Utrudnienia, jakich dopuszczają się dawni opiekunowie wykluczają możliwość normalnego funkcjonowania na rynku zawodowym. W efekcie obiekty wracają z powrotem do Sortu. Pracują dla Enklawy. Kolejną nieścisłością jest klauzula nie mieszania dawców. Kilka skandali matrymonialnych podważyło prawdziwość tego zapisu. Dobieranie się w pary i nieświadome rodzicielstwo dzieci tych samych dawców zdarzyło się już kilka razy. Głośna afera na temat niepłodności pozornie idealnych dziewcząt z Sortu numer Pięć do dzisiaj nie przebrzmiała. Legendy, to całkiem inna sprawa, nieistotna, ponieważ nie ma żadnego pokrycia w faktach – stwierdził i wszedł w nikły krąg światła. Kiedy wyszli z mroku Frederica poczuła się lepiej.
- O jakich legendach mowa? – zapytała i zaczęła szperać w torbie w poszukiwaniu batona proteinowego. Znalazła, ugryzła, był pozbawiony smaku. M-0 zamigotał i wybrał lekkie skrzywienie brwi, uznając, że będzie adekwatne do jej pytania. Nie lubił rozmawiać o sprawach domniemanych, wymyślonych i nieprzynoszących żadnej korzyści informacyjnej. Spojrzał na nią, świadom, że wpatruje się wyczekująco w jego profil. Poczęstowała go batonem, ale odmówił.
- Legendy na temat Sortu numer Dziewięć. Jeżeli masz nieposłuszne dziecko, to możesz straszyć je Dziewiątką. Miałaby to być jednostka obiektów socjopatycznych, nastawionych na działanie instynktowne, wypaczonych. Ich domniemane inicjacje miały być zbyt okrutne, żeby dało się o nich opowiedzieć. Dziewiątka byłaby narzędziem ucisku pozostałych Enklaw, bezlitosną prezentacją siły i możliwości rozwoju jednostki, kompletnie odciętej od jakichkolwiek norm i zasad. Nie istnieją jednak żadne wykrywalne przesłanki, świadczące o tym, że Sort numer Dziewięć istnieje lub kiedykolwiek funkcjonował – powiedział to takim tonem, jakby miał zamiar definitywnie skończyć temat. Dziewczyna chciała dodać, że mogą istnieć utajone dane dotyczące jednostki, ale doszła do wniosku, że dla kogoś takiego jak on, nie stanowiło to żadnej różnicy. Zauważyła, że lubił prezentować, jak dużą wiedzą dysponował. Przemierzając betonową pustynię, w której się znaleźli, zastanawiała się, czy poza nią miał okazję rozmawiać z kimkolwiek przez ostatnie miesiące. Resztę trasy pokonali w milczeniu. Z nieużywanej stacji metra skręcili w ciasny korytarz. Dziewczyna poczuła ucisk w klatce piersiowej i kolejną flarę niepokoju rozbłyskującą w głowie. Poszła za mężczyzną, przebijając się przez coraz gęstszy mrok i dziwny, elektryczny zapach. Wyczuła bliskość maszynerii i usłyszała ciche bzyczenie elektryczności. M-0 podszedł do zdezelowanej skrzynki wiszącej na ścianie i dotknął jej trzema palcami. Zauważyła, że mocniej docisnął opuszkę środkowego palca. Projekcja kwadratu mniej więcej dwadzieścia na dwadzieścia centymetrów, znikła. Frederica otworzyła szerzej oczy. Iluzja była idealna, nie zwróciłaby na nią uwagi niezależnie od okoliczności. Pod fałszywą projekcją znajdowała się kolejna skrzynka kodująca. Tym razem jego palce wpisały kod w takim tempie, że nie zdążyła zapamiętać układu cyfr. Zdawała sobie sprawę, że zrobił to specjalnie. Drzwi, które do tej pory brała za fragment ściany, wysunęły się z sykiem na prowadnicy najpierw do przodu, a potem w prawo. Zobaczyła wnętrze sterowni M-0 i początkowo się cofnęła, ale ponaglił ją gestem i poszedł naprzód. Stojąc obok niego w pomieszczeniu pozbawionym okien, poczuła kolejne ugryzienie niepokoju, gdy drzwi zasunęły się za nimi. Plątanina kabli zwieszała się z białych ścian jak trujący bluszcz. Frederica obserwowała rząd monitorów, długi pulpit i klawiaturę na prowadnicy. Zobaczyła zakodowane cyfrowo pudła pod blatem, każde ułożone według systemu znanego najprawdopodobniej tylko właścicielowi. Na przeciwległej ścianie mogła obejrzeć swoje odbicie w czarnych lustrach ogromnych ekranów, cichych, oczekujących. Miała wrażenie, że maszyny budzą się do życia w momencie pojawienia się M-0. Szafa w rogu pomieszczenia zamrugała soczewką niebieskawego światła, uruchamiając kolejne poziomy jeden po drugim. Obok niej dziewczyna widziała kolejny kontur, przypominający prostokąt o półokrągłych krawędziach. Mężczyzna podszedł do niego i rozkodował tak samo, jak poprzedni. Drzwi odsunęły się z sykiem i mogli przejść do kolejnego pomieszczenia. Przechodząc, uniosła głowę i zmrużyła oczy, widząc wybebeszone, lśniące rury. Przytłumione światło z kwadratowych lamp zamontowanych na obu ścianach, spacerowało za nimi, gasnąc i powracając w zależności od ruchu. Rozglądała się dookoła, odnosząc wrażenie, że jest w środku jednej z wystaw katalogowych. Wszystkie meble pasowały do siebie w sposób sugerujący zakupienie zestawu z jednej serii. Brakowało jakichkolwiek ozdób i akcesoriów niespełniających praktycznej funkcji. Porównując to wnętrze z mieszkaniem Livii, pomyślała, że jest jałowe i pozbawione duszy. Tak jak on.
Mężczyzna pokazał jej sprzęty kuchenne, z których mogła korzystać. Zainteresował ją ekspres do kawy, ale stanowczo więcej uwagi poświęciła robotowi kulinarnemu. Wystarczyło nacisnąć odpowiedni przycisk i wpisać jeden z kilkunastu kodów, dostępnych na nośniku wpiętym w czaszę urządzenia, żeby otrzymać gotowy posiłek. Zafascynowana przewertowała listę dostępnych dań na dotykowym ekranie. Uniosła brwi, słysząc, że właściciel prawie nie użytkował tego sprzętu. Oglądając wnętrze szafy chłodzącej, zrozumiała dlaczego. Saszetki energetyczne stały w równych rzędach, uszeregowane wartością kaloryczną, pozbawione smaku, zapachu, niedostarczające jakichkolwiek doznań. W szafkach znalazła zapas pastylek węglowodanowych, tłuszczowych i tuby białka owadziego do rozpuszczania z wodą. Widok kroplówek z elektrolitami zaskoczył ją bardziej, niż reszta wyposażenia kuchennego. Postawiła reklamówkę na blacie i podziękowała sobie w duchu za pomysł pójścia na zakupy.
- Nie masz tu normalnej żywności – stwierdziła, nie oczekując potwierdzenia i poszła za nim do kolejnych drzwi. Po rozkodowaniu weszła do sporej łazienki, zrobotyzowanej tak samo, jak reszta mieszkania. Według Fredericy lepszym określeniem byłaby forteca. M-0 wydawał się przygotowany na każdą ewentualność, ukryty przed światem i w zupełności samowystarczalny. Uznała, że musi go zapytać, dlaczego kodował wszystkie drzwi, mieszkając sam. Stanęła przed lustrem i podniosła oczy na swoje odbicie, bojąc się, że go nie rozpozna. Przez chwilę patrzyła sobie w oczy, może chcąc dodać sobie odwagi, a może tylko szukając pocieszenia.
– Nie potrzebuję normalnej żywności – skontrował, wycofując się do kuchni, ale nie oderwał oczu od dziewczyny. – Raz w miesiącu zamawiam zestaw komponentów energetycznych na adres Livii i odbieram je, kiedy nie ma jej w domu. Obliczyłem swoje zapotrzebowanie i dokładnie podsumowałem ilość spożywanych opakowań w sztukach i miligramach. Jeżeli chodzi o kroplówki, zamawiam je na adres apteki i tam też odbieram. Pozwalam sobie na margines plus minus jedna, z tendencją wzrostową – dodał i wpuścił po dwie krople do każdego oka. Uruchomił dyspozytor i kiedy dziewczyna wróciła do salonu, podał jej aluminiowy kubek zimnej wody. Przyjęła naczynie i usiadła w owalnym fotelu na wysokiej nóżce. Okręciła się dookoła, świadoma, że mężczyzna ją obserwuje. Natrętnie w jej głowie wzrastała bardzo jasna myśl – więzienie. Trochę inne, ale nadal więzienie. Zdjęła pasek torby przez głowę i przyjęła od M-0 pastylkę węglowodanową. Włożyła ją pod język i oparła potylicę o zagłówek fotela. Zamknęła oczy i odetchnęła ciężko, zastanawiając się, co dalej. Mężczyzna odezwał się, przerywając te rozmyślania. Usiadł na brzegu materaca.
- Udostępnię ci kod do łazienki, pozostałe nie będą ci potrzebne. Możesz użytkować laptop leżący na stole, nie posiada hasła, możesz je ustawić. Kody do drzwi są zmienne, będę aktualizował kod łazienkowy na pulpicie, co osiem godzin. – Wyciągnął do niej rękę. – Podaj mi dłoń. Musimy zniszczyć twój chip główny – polecił. Wyciągnęła do niego przedramię, prostując się w fotelu. Kiedy jej dotknął, miała wrażenie, jakby jego dłonie były zrobione ze szkła. Wyczuła stwardnienia na opuszkach środkowych palców. Zadarł jej rękaw do góry, odsłaniając skórę upstrzoną przebarwieniami i starymi śladami wkłuć. Zaczął lokalizować chip, uciskając ciało w przypadkowych miejscach, co jakiś czas przesuwając kciukami po jego powierzchni. Gdyby Frederica znała to uczucie, pewnie określiłaby jego dotyk jako czuły. Gdyby M-0 rozumiał to pojęcie, pewnie by się z nią zgodził.
- Możesz sprawdzić, czy dobrze zapamiętałam trasę do windy? – zapytała i kiedy skinął głową, wyrecytowała jej przebieg. Miała wrażenie, jakby mózg wyświetlał jej projekcję przed oczyma, a ona podążała za kursorem wskazującym drogę. Kiedy skończyła, M-0 patrzył na nią z chłodnym zainteresowaniem. Przez chwilę przestał szukać chipu.
- Prawie się zgadza. W korytarzu wychodzącym z metra skręcasz w lewo po pierwszej oświetlonej stacji, nie drugiej. Poszłabyś za daleko – skorygował ją, oczy ponownie zamigotały słabym blaskiem.
- Masz fotograficzną pamięć? – zapytał. W jego głosie można było wyczuć coś na kształt zaintrygowania. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Myślę, że można to tak nazwać. Dla mnie to naturalne. Współpracownicy w barze dziwili się, że potrafiłam zapamiętać całą kartę po jednokrotnym obejrzeniu. – Uśmiechnęła się lekko, a potem zmarszczyła brwi, kiedy mocniej ucisnął jej przedramię.
- Wychodzenie stąd w twojej sytuacji może być nierozsądne. Tu nie mogą cię nawigować – zauważył i dotknął punktu na przedramieniu opuszką środkowego palca. – Może cię zaboleć – uprzedził. Frederice przemknęło przez myśl, że najprawdopodobniej przeszła przez znacznie gorsze rodzaje bólu. Tyle, że tego nie pamięta. Poczuła ukłucie, a potem coś jak mocne uszczypnięcie. Cofnął palce, a ona rozmasowała rękę i przyjrzała się jej.
- Już? Jak to robisz? – zapytała, obserwując maleńki owal podbiegający krwią.
- Częściowo wnikam w urządzenie i zmieniam jego ustawienia na sprzeczne. W efekcie dochodzi do zniszczenia – wyjaśnił. Przez chwilę mu się przyglądała. Wirus. Tak go nazwali. Skinęła głową i upiła łyk wody. Miała spierzchnięte wargi.
- Muszę wychodzić. Uzupełniać zapasy normalnego jedzenia, kupić jeszcze kilka rzeczy. Mam tylko tę torbę. – Machnęła nią bezradnie i wyjęła kilka osobistych przedmiotów, które stanowiły cały majątek. Jej kompletną historię. – Co dalej z moją pracą? Nie mam zbyt wielu oszczędności. – Nie spodziewała się, że mężczyzna będzie ją utrzymywał. Musiała jeszcze zapłacić mu za pomoc. Kwota, którą zebrała na ten cel, stanowiła większość jej pieniężnych zapasów. Dotknęła kolorowego szalika i zamyśliła się nad nim przez chwilę. Spojrzała na M-0, sama nie wiedząc, co chce znaleźć w oczach bez wyrazu, poza kolejnym słabym migotaniem. Miała wrażenie, że sen o wolności, który wydawał się na wyciągnięcie ręki, był mrzonką niemożliwą do spełnienia. Wszystko wskazywało na to, że o wolność będzie musiała bardziej się postarać. Zauważyła, że mężczyzna podejmuje pewien wysiłek, by utrzymać się w pozycji siedzącej.
- Ustalimy wszystkie szczegóły. Jutro. Moje ciało domaga się odpoczynku – powiedział. Ostatnich kilkadziesiąt godzin poświęcił na nawigowanie jej i przeniesienie w bezpieczne miejsce. Ładowanie kablem nie wchodziło w grę, komunikaty alarmowe zabiłyby go, gdyby tylko spróbował. Rozciągnął się na materacu, dokładnie ułożył każdą kończynę i niespokojnie zamigotał oczyma. – Teraz cię zostawię – uprzedził, wiedząc, że nie była to prawda. Patrzyła na niego przez chwilę, jak porusza oczyma, z których stopniowo znika niebieskawy blask. Kiedy stały się nieruchome miała wrażenie, że umarł. Potrzebowała chwili na zorientowanie się, że wątła klatka piersiowa unosi się i opada, prawie niedostrzegalnie. Usiadła obok niego i przez moment obserwowała bladoniebieskie oczy, puste i wysychające.
- Nigdzie się nie wybieram – powiedziała cicho, wyciągnęła dłoń i zamknęła mu powieki palcami.

*~*~*
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 04-11-2018, 12:24
RE: Numer [+18] - przez Miranda Calle - 04-11-2018, 19:03
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 05-11-2018, 18:38
RE: Numer [+18] - przez kubutek28 - 05-11-2018, 21:21
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 06-11-2018, 13:56
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-11-2018, 18:06
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 23-01-2019, 13:24
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 23-01-2019, 17:12
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 23-01-2019, 17:59
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-01-2019, 17:44
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 02-02-2019, 13:09
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 04-02-2019, 11:29
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 05-02-2019, 12:45
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 07-02-2019, 13:44
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 11-11-2018, 11:36
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 10-02-2019, 17:08
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-02-2019, 22:07
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 17-11-2018, 18:11
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 14-02-2019, 13:11
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-12-2018, 17:21
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 23-02-2019, 19:38
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-02-2019, 18:41
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 05-03-2019, 11:37
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 05-03-2019, 15:35
RE: Numer [+18] - przez D.M. - 10-12-2018, 20:56
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 11-12-2018, 16:52
RE: Numer [+18] - przez D.M. - 12-12-2018, 22:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 13-12-2018, 12:50
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 02-01-2019, 12:03
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 07-01-2019, 13:24
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 22-01-2019, 12:37
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 12-03-2019, 18:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 12-03-2019, 22:25
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 31-01-2019, 16:04
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 18-03-2019, 14:34
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 18-03-2019, 15:58
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 11-02-2019, 13:42
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 21-03-2019, 18:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 21-03-2019, 19:34
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 14-02-2019, 14:57
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 18-02-2019, 12:01
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 27-02-2019, 20:48
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 03-03-2019, 15:45
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 04-03-2019, 11:11
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 26-03-2019, 21:33
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 27-03-2019, 13:06
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-03-2019, 15:32
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 30-03-2019, 19:15
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 30-03-2019, 19:52
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 16-03-2019, 17:32
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 17-03-2019, 20:58
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 21-03-2019, 12:30
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 02-04-2019, 20:39
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 29-03-2019, 11:20
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 06-04-2019, 15:32
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 06-04-2019, 18:44
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 07-04-2019, 15:32
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 07-04-2019, 17:11
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 02-04-2019, 19:57
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 02-04-2019, 20:04
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 02-04-2019, 20:11
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 02-04-2019, 20:43
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 03-04-2019, 11:03
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 03-04-2019, 18:12
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 04-04-2019, 12:50
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 08-04-2019, 10:35
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 08-04-2019, 15:39
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 08-04-2019, 17:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-04-2019, 11:03
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 11-04-2019, 10:30
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 11-04-2019, 13:49
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 14-04-2019, 17:45
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 15-04-2019, 14:32
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 15-04-2019, 17:31
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 17-04-2019, 12:48
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 17-04-2019, 14:56
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 17-04-2019, 15:31
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 22-04-2019, 16:45
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 23-04-2019, 20:39
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-04-2019, 10:21
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 26-04-2019, 09:56
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 26-04-2019, 15:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 26-04-2019, 17:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 29-04-2019, 09:28
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 01-05-2019, 21:50
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 02-05-2019, 07:18
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 02-05-2019, 11:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 02-05-2019, 20:45
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 03-05-2019, 20:30
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 06-05-2019, 21:03
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 07-05-2019, 10:04
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 08-05-2019, 14:40
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 09-05-2019, 20:43
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-05-2019, 10:53
RE: Numer [+18] - przez D.M. - 09-05-2019, 10:54
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 09-05-2019, 20:37
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 09-05-2019, 20:48
RE: Numer [+18] - przez D.M. - 10-05-2019, 21:16
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 11-05-2019, 17:24
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 13-05-2019, 12:02
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 13-05-2019, 19:07
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 15-05-2019, 11:34
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 15-05-2019, 18:25
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 15-05-2019, 19:30
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 19-05-2019, 15:35
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 22-05-2019, 12:03
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 23-05-2019, 10:11
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-05-2019, 09:20
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 25-05-2019, 12:18
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 25-05-2019, 18:21
RE: Numer [+18] - przez D.M. - 25-05-2019, 14:48
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 28-05-2019, 14:51
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 01-06-2019, 19:32
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 02-06-2019, 10:30
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 03-06-2019, 09:38
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 05-06-2019, 21:47
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 06-06-2019, 16:33
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 08-06-2019, 23:48
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 10-06-2019, 10:58
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-06-2019, 16:28
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 12-06-2019, 09:37
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 12-06-2019, 20:57
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 13-06-2019, 11:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 16-06-2019, 09:49
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 16-06-2019, 15:15
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 17-06-2019, 11:09
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 17-06-2019, 11:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 19-06-2019, 10:31
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 20-06-2019, 11:25
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 20-06-2019, 17:21
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 23-06-2019, 07:05
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 23-06-2019, 15:43
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-06-2019, 12:37
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 24-06-2019, 12:44
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-06-2019, 21:07
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 26-06-2019, 15:50
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 26-06-2019, 20:49
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 27-06-2019, 09:33
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 27-06-2019, 10:15
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 29-06-2019, 18:15
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 01-07-2019, 10:12
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 01-07-2019, 15:32
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 02-07-2019, 16:26
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 02-07-2019, 17:05
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 03-07-2019, 16:01
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 03-07-2019, 19:08
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 04-07-2019, 09:18
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 04-07-2019, 18:50
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 04-07-2019, 23:04
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 07-07-2019, 16:07
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 07-07-2019, 17:38
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 08-07-2019, 09:55
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 08-07-2019, 20:22
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 11-07-2019, 10:56
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 11-07-2019, 20:27
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 11-07-2019, 21:34
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 14-07-2019, 14:29
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 16-07-2019, 10:27
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 16-07-2019, 18:30
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 18-07-2019, 09:53
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 18-07-2019, 21:06
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 19-07-2019, 16:32
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 20-07-2019, 10:47
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 21-07-2019, 07:16
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 23-07-2019, 19:23
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-07-2019, 18:20
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 25-07-2019, 08:46
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 27-07-2019, 13:42
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 27-07-2019, 18:26
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 28-07-2019, 14:05
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 29-07-2019, 11:24
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 29-07-2019, 17:58
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 29-07-2019, 20:57
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 01-08-2019, 09:58
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 02-08-2019, 12:57
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 02-08-2019, 14:01
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 04-08-2019, 06:46
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 04-08-2019, 18:38
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 05-08-2019, 10:22
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 05-08-2019, 11:33
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 05-08-2019, 11:55
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 06-08-2019, 09:49
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 06-08-2019, 14:23
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 06-08-2019, 14:36
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 07-08-2019, 07:55
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 07-08-2019, 13:29
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 07-08-2019, 15:25
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 08-08-2019, 08:36
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 08-08-2019, 11:40
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 08-08-2019, 13:49
RE: Numer [+18] - przez Ahab - 10-08-2019, 14:58
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-08-2019, 22:23
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 11-08-2019, 16:08
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 12-08-2019, 13:24
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 12-08-2019, 15:01
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 15-08-2019, 10:38
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 17-08-2019, 14:56
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 17-08-2019, 19:16
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 17-08-2019, 22:27
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 18-08-2019, 09:59
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 18-08-2019, 16:33
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 18-08-2019, 19:32
RE: Numer [+18] - przez Ahab - 21-08-2019, 13:51
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 21-08-2019, 21:49
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 22-08-2019, 14:20
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 23-08-2019, 13:51
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 23-08-2019, 16:28
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 25-08-2019, 15:08
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 25-08-2019, 20:57
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 26-08-2019, 18:15
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 26-08-2019, 19:24
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 28-08-2019, 14:55
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 29-08-2019, 09:13
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 30-08-2019, 11:04
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 30-08-2019, 12:06
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 01-09-2019, 10:11
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 01-09-2019, 19:07
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 02-09-2019, 11:19
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 04-09-2019, 10:59
RE: Numer [+18] - przez Ahab - 01-09-2019, 17:31
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 04-09-2019, 16:55
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 05-09-2019, 10:02
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 05-09-2019, 14:59
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 05-09-2019, 16:07
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 08-09-2019, 11:00
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 08-09-2019, 19:58
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 09-09-2019, 10:02
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 12-09-2019, 09:12
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 12-09-2019, 19:35
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 13-09-2019, 08:44
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 15-09-2019, 15:48
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 15-09-2019, 18:12
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 16-09-2019, 10:44
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 19-09-2019, 09:07
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 19-09-2019, 18:33
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 19-09-2019, 21:00
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 22-09-2019, 07:06
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 22-09-2019, 21:18
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 23-09-2019, 21:22
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 24-09-2019, 15:06
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-09-2019, 20:20
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 26-09-2019, 09:09
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 28-09-2019, 18:46
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 28-09-2019, 20:54
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 29-09-2019, 10:47
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 29-09-2019, 17:52
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 30-09-2019, 17:14
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 03-10-2019, 09:19
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 03-10-2019, 12:19
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 03-10-2019, 13:27
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 06-10-2019, 10:50
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 06-10-2019, 18:44
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 07-10-2019, 09:46
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 07-10-2019, 12:08
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 07-10-2019, 15:30
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-10-2019, 13:30
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 10-10-2019, 18:04
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 11-10-2019, 09:28
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 11-10-2019, 09:34
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 13-10-2019, 19:17
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 13-10-2019, 20:04
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 14-10-2019, 10:34
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 14-10-2019, 16:12
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 15-10-2019, 12:10
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 17-10-2019, 09:32
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 17-10-2019, 18:22
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 18-10-2019, 12:19
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 18-10-2019, 15:58
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 20-10-2019, 07:02
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 20-10-2019, 13:09
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 20-10-2019, 18:32
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 21-10-2019, 21:18
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 22-10-2019, 13:47
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 23-10-2019, 19:02
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-10-2019, 09:46
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 27-10-2019, 21:51
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 28-10-2019, 11:11
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 27-10-2019, 12:00
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 28-10-2019, 11:13
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 28-10-2019, 19:39
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 29-10-2019, 16:55
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 30-10-2019, 18:26
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 30-10-2019, 21:11
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 31-10-2019, 09:42
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 31-10-2019, 17:17
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 31-10-2019, 21:45
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 03-11-2019, 11:19
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 04-11-2019, 20:48
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 04-11-2019, 21:48
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 05-11-2019, 11:31
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 07-11-2019, 10:37
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 08-11-2019, 23:10
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 09-11-2019, 18:33
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 10-11-2019, 12:15
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 10-11-2019, 17:07
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 11-11-2019, 18:45
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 14-11-2019, 10:42
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 14-11-2019, 16:41
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 15-11-2019, 15:33
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 17-11-2019, 17:47
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 18-11-2019, 13:04
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 18-11-2019, 17:26
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 21-11-2019, 10:18
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 21-11-2019, 21:45
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 22-11-2019, 17:46
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 22-11-2019, 21:17
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 23-11-2019, 23:57
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 24-11-2019, 21:38
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-11-2019, 21:58
RE: Numer [+18] - przez Gunnar - 22-03-2020, 15:29
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 23-03-2020, 13:51
RE: Numer [+18] - przez D.M. - 24-11-2019, 20:32
RE: Numer [+18] - przez Eiszeit - 24-11-2019, 21:35
RE: Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 19-03-2020, 13:06
RE: Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 19-03-2020, 17:53
RE: Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 19-03-2020, 17:45
RE: Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 19-03-2020, 18:31
RE: Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 20-03-2020, 09:18
RE: Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez D.M. - 20-03-2020, 15:30
RE: Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 07-04-2020, 19:37
RE: Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez Gunnar - 08-04-2020, 10:52
RE: Numer [+18] (CAŁOŚĆ) - przez Eiszeit - 08-04-2020, 18:35

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości