W tamtych czasach Węgliniec był ostatnią zelektryfikowaną stacją kolejową przed Enerdówkiem. Ważny węzeł w ruchu pasażerskim i towarowym. Również z
Czechosłowacją. Okoliczni pokerzyści na cztery damy nie mówili burdel, tylko Węgliniec. Mówiło się, że w herbie ma kolejarza w czapce z nutrii.
Okobieciłem się z jedną z czterech sióstr, teściowa zapasówka. Do teściów zwracałem się Mamo, Tato. Szczęście w posagu.
Teść hodował nutrie, każda z jego kobiet miała długie futro, na te - do bioder, tylko dwie, mogły się odważyć.
Pijemy powitalny bimber pod kiełbasę z gryzoni, szczerota proponuje mi skórki na czapkę.
Mówię:
- z moim fachem wolałbym pokrowce na siedzenia do malucha.