była z kości rzuconych na próbę ugody z życiem
ze swojej ścieżki taśmy magetofonowej wtedy
nieprzetłumaczona nawet z paska przecinającego sylwetkę
a ja wyrzynałem się z bioder podchodząc pod stromizną słów
jak papierówka dla najlepszej z przetwórstwa porównań
teraz nasze domy łączy przełęcz dwóch ulic
zygzak zza okna wykroił przechodzącej
tylko zapach włosów pierwszy z korony ziemi