jak nie rozumieć matki albo modlących się na majówce kobiet
za tajemnice niechwalebne i bolesne sprzed wielu posuch i po powodzi stulecia
kiedyś po raz pierwszy zostałem wzięty pod wilgoć powieki
aż do wyczerpania letnich baterii księżyca
muszą żyć o zadawanym za drabiny Świętego Jakuba potrawie z łuskami gryki
ciągle pachnące konwalią albo lawendą z kostek mydła w szafie
niektóre pragnęły należeć do mnie te nie zmieniają oczu mijania