Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Niezapomniana Przygoda Tom 1 (CAŁOŚĆ)
#4
(01-11-2018, 11:22)Glorion napisał(a): I Rozdział, strony 12-15

Gdy szliśmy przez przedmieścia (dalej leżała dzielnica kupiecka, a potem zamek królewski) minęliśmy magiczny bazar, otwierany co czwartek. Czego tam nie można kupić?! W tym cotygodniowym zlocie czarodziejów, kuglarzy i magików wszelakiej maści odnaleźć można było z łatwością interesującego nas członka. Wolałem jednak tego ominąć, (gramatyka) poprowadziłem więc drużynę przez boczne uliczki, twierdząc, że tędy prowadzi skrót, dzięki któremu szybciej dotrzemy do celu. 

Nagle w jednej z mniejszych ulic ukazał nam się dziwny widok. Grupa rzezimieszków zaatakowała samotnie idącego przechodnia. Przechodzeń ów, ubrany w jaskrawo czerwoną szatę z fantazyjnymi wzorami, zaczął ciskać w nich ognistymi pociskami i wiązkami błyskawic, próbując wyrwać się z pułapki. Zbójów było jednak zbyt wielu i mimo że mag nie pozwalał zbliżyć się na zasięg broni, koło przeciwników zaciskało się coraz bardziej. Sprawa wyglądała nie ciekawie, a mag nie mógł skupić się dostatecznie, by rzucić odpowiednio potężne zaklęcie. - Za miedzianobrodych! - ryknął krasnolud i ruszył z pomocą. Nim dotarł do napastników wyprzedził go elf. Pierwszy dotarł do przeciwników, natychmiast przecinając jednego z nich na pół. Nim Garin zdążył dobiec, a tym bardziej reszta grupy, elf pozabijał wszystkich stojących przy nim nieprzyjaciół. Reszta salwowała się ucieczką, nie próbując już nawet się bronić. Mag, korzystając z okazji chciał rzucić w uciekających kulisty piorun, by nie pozwolić żadnemu uciekinierowi zbiec. Elf przerwał mu gwałtownie pociągając go za ramię.
- Co robisz!? - syknął mag - Chcesz żeby uszli z życiem? Mogli mnie zabić!
- Spokojnie przyjacielu, to tylko młodziki. Po tej nauczce nie będą więcej urządzali nielegalnego procederu.
(mało wiarygodna ta scena, potrzebują mag i hop - akurat jakiegoś napadają w uliczce, pierwsze robią rzeźnię ale litują się nad kilkoma niedobitkami)

- Albo będą bardziej uważać - ciągnął mag odrzucając rękę elfa - Jeśli jesteś zbyt słaby, by zabić swojego wroga, nie powinieneś wcale walczyć.
- To nie byli prawdziwi przeciwnicy, tylko młodzieniaszki, które zeszły na złą drogę. Daje głowę, że ci którzy przeżyli, zajmą się teraz uczciwą pracą. na pewno Big Grin 
- Jak uważasz - przerwał krótko mag - Nie będę się sprzeczał, w końcu to tobie zawdzięczam życie. Mimo wszystko moim zdaniem jesteś tylko miękkim głupcem.

Elf nie obraził się. Pomógł magowi, potem sprawdził, czy ktoś z poległych żyje. Przyjrzałem się leżącym ciałom. Tak, to byli młodzieńcy, ledwie dwudziestoletni chłopcy. Co ich skłoniło do zejścia na złą drogę? Nagle, jak żywy stanął przede mną MÓJ powód. Sposępniałem. Teraz najważniejsze było, by jako pierwszy przyjść do domu barona. Nie było sensu wspominać dawnych dziejów.
- Chodźmy, dość już zamarudziliśmy - powiedziałem sprawdzając swoje uzbrojenie.
- A dokąd się wybieracie? - spytał czarodziej przyglądając się ciekawie naszej kompanii. 
- Do Czarnego Barona - odpowiedziała elfka bez zastanowienia (jej gadulstwo jeszcze nie raz ściągnie na nas nieszczęście).
- To się świetnie składa, też akurat do niego idę. Co powiecie na połączenie sił? - zapytał przyjaznym tonem.
- I podzielenie nagrody - dorzuciłem(kropka) - Nie, wybacz, ale nie jesteśmy zainteresowani nowym członkiem.
To było oczywiście kłamstwo, o czym wiedziała też cała drużyna. Ale cóż mówić, kłamstwo powiedziane pewnie i bez zająknięcia staje się czasami prawdą. A mi bardzo zależało na tym, by nie dołączać maga. Na pierwszy rzut oka rzuciła mi się w twarz jego bystrość umysłu i przenikliwość. To nie była osoba, przed którą łatwo zataić można niektóre fakty, w odróżnieniu od reszty: orka, który myślał podobnie dobrze, co odmieniał wyrazy, krasnoluda, który kłócił się o dowództwo z elfką i jej spokojnego brata, który wydawał się niezdolny do podejmowania działań bez zgody swojej siostry (która też zresztą nie należała do najbystrzejszych). Postanowiłem więc uniemożliwić mu przyłączenie do nas wszystkimi znanymi mi środkami.
- Właściwie mag mógłby iść z nami - zauważył elf (kropka) - Przydała by się dodatkowa pomoc magiczna poza moją siostrą i orkiem. Postanowiłem zmienić taktykę. - Wydaje mi się, że Krasz'nar wystarczy, jest przecież potężnym szamanem z szanującego się plemienia orków, a twoja siostra - tu na chwilę zatrzymałem się by wymyślić odpowiednie pochlebstwa - na pierwszy rzut oka wygląda na fachowca, który nie potrzebuje pomocy. Nie, dodatkowy mag będzie dla nas tylko zawadą. Moja przemowa zrobiła odpowiednie wrażenie. Elfka natychmiast stanęła po mojej stronie, a ork, który wcześniej wydawał się być za pomysłem Eliana, pozostał neutralny. Ale cóż, nawet najlepszy plan czasem zawodzi, o czym wkrótce się przekonałem.
- Nie zgadzam się z tobą złodzieju, potrzebujemy maga z prawdziwego zdarzenia - rzekł krasnolud - Brak nam kogoś w jego rodzaju, a przecież jest nas ledwie pięciu. Jestem za przyłączeniem maga. Ork natychmiast stanął po stronie swego niewielkiego towarzysza, a sprawa została ewidentnie przegrana. Nie sprzeczałem się dłużej, bo przez mój upór drużyna mogłaby nabrać podejrzeń. Doszedł więc do nas szósty i ostatni członek, Melstein. 

W większej już grupie ruszyliśmy w stronę dzielnicy kupieckiej, nie zdając sobie sprawy z czekających nas przygód. 
Tu więcej potknięć gramatycznych. Pogłębia się moje wrażenie co do RPGowego stylu - jakby z fabuły gry pisac opowiadanie (zwłaszcza to "przyłączanie do drużyny"). W wielu miejscach kuleje też zapis dialogów.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE: Niezapomniana Przygoda Tom 1 - przez Gunnar - 01-11-2018, 11:22
RE: Niezapomniana Przygoda Tom 1 - przez Gunnar - 20-03-2019, 18:21
RE: Niezapomniana Przygoda Tom 1 - przez Gunnar - 25-03-2019, 22:13

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości