Sławek mówi że piszę wyruchane wiersze
że powinnam coś ładnego napisać
na przykład o trawie (i tu pragnę tarzać się rozpustnie)
bo on myśli że sztuka to pędzel rysowany od linijki
że celem jest wyłapanie piękna
a ja piszę co we mnie drga
co się we mnie burzy albo uzupełnia
coś malowane moją dłonią
przy jednym stole syn w rączce bambino
a dookoła obrazki z bionicle
przecież mogę napisać o bajkach w tle
i mężu co wciąż klika w „czy to dobra strategia”
(wciągnął się w zdobywanie)
a dla mnie szczyt to nie wiersz
to nic nowego muszę przetrawić przeżyć
opowiadam sobie jak każdy historie
różne w formie wersów
nie wiem gdzie kończy się świat a gdzie zaczyna poezja
drepczę po cielesnych wyrazach
jestem naga
że powinnam coś ładnego napisać
na przykład o trawie (i tu pragnę tarzać się rozpustnie)
bo on myśli że sztuka to pędzel rysowany od linijki
że celem jest wyłapanie piękna
a ja piszę co we mnie drga
co się we mnie burzy albo uzupełnia
coś malowane moją dłonią
przy jednym stole syn w rączce bambino
a dookoła obrazki z bionicle
przecież mogę napisać o bajkach w tle
i mężu co wciąż klika w „czy to dobra strategia”
(wciągnął się w zdobywanie)
a dla mnie szczyt to nie wiersz
to nic nowego muszę przetrawić przeżyć
opowiadam sobie jak każdy historie
różne w formie wersów
nie wiem gdzie kończy się świat a gdzie zaczyna poezja
drepczę po cielesnych wyrazach
jestem naga