30-01-2018, 18:08
(30-01-2018, 13:49)Alchemik napisał(a): Bo to rodzaj muzyki.
Wcale nie sztuka dla sztuki, bowiem jednak wyznanie smakosza.
Akordy muzyczne strof.
Palcówki klawiaturowe.
Nawet kubki smakowe zaangażowałem, a zwykle tylko oczy i uszy.
Jiurku, w jakimś (bardzo bliskim prawdy) sensie oddajesz cel mojego zmagania z kamieniem filozoficznym, którym i tak dokonuję prywatnie --- samoukamienowania, a nawet może bywa szerzej---?--- sam sobie Szczepanem, Szawłem i wykonującym(i) wyrok.... Tak, to prawda, próbuję traktować lirykę, wiersz itd--- nawet jeśli ma nie być i nie będzie utworem "śpiewanym"- jako zapis nutowy, czasami też mający na celu--- "bycie zespołem muzycznym w trakcie koncertu/prezentacji". Że z tego różne rzeczy wychodzą? Że nieraz racją jest i to, bardzo zwyczajne wrażenie, iż "autor na siłę wymyśla nowe tyle i definicje, aby swoje płody uwiarygodnić, a wystarczyłoby .... normalniej".
Cóż, zmęczony już jestem ciągle jeszcze mnie spotykającymi sugestiami, życzeniami itd, aby pokazać na innym przykładzie/przykłądach, że min: normalne, znane formy literackiie. nie-niszowe są mi nieobce i umiem w nich być sprawny, poprawny, a może i nawet zaskakująco taki/siaki/owaki". Zmęczony? Tak, bo już nudne i męczące jest udowadnianie, że
facet, który ma już niebawem półwiecze (cóż, to jest kilka lat?), nawet jeśli (podobno) wygląda i zachowuje się, (ma sposób bycia kojarzący się) o dwie dekady (no, kilkanaście lat) mniej od rzeczyistej metryki, nie jest nawet mentalnie chłopczykiem lat naście. Tak, pewnie gdybym miał trzydzieści lat mniej, byłbym nie genitaliuszem (sic!), a tym- no, jak mu tam.... - też na gen--- i tak dalej, ale oczywiście nie dżender...